- Komentarz
- Polecane
- Wiadomości
Ukraina nadal bez pocisków ATACMS. Co blokuje Amerykanów? [KOMENTARZ]
Pomimo amerykańskich zapowiedzi, nadal nie ma wiążących decyzji co do przekazania Ukrainie rakiet dalekiego zasięgu ATACMS do wyrzutni HIMARS i MLRS. Amerykanie nadal bowiem obawiają się odwetowych ukraińskich uderzeń na terytorium Rosji, co jest o tyle dziwne, że Ukraińcy posiadają już rakietowe uzbrojenie o większym zasięgu, dostarczone przez Brytyjczyków i Francuzów.

Taktyczne rakiety balistyczne ATACMS (Army Tactical Missile System) wystrzeliwane z wyrzutni M142 HIMARS i M270 MLRS są niesłusznie uważane za coś, co przyśpieszy ukraińską ofensywę. W rzeczywistości są to pociski, które mogą pomóc wygrać wojnę, ale nie wesprą bezpośrednio działań ukraińskich żołnierzy – bo nie do tego są przeznaczone. Jest to więc uzbrojenie potrzebne, jednak nie należy nim warunkować końcowego sukcesu w wojnie.
Zobacz też
Przy zapewnieniu rozsądnego wykorzystania rakiet ATACMS nie byłoby większego problemu w podjęciu przez Stany Zjednoczone decyzji o ich przekazaniu Ukrainie. Tym bardziej, że przestała być aktualna główna przeszkoda w tej sprawie, a więc obawa przed wykonaniem przez Ukraińców uderzeń odwetowych na terytorium Federacji Rosyjskiej. Bariera ta zniknęła bowiem w momencie, gdy Ukraina otrzymała rakiety o zasięgu nawet większym niż ATACMS: od Wielkiej Brytanii (Storm Shadow) i Francji (SCALP EG). Tym bardziej, że Ukraińcy konsekwentnie trzymają się ustaleń dotyczących ograniczeń w wyborze celów w Rosji.
Amerykanie nie podejmują jednak decyzji i prawdopodobnie wynika to po prostu z ograniczonych zapasów pocisków ATACMS, których może być zbyt mało, by się nimi w potrzebnej ilości podzielić z Ukrainą. Tym bardziej, że amerykańska armia już i tak nadwyrężyła swoje zasoby taktycznych rakiet balistycznych przekazując Ukraińcom tysiące rakiet GMLRS o zasięgu do 85 km. Amerykanie wiedzą dodatkowo, że ze względu na charakter toczonej wojny, wszystko co zostanie dostarczone, zostanie również bardzo szybko zużyte.

Ukraina stała się faktycznie „studnią bez dna", która przyjmie wszystko, co zostanie jej przekazane. Jest to wynik prowadzonej przez Rosję wojny na wyniszczenie, co zmusza Ukraińców do proszenia o jak największą ilość uzbrojenia. Nienaruszony jeszcze, amerykański zapas pocisków ATACMS byłby dla nich więc ważnym wzmocnieniem. Tym bardziej, że jedna rakieta ATACMS może zrobić to, co nawet trzy rakiety GMLRS. Wszystko zależy od typu pocisku, jaki ewentualnie zostanie przekazany Ukrainie.
W zapasie amerykańskich sił zbrojnych znajdują się na pewno starsze, produkowane w latach 2001-2004 pociski typu M48 i produkowane w latach 2004 i 2013 pociski M57 (ATACMS TACMS 2000) z ładunkiem bojowym o masie 230 kg. Tymczasem głowica pocisku GMLRS to około 91 kg. Ale do tego trzeba jeszcze doliczyć masę pocisku, która przekłada się na energię kinetyczną w momencie uderzenia (1670 kg w porównaniu do 300 kg). Doświadczenia z ukraińskich ataków na Most Antonowski pokazuje, że nawet kilka trafień rakietami GMLRS w promieniu paru metrów tworzyło po prostu kilka dziur w betonowej nawierzchni. W przypadku uderzenia pocisku ATACMS uderzającego w cel i to z dokładnością do 9 m, prawdopodobnie doszłoby do zerwania przęsła lub zawalenia podpory.

Autor. Wikipedia
Trzeba dodatkowo pamiętać, że w magazynach amerykańskich prawdopodobnie znajdują się również wcześnie wycofane z uzbrojenia pociski tej klasy z głowicami kasetowymi: o zasięgu od 25 do 165 km typu M39 (z 950 podpociskami APAM - Anti-Personnel and Anti-Materiel) oraz o zasięgu od 70 do 300 km typu M39A1 (z 300 podpociskami APAM). Tego rodzaju amunicja mogłaby się przydać np. do atakowania rosyjskich wojsk gromadzących się przy przeprawach lub podczas wyładunku w portach.
Zobacz też
I one też mogą zostać zaproponowane Ukraińcom, tym bardziej, że posiadana prze nich inna amunicja kasetowa już teraz bardzo dobrze sprawdza się w zwalczaniu mas rosyjskich wojsk, jakie nadal „wlewają" się na ukraińskie ziemie.
Patrząc na działania długofalowe, o wiele większe znaczenie będą miały pociski z pojedynczą, bojową głowicą odłamkowo-burzącą. ATACMS tego rodzaju przyda się jednak Ukraińcom tak naprawdę dopiero po ich dotarciu w ramach ofensywy do Morza Azowskiego i uzależnieniu utworzonego w ten sposób zgrupowania wojsk rosyjskich na południu Ukrainy, od dostaw tylko za pośrednictwem Krymu.
Zobacz też
Wtedy amerykańskie rakiety o zasięgu 300 km mogłyby w jednym ataku przeciąć wszystkie linie komunikacyjne łączące Półwysep Krymski z Rosją - niszcząc przede wszystkim port w Kerczu oraz Most Kerczeński. Byłoby to o tyle łatwe, że Rosjanie jak dotąd nie znaleźli sposobu na niszczenie atakujących ich rakiet z systemu HIMARS i MLRS. Nie sprawdzają się w obronie nawet tak specjalistyczne systemy antyrakietowe, jak S-300 i S-400, co oznacza że wyznaczone przez Ukraińców cele z dużym prawdopodobieństwem zostaną po prostu zniszczone.

Gdyby taki atak na przeprawy krymskie zrobiono przed dotarciem Ukraińców do Morza Azowskiego, to Rosjanie mogliby po prostu zwiększyć dostawę zapasów bezpośrednio z Federacji Rosyjskiej np. trasą przez Mariupol, Berdiańsk i Melitopol. W pewien sposób wartość pocisków ATACMS zostałaby w ten sposób zmarnowana, a z taktycznego i strategicznego punktu widzenia są one bardzo cenne.
Uderzenie w konkretnym momencie i to jeszcze w niespodziewających się tego Rosjan może spotęgować skutki trafień, ostatecznie doprowadzając do tego, co zdarzyło się w Obwodzie Chersońskim pod koniec 2022 roku. Wtedy również odcięcie Rosjan od dostaw poprzez przerwanie przepraw na Dnieprze zmusiło rosyjskich żołnierzy do wycofania się praktycznie bez walki na wschodni brzeg rzeki – z oddaniem Chersonia włącznie.
Zobacz też
Powtórzenie tego z Krymem będzie bardzo trudne, ale z południem Ukrainy jest jak najbardziej prawdopodobne.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]