- Analiza
- Wiadomości
"Inne korzyści polityczne" przyćmią zdolności operacyjne? Znaki zapytania do programu Wisła
Przedstawiciele MON omawiając kryteria wyboru systemu obrony powietrznej w ramach programu Wisła wskazali m.in. na „inne korzyści polityczne”. Część komentatorów postrzega to jako dodatkowe umocnienie sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi, potencjalnie pozwalające na znaczne zwiększenie bezpieczeństwa Polski. Jednakże, amerykańskie jednostki wyposażone w systemy Patriot są już obecnie znacznie obciążone działaniami operacyjnymi i przeprowadzenie modernizacji zestawów tego typu może wymagać ich ograniczenia. Co więcej, ostateczna decyzja o kształcie modyfikacji nie została podjęta i mogą w niej zostać uwzględnione inne rozwiązania, niż w systemie Patriot NG, na którym bazować ma „Patriot POL”. Oznaczałoby to, że na uzbrojenie Wojska Polskiego trafi inny zestaw, niż będzie używany w US Army.

Jak wiadomo, resort obrony brał pod uwagę przy wyborze rozwiązania w ramach systemu Wisła warunki techniczne i kooperacji przemysłowej, korzyści z ewentualnego rozszerzenia współpracy wojskowej oraz „inne korzyści polityczne”. Wzięcie pod uwagę czynnika politycznego potwierdził także szef MON Tomasz Siemoniak. Część komentatorów jest zdania, że pozyskanie systemu uzbrojenia od Stanów Zjednoczonych przyczyni się do wzmocnienia bezpieczeństwa Polski przez umocnienie sojuszu z USA.
Takie podejście budzi jednak szereg wątpliwości. Wynika z niego, że decydenci dążąc do uwzględnienia „innych korzyści politycznych” mają ograniczone zaufanie do mechanizmów działania Paktu Północnoatlantyckiego, pomimo wzmocnienia na szczycie w Newport. Trudno bowiem wyobrazić sobie sytuację, że to Waszyngton blokuje decyzję o użyciu systemu obrony kolektywnej, z uwagi na wybór takiego czy innego systemu obrony powietrznej przez jednego z członków. Tym bardziej, że inne państwa NATO (Litwa, Łotwa, Estonia), przez wielu komentatorów uznawane za bardziej zagrożone od Polski, w ogóle nie dysponują uzbrojeniem tej klasy i przypuszczalnie nie pozyskają go, pomimo planów zwiększenia wydatków obronnych.
Po drugie, jednostki US Army wyposażone w zestawy Patriot są obecnie w znacznym stopniu obciążone przez wykonywanie zadań, co stawia zdolność do szybkiego rozmieszczenia dużej ilości baterii w rejonie zagrożenia pod znakiem zapytania. Generał Porucznik David Mann, szef dowództwa Obrony Powietrznej i Kosmicznej oraz Sił Strategicznych US Army stwierdził w lutym bieżącego roku na konferencji AUSA, że z 15 batalionów Patriot osiem jest rozmieszczonych w rejonach działań lub stacjonuje poza kontynentem amerykańskim.
Z kolei w wystąpieniu dla komisji do spraw sił zbrojnych Izby Reprezentantów generał Mann poinformował, że niedawne rozmieszczenie zestawów Patriot w Turcji i Jordanii, podjęte w związku z koniecznością wsparcia sojuszników spowodowało dodatkowe obciążenie dla jednostek obrony powietrznej US Army, które już wcześniej w znacznym stopniu były rozmieszczone w rejonach działań.
Bez znacznej redukcji w naszych działaniach zagranicznych podejmowanych na całym świecie, wykonanie krytycznej, planowanej modernizacji naszych sił obrony powietrznej będzie wyzwaniem
Jak wiadomo, Amerykanie przećwiczyli również rozmieszczenie baterii Patriot w Polsce w ramach szkolenia Freedom Shock. Zarówno rządy USA jak i Francji zapewniały w postępowaniu na system Wisła, że będą w stanie rozlokować zestawy SAMP/T i Patriot na terytorium Polski (przed dostawami pierwszych baterii, po podpisaniu umowy).
