Wojna na Ukrainie
„Rozkaz: wszystkich na front!”. Gen. Syrski tłumaczy się z decyzji

Autor. Окрема Артилерійська бригада НГУ /Facebook
W mediach trwa nagonka przeciwko gen. Ołeksandrowi Syrskiemu za decyzję, aby żołnierzy służb tyłowych wysyłać na front. W grupie wysłanej na wschód mają się znajdować także technicy lotniczy z jednostek wsparcia powietrznego. Wzbudziło to takie kontrowersje, że Syrski wytłumaczył powody takiej decyzji.
Kto jeździł po Ukrainie zajmując się pomocą humanitarną lub dziennikarstwem ten wie, że rozkaz gen. Syrskiego nie jest kontrowersyjny, wręcz jest spóźniony. Plagą Sił Zbrojnych Ukrainy jest dekownictwo. Do dzisiaj pamiętam swoje zaskoczenie z 2022 roku, gdy na blokpostach na zachodniej Ukrainie terra-obrona miała kamizelki kuloodporne i hełmy, gdy wojsko na froncie szturmowało rosyjskie pozycje w czapkach z daszkiem i wędkarskich kamizelkach.
Na tyłach pęczniały zapasy, a od żołnierzy „Azowa” (było nie było, zamożnej formacji zbrojnej) słyszeliśmy, że są chwile, że nie mają co jeść. W historii wojen nie jest to zjawisko odosobnione, kwatermistrzostwo na tyłach zawsze chomikuje zapasy, a żołnierz na pierwszej linii frontu utyskuje na braki we wszystkim. Do tego dochodzi personel. Całkowicie naturalnym zjawiskiem na wojnie jest wola części wojska by zadekować się na bezpieczniejszych tyłach. Spotkało to wszystkie armie świata, na wszystkich wojnach, łącznie z tak sprawnymi machinami wojennymi jak U.S Army, od czasów I wojny światowej, dlaczego więc nie miałoby spotkać Ukraińców?
Syrski ma rację
Do generała Syrskiego można mieć zarzuty natury taktycznej, że np. nie wycofał wcześniej wojsk z Awdijiwki, ale na pewno nie można mu czynić zarzutu, że dosłownie wymiata tyły i wysyła ludzi na wschód Ukrainy. To działanie spóźnione, wynikające z kłopotów pod Pokrowskiem. Można to było zrobić wcześniej, ale Syrski ma rację. Ma także odwagę publicznie bronić swoich decyzji.
Ten medialny płacz nad „specjalistami, technikami lotniczymi”, którzy mają być wysłani na front to niezrozumienie, że na Ukrainie pęcznieją służby tyłowe w celu uniknięcia pojechania na „null”, czyli zerówkę. Nie wiem czy są tymi specjalistami tylko w ramach ewidencji czy faktycznie przeszli odpowiednie szkolenie, natomiast jestem pewien, że jest ich nadmiar na tyłach.
Armia, która ma kłopoty na froncie do okopów zawsze wysyłała nawet kucharzy i orkiestry polowe, każdy kto jest w stanie unieść karabin staje się cennym wsparciem wojska liniowego, które na co dzień walczy w pierwszej linii, a stanowi zaledwie ułamek zaangażowanych w wojnę sił. Pamiętajmy, że nie doszłoby do tego gdyby nie ucieczka części męskiej populacji z Ukrainy, lub procederowi „wykupek” od służby liniowej, które kwitły w wojenkomatach.
To nie są moje wymysły tylko oficjalne komunikaty Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, która regularnie rozbija takie korupcyjne gangi. Jeszcze w 2022 roku ukraińskie Ministerstwo Obrony miało ponad sto tysięcy ochotników, którzy rwali się na linię walk, ale w przedłużającej się wojnie, jeszcze o charakterze dronowym, pokusa dekownictwa przewyższa liczbę dobrowolców. Dlatego gen. Załużny chciał zaostrzenia przepisów wobec dezerterów, wiedząc co czeka wojska w długotrwałej wojnie totalnej. Teraz Syrski rozumie, że to Załużny miał rację.
Czy brakuje ludzi?
Jak zaznaczył gen. Syrski możliwości mobilizacyjne nie pokrywają potrzeb na froncie i dlatego część personelu wojskowego, który był zaangażowany w logistykę i zaopatrzenie jest przenoszona do oddziałów zmechanizowanych. I należy oddać szacunek sędziwemu generałowi, że miał wreszcie odwagę powiedzieć to publicznie zamiast „malować trawy na zielono”.
