Reklama

Zemsta brygady Azow. Rosjanie w „kotle”

Autor. Defence24.pl

Ukraińskie siły zbrojne wyparły rosyjskie wojska z przedmieść Pokrowska, jak również rozpoczęły likwidację wyłomu, jaki Rosjanie utworzyli na północ od tego miasta. W efekcie tego kontruderzenia rosyjscy żołnierze zostali albo otoczeni w trzech „kotłach”, albo odrzuceni poza „Linię obrony Nowego Donbasu”.

Sytuacja w okolicach Pokrowska jest bardzo trudna dla Ukrainy, jednak wcale nie beznadziejna. Dlatego postanowiliśmy opisać to, co się działo do niedzieli 17 sierpnia 2025 roku w okolicach tego miasta, ponieważ operacje tam prowadzone przez Rosjan są powielane również w innych miejscach frontu. Warto więc zobaczyć, z jakimi się to wiąże niebezpieczeństwami, udowadniając przy tym, że przed takimi mini-ofensywami można się skutecznie bronić.

Sposób prowadzenia rosyjskich ataków pod Pokrowskiem

Nietrudno zauważyć, że intensyfikacja krwawych ataków pod Pokrowskiem przez Rosjan nastąpiła dokładnie przed spotkaniem Putina z Trumpem na Alasce. Miało to dać wrażenie, że rosyjskie wojsko przejęło inicjatywę na froncie w Donbasie i wpłynąć na sposób prowadzenia rozmów (podkreślamy: „rozmów” nie „negocjacji”) przez Amerykanów. Kremlowskiej propagandzie częściowo się udało, ponieważ nawet w polskich mediach pojawiły się alarmujące tytuły: „Rosjanie złamali linię frontu”, „Piekło pod Pokrowskiem” czy „Bitwa o Pokrowsk. Ukraina alarmuje: Rosjanie coraz bliżej”.

Reklama

Tymczasem sytuacja pod Pokrowskiem była napięta, ale nie beznadziejna. Trzeba pamiętać, że podobne ataki były prowadzone już rok wcześniej, o czym zresztą pisaliśmy na Defence24.pl dokładnie 29 sierpnia 2024 roku w artykule „Katastrofa pod Pokrowskiem? Zełenski zagrał va banque”. Wtedy też Putin nakazał przyspieszyć ofensywę, rzucając do ataku ponad 30 tysięcy swoich żołnierzy.

Czytaj też

Można więc mówić tak, jak chce Kreml, że obecnie sytuacja jest tragiczna, bo Rosjanie są już na przedmieściach Pokrowska. Ale można też opisywać realną sytuację, w której „druga armia na świecie” z „uzbrojeniem niemającym analogów” i dużą tolerancją strat w ciągu dwunastu miesięcy nie była w stanie się przebić kilka kilometrów przez ukraińską obronę. Oczywiście rosyjscy dowódcy, nie przejmując się stratami, kilka razy dziennie wysyłali swoich żołnierzy małymi grupkami, by „przesączali” się przez strefę śmierci i zajmowali coraz to nowe pozycje. Nie była to jednak „typowa” ofensywa z atakiem czołgów i wsparciem lotniczym, ale powolne zajmowanie opuszczanego przez Ukraińców terenu i trwanie do czasu nadejścia posiłków.

Autor. Defence24.pl

Znamienne jest to, że działającym w ten sposób Rosjanom udało się wejść do południowo-zachodnich dzielnic Pokrowska, ale nie z kierunku wschodniego, skąd bezskutecznie wyprowadzano ataki od kilkunastu miesięcy. Ukraińskiemu dowództwu udało się jednak zatrzymać i ten swoisty „przeciek”, który zresztą natychmiast zaczęto eliminować. Rosjanie, widząc, że ten kierunek ataku już się nie powiedzie, całkowicie zmienili swoje zamiary i uderzyli skutecznie w kierunku zachodnim, na północ od Pokrowska (a więc zupełnie nie w kierunku tego miasta).

I tam sytuacja rzeczywiście zaczęła się zmieniać bardzo źle dla Ukrainy. Rosyjskie rozpoznanie zadziałało skutecznie, wykrywając miejsca, gdzie linie obrony były słabo obsadzone. Rosjanie zaczęli zajmować kolejne miejscowości, przerzucając niewielkie grupy żołnierzy wzdłuż linii drzew, szczególnie na obszarze koło miejscowości Dobropilla. Co gorsza, w pewnym momencie przedarli się praktycznie bez walki przez nowo zbudowaną „linię obrony Donbasu”. Linia ta według ukraińskich specjalistów z RFU News składa się z „wielowarstwowego systemu okopów, umocnionych punktów i naturalnych barier” i została tak zaprojektowana, by „spowolnić atakujących do czasu, aż operatorzy dronów i mobilne rezerwy będą w stanie zareagować”.