Oczywiście Amerykanie dysponują zdecydowanie większą liczbą zestawów średniego zasięgu, jednak część z nich uczestniczy w działaniach prowadzonych w sposób ciągły. Jak powiedział serwisowi Breaking Defense generał major Gary Cheek, asystent zastępcy szefa sztabu US Army do spraw operacji, zdolność do rozmieszczenia dużej liczby systemów Patriot w wypadku wystąpienia niespodziewanego zagrożenia obarczona jest ryzykiem.
Ponadto, z uwagi na sektorowy charakter systemu i brak zestawów krótkiego zasięgu (pośrednich między Patriot a Stinger/Avenger) do osłony danego obiektu konieczne może być wydzielenie większej ilości jednostek, niż w wypadku dysponowania systemem dookólnym. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że Stany Zjednoczone wydzielają elementy batalionów Patriot do Global Response Force – sił natychmiastowego reagowania, w założeniu gotowych do rozmieszczenia w ciągu 96 godzin i zdolnych wesprzeć jednostki bazujące na Starym Kontynencie.
Jak powiedział szef MON Tomasz Siemoniak w radiu RMF FM, przy wyborze zestawu przeciwlotniczego i przeciwrakietowego brano pod uwagę także „kryterium polityczne, kryterium bezpieczeństwa Polski w Sojuszu”. Patriot jest najpowszechniej używanym systemem tej klasy w NATO, lecz również SAMP/T został zadeklarowany przez Francuzów do sojuszniczego systemu obrony przeciwrakietowej, co potwierdził Brian McKeon, pierwszy zastępca podsekretarza stanu USA ds. Polityki obronnej w marcowej wypowiedzi dla Izby Reprezentantów. Z kolei wcześniej odrzucony z uwagi na kryterium „operacyjności” zestaw MEADS był rozwijany przez agencję NATO, od podstaw z myślą o współdziałaniu z elementami systemu dowodzenia i obrony przeciwrakietowej funkcjonującymi w Sojuszu.
Należy również pamiętać o ogólnych warunkach rozwoju sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych, w tym wciąż obowiązującej ustawie Budget Control Act, ograniczającej ich finansowanie i wywierającej negatywny wpływ na poziom zdolności. Być może w ramach „innych korzyści politycznych” postrzegano ewentualne ustanowienie w Polsce stałej obecności znacznych sił USA.
Amerykanie stoją jednak przed koniecznością przeprowadzenia szeroko zakrojonego programu modernizacji sił zbrojnych (w tym całej triady odstraszania nuklearnego) i na chwilę obecną raczej mało prawdopodobne jest, aby mieli formować lub przenosić na stałe z USA do Polski nowe jednostki. Wreszcie, tego typu decyzje są zależne od klimatu politycznego i mogą się wielokrotnie zmieniać w toku użytkowania systemu obrony powietrznej, w okresie szacowanym na około 30 lat.
Ewentualne ustanowienie obecności rotacyjnej szkolnej jednostki na zasadzie podobnej jak Aviation Detachment w Łasku, jakkolwiek pożądane, nie powinno przesądzać o wyborze zestawu przeciwrakietowego i przeciwlotniczego czy innego typu uzbrojenia. Tym bardziej, że ćwiczenia we współdziałaniu tego typu systemów powinny być praktykowane niezależnie od konkretnych rozwiązań. Warto jeszcze wspomnieć, że w szkoleniu JAWTEX 2014 w Niemczech brały udział zarówno elementy systemu Patriot (niemieckie) jak i SAMP/T (francuskie).
Szef sztabu generalnego generał Mieczysław Gocuł stwierdził, iż wpływ na wybór zestawów Patriot wywarło także planowane rozmieszczenie w Polsce elementów systemu Aegis Ashore, co miałoby umożliwić współdziałanie z bateriami Patriotów. Pierwotnie jednak system tego typu był przeznaczony przede wszystkim do zwalczania pocisków balistycznych średniego zasięgu, wystrzeliwanych m.in. z obszaru Bliskiego Wschodu.