„Po pierwsze, jest mój rozkaz zabraniający przenoszenia (do pieszego szturmu) wysoko wykwalifikowanego personelu, który został przeszkolony i specjalizuje się w obsłudze samolotów, których praktycznie nie da się zastąpić. Z drugiej strony istnieją potrzeby na linii frontu. Musimy odpowiednio zwiększyć liczbę personelu w brygadach zmechanizowanych” - zakomunikował Syrski. „Niestety, nasze możliwości mobilizacyjne nie zaspokajają tych potrzeb. Dlatego podejmujemy działania, aby zredukować nasz komponent logistyczny, zaopatrzeniowy i serwisowy w rozsądnych granicach. Sztab zna te zadania, dokonał obliczeń” – dodał.
Na koniec 2024 roku w Kijowie rozdzwoniły się telefony. Jak donoszą media, Waszyngton zaczął poważnie wywierać presję na Zełenskiego by ten obniżył wiek mobilizacyjny do 18 lat. Zauważmy, że takie osoby nie są zwolnione ze służby wojskowej (obowiązuje wszak pobór), ale z mobilizacji wojennej. Doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan powiedział wprost, że Ukraina „musi zrobić więcej aby wzmocnić swoje linie pod względem liczby sił”. Fiaskiem skończył się projekt formalno-prawnego przymuszenia ukraińskich emigrantów na Zachodzie do powrotu do kraju.
Narobiono zamieszania w konsulatach ale zaniechano ten pomysł, który wydawał się nawet przynosić pewne efekty. Muszę tutaj zaznaczyć, że jestem zwłaszcza przeciwny dekownictwu Ukraińców podlegających mobilizacji, którzy siedzą na Zachodzie. Ale o tym za chwilę. Zachodnie państwa, które mają problemy demograficzne nie chcą się pozbywać ukraińskich pracowników. Kijowowi pozostały więc wyłącznie rozwiązania mobilizacji populacji na terenie kraju, nie uwzględniwszy oczywiście ziem okupowanych przez Rosję.
Różnica między wojskami liniowymi, a tyłowymi
Należy podkreślić, że Sił Zbrojne Ukrainy mają jedne z najlepszych oddziałów liniowych na świecie. Frontowe brygady Ukrainy to crème de la crème w zestawieniu z innymi armiami świata, żołnierze potrafią walczyć w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych miesiącami. Ukraiński żołnierz jest odporny jak skała. Na dziesięć pocisków artyleryjskich Rosjan, dostanie wsparcie jednym wystrzałem z ukraińskiej armaty. Broni się często bez wsparcia lotniczego.
Ukraińcy zadali Rosjanom straty nieznane Moskwie od czasu II wojny światowej. Wielką niesprawiedliwością jest, gdy część wojska pije gorącą kawę i śpi w ciepły łóżku na tyłach, gdy inni tygodniami siedzą w okopie, do którego leje się deszcz, albo spada śnieg. Żołnierz liniowy „zużywa się” nie tylko wyłącznie wtedy, gdy jest ranny, albo nie daj Boże, zabity. Choroby, kontuzje, problemy natury psychologicznej, są przeciwskazaniami do długotrwałego tkwienia w okopie. Generał Syrski zrobił więc jedyne co mógł, sięgnął po takie rezerwy jakie ma Ukraina. Bo wszystkie siły muszą maszerować na wschód Ukrainy, by bronić kraju. Pamiętajmy także, że Ukraina miała pod bronią ponad 700 tys. ludzi - to nie są małe siły, problemem raczej jest proporcja wojsk na tyłach, do wojsk zdolnych do trzymania linii frontu.
Syn jednej matki w okopach, a drugiej w nocnym klubie w Warszawie?
A teraz wróćmy do problemu dezercji i wojennej emigracji. Nie trafiają do mnie argumenty, że ludzie wolą żyć i pracować, zamiast walczyć za swój kraj, a ja mam uszanować ich decyzje oraz motywacje. Nie po to dowoziliśmy pomoc pod Charków i do Kurachowe (jeszcze przed upadkiem tej reduty), by grupy Ukraińców, bawiły się w nocnych klubach Warszawy czy Berlina grając na nosie rodakom, którzy w błocie i śniegu bronią kraju. Dlaczego syn jednej matki ma ryzykować życie w okopach, a syn drugiej matki może bawić się w przebieranie za gnoma na TikTok’u? Łzy jednej matki od drugiej są mniej warte?
