Reklama

Wojna na Ukrainie

Telefony komórkowe w walce z dronami. Im tańsze rozwiązanie tym lepsze

Autor. Defence24

Sieć telefonii komórkowej może być wykorzystywana do łączności, ale może służyć również do wykrywania statków powietrznych. Polska pokazała w radarze PET/PCL, że można to robić pośrednio, poprzez rejestrację sygnałów telefonii komórkowej odbitych od samolotów. Ukraina pokazuje, że można to robić bezpośrednio – korzystając z wykrywanych przez telefony sygnałów akustycznych.

Telefonia komórkowa jest niewyczerpanym źródłem pomysłów, które pozwalają na jej wykorzystanie daleko odbiegającej od tego, co oferowały pierwsze telefony komórkowe, takie jak Motorola DynaTAC czy Nokia Cityman. Co ciekawe nie chodzi już jedynie o zwiększenie funkcjonalności coraz to bardziej modyfikowanych smartfonów, ale bardzo często o innowacyjne zastosowanie już wprowadzonych rozwiązań.

Reklama

Szczególnie pomysłowi w tej dziedzinie okazują się Ukraińcy, którzy przekonali się jak odporna na zniszczenia jest cała infrastruktura telefonii komórkowej. Jednym z ostatnich, ukraińskich pomysłów okazał się system wykrywania rosyjskich bezzałogowych statków powietrznych. Jak się bowiem okazuje niewielkie drony, dodatkowo latające na bardzo niskich wysokościach stają się coraz trudniejszym celem dla systemu obserwacji technicznej, który powstał na Ukrainie dla wsparcia obrony powietrznej.

Czytaj też

Szczelny system radiolokacyjny dla celów lecących na tak niskiej wysokości wymagałby rozstawiania radarów dosłownie co kilka-kilkanaście kilometrów, co jest niemożliwe zarówno ze względów organizacyjnych, jak i przede wszystkim ze względu na koszty. Tymczasem drony stanowią na ukraińskiej wojnie coraz większy problem, tym bardziej, że są wykorzystywane masowo i są coraz tańsze w produkcji.

Reklama

Ukraińcy do ich zwalczania nie powinni więc stosować wielokrotnie droższych rakiet przeciwlotniczych, ale przede wszystkim tańsze w użyciu systemy walki elektronicznej, drony myśliwskie oraz uzbrojenie lufowe. Żeby jednak atakować trzeba zawczasu wiedzieć, gdzie znajduje się przeciwnik. Ukraińcy ujawnili, że w wykrywaniu dronów obecnie pomaga im system Skyfortress wykorzystujący ponad 9500 czujników rozmieszczonych na ukraińskim terytorium. Miało go wymyślić dwóch inżynierów, pracując w warsztacie stworzonym dosłownie w garażu.

Jest to stosunkowo tanie rozwiązanie opierające się na telefonach komórkowych, które wraz z mikrofonami są umieszczane na słupach o wysokości około 6 m. Każda taka instalacja ma kosztować od 300-500 dolarów, a więc niewiele więcej niż w średniej klasy telefon komórkowy. Ocenia się, że cały system kosztuje w sumie mniej niż dwie rakiety przeciwlotnicze stosowane w systemie Patriot. Dzięki niemu można tak rozbudować sieć detekcji, by nie było martwych punktów: i to nie tylko biorąc pod uwagę krzywiznę Ziemi, ale również przeszkody terenowe.

Czytaj też

Informacje otrzymywane z poszczególnych „słupów nasłuchu” są następnie analizowane w centrum zbioru informacji i na ich podstawie tworzy się najbardziej prawdopodobne trasy przelatujących dronów. Wszystko to jest natychmiast przesyłane do rozstawionych na danym kierunku jednostek przeciwlotniczych wyposażonych w iPady z odpowiednim oprogramowaniem. Żołnierze znajdujący się na stanowiskach ogniowych dowiadują się w ten sposób, że dron nadlatuje i mają czas na przygotowanie się do jego zestrzelenia.

System jest niezwykle prosty w budowie i obsłudze. Do jego wykorzystania potrzebne jest bowiem szkolenie obejmujące zaledwie kilka godzin. Generał gen. James Hecker, - dowódca Sił Powietrznych USA w Europie i Afryce twierdzi, że to właśnie dzięki systemowi Skyfortress, w ataku przeprowadzonym na Ukrainę trzy miesiące wcześniej przez Rosjan, z 84 dronów jakie próbowały wlecieć w głąb ukraińskiego terytorium, aż 80 zostało zestrzelonych. System ten okazał się na tyle skuteczny, że zainteresowało się nim dowództwo NATO.

Reklama

Zorganizowano nawet pokaz Skyfortress w bazie Ramstein AB w Niemczech. Swoje zainteresowanie takim tanim, akustycznym systemem wykrywania dronów wykazuje również Rumunia. I nie można się temu dziwić. Bezzałogowe statki powietrzne stanowią ogromne wyzwanie dla natowskich systemów obrony przeciwlotniczej ze względu na koszty. Takie drony kamikaze jak Szahid kosztują bowiem zaledwie 30 tysięcy dolarów, a więc stukrotnie mniej niż np. rakiety PAC-3MSE stosowane w systemie Patriot.

Takich celów jak Szahid nie można jednak zlekceważyć, ponieważ powodują one wcale nie mniejsze zniszczenia niż np. rakiety manewrujące. Dostrzegają to coraz bardziej szczególnie amerykańscy wojskowi którzy wprost nawołują przemysł do zaproponowania tanich rozwiązań, podobnych do ukraińskiego Skyfortress. Jak na razie jest to wołanie bez echa.

„Dlatego rzucam wyzwanie przemysłowi, rzucam wyzwanie szefom sił powietrznych NATO, aby przedstawili tańsze, bardziej kreatywne rozwiązania, które pozwolą nam, miejmy nadzieję, znaleźć się po prawej stronie krzywej kosztów, a jeśli nie, po równoważnej krzywej kosztów. Podobnie musimy opracować sprzęt w NATO, aby postawić Rosję po niewłaściwej stronie krzywej kosztów, jeśli mamy do czynienia z sytuacją podchodzącą pod Artykuł 5”.
Generał gen. James Hecker, - dowódca Sił Powietrznych USA w Europie i Afryce
Reklama

Komentarze (1)

  1. Zygazyg

    Sorry, ale dla mnie taki system powinien być pokryty ścisłą tajemnicą a nie opisywany w gazetach. Moskale powinni się głowić jakim to trafem szczęścia udało się Ukraińcom straci większość ich dronów Pomyślcie gdyby Niemcy w czasie bitwy o Anglię wiedzieli że Anglicy mają radar. Inaczej by to mogło wyglądać

Reklama