Reklama

Wojna na Ukrainie

Szef Pentagonu w Kijowie. Chłodne przyjęcie deklaracji Zełenskiego [OPINIA]

Autor. Euromaidan Press (@EuromaidanPress)/Twitter

„Plan Zwycięstwa” wygłoszony przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego na forum ukraińskiego parlamentu, a następnie w Brukseli, nie został przyjęty z entuzjazmem. Niemiecka opinia publiczna zagotowała się, gdy Zełenski zasugerował, że alternatywą dla wejścia Ukrainy do NATO jest odbudowa nuklearnego arsenału Kijowa.

Szef Pentagonu Lloyd Austin przybył na Ukrainę z dyplomatyczną wizytą. Oficjalnie ma zamanifestować solidarność z walczącym sojusznikiem, ale nieoficjalnie mówi się o poinformowaniu o rezerwie z jaką zachodnie państwa przyjęły tzw. Plan Zwycięstwa, przedstawiony przez ukraińskiego przywódcę.

Reklama

To czwarta i prawdopodobnie ostatnia wizyta Lloyda Austina w Kijowie. W USA trwa rozgrzewka przed finałem kampanii wyborczej, sam Austin w toku swojej pracy na stanowisku sekretarza obrony ciężko chorował, więc powoli żegna się z urzędem. Jego podróż do Kijowa była z rodzaju tych „niezapowiedzianych”.

Czytaj też

Czy Austin przyleciał do Kijowa z pretensjami? W „New York Times” zasugerowano, że Zachód panicznie boi się eskalacji konfliktu, stąd amerykański zakaz związany z użyciem broni dalekiego zasięgu w cele na terytorium Federacji Rosyjskiej. Zachodnie rządy mają być zgodne co do tego – Ukraina obecnie nie może wejść do NATO, bo inaczej oznaczałoby to wciągnięcie Paktu w „największy konflikt lądowy w Europie od 1945 roku”.

Reklama

Poparcie dla wsparcia Ukrainy?

Administracja Bidena – którą należy pochwalić za wcześniejszą postawę wobec Ukrainy – jest zakładnikiem amerykańskich sondaży. W badaniach opinii publicznej Instytutu Gallupa wyłania się obraz stosunku Amerykanów do wojny na Ukrainie. 41 proc. badanych uważa, że Ameryka „robi za dużo dla Ukrainy”. Zaledwie 25 proc. uważa, że Waszyngton robi za mało (co wobec internetowej histerii w USA przeciwko Ukrainie i tak jest niezłym wynikiem).

Nie do końca wiadomo dlaczego Zełenski akurat teraz ogłosił „Plan Zwycięstwa”. Jeżeli próbował wstrząsnąć sumieniem świata to naiwnością było sądzenie, że to się stanie. Aby odebrać głosy Donaldowi Trumpowi, Demokraci zaczęli dystansować się od pomocy Ukrainie. Polityczny klimat wobec walk nad Dnieprem stał się wyjątkowo niekorzystny. Zaskakująca jest także postawa samego Zełenskiego wobec Berlina, w którym wciąż dostrzega niegasnący niemiecki zapał do wsparcia Ukrainy. Problem w tym, że to tylko wizja Zełenskiego, a kroki kanclerza Olafa Scholza są upokarzające wobec Ukrainy.

Dopiero co Zełenski ogłosił, że w ramach spotkania ministrów obrony państw grupy G7, Kijów i Berlin zainicjowały porozumienie mające na celu wzmocnienie ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Świetnie, tylko to Niemcy miały rzekomo wyrosnąć na strategicznego partnera Ukrainy w 2023 roku. Wiadomym było, że układ Berlin-Kijów rychło skończy się zawodem. „Większość wcześniej zaakceptowanego sprzętu zostanie dostarczona, ale dodatkowe wnioski składane przez ministerstwo obrony, zgodnie z zaleceniem kanclerza Olafa Scholza, mają być odrzucane” – raportował w sierpniu 2024 roku „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Reklama

RFN sojusznikiem Ukrainy?

Nie po to Republika Federalna Niemiec zgadzała się nań i partycypowała w projekcie Nord Stream, by nagle zarzucać swoją „Ostpolitik”. Przypomnijmy, że ten projekt gazowy od początku dyskryminował państwo ukraińskie i umożliwił Kremlowi polityczne dokręcanie kurka – dosłownie, nad Dnieprem, próbując kolejnymi kryzysami gazowymi wywracać polityczny układ w Kijowie, który nie pasował Władimirowi Putinowi. Przecież to tzw. Formułą Steinmeira Berlin próbował „leczyć” Ukrainę, ale lekarstwo było gorsze od choroby, a gdyby ową Formułę „wypito” to Rosjanie wygraliby kampanię wojenną w 2022 roku.