Większość szacunków mówi o 400 tys. ukraińskich obywateli, którzy oficjalnie podlegali mobilizacji, a opuścili kraj, wyjeżdżając na Zachód, głównie przez ukraińsko-polską granicę. Kijów ma z nimi problem natury nie tylko etycznej (czy dochowali patriotycznego obowiązku), ale także formalnoprawny, ponieważ za zmobilizowanego uznaje się tego żołnierza, który otrzymał kartę mobilizacyjną, a w ich przypadku, w większości, dochowano tego obowiązku. Co prawda, obywatele Ukrainy przebywający za granicą mogą twierdzić, że nie otrzymali karty mobilizacyjnej „do ręki”, ale władze wysłały ją na adres zamieszkania.
Oczywiście ta grupa potencjalnych rekrutów jest o wiele większa, ale część wyjechała jeszcze przed procedurą mobilizacji, więc formalnie twierdzą, iż prawa nie złamali. Formalno-prawne rozwiązania są niewystarczające wobec ludzkiego sprytu, by uniknąć wojny. W XIX w. Anglii był obyczaj wysyłania białego piórka mężczyznom uchylającym się od służby, gdy kraj był na wojnie. Kulminacyjnym punktem tej kampanii był okres I wojny światowej, gdy Zakon Białego Pióra spowodował większą liczbę ochotniczych zgłoszeń niż Imperium Brytyjskie mogło przyjąć. Lekcją dla wszystkich państw Europy Środkowo-Wschodniej jest po prostu kultywowanie kultury obrony kraju. Ten imperatyw, którzy mieli nasi dziadowie i pra-dziadowie. Przypomnę, że generacja drugowojennych żołnierzy walczyła dłużej za ułamek żołdu - lub nawet przy jego braku - który dostaje się w ZSU.
WisniaPL
Kraj który stosuje tak autorytarne działania nie zasługuje na nic.
Dudley
Jakie autorytarne działania, możesz je przybliżyć? Czy masz na myśli rozkazy dowództwa? Jeśli tak to żaden kraj z armią wg twojego zdania nie na prawa istnieć. Na tym polega armia, że jest autorytarna.
Janekk
Powszechny obowiązek obrony dla tego tak się nazywa, bo jest powszechny i obowiązkowy. Również dla tych co nie mają na to ochoty. Jeżeli ci to nie pasuje zawsze możesz zrzec się obywatelstwa i wybrać sobie jakieś inne, np. z wysp Polinezji.
Krafts
Przestępczość wzrosła w Polsce i niestety głównie jest to z powodu napływu cudzoziemców , w tym z Ukrainy. Ukraińcy są największą grupą narodową po Polakach w więzieniach, wielu z nich popełnia również wykroczenia a nie przestepstwa. Najwyższy czas na umowę polsko-ukraińską a może i unijną, że obywatele popełniający istotne wykroczenia i przestepstwa będą odstawiani na granicę, w celu odbycia kary w Ukrainie. A tam prosto z granicy niech jadą na przeszkolenie i na front, o ile nie będą to jednostki psychopatyczne. Zmniejszy to przestępczość w Polsce, uspokoi trochę wschodnie towarzystwo, które mając świadomość, że np. za jazdę pod wpływem może trafić na front. To są chyba liczby idące w kilkadziesiąt tysięcy rocznie.
panemeryt
Kilka miesięcy temu Ukraina przyznała się ze nie ma pojęcia co robi ok. 2 mln mężczyzn w wieku poborowym. Teoretycznie widnieją w ewidencji woskowej. W praktyce nie ma z nimi kontaktu. Nie znany jest ich aktualny adres pobytu. Nie wiadomo nawet czy ukrywają się w Ukrainie czy przebywają poza jej granicami. Niewielka część została na terenach okupowanych. Ale reszta się ewidentnie ukrywa...
