Reklama

Wojna na Ukrainie

Zełenski: Ukraina nie może pozwolić sobie na zmęczenie wojną

zełenski ukraina
Autor. Euromaidan Press (@EuromaidanPress)/Twitter

Amerykański „Time” zauważa, że coraz trudniej jest przekonywać Ukrainie zachodnich partnerów, że zwycięstwo w wojnie z Rosją jest tuż za rogiem.

Reklama

„Nikt nie wierzy tak w nasze zwycięstwo jak ja. Nikt” - powiedział gazecie Zełenski po zakończeniu swojej wrześniowej wizyty w Waszyngtonie. Jak przyznał, zaszczepianie u sojuszników wiary w to, że dzięki ich pomocy Kijów może wygrać, „pochłania wszystkie siły, całą energię”.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Po 20 miesiącach wojny na pełną skalę pod rosyjską okupacją pozostaje ok. 20 proc. ukraińskiego terytorium, wskutek agresji zginęły dziesiątki tysięcy cywilów i wojskowych - podkreśla „Time”. Podczas swoich zagranicznych wizyt Zełenski odczuwa, że światowe zainteresowanie wojną na Ukrainie spadło. Zmniejszył się też poziom wsparcia zagranicznego - wskazuje gazeta. „Najstraszniejsze jest to, że część świata przyzwyczaiła się do wojny na Ukrainie” - oświadczył prezydent.

Jak zaznacza gazeta, od miesięcy spada publiczne poparcie dla wspierania Ukrainy w USA, a wizyta Zełenskiego w Waszyngtonie nie zmieniła tego.

Ukraińska kontrofensywa przebiega powoli i skutkuje ogromnymi stratami, więc przekonywanie przez Zełenskiego partnerów, że zwycięstwo jest tuż za progiem, staje się coraz trudniejsze. W związku z wybuchem wojny w Izraelu dużym wyzwaniem jest nawet utrzymanie uwagi świata na Ukrainie.

Jeden ze współpracowników Zełenskiego, pytany o samopoczucie prezydenta po powrocie z Waszyngtonu, bez wahania przyznał, że szef państwa był zły.

Czytaj też

Typowy dla Zełenskiego optymizm, poczucie humoru, umiejętność ożywienia spotkania - wszystko to jest nieobecne w drugim roku wojny. „Teraz wchodzi, otrzymuje informacje, wydaje rozkazy i wychodzi” - mówi jego współpracownik. Inne źródło twierdzi, że Zełenski czuje się zdradzony przez zachodnich sojuszników, którzy pozostawili go bez zasobów potrzebnych do wygrania wojny, a jedynie z zasobami do jej przetrwania.

Jednak pomimo niepowodzeń na froncie Zełenski nie zamierza zaprzestać walki, a jego wiara w ostateczną wygraną Ukrainy wzmocniła się do stopnia, który niepokoi niektórych jego doradców. Wiara ta jest niewzruszona i zahacza o mesjanizm - pisze gazeta. „Oszukuje sam siebie. Nie mamy już opcji. Nie wygrywamy. Ale spróbuj mu to powiedzieć” - mówi z frustracją jeden z najbliższych doradców Zełenskiego.

Upór Zełenskiego szkodzi w znalezieniu nowej strategii, nowego przekazu - twierdzą niektóre źródła gazety. Rozmawiając na temat przyszłości wojny, jeden temat pozostaje tabu: możliwość negocjowania układu pokojowego z Rosją. Prezydent opowiada się nawet przeciwko tymczasowemu rozejmowi - zaznacza „Time”.

„Dla nas to oznaczałoby pozostawienie tej rany otwartej dla przyszłych pokoleń” - podkreślił Zełenski, który chce zwyciężyć w wojnie na ukraińskich warunkach. W związku z tym, że napływ militarnego wsparcia od sojuszników może z czasem spadać, Ukraina wzmacnia produkcję dronów i pocisków oraz wykorzystuje je do ataków na rosyjskie szlaki zaopatrzeniowe, ośrodki dowódcze, magazyny amunicji.

Według Zełenskiego jest to „wojna na siłę woli”. Przywódca ostrzega, że jeśli Rosjanie nie zostaną powstrzymani na Ukrainie, walki rozszerzą się poza jej granice. „Od dawna się tego obawiam. Trzecia wojna światowa może rozpocząć się na Ukrainie, może być kontynuowana w Izraelu, a następnie w Azji, a później może wybuchnąć gdzie indziej” - powiedział.