Zełenski byłby dzisiaj politycznym uchodźcą, z emigracyjnym rządem – pewnie w Polsce, bo Niemcy nie po to inwestowali gospodarczo w Rosję, by ktoś im przeszkadzał. Ta cała seria geopolitycznych potworków rodem z Niemiec to tylko jeden z dowodów na intencje Berlina względem Ukrainy. Co stało się z Zełenskim na przełomie 2022 i 2023 roku, że stał się taki pro-niemiecki? Jeszcze w 2022 roku ukraiński przywódca grzmiał o Republice Federalnej Niemiec: „Nie należy próbować balansować między Ukrainą a relacjami z Rosją (…) Dlaczego kraj, który leży za oceanem jest nam teraz bliższy niż Niemcy? Ponieważ jest między nami mur, którego niektórzy nie widzą”.

Czytaj też

Z nieznanych nam powodów Wołodymyr Zełenski z pozycji anglosasko-polskich okopał się w sojuszu z Niemcami i w nim konsekwentnie trwa. Być może przestraszył się wewnętrznej amerykańskiej polityki i liczył, że Berlin stanie się głównym donatorem militarnej pomocy w miejsce Waszyngtonu – rządzonego ewentualnie przez Trumpa. Tylko dlaczego niby Niemcy mieliby nagle zmieniać swoją politykę?

„Albo Ukraina będzie miała broń jądrową i będzie to nasza ochrona, albo powinniśmy mieć jakiś rodzaj sojuszu. Poza NATO, dzisiaj nie znamy żadnych skutecznych sojuszy” – stwierdził Wołodymy Zełenski. Wzburzyło to zachodnią opinię publiczną, choć Zełenski nie stwierdził nic kontrowersyjnego. Przypomnijmy, że u progu swej niepodległości Państwo Ukraińskie dysponowało trzecim arsenałem nuklearnym świata.

Rozbroiło się, a sygnatariuszem Memorandum Budapesztańskiego z 1994 roku, była Rosja, która wpierw gwarantowała integralność terytorialną Ukrainy z Krymem włącznie (sic!), a następnie dokonała rozbiorów tego kraju. Ukraina ma prawo czuć się oszukana w kwestiach nuklearnego arsenału. Syndrom porzucenia w historii przeżywało już Państwo Polskie, ale nie usprawiedliwia ono sięgania po absurdalne sojusze, jak ta niezachwiana wiara Zełenskiego w potęgę i lojalność Niemiec.

Ukraińska Nuklearwaffe

Czego nie może powiedzieć Scholz, w tym wyręczyła go niemiecka prasa. Julian Röpcke w „BILD-zie” straszy opinię publiczną ukraińską „Nuklearwaffe”. „Zaszokował obecnych dziennikarzy dramatycznym oświadczeniem” – pisze Röpcke. Notabene „BILD” powołując się na wysokiego rangą ukraińskiego urzędnika twierdzi, że Kijów może zbudować bombę atomową w ciągu kilku tygodni.

Czytaj też

Jaki ma to geopolityczny wydźwięk tłumaczyć nie trzeba. Daje to tylko paliwo przeciwnikom wspierania Kijowa i pozycjonuje Ukrainę jako państwo na skraju desperacji, które sięga po rozwiązania rodem z Iranu czy KRLD. Sam „Plan Zwycięstwa” Ukrainy jest fuzją poprzedniego dziesięciopunktowego planu pokojowego Kijowa oraz nowych rozwiązań w postaci ukraińskich baz w Europie, jako odciążenia wojsk zachodnich, które miałyby trafić nad Dniepr. Zełenski chce ekwiwalentu siły odstraszania jaką daje broń atomowa – np. rakiet balistycznych. Ale z Zachodu płyną raczej głosy, by Ukraina… „używała dronów”.

Reklama
Reklama

Komentarze (7)

  1. Borkow

    Ukraina nigdy nie miała broni jądrowej. Broń na terenie ukrainy była pod kontrolą Rosji i to Rosja była jej własicielem i to prezydent Rosji miał kody do tej broni.

    1. radziomb

      a kto podpisał porozumienie? Prezydent Ukrainy . Zrobili największy błąd w swoim życiu.

    2. Latający Holender

      rd=adzio, gdyby nie podpisał to by mu zabrali siłą. Proste?