Jerzy
W przeszłości wyobrażenia o trwającej wojnie kształtowała propaganda, jak jest naprawdę można było się dowiedzieć od znajomego, o ile wrócił z frontu i chciał mówić - obecnie każdy może zobaczyć w sieci co go czeka. Prawda jest też taka, że większość ludzi nie rodzi się bohaterami - mając do wyboru w najgorszym wypadku więzienie i w przyszłości amnestię vs śmierć albo trwałe kalectwo, w większości wybiorą życie. Dlatego właśnie przez lata we wszystkich armiach karą za dezercję była śmierć - wówczas wybór był mniej oczywisty.
Jan z Krakowa
Czyli brakuję ludzi na front na Ukrainie: 1. bo nie biorą na front od 18 lat, 2. bo dekownictwo i brykanie za granicę (otwartą z polskiej strony, a na Ukrainie możliwość wyjazdu przez dużą korupcję tam). W świetle opinii wyrazonej w artykule może uzasadniona byłaby deportacja uchylających się od służby tj. frontu a przebywających w Polsce -- na żądanie strony Ukraińskiej. Jednakże taka możliwa deportacja nie może być automatyczna (suwerenność RP, itd.). Pewnym wyjściem byłoby udzielanie, w razie złożenia takiego wniosku przez podlegającemu deportacji, obywatelowi tylko z ukr. obywatelstwem -- prawa azylu pol.itycznego w Polsce, pod pewnymi warunkami, np. powstrzymania się od działalności politycznej w RP i udawaniu ukraińskiego patrioty.
Extern.
Napisano to w artykule. Nie będzie żadnych deportacji bo poszczególne kraje Europy z uwagi na problemy z demografią nie oddadzą "swoich" Ukraińców. U nas przykładowo stanęły by wszystkie budowy. No chyba że w ramach transferów ratunkowych skierowano by na budowy ze 300 tysięcy nadmiarowych urzędników bezproduktywnie dekujących się po Polskich urzędach.
Rusmongol
Ostatnio twierdziłem że lepiej wysłać na front wyszkolonego żołnierza z innej formacji niż 5 rekrutów którzy po prostu bezproduktywnie zginą.
Vixa
Bardzo trafne w obecnej sytuacji, ale ty nigdy nie byłeś zbyt bystry. Bo rekruta po prostu nie ma i taki to cyrk, twoje bajania mają niewiele wspólnego z rzeczywistością.
wsw13
do Vixa ty nie masz racji ,młody nawet w czasie pokoju niewiele był wart .
radziomb
Problem jest złożony i każdy ma swoje racje. Na 100% Ukraina obniży teraz wiek mobilizacji z 25 lat , pytanie czy na 23 czy 21 czy 18. Raczej będzie kompromisowa propozycja bo 1. nie wiadomo ile lat potrwa wojna i Ukraina musi mieć rezerwę strategiczną 2. ich poligony nie ogarną tak duże ilość rekrutów. Dla pocieszenia warto wiedzieć ze Rosja tez juz ma problem z rekrutami. Wieźnowie już się dawno skonczyli, a chetnych też juz zaczyna brakować wiec pytanie czy / kiedy Putin ogłosi Pełną mobilizacje i Stan Wojny.
Robs
Bardzo ciekawy artykuł. Z drugiej strony trzeba powiedzieć wprost nie każdy chce umierać lub zostać kaleką na całe życie. Wojna się kiedyś skończy. O bohaterach się zapomni a kalecy no właśnie co z nimi. Młody gość co mu urwało ręce lub nogi. Jakie ma perspektywy na dalsze życie w kraju gdzie wielu polityków i oligarchów robi wielkie pieniądze na wojnie?
Dudley
To może trzeba się poddać, nie będzie kalek ani wdów, po co walczyć. Czy w życiu osobistym też podchodzisz do tych spraw w podobny sposób? Jeśli tak do nie chciałbym być w gronie twojej najbliższej rodziny i przyjaciół. Skoro zastanawiasz się czy warto walczyć bo można zostać kaleką.
sofix
Wystarczy im zdemontować z samochodów tablice rejestracyjne. Po nowe będą musieli się udać do kraju , a tam już będą wiedzieli co dalej.
Dudley
Chyba kpisz, sprzedadzą auta bez tablic i kupią sobie nowe z polskimi numerami.
staryPolak
Ukraina płaci za pozbycia się Załużnego przez Żełańskiego. Byłby Załuzny wygranym w wyborach prezydenckich gdyby - i na tym polega humor sytuacyjny - te wybory się odbyły. Osobnym tematem jest "walka" z patologiami i korupcją w czasie wojny. Elity ukraińskie walczą z korupcją pilnie uważając by przypadkiem nie wygrać. Nie wiem czy nie jest już czas by chociaż rozpocząć w Polsce dyskusje na temat korupcji w czasie wojennym, ale u nas, w Polsce. Przypominam ze II Rzeczpospolita urzedników przyłapanych na korupcji w czasie wojny fundowała kulkę w łeb (1920 r ...słyszał ktos o aferach wówczas?)
