- Wiadomości
- Ważne
Zabili dowódcę i uciekli z frontu. Oddział Szturm-Z zdezerterował
Ex-kryminaliści wcieleni do oddziału tzw. separatystycznej milicji zdezerterowali spod Lisiczańska. W Rosji trwa obława na „uzbrojonych dezerterów”, ponieważ mogli przekroczyć granicę, a do mediów wyciekają kolejne informacje na ten temat. Grupa dezerterów miała zabić oficera i pracownika rosyjskiego Ministerstwa Obrony. Należeli do kompanii szturmowej.

„Kommiersant" pisze o sprawie w tonie sensacji zaznaczając, że funkcjonariusze rosyjskiego MSW w obwodzie rostowskim dostali polecenie poszukiwania dezerterów. Jeżeli nawet rosyjskie media informują o sprawie to znaczy, że jej skali nie dało się zamieść pod dywan. „Kommiersant" pisze o 39 „bojownikach", którzy walczyli pod Lisiczańskiem – co by oznaczało, że byli na pierwszej linii frontu. Rosyjska prasa straszy, że mogli ukraść mieszkańcom samochody, którymi się poruszają i mają na sobie cywilne ubrania. W artykule potwierdzono także, że zabili „swojego". Kogo zastrzelili? W mediach pojawiają się różne spekulacje. Rosyjskie propagandowe źródła twierdzą, że zabili funkcjonariusza Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej (która – przypomnijmy – z rosyjskiej perspektywy jest częścią Federacji Rosyjskiej), który „próbował ich powstrzymać przed dezercją". Pojawiła się także informacja, że „w czasie ucieczki zginął żołnierz Ministerstwa Obrony". Dezerterzy należeli do kompanii szturmowej określanej potocznie „Szturm-Z". Co to za jednostka?
Zobacz też
W czasie, gdy Kijów od miesięcy stawia na szkolenie Brygad Szturmowych, Rosjanie postanowili odpowiedzieć swoimi jednostkami, aczkolwiek stoi za tym zupełnie inna filozofia działania. Ukraińska Armia Szturmowa jest szkolona do wojny manewrowej, do przełamywania frontu, stawia na patriotycznie motywowaną młodzież i weteranów, składa się w dużej mierze z ochotników. Z kolei rosyjskie kompanie szturmowe są ponad etatowymi formacjami sił inwazyjnych, szykowanymi do walki w miastach. Są poza strukturą duży rosyjskich jednostek, co można odczytywać jako ich straceńczy charakter (na papierze strata nie zostanie odnotowana). Historia dezerterów tylko to potwierdza. „Szturm-Z" to prawdopodobnie nie nazwa konkretnej kompanii, czy batalionu, ale takich „Szturmów-Z" sformowano wiele na różnych odcinkach front. Ten konkretny, który zdezerterował, miał podlegać nieistniejącej tzw. Ługańskiej Republice Ludowej, co potwierdza jak wielki chaos panuje w rosyjskich szeregach. Być może to próba zminimalizowania skutków afery z dezercją (bo o kondycji separatystycznych jednostek krążą różne opowieści). Rosjanom łatwiej będzie czytać o dezercji separatystów niż ich żołnierzy. Co ciekawe, dezerterzy mieli być ex-kryminalistami „na kontrakcie". Runął zatem mit rosyjskiej propagandy o ochotniczym charakterze separatystycznych oddziałów. Oznacza to także, że nie tylko armia i Grupa Wagnera sięga po „zeków" (kryminalistów wysyłanych na front).
Zobacz też
Zabity przez dezerterów „funkcjonariusz Ługańskiej Republiki Ludowej" miał być w rzeczywistości dowódcą żołnierzy – tak podają opozycyjne rosyjskie media. Informuje o tym "Nowaja Gazieta Jewropa" (Kommersant trudno traktować jako niezależny tytuł). Co ciekawe, proputinowska agencja TASS wcześniej informowała o dezercji siedmiu rosyjskich żołnierzy, którzy byli pod Sołedarem. Mieli zostać złapani w czasie libacji alkoholowej w poddonieckiej restauracji. Rośnie, więc grupa maruderów, którzy postanowili porzucić front i poruszają się na tyłach rosyjskiej armii.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]