Szef ukraińskiego państwa uważa, że zamrożenie wojny byłoby równoznaczne z jej przegraniem.

Czytaj też

Jeden z doradców Zełenskiego powiedział gazecie, że przed początkiem zimy może dojść do znaczących zmian w ukraińskiej strategii wojskowej i do przetasowania w zespole prezydenta. Co najmniej jeden minister może zostać zdymisjonowany, to samo ma dotyczyć wysokiej rangi generała odpowiadającego za kontrofensywę. Ma być to sposób rozliczenia za powolne postępy na froncie.

Niektórzy dowódcy na linii frontu zaczęli odmawiać wykonywania rozkazów parcia naprzód, nawet jeśli polecenia nadchodzą prosto z biura prezydenta - twierdzi jeden z rozmówców gazety. Wysokiej rangi wojskowy, pytany o te doniesienia przez dziennikarza, powiedział, że w październiku polityczne władze w Kijowie zażądały przeprowadzenia operacji odbicia Gorłówki na wschodzie kraju. Armia odpowiedziała z frontu w formie pytania: odbić czym? „Nie mają ludzi ani broni. Gdzie jest broń? Gdzie jest artyleria? Gdzie są nowi rekruci?” - dodaje oficer.

Czytaj też

W niektórych oddziałach deficyt personelu jest nawet bardziej palący niż brak uzbrojenia i amunicji - pisze „Time” .Jeden z doradców Zełenskiego powiedział, że nawet jeśli USA i sojusznicy dostarczyliby cały sprzęt, który obiecali, to nie ma ludzi, którzy mogliby go wykorzystywać.

Obecnie Zełenski podczas swoich zagranicznych wizyt i rozmów z liderami zachodnimi musi przekonywać rozmówców, że pomaganie Ukrainie jest w interesach narodowych państw sojuszniczych. Że - tak jak powiedział prezydent USA Joe Biden - to przyniesie dywidendy. Jak podkreśla „Time”, staje się to coraz trudniejsze wraz z wybuchaniem na świecie kolejnych kryzysów.

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze (3)

  1. Ajot

    Skoro nie ma ludzi, to chyba wojna dla Ukrainy jest już przegrana, to tylko kwestia czasu. Mam rację?

    1. Golf

      Nowi rekruci ? A widzę ich codziennie w swoim miasteczku. Po południu kilkunastu z nich codziennie gra w piłkę. Od 18 do 45 roku życia ! Chyba wszyscy idealnie zdrowi skoro codziennie przez 2 godziny ganiają za piłką ?! Podobnie jest w setkach innych polskich miast i miasteczek. To samo w Czechach czy Niemczech. To tam sam ci „nowi rekruci” , których tak brakuje Ukrainie.

  2. rwd

    Chyba coś im zaczyna świtać w tych pustych łbach. Nie wystarczy wciągnąć kilka kresek, by sytuacja na froncie zmieniła się na lepsze. Jeszcze niedawno przestrzegano przed mrożeniem konfliktu, teraz wydaje się, że jest to jedyne korzystne wyjście dla Ukrainy.

  3. PPPM

    Przyjęta strategia mesjanizmu, na którą nabrał się PIS wyczerpała się. . Hitler w oblężonym Berlinie też myślał, że wojnę wygra. Załęski musi posłuchać tych co są na froncie. Tylko oni mają świadomość stanu rzeczy. Inaczej Ukraina się wykrwawi. Osobiście uważam, że nasz rząd niepotrzebnie oddał Kraby, Rosomaki, amunicję 155 mm czy Leopardy. Pomoc sprzętem posowieckim wystarczyłaby w zupełności, a nam w momencie zagrożenia oddany, nowoczesny sprzęt przydałby się bardziej. Nastąpiła zmiana władzy, za którą idzie niepewność, co do przyjętej strategii odbudowy armii. Załęski z kolei i jego potencjał nie jest już taki jaki był na początku wojny. Zrobił swoje. Zapisze się jako ten, który uratował Ukrainę, ale to co robi teraz jest irracjonalne.

    1. Chyżwar

      Rząd nie był taki głupi jak myślisz. Fakt, że oddał Kraby i czołgi. Ale załatwił ekspresową dostawę K9, M1A1 i K2.

Reklama