Komisja obrony Izby Reprezentantów zarekomendowała jednak w projekcie budżetu Departamentu Obrony wprowadzenie zdolności w zakresie zwalczania celów aerodynamicznych w odniesieniu do systemów rozmieszczonych w Polsce i Rumunii. Omawiane regulacje muszą jednak zostać zatwierdzone przez Kongres i prezydenta USA. Jak na razie Lockheed Martin zaprzeczył jednak, aby system Aegis Ashore miał być modyfikowany w celu uzyskania zdolności do zwalczania celów aerodynamicznych. Wreszcie, ewentualne umożliwienie współdziałania (o ile taką decyzję podejmie strona amerykańska) powinno być również postrzegane w kategoriach współpracy wojskowej, a nie „innych korzyści politycznych”. Otwarta pozostaje kwestia, na ile docelowy zestaw o otwartej architekturze (niezależnie od producenta) byłby zdolny do współpracy z systemem Aegis Ashore, budowanym przecież w ramach projektu NATO.
Jaki będzie Patriot POL?
Obecnie Amerykanie przeprowadzają analizy dotyczące kształtu przyszłego systemu obrony powietrznej. Na chwilę obecną nie wiadomo, jaka stacja radiolokacyjna ma zostać zastosowana w perspektywicznym systemie obrony. Jednocześnie jak poinformował na spotkaniu z dziennikarzami płk Adam Duda z Inspektoratu Uzbrojenia, w wypadku wyboru innej stacji przez Amerykanów: „Będziemy mieli swój radar”. Oznaczałoby to, że rozwiązanie wybrane przez siły zbrojne USA jako optymalne i docelowe nie zostało za takie uznane przez przedstawicieli Wojska Polskiego.
Na chwilę obecną znana jest bowiem konfiguracja dwóch baterii, które mają trafić do Sił Zbrojnych w 2019 roku. Natomiast istotne komponenty docelowego systemu „Patriot POL” na razie nie istnieją. Zważywszy, że negocjowana umowa ma charakter międzyrządowy, warto przyjrzeć się rozwiązaniom, branym pod uwagę przez Amerykanów. Modernizacja Patriota podlega bowiem procesowi Analizy Alternatyw, w którym brane są pod uwagę zarówno rozwiązania bazujące na modernizacji istniejących elementów zestawu, jak i wprowadzenia nowej wyrzutni oraz stacji radarowej.
Z analiz Cost Assesment and Program Evaluation, ujawnionych przez Inside Defense przedstawionych komisji do spraw sił zbrojnych Izby Reprezentantów wynika, że pod uwagę brana jest nie tylko modernizacja radaru obecnie używanego przez Patriota, ale także użycie radaru MFCR zestawu MEADS, bądź też opracowanie nowego, obrotowego radaru opartego na technologii azotku galu (co mogłoby zapewnić lepsze charakterystyki w porównaniu do MFCR). W ramach programu głębokiej modernizacji obrony powietrznej Amerykanie biorą pod uwagę także użycie mobilnej wyrzutni z zestawu MEADS.
Komisja do spraw Sił Zbrojnych amerykańskiej Izby Reprezentantów przyjęła projekt ustawy sankcjonującej wydatki obronne w 2016 roku, zakładający wstrzymanie funduszy przeznaczonych na modernizację zestawów Patriot m.in. w obszarze rozwoju zdolności stacji radiolokacyjnej, a także modernizacji systemów elektronicznych wyrzutni, do czasu zakończenia Analizy Alternatyw. Wskazano, że proces analizy ma się zakończyć we wrześniu 2015 roku.
Parlamentarzyści zwrócili uwagę na znaczenie zmodernizowanej zdolności Patriot dla wojsk lądowych USA, w zakresie obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. W wyniku Analizy Alternatyw może (ale nie musi) zostać wprowadzone rozwiązanie, oparte o sprzęt, który nie jest wykorzystywany w obecnej postaci systemu Patriot.