Reklama

Pomimo tego Rosjanie w ciągu 4 dni przebili się na odległość nawet 18 km od swoich pozycji wyjściowych, zbliżając się niebezpiecznie do drogi łączącej Dobropilla z Kramatorskiem. Sami Ukraińcy przyznają się, że było to możliwe z powodu braku koordynacji we własnych siłach i nieprawdziwych, uspokajających meldunków, jakie płynęły od stacjonujących w tamtej okolicy brygad. W rzeczywistości, nawet dobrze przygotowane linie obronne okazały się słabo obsadzone, co bardzo skutecznie wykorzystali Rosjanie. Nie zadziałało też ukraińskie rozpoznanie, które nie wykryło ruchu rosyjskich pododdziałów i nie zneutralizowało sił w tzw. strefie śmierci.

Jak się jednak okazało, Rosjanie nie docenili Ukraińców i ponownie poprowadzili atak wąskim pasem, nie martwiąc się o ewentualny kontratak i okrążenie. To, co sprawdziło się wcześniej, np. w rejonie Bachmutu i Awdijiwki, tutaj jednak doprowadziło do katastrofy. Ukraińcy, by zmienić trudną sytuację w rejonie rosyjskiej „ofensywy”, wysłali bowiem do kontrataku 1. Korpus Gwardii Narodowej „Azow”.

Ukraińcy kontratakują

Jak na razie komunikaty ukraińskich sił zbrojnych o własnych działaniach są bardzo wstrzemięźliwe. Wskazuje się w nich jednak wyraźnie na dwa sukcesy. Po pierwsze, Ukraińcom udało się zlikwidować praktycznie wszystkich Rosjan, którzy przedarli się do Pokrowska (miasta i przedmieść. Tutaj główną rolę grały siły 7. Korpusu wojsk desantowo-szturmowych. Po drugie, z powodzeniem likwidowany jest również wyłom w „Linii obrony Nowego Donbasu”, jaki Rosjanie utworzyli na północ od Pokrowska.

W przypadku Pokrowska sprawa była o tyle ułatwiona, że po konsolidacji obrony szybko udało się odciąć tych Rosjan, którzy przedarli się do samego miasta. Nie było to duże zgrupowanie, ponieważ nawet ostrożne szacunki wskazywały, że po przejściu przez „strefę śmierci” do celu docierało około 20% stanu wyjściowego atakujących pododdziałów. Najbardziej niebezpieczne były trzy rosyjskie grupy taktyczne, które skrycie przedzierały się najpierw przez 4 dni do strefy przemysłowej w miejscowości Piszczane, a później przez 10 dni przenikały do znajdującego się około 5 km od Pokrowska (pokonując około 600 m dziennie).

Autor. Defence24.pl

W oczyszczaniu terenu z Rosjan szczególnie skuteczny był 425. Samodzielny Pułk Szturmowy „Skała”, który w ciągu tygodnia walk wziął do niewoli 32 rosyjskich żołnierzy. Walki te okazują się trudne, ale tylko z powodu tego, że Ukraińcy starają się jak najbardziej ograniczać ryzyko dla swoich pododdziałów. Naprzeciw nich często jednak występują słabo wyszkoleni żołnierze powołani na terenie okupowanego przez Rosjan obwodu donieckiego i pod rosyjskim dowództwem. Efektem operacji w okolicach samego Pokrowska było odrzucenie Rosjan na pozycje wyjściowe, oddalone o 4-5 km od samego miasta.

Reklama

Jeszcze lepiej uporały się ze swoim zadaniem jednostki 1. Korpusu armii Gwardii Narodowej Ukrainy, na czele którego stanęła słynna brygada „Azow”. Bezlitośnie wykorzystały one kształt wyłomu, w którym Rosjanie posuwali się do przodu, ale nie na boki. W pierwszym etapie doszło do czołowego uderzenia 1. pułku szturmowego „Da Vinci”, który odrzucił Rosjan do miejscowości Zołotyj Kołodjaź. Kontrnatarcie kontynuowano dalej, wypychając rosyjskie pododdziały 4 km na wschód, już poza „Linię obrony Nowego Donbasu”.