Brzuchatek
Afer korupcyjnych, większych i mniejszych, było całkiem sporo. Wojsko rozstrzeliwało za korupcję, owszem. Ale cywili raczej nikt nie skazywał za korupcję na śmierć. Zresztą korupcja (odziedziczona po zaborcach) była problemem przez cały okres II RP, zarówno przed zamachem stanu w 1926 r, jak i później. Co nie zmienia faktu, że Ukraina powinna starożytna metodą "kija" (np. wprowadzić karę śmierci za korupcję) i "marchewki" (np. darowanie kary za pełna współpracę i zeznania) radzić sobie z tego typu problemami.
Chyżwar
"Walczą" tak samo, jak "walczyła" Nadieżda Krupska. Zjawisko tu opisane jest natomiast typowe dla każdej wojny w nowoczesnym świecie. Weź choćby Eickego, który swoim żołnierzom przykazał kraść sprzęt przeznaczony dla Wermachtu. Dekownictwo też jest typowe. My przerabialiśmy je pośród niektórych cwaniaczków w siłach zbrojnych na Zachodzie. Amerykanie zresztą nie inaczej. Z tym tylko, że u nich dochodził jeszcze duży handel na lewo. Było dużo do przehandlowania, więc wystąpił efekt skali niespotykany gdzie indziej.
Zbyszek
Rozumiem że gen Syrski podjąłby taką decyzję po 3 miesiącach. Może nawet potrzebowałby pół roku by ocenić jak zoptymalizować tyły. Działanie niemal rok po nominacji na głównodowodzącego świadczy o doraźnym łataniu braków kadrowych na froncie. Pośpiech to błędy więc raczej można spodziewać się że na front trafią mniej zapobiegliwi a zarazem kluczowi do działania zaplecza.
Vixa
Powiedzieli mu, że poboru nie będzie i żeby sobie sam radził, to sobie radzi. Proste. A nowego rekruta niet.
Rad1922
Znamienne że od mężczyzn wymaga się obowiązku pójścia na front, a od kobiet nie wymaga się np. obowiązku rodzenia dzieci. :)
Rad1922
Grubasek odpowiedzialny za wysnucie tego artykułu ewidentnie ma jakieś autorytarne zapędy. Dziwne, że sam nie zapisał się do międzynarodowego legionu ochotniczego. Mnie jakoś nie dziwi, że nie każdy ma ochotę iść na pewną śmierć pod kroplówką zachodu skrzętnie dbającego o to, żeby przypadkiem Ukraina nie broniła się zbyt skutecznie. Jakkolwiek mogę oceniać negatywnie tę sytuację z perspektywy naszych interesów i sprawiedliwości wobec obecnych na froncie, to widocznie dla tych którzy wyjechali na zachód, życie ich i ich rodzin jest ważniejsze niż ojczyzna. Ich wybór, ale to nie nam decydować o życiu lub śmierci zza bezpiecznego biureczka. Mniej megalomanii polecam.
Zam Bruder
Nasz kraj będzie miał kiedyś (oby nie) dokładnie te same problemy mobilizacyjne z którymi boryka się dxisiaj Ukraina - dokładnie te same a nawet może i większe porównując kompsumpcyjny dobrobyt obydwu państw - dobrobyt, który determinuje oprócz zaniku elementarnego patriotyzmu zjawisko dekownictwa. Czy coś się dzisiaj robi w celu poprawy tej sytuacji? Nie widzę - nie słyszę ; o powrocie jakiejś współczesnej formy poboru powszechnego tylko się coś tam coś przebąkuje bi nikt nie chce popełnić wyborczego harakiri. A dobrowolka i WOT to właśnie jego bezpieczne dla polityków substytuty.
Lycantrophee
Obowiązek obowiązkiem i nie mam jakiegoś twardego zdania na ten temat, ale czy można winić ludzi, że boją się śmierci?
DAX
Dobra decyzja
Ma_XX
o 2 lata za późno....