Wreszcie, jak powiedział serwisowi Breaking Defense generał Christopher Spillman, komendant szkoły obrony powietrznej w Fort Sill, modernizacja Patriotów w ramach systemu IBCS mogłaby doprowadzić do takiego stanu, aby cel mógł zostać wskazany przez radar dozoru ogólnego, a nie tylko konkretną stację kierowania ogniem.
Wymienione rozwiązania mogą być pozyskiwane dla rządu Stanów Zjednoczonych. Wydaje się więc, że w wypadku podjęcia decyzji przez Amerykanów o ich zakupie (niezależnie od tego, jaka firma będzie wykonawcą konkretnego elementu!) należałoby wziąć pod uwagę ich pozyskanie w ramach umowy międzyrządowej, z uwzględnieniem współpracy przemysłowej.
Należy nadmienić, że brak zależności od konkretnej stacji radiolokacyjnej znacząco zwiększyłby elastyczność zastosowania zestawów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych. Pozwoliłby również na wprowadzenie do docelowej konfiguracji baterii zestawów przeciwlotniczych/przeciwrakietowych innego typu stacji radiolokacyjnej (np. z anteną obrotową, pozwalającej na wykrywanie i śledzenie pocisków balistycznych w zakresie 360 stopni).
Ponadto oferowane Polsce wyrzutnie zestawów Patriot nie dają możliwości różnego konfigurowania pocisków na jednej wyrzutni (albo PAC-3 MSE, albo GEM-T). W praktyce oznacza to przypuszczalnie, że jedynymi pociskami w pełni zdolnymi do dookólnego rażenia celów będą kosztowne PAC-3 MSE (których zastosowanie jest jak najbardziej zasadne w stosunku do pocisków balistycznych, ale niekoniecznie do innych, prostszych do zwalczania obiektów). Ponadto, będą one wykorzystywane wyłącznie na jednej wyrzutni (nie można stosować rakiet dwóch typów na wyrzutniach Patriot), przez co jej ewentualne wyeliminowanie (jedna wyrzutnia w jednostce ogniowej) może spowodować utratę zdolności dookólnego zwalczania celów.
Wiele źródeł wskazuje, że pociski GEM-T wymagają podświetlania celu przez dedykowaną stację radiolokacyjną. W wypadku potwierdzenia przekazywanych informacji może to oznaczać, że elastyczność ich zastosowania jest ograniczona do sektora, w który skierowana jest dana antena radaru. Wcześniej informowano, że w ramach oferty Patriot Polska ma otrzymać pociski LCI, prawdopodobnie oparte o izraelskie rakiety Stunner. Nie wymagają one podświetlania celu przez dedykowany radar (podobnie jak PAC-3 MSE, Aster 30, oraz zaadaptowane rakiety powietrze-powietrze używane w systemach krótkiego zasięgu – IRIS-T SL, AIM-120 AMRAAM, Mica VL) przez co potencjalnie mogłyby współdziałać z dowolną stacją radiolokacyjną o stosownych parametrach (na takiej samej zasadzie jak PAC-3 MSE współpracuje z radarem AN/APQ-65 systemu Patriot oraz z radiolokatorem MFCR systemu MEADS).
O ile w „pomostowej” konfiguracji zastosowanie pocisków GEM-T jest zrozumiałe z uwagi na brak „operacyjnego” rozwiązania spełniającego w 100% wymogi MON (pomijając dyskusję o zasadności wymogu), o tyle trudno zrozumieć dążenie do uczynienia z nich ważnego elementu docelowego systemu obrony powietrznej Wojska Polskiego, w perspektywie do 2050 roku. Jak wspomniałem wcześniej, kosztowne pociski PAC-3MSE powinny być niejako „zarezerwowane” do zwalczania najtrudniejszych celów, ponadto znajdą się tylko na jednej wyrzutni w jednostce ogniowej. Wydaje się, że jego rolę mógłby przejąć inny, bardziej elastyczny w zastosowaniu i w pełni dookólny pocisk (zgodnie z koncepcją LCI). Podobne kontrowersje budzi brak możliwości wykorzystywania różnych pocisków na wyrzutniach, powodujący że po ewentualnym wyeliminowaniu jednej z nich zestaw może utracić zdolność do działania w pełnym zakresie kątów.