  2. Jan z Krakowa

    1/2 Zgadzam się w 100% z wnioskami Autora artykułu. Jeszcze jedna sprawa. Stosunki RP ze Stanami są lepsze od stosunków RP z Niemcami (czy rządzą w USA Demokraci czy Republikanie). Jeszcze przed końcem I w. św. nacjonaliści ukraińscy znajdowali oparcie w części wojskowego establishmentu Austrii i Niemiec (p. spisek dowództwa austriackiego które wycofało w 1918 r. polskie oddziały wojskowe a zostawiło ukraińskie, co umożliwilo początkowy sukces ukraińskiego puczu (ten pucz na Ukrainie nazywają teraz >> Listopadowym Czynem<< , nazwano tak ul. Mickiewcza od Uniwersytetu do cerkwi Św. Jura we Lwowie), następnie współpraca OUN z Abwehrą, a w czasie II. w. ś. powszechna kolaboracja z Rzeszą Wielkoniemiecką -- łącznie z udziałem w eksterminacji Polaków i Żydów

  3. Jan z Krakowa

    2/2 Tak, że tradycja opierania się na Niemcach czy państwie niemieckim -- kosztem polskich interesów jest. W tym aspekcie geopolitycznym to dobrze, że Niemcy ich olali. Ale ważnym aspektem dla Europy Śr,-Wsch. jest zagrożenie od Rosji będącej w jakimś sojuszu z Niemcami. Ale przecież Ukraina zawrze w końcu jakiś rozejm z Rosją. I nie wiadomo jaka będzie polityka ukraińska wobec Rosji (ponieważ czym innym jest antyrosyjskość po tej wojnie, a co innego polityczny pragmatyzm). Czyli dla tej Europy tylko sojusz z USA i sojusz NATO, gdzie rola USA jest ważna. Wg mnie to są informacje i uwagi podstawowe, ale nie brane często pod uwagę w komentarzach.

  4. radziomb

    autor chyba nie słuchał dokładnie wypowiedzi z USA, oni maja "uwagi", "zastrzeżenia" do Planu Zwycięstwa Załeńskiego. Nie mówili konkretnie co im się nie podoba. A co jeśl się okaże, że wg nich Ukraina powinna dostać WIEĘCEJ broni a nie mniej na co liczył Putin? upss

  5. kimeR

    Ten nacisk na niemiecki establishment idzie wdobrym kierunku, zamiast Eurofighterow do Turcji powinna UA dostac ich conajmiej 50+ tranche 1,2 i dodatkowe uzbrojenie jak Taurus, Meteor.Jak nie to stawic ich brutalnie przed wyborem dylematu umiejetnosci i pozyskania taktycznych rakiet jadrowych postronie Ukrainy.

  6. Zam Bruder

    Legena trzeciej potęgi nuklearnej. W tamtych czasach nie tylko przyjęto z ulgą powrót atomowych głowić z niedawnej USRR do sukcesorki ZSRR ze stolicą w Moskwie, ale nawet przewrót pałacowy z odsunięciem niedołężnego i nad niczym nie panującego. Borisa Jelcyna na rzecz "młodego" oficera KGB - dlaczego? Bo w obydwu tych bliżniaczych przypadkach chodziło o to samo - o strach przed niekontrolowaną proliferacją broni atomowej. Ukraina zatrzymująca posowiecki arsenał nie tylko nie miała nad nim pełnej kontroli, ale Nikt nie poparłby takiego obrotu sprawy a sam Kijów nie dość że naraziłby się na siłowe jego przejęcie przez Moskwę to w dodatku spotkałoby się to z otwartym poparciem tych wszyskich którzy teraz Ukrainie pomagają i przyśpieszyłoby tylko obecną wojnę.

    1. Maniek 81

      Ale tutaj chodzi o to że Ukraina została wydymana przez kraje które podpisały umowę. Rosja napadła a USA z ograniczeniami wspiera Ukrainę.

  7. Dudley

    Autor zdaje się zapominać, że memorandum Budapesztańskie sygnowała nie tylko Rosja, a przede wszystkim USA którym mocno zależało by ograniczyć krąg posiadaczy broni jądrowej do minimum. Jankesi chcieli być hegemonem, a za takie przywództwo trzeba płacić, a teraz wykręcają kota ogonem. Polska powinna uczyć się na błędach innych, bo nie stać nas na powtórkę z historii, kolejnej dekady podporządkowania Rosji, bo USA zrobi kolejny deal z Rosją.