W międzyczasie na boki wąskiego wyłomu uderzyła brygada „Azow” (od południa) i 93. brygada zmechanizowana od północnego wschodu. Dzięki temu manewrowi Ukraińcom udało się odciąć od dostaw dwa zgrupowania rosyjskich żołnierzy. Podobne uderzenie powtórzono kilka kilometrów dalej na wschód i w ten sposób powstał trzeci „kocioł” pomiędzy rosyjskimi pozycjami i dwoma, poprzednio odciętymi ugrupowaniami.

W oficjalnym komunikacie ukraińskim wskazuje się, że w dniach od 4 do 16 sierpnia 2025 roku, „w wyniku wspólnych działań jednostek i pododdziałów Sił Zbrojnych Ukrainy i Gwardii Narodowej Ukrainy, wchodzących w skład I Korpusu Azowskiej Gwardii Narodowej, w obwodzie donieckim oczyszczono następujące miejscowości: Hruźke, Rubiżne, Nowodiane, Zołotyj Kołodjaź, Petriwka i Wesele. W dalszej części tzw. działania stabilizacyjne są realizowane w kierunku miasta Dobropille”.

Rosjanie ponieśli przy tym duże straty, ponieważ w ciągu kilku dni tylko na tym odcinku utracili 271 ludzi (z których 157 zginęło, 101 zostało rannych, a 13 wziętych do niewoli). W tego rodzaju działaniach Ukraińcom sprzyja fakt, że rosyjskie pododdziały, owszem, przekroczyły w marszu rzekę Kazennyj Toreć, jednak bez zdobycia żadnej ważnej przeprawy. Ukraińskie drony bez problemu odcięły teraz wszelki ruch przez tę przeszkodę wodną, co uniemożliwia Rosjanom przekazanie wsparcia dla swoich otoczonych pododdziałów. Co ważne, ta kontrola odbywa się praktycznie bez konieczności wysyłania w tamten rejon ukraińskich żołnierzy.

Reklama

Szacuje się, że w odciętych ugrupowaniach mogło znajdować się nawet 800 rosyjskich żołnierzy. Ukraińcy uważają jednak, że większość z nich już została wyeliminowana w ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin. O zaciętości walk może świadczyć fakt, że w czasie ukraińskiej kontrofensywy, według danych z 16 sierpnia 2025 roku, Rosjanie mieli utracić 1282 żołnierzy, z czego aż 910 zostało zabitych, 335 rannych i 37 wziętych do niewoli.

Znamienne jest przy tym to, że rosyjskie wojsko nie zdołało przerzucić na nowo zajęte tereny dużej liczby sprzętu technicznego. Według danych ukraińskich utracili bowiem w tym rejonie „tylko”: 8 czołgów (uszkodzonych lub zniszczonych), 6 bojowych wozów piechoty, 103 samochody i motocykle, jedną wyrzutnię rakietową, 18 armat i 91 bezzałogowych statków powietrznych różnych typów.

To nie koniec walk

Niestety niepowodzenia na wcześniej wykorzystywanych kierunkach nie powstrzymują Rosjan przed dalszymi atakami w innych miejscach. Takie „krwawe” mini-ofensywy są obecnie prowadzone „w okolicach miejscowości Rodyńskie, Myrnohrad, Promyn, Czunyszyne, Nowoekonomiczne, Łysówka i Zwirowje. Rosyjscy dowódcy za cel wybrali sobie także dotarcie do granicy administracyjnej obwodu poprzez ataki na miejscowości Udaczne, Nowopawlówka, Filia i Horichow.

Jak na razie efekty są niewielkie, jednak systematyczność tego rodzaju działań jest bardzo uciążliwa dla strony ukraińskiej. Z drugiej jednak strony rosyjscy żołnierze są coraz bardziej ostrożni. Wiedzą, jaki los spotkał wcześniej ich kolegów, tylko przez chwilę cieszących się z zajęcia nowych ukraińskich terenów.

Walki pod Pokrowskiem ostatecznie okazują się dobrym argumentem dla prezydenta Zełenskiego w rozmowach z Donaldem Trumpem. Ukraińcy udowodnili bowiem po raz kolejny, że w miejscu, gdzie mają siły porównywalne do Rosjan, są w stanie bez problemu przejąć inicjatywę i wypierać agresora z zajętego terytorium.

Reklama
WIDEO: Święto Wojska Polskiego 2025. Defilada w Warszawie
Reklama

Komentarze

    Reklama