- Opinia
- Wiadomości
„Reasekuracja” czy „reanimacja” na Ukrainie? Europejska misja bez poparcia [OPINIA]
Do wymienianych synonimów misji „europejskiej”, „pokojowej” i „stabilizacyjnej” doszedł także termin „reasekuracyjna”. Tercet parysko-londyńskich szczytów nie przyniósł przełomu, jeżeli chodzi o poparcie dla europejskich wojsk nad Dnieprem. Wszyscy czekają na nienadchodzący rozejm.

„Myślę, że w ciągu trzech-czterech tygodni będziemy mieli dość dokładny schemat działania w tych dwóch kwestiach – formatu armii ukraińskiej i sił reasekuracyjnych” – powiedział francuski prezydent. To Macron najdynamiczniej zabiega o obecność europejskiego kontyngentu, który miałby „reasekurować” ukraińskie bezpieczeństwo. Co miał na myśli francuski przywódca?
Słowo „reasekuracja” w języku polskim jest w tym wypadku mylące, oznacza: „odstąpienie całości lub części ubezpieczonego ryzyka bądź grupy ryzyk wraz z odpowiednią częścią składową innemu podmiotowi (reasekuratorowi) w zamian za partycypację”. Potocznie nazywa się to „ubezpieczeniem ubezpieczycieli”. Macron ma na myśli „reassurance mission”, termin, którego wcześniej używali Kanadyjczycy. Misja reasekuracyjna ma być zabezpieczającym, asekuracyjnym kontyngentem europejskim, chociaż jego kształt jest mglisty, a na razie głównie jest to polityczna wizja. Najbliżej jej realizacji jest tandem Paryż-Londyn, bo reszta Starego Kontynentu zachowuje neutralną wstrzemięźliwość wobec tej idei. Zacząłem od definicji, ponieważ słownictwo Macrona oddaje kłopot, jaki ma ewentualna obecność wojskowa na Ukrainie z Europy, z uzyskaniem międzynarodowego mandatu dla swoich działaniach. Co ciekawe, w języku angielskim „reasssure” oznacza „uspokajanie, pokrzepianie kogoś, podnoszenie na duchu”.
Zobacz też
Percepcja paryskiego szczytu
Francuski dziennik „Le Monde” wyraził dzisiaj spory sceptycyzm co do szans realizacji „pokrzepiającej” misji Macrona. Zdaniem „Le Monde” skoro rozejm „pozostaje niepewny”, w jego sprawie „nie podjęto żadnej decyzji” i że „ugrzązł”, to pod znakiem zapytania może stanąć cała koncepcja Macrona. Część państw pozostaje „sceptyczna, ale chętna, by śledzić ewolucję tych planów” – w tej kategorii są Niemcy i Włochy. Stanowisko Polski oraz Turcji określono jako „niejasne”. Francuscy dziennikarze uważają, że wspomniana misja wpadła we własną pułapkę „warunku koniecznego instrumentalizowanego przez Rosję”, a mowa o rozejmie. „Tak długo, jak nie ma rozejmu, może (Rosja – przy.red) uniknąć rozmieszczenia wojsