Wojna na Ukrainie
Rosjanie zwalczają ukraińskie okręty podwodne… na lądzie [ANALIZA]
Z powodu braku amunicji rakietowej Rosjanie coraz częściej wykorzystują na Ukrainie zdemontowane z okrętów wyrzutnie rakietobomb głębinowych zamontowane na różnego rodzaju pojazdach. Muszą przy tym godzić się z marną celnością i niewielką skutecznością takiego rozwiązania… oraz większymi kosztami.
2 lipca br. w sieci pojawiło się rosyjskie nagranie, na którym widać strzelanie bojowe z okrętowej wyrzutni rakietowych bomb głębinowych RBU-6000 zamontowanej na niezidentyfikowanym pojeździe, najprawdopodobniej gąsienicowym MT-LB. Oznacza to, że Rosjanie zaczęli na poważnie wykorzystywać pomysł, o którym stało się głośno już we wrześniu 2023 r. To właśnie wtedy zaczęto odczuwać coraz mocniej braki w amunicji rakietowej ziemia-ziemia i postanowiono zastąpić je m.in. uzbrojeniem okrętowym.
Początkowo próbowano to zrobić, montując na stropie MT-LB system rakietowy A-22 Ogon z wyrzutniami MS-227 kalibru 140 mm, stosowany m.in. na rosyjskich poduszkowcach desantowych projektu 12322 typu Żubr. Można to było jeszcze zrozumieć, ponieważ chodziło o uzbrojenie wykorzystujące rakiety niekierowane: OF-45 (odłamkowe), ZŻ-45 (zapalające) i OFD-45 (odłamkowe), które z zasady są przeznaczone do atakowania celów lądowych. Z tą jedynie różnicą, że były wystrzeliwane z morza.
Running out of enough BM-21 Grad multiple rocket launch systems now #Russian Army has started using these old RBU-6000 anti-submarine rocket launchers and their RGB-60 rockets against #Ukrainian Army. These old rocket launchers were previously installed on Soviet Navy ships. pic.twitter.com/A16kXpEwNj
— Babak Taghvaee - The Crisis Watch (@BabakTaghvaee1) July 2, 2024
Tego rodzaju kanibalizacja rosyjskich okrętów nawodnych była w pewnym sensie zrozumiała. Nie ma bowiem obecnie żadnych szans, by uzbrojone w A-22 jednostki pływające zbliżyły się na tyle do brzegu przeciwnika (np. Ukrainy), by użyć rakiet woda-ziemia. A tak pojawiła się szansa na zagospodarowanie zapasu samych pocisków, jak i wykorzystanie bezużytecznego w obecnej sytuacji uzbrojenia. I nikomu nie przeszkadzało przy tym to, że rakiety systemu A-22 miały mały zasięg, bo od 4 km (w przypadku OF-45) do maksymalnie 8 km (w przypadku OFD-45), więc dawały małe szanse na przeżycie samej wyrzutni.
Dużą wadą tych pocisków były dodatkowo: niewielka głowica bojowa (o masie do maksymalnie 6 kg), zawodność (wynikająca z wieku) oraz bardzo mała celność, którą jedynie częściowo rekompensuje liczba pocisków w wyrzutni (22 sztuki). Pomimo tych wad Ukraińcy kilkakrotnie raportowali o użyciu systemu A-22 przez Rosjan, publikując m.in. 5 marca 2024 roku zdjęcia niewybuchu pocisku OF-45, który znaleziono na ulicy ukraińskiej miejscowości. Co najmniej jeden taki zestaw udało się zniszczyć, co potwierdza film opublikowany przez żołnierzy z 11 Brygady Gwardii Narodowej Ukrainy.
Generalnie rzecz biorąc, zestawy MT-LB z Ogonem nie mogły w żaden sposób poprawić sytuacji na froncie. Wiedziano bowiem, że zapas pocisków do wyrzutni MS-227 jest zbyt niewielki (tego rodzaju systemy były montowane na ograniczonej liczbie rosyjskich okrętów, w tym na dużych poduszkowcach desantowych projektu 12322). Dlatego Rosjanie postanowili wykorzystać inny okrętowy system uzbrojenia, tym razem typu RBU-6000 Smiercz-2. Jego niewątpliwą zaletą jest szeroka dostępność, ponieważ montowano go na wielu różnych okrętach. Wciąż jest wykorzystywany na polskiej korwecie ORP „Kaszub”.
Jego wadą jest jednak to, że jest to uzbrojenie typowo morskie, przeznaczone do zwalczania okrętów podwodnych (ZOP). Rosjanom to nie przeszkadza, ponieważ dla nich ważne było znalezienie czegoś, co strzela i wybucha po uderzeniu w ziemię. Takie podejście zostało w pewien sposób wymuszone coraz bardziej odczuwalnym w wojskach rosyjskich brakiem amunicji rakietowej oraz ogromnymi stratami, które ponoszą ich niekierowane zestawy ognia salwowego, głównie typu BM-21 Grad (których Ukraińcy zniszczyli już ponad tysiąc).
Rosjanie musieli więc pilnie znaleźć jakieś substytuty takiego uzbrojenia, więc po raz kolejny jako źródło dostaw postanowiono wykorzystać rosyjską marynarkę wojenną. Tym bardziej, że Wojennomorski Fłot w czasie wojny na Ukrainie okazała się praktycznie nieprzydatna. System RBU-6000 został wybrany, ponieważ w konflikcie z Ukrainą, która nie posiada okrętów podwodnych, nie ma żadnych szans, by go kiedykolwiek wykorzystać. Tymczasem teoretycznie pozwala on na odpalenie aż 12 pocisków kalibru 213 mm. I dla Rosjan nie ma tu żadnego znaczenia, że tymi pociskami są rakietowe bomby głębinowe RGB-60. Dla nich wystarczyło, że ważą 113,6 kg i mogą dolecieć na odległość do 5 km. No i najważniejsze – marynarka ma pokaźny zapas tych środków bojowych.
Czytaj też
O decyzji zaważyło również to, że system RBU-6000 mógł być wykorzystany na pojazdach praktycznie bez żadnych przeróbek (poza koniecznością doprowadzenia zasilania elektrycznego). Same rakietobomby RGB-60 są bowiem wyposażone zarówno w zapalnik akustyczny niekontaktowy WB-2, jak i zapalnik kontaktowy UDW-60. Uderzenie w ziemię może więc wystarczyć do wywołania eksplozji, tak samo jak przy uderzeniu w okręt podwodny. Oczywiście są informacje, że zapalnik trzeba było wymienić na nowy, jednak należy do tego podchodzić raczej sceptycznie. Rosjanom chodziło bowiem o pilne znalezienie zamienników Gradów, a nie o ich opracowanie. A nowych zapalników dla pocisków RGB-60 w magazynach z pewnością nie było.
Además del MT-LB, en el chasis de los tanques T-80BV y del camión Ural-4320 se vieron los lanzadores de bombas navales RBU-6000 Smerch-2. pic.twitter.com/PVTzlZmcN7
— ArmaduraXXI💯🇪🇦 (@oscar198o) January 24, 2024
Operacja przenoszenia samej wyrzutni z okrętu na pojazd również była prosta, ponieważ postanowiono nie demontować mechanizmu załadowczego i magazynu amunicji, które na okrętach znajdują się pod pokładem okrętów. W ten sposób wyrzutnię MS-227 na pojazdach ładuje się ręcznie z rakietobomb przechowywanych w drewnianych skrzynkach.
Nieznany jest za to sposób celowania. Niektóre źródła uważają, że zastosowano celowniki typowe dla artylerii naziemnej oraz zdalne sterowanie wyrzutnią. W rzeczywistości wiele wskazuje, że działanie opiera się na typowej dla Rosjan prowizorce, wykonanej po jak najmniejszych kosztach. Rakiety strzela się więc „na kierunek” oraz pod kątem wyliczonym w czasie wcześniejszych prób na lądzie. Brak celności nie ma przy tym znaczenia, ponieważ chodzi o pokrycie wybuchami jak największego terenu. Tak więc im rozrzut jest większy, tym dla Rosjan jest lepiej. Przynajmniej teoretycznie.
Czytaj też
Sama rakietobomba ma długość 1830 mm i waży 113 kg, przenosząc ładunek wybuchowy o masie 23,5 kg. Jest ona napędzana silnikiem odrzutowym na paliwo stałe i porusza się torem balistycznym, którego kąt pochylenia zależy od nastaw samej wyrzutni. Nie jest to więc uzbrojenie celne i wymaga założenia dużego marginesu bezpieczeństwa, by nie trafić we własne wojska. Ponadto, nie wiadomo, jaka jest jej rzeczywista skuteczność w przypadku ataku na cele lądowe.
The Russian Marines continue experiments - this time they have installed a marine RBU-6000 an anti-submarine warfare missile launcher on the T-80 chassis. pic.twitter.com/bdAsvQKMYR
— Andrei_bt (@AndreiBtvt) January 22, 2024
Na okrętach największe znaczenie miała bowiem siła eksplozji podwodnej, a nie odłamki. Dlatego zastosowano głowicę bojową wypełnioną tylko materiałem wybuchowym, bez wymuszonej fragmentacji. Na lądzie jest odwrotna sytuacja, a o promieniu rażenia świadczy głównie sposób rozprzestrzenia się odłamków, nie sama eksplozja. A tych odłamków w RGB-60 jest bardzo mało. W odniesieniu do celów opancerzonych tego typu rakieta jest więc niebezpieczna, gdy trafi bezpośrednio w jakiś obiekt. W przeciwnym wypadku jest więcej huku niż rzeczywistej szkody.
Rosjanie oczywiście twierdzą, że dokonano pewnych zmian w głowicy bojowej, zwiększając jej promień rażenia przez dodanie „ładunku niszczącego”. Wymagałoby to wprowadzenia takich zmian w całym zapasie amunicji. Biorąc pod uwagę stan rosyjskiego przemysłu i brak czasu, jest to mało prawdopodobne.
Będąc na wielkim „głodzie amunicyjnym” Rosjanie ratują się, czym mogą, więc wybór padł właśnie na rakietowe bomby głębinowe RGB-60. Pierwsze sygnały o takim zestawie pojawiły się we wrześniu 2023 roku, gdy w sieci ujawniono zdjęcie gąsienicowego pojazdu MT-LB z wyrzutnią RBU-6000 przewożonego na naczepie niskopodłogowej. Co więcej w następnych miesiącach ujawniono zdjęcia kolejnych wersji takiego rozwiązania, z wykorzystaniem podwozia czołgów T-80 oraz ciężarówki Ural-375D, jak również filmy z faktycznego ich strzelania.
Co ciekawe, Rosjanie zaczęli chwalić się tym rozwiązaniem, nakręcając programy o tym, jak zestawy tego rodzaju zmieniają sytuację na froncie. W rzeczywistości jest to dowód czystej desperacji. Po co bowiem, mając wyspecjalizowane systemy rakietowe takie jak prosty Grad, wprowadzać coś, co ma o wiele mniejsze możliwości? Problem polega na tym, że takich wyspecjalizowanych wyrzutni klasy ziemia-ziemia zaczyna coraz bardziej brakować. Kiedyś Ukraińcy byli wprost zasypywani pociskami z rosyjskiej artylerii. Teraz wykorzystanie tego rodzaju taktyki zaczyna być coraz trudniejsze, a nieprawdziwe reportaże chwalące zastosowanie bomb głębinowych na lądzie nie są w stanie tego zmienić.
A russian RBU-6000 Smerch-2 213 mm caliber russian anti-submarine rocket launcher established on Ural truck. pic.twitter.com/zDI4kAJ2wC
— 𝔗𝔥𝔢 𝔇𝔢𝔞𝔡 𝔇𝔦𝔰𝔱𝔯𝔦𝔠𝔱 🇬🇪🇺🇦🇺🇲🇬🇷 (@TheDeadDistrict) January 24, 2024
I nie chodzi tu tylko o niewielką skuteczność pocisków RGB-60, ale również o ich mały zasięg. By je użyć przeciwko Ukraińcom bez groźby trafienia we własne siły, trzeba bowiem wybierać cele znajdujące się minimum 500-1000 m od linii styczności wojsk. Pojazdy z wyrzutniami muszą więc wjechać do strefy przyfrontowej, która jest w sposób ciągły nadzorowana przez ukraińskie drony rozpoznawcze. Przeżywalność wyrzutni jest więc bardzo niewielka, ponieważ łatwo dostrzec pociski lecące z prędkością tylko 400 m/s, a więc określić miejsce stacjonowania wyrzutni.
Czytaj też
Zagrożenie to okazało się rzeczywistością pod koniec marca 2024 roku, gdy służby prasowe ukraińskiej, 45 Brygady Artylerii ujawniły nagranie ze zniszczenia pojazdu ciężarowego Ural-375D z załadowaną wyrzutnią RBU-6000. Nie odstrasza to Rosjan, którzy 2 lipca 2024 r. znowu opublikowali filmy pokazujące pojazd strzelający rakietowymi bombami głębinowymi przeciwko celom lądowym. Jak widać, huk i hałas ma być teraz tym, co zrekompensuje rosyjskim wojskom brak wsparcia ze strony Gradów i Smierczy.
bogdanov
Tak się kończy przeinwestowanie MW
Starszy Nadszyszkownik Sztabowy
To dodatkowo nie chciane przyznanie się Rosji, że te bomby do zwalczania okrętów podwodnych nie nadają się. A dodatkowo dziwi fakt, że nie są używane do zabezpieczenia mostu krymskiego przed atakiem dronów i nurków.
QVX
Taki Hedhegog na sterydach.
mick8791
@Starszy coś Ci się pomyliło i to na bogato! Bomba głębinowa to nie mina morska i ona nie będzie "czekać" na cel tylko wybuchnie po zrzucie do wody na zadanej głębokości! Ona służy do zwalczania okrętów podwodnych, a nie dronów nawodnych. Żeby jej w ogóle próbować użyć trzeba znać jak najdokładniej położenie i głębokość, na której znajduje się OP. I do tego jeszcze jego prędkość i kierunek żeby obliczyć miejsce zrzutu.
Davien3
QVX a jak sądzisz na czym się wzorowali Rosjanie tworząc ten system
Patryk.
Spoko, strzelają tym co mają; nie pierwszy raz i niestety nie ostatni. Czytaliście, że Izrael używa średniowiecznych konstrukcji typu trebusz do wystrzeliwania płonących ładunków w celu spalenia pobliskich traw, łąk i zarośli?
radziomb
skoro Rosja uzywa juz takiego badziewia to znak ze konczy im sie uzbrojenie. ukraina za to przezbraja sie na Boxery, Lynxy , Cv90 w najnowszej wrersji, Bradleye i Atcms . kto by pomyslal...
Buczacza
"marna celność i niewielka skuteczność". Dotyczy całej artylerii bieda imperium. Jak również całej ordy mosskiewskiej. Czasy gdy oddawali po 70 tys pocisków dziennie. Mamy dawno za sobą... I one już nie wrócą.
Ein
Kacapia na kolejnym obrazku. Oby to się wywaliło wreszcie. Coraz bliżej...