Jak wiadomo, obydwa występujące w ostatniej fazie postępowania na zestaw Wisła systemy (Patriot i SAMP/T) nie spełniały wszystkich wymogów technicznych. Jest to dowodem na tezę, że zestawy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe znajdują się obecnie na przełomie generacyjnym. Biorąc pod uwagę, że dostawy pierwszych dwóch baterii (zapewniających ograniczoną zdolność) mają nastąpić do 2019 roku, pożądane wydaje się przynajmniej okresowe ustanowienie obecności na terenie Polski zestawów średniego zasięgu NATO (należących nie tylko do sił wybranego kontrahenta, i nie tylko wybranego typu) – tak, jak ma to miejsce w Turcji, gdzie obecnie rozlokowane jest 5 baterii Patriot (amerykańskie, niemieckie i hiszpańska). Jednocześnie kształt docelowego systemu powinien być determinowany przede wszystkim przez wymogi w zakresie zdolności, a nie możliwości zapewniane przez obecnie istniejące rozwiązania. Jak wskazano wcześniej omawiając Analizę Alternatyw, obecnie również Amerykanie biorą pod uwagę szereg rozwiązań (zarówno opartych na istniejących komponentach Patriota, jak i nowo wprowadzonych do tego systemu) – pomimo, że od kilkudziesięciu lat są użytkownikami zestawów tego typu.
W świetle kryzysu na Ukrainie polskie postępowanie na obronę powietrzną ma szczególne znaczenie, także z punktu widzenia zapewnienia perspektywicznej zdolności obrony powietrznej dla NATO w Europie Środkowo-Wschodniej. Wydaje się, że toczona z udziałem sojuszników dyskusja powinna obejmować nie tylko możliwości danego zestawu (zwłaszcza w chwili obecnej) ale i perspektywy przyszłej modernizacji, gdyż program Wisła będzie służyć zabezpieczeniu wschodniej flanki NATO przez najbliższe kilkadziesiąt lat. Za zasadne należy więc uznać rozwijanie współpracy w zakresie obrony powietrznej, w układzie sojuszniczym - i to nie tylko z państwem, które będzie głównym wykonawcą programu.
Co dalej?
Pozyskanie systemu obrony powietrznej to największy, długookresowy program modernizacji armii realizowany po 1989 roku. W jego ramach mają zostać zbudowane zdolności, które będą wykorzystywane nawet do 2050 roku. Wybór konkretnych rozwiązań, przy spełnieniu założenia interoperacyjności z NATO (co zdecydowanie nie jest wyłączną cechą konkretnego zestawu), powinien się odbywać przede wszystkim w oparciu o długookresową ocenę zdolności, jakie trafią do Polski po jego pozyskaniu.
W maju rozpoczynają się negocjacje międzyrządowe, dotyczące pozyskania systemu Wisła. O ile konfiguracja pierwszych dwóch baterii Patriot jest mniej-więcej znana, o tyle kształt docelowego systemu nadal pozostaje niewiadomą. Jest pożądane, aby w 2022 roku do Polski trafiły zestawy w pełni dookólne, charakteryzujące się otwartą architekturą, zdolne do elastycznego wykorzystania poszczególnych wyrzutni i dysponujące pociskami, zdolnymi do efektywnego (także z ekonomicznego punktu widzenia) wszystkich zagrożeń. Na razie jest za wcześnie aby przesądzać, czy wybór oferty amerykańskiej pozwoli na uzyskanie takiego rozwiązania. Prowadzący negocjacje powinni jednak pamiętać, że ich celem jest przede wszystkim budowanie zdolności, także w systemie NATO, a nie uzyskiwanie mglistych i zależnych od koniunktury w Waszyngtonie „innych korzyści politycznych”.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS