Reklama

Wojna na Ukrainie

Przystosowane do zwalczania okrętów nawodnych 900-kilogramowe bomby JDAM, podwieszone pod samolotem F-15E Strike Eagle w bazie sił powietrznych Eglin na Florydzie.

Ukraińska armia używa już inteligentnych bomb

Ukraińskie wojska już stosują inteligentne, precyzyjnie naprowadzane przez GPS bomby JDAM-ER, przekazane przez USA - informuje agencja UNIAN we wtorek, powołując się na dowódcę sił powietrznych USA w Europie, generała Jamesa Heckera.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Dzięki ruchomym skrzydłom pociski mogą trafiać w cele oddalone o 70 kilometrów.

O przekazaniu Ukrainie inteligentnych pocisków w ramach pakietu amerykańskiej pomocy wojskowej media powiadomiły pod koniec ubiegłego roku. Zestawy konwersyjne JDAM (Joint Direct Attack Munition) mogą zostać przymocowane do standardowych niekierowanych bomb o wadze od 220 do ponad 900 kg i zamienić tę amunicję w broń precyzyjnego rażenia. JDAM zostały dotychczas sprzedane przez Waszyngton do ponad 26 krajów świata.

Reklama

Czytaj też

Jak wówczas informowano, dzięki współpracy technologicznej Kijowa z Waszyngtonem nowe pociski będą możliwe do wystrzeliwania również z ukraińskich myśliwców sowieckiej produkcji.

UNIAN podkreśla, że armia Ukrainy dysponuje ograniczoną liczbą JDAM-ów, ale "wystarczy ich na kilka uderzeń" - jak powiedział w poniedziałek dziennikarzom generał Hecker.

Zestawy konwersyjne dla bomb JDAM-ER mogą zostać przymocowane do standardowych niekierowanych bomb o wadze od 220 do ponad 900 kg (np. bomby Mk 82, Mk 84) i zamienić tę amunicję w broń precyzyjnego rażenia. Zmodyfikowana wersja JDAM-ER, którą otrzymuje strona ukraińska, to efekt współpracy sił zbrojnych USA i Australii.

Czytaj też

Z kolei standardowe JDAM, opracowane pierwotnie dla sił powietrznych i marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych, zostały dotychczas sprzedane przez Waszyngton do ponad 26 krajów świata. Są też na wyposażeniu polskich Sił Powietrznych (na samolotach F-16, wkrótce będą je przenosić także FA-50). Zarówno bazowy JDAM, jak i JDAM-ER stosują naprowadzanie kombinowane - GPS i nawigację inercyjną - co zapewnia precyzyjne trafienie w cel o znanych koordynatach.

O ile standardowe bomby JDAM mogą być zrzucane z odległości do około 24 km od nosiciela, to bomby JDAM-ER, które zostały z powodzeniem przetestowane w 2015 roku przez Boeing Australia, mogą zwalczać cele nawet na dystansie 72 km. Zasięg zrzutu bomby zależny jest od pułapu i prędkości przenoszącego je samolotu (im te wielkości są większe, tym większy zasięg). Standardowa, stosowana na Ukrainie taktyka obejmuje wykonywanie lotu na małej wysokości, co może ograniczać przydatność JDAM-ER. Z drugiej jednak strony, duży zasięg bomb pozwala zrzucać je poza strefą rażenia części rosyjskich systemów OPL.

Czytaj też

20 stycznia koncern Boeing otrzymał od amerykańskich sił powietrznych zamówienie w ramach obowiązującego kontraktu na produkcję JDAM-ER, opiewające na kwotę 40,5 mln dolarów. Termin wykonania zlecenia to 30 czerwca 2023 roku - poinformował Bloomberg.

Źródło:PAP / Defence24
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (2)

  1. ACAN

    Taką mam propozycję na ciekawy system uzbrojenia. Często widać filmiki jak w Ukrainie małe drony rozpoznawcze obserwują przemieszczanie się kacapskich kolumn pancernych. Wystarczy do większego wielowirnikowca podczepić jakiś PPK i wynieść go na odpowiednią wysokość oraz odpalić. Zasięg ostrzału będzie znacząco większy a takie wynoszenie można powtarzać wielokrotnie bez narażania się na bezpośredni kontakt z moskalami. Dron nosiciel może być np. zasilany po kablu co zwiększy czas przebywania w powietrzu i zlikwiduje możliwość zakłócania oraz ułatwi przekazywanie komend z i do drona (ale nie musi). Konfiguracji takiego systemu może być mnóstwo tylko wyobraźnia nas ogranicza

    1. xdx

      Tyle że musiałbyś przebudować i PPK i drona i zmusić go do współpracy z systemem PPK np Jevlin, musiałbyś je wypuszczać i dopiero po chwili odpalać inaczej sam siebie strącisz. Drony nie maja jakiś wyszukanych systemów sterujących. Do tego dochodzi potężne zasilanie jakie wymaga CLU. Musiałbyś zmienić sporo rzeczy - moim zdaniem. Niezbyt to opłacalne , to już lepiej quadrocopter na silnikach spalinowych i zintegrować z istniejącymi 70 kierowanymi np takie jakie Reńscy wykorzystują na Mission Master - pewnie wszystko się da radę zrobić tyle że ktoś musi za to zapłacić. Firmy prywatne nie konstruują uzbrojenia tak sobie bo po pierwsze się nie opłaca a po drugie i tak musza mieć zlecenie i zgodę rządu na produkcje uzbrojenia, a takiej zgody nie dostaniesz aby zbudować na magazyn.

  2. bc

    To teraz jeszcze Mavericki najlepiej na Brrrrrrrttttt i Kiowa Warrior z Hellfire.

Reklama