Siły zbrojne
Zapad 2021: Desant „zielonych ludzików” 10 kilometrów od Polski [FOTO]
W czasie manewrów „Zapad-2021” Rosjanie przeprowadzili na poliginie brzeskim oddalonym od polskiej granicy o 10 km nocny desant spadochronowy 160 dywersantów z trzech krajów: Białorusi, Kazachstanu i Rosji. Zadanie zrealizowano w warunkach nocnych z wykorzystaniem trzech samolotów Ił-76MD rosyjskich sił powietrzno-kosmicznych.
Rosyjskie ministerstwo obrony ujawniło zdjęcia i nagranie z desantu zrealizowanego w nocy z 12 na 13 września 2021 roku na poligonie brzeskim, oddalonym od granicy z Polską o około 10 km. W ćwiczeniu wzięło w sumie udział 160 spadochroniarzy z trzech państw: 90 „zwiadowców” z rosyjskich sił zbrojnych, 60 żołnierzy wojsk powietrzno-desantowych z Białorusi i 20 żołnierzy jednostek desantowo szturmowych sił zbrojnych Kazachstanu.
Załadunek rosyjskich komandosów do trzech samolotów transportu wojskowego Ił-76MD przeprowadzono w godzinach wieczornych 12 września br. na lotnisku Kubinka w rejonie Moskwy, natomiast zrzut zrealizowano w okolicach Brześcia z wysokości od 1500 do 1900 m. Rosjanie podkreślają, że było to pierwsze tak duże desantowanie pododdziałów rozpoznawczych rosyjskich sił powietrzno-kosmicznych realizowane w nocy i na terytorium innego państwa. Po raz pierwszy w tego rodzaju działaniach na Białorusi wzięli również udział żołnierze 35. samodzielnej brygady desantowo-szturmowej z Republiki Kazachstanu, którzy zresztą po raz pierwszy skakali z samolotów Ił-76MD.
Rosjanie zrealizowali zadanie z wykorzystaniem spadochronowych systemów specjalnego przeznaczenia „Arbalet-2”, który otwierał spadochron główny pięć sekund po opuszczeniu samolotu przez spadochroniarza a także, z pomocą systemów nawigacyjnych i noktowizorów. Żołnierze mieli zabierać ze sobą standardowe uzbrojenie, które w kilku przypadkach miało optyczne przyrządy celownicze, ale bez nakładek noktowizyjnych lub termowizyjnych, pozwalających na strzelanie w nocy. Rosyjscy zwiadowcy mieli dodatkowo na hełmach zamontowane sygnalizatory stroboskopowe, które pozwalały na lokalizowanie poszczególnych spadochroniarzy przez systemy noktowizyjne w czasie trwania skoku i po wylądowaniu.
Spadochroniarze z Białorusi (z 38. Brzeskiej samodzielnej brygady desantowo-szturmowej) załadowali się z kolei na lotnisku Maczuliszczy w Obwodzie Mińskim. Ich zrzut zrealizowano w dwóch podejściach z wykorzystaniem spadochronów „systemu D-4 czwartego pokolenia”. Skoki wykonano z wysokości 600 m na lądowisku wcześniej zabezpieczonym przez już desantowanych Rosjan. To więc nie „miejscowi”, a zagraniczni żołnierze prowadzili w pierwszym momencie rozpoznanie i przygotowanie terenu do działań.
Zgodnie z oficjalnym komunikatem resortu obrony Rosji wszyscy spadochroniarze po wylądowaniu „realizowali akcje sabotażowe na tyłach wroga z wykonywaniem zadań specjalnych, które obejmowały: zebranie grupy w wyznaczonym punkcie, zakamuflowanie sprzętu desantowego, przeprowadzenie nalotu i rozpoznania, a także sabotażu na obiektach tyłowych wyimaginowanego przeciwnika. Poszczególne grupy opuściły następnie obszar działania, po czym przeprowadzono ich ewakuację”.
Jak widać zadanie realizowane przez spadochroniarzy koło Brześcia niczym nie różniły się od standardowych operacji pododdziałów specjalnych. Trzeba jednak zwrócić uwagę na sposób oznaczania poszczególnych, rosyjskich żołnierzy. Zostali oni bowiem upodobnieni do „zielonych ludzików”, którzy pomogli oderwać Krym od Ukrainy na początku 2014 roku. Zrzuceni koło Polski żołnierze byli więc pozbawieni oznaczeń stopni, nazwisk, symboli jednostek jak również oznaczeń państwowych. Może to więc oznaczać, że ten sposób działania na obcych terytoriach stał się już standardem w siłach zbrojnych Rosji.
Jedynie dwóch żołnierzy w czasie przygotowania desantu miało doczepione na hełmach małe flagi Federacji Rosyjskiej – jednak prawdopodobnie pozostawione przez nieuwagę. Były ona bowiem w naturalnych kolorach, zdradzających pozycję w czasie faktycznych działań bojowych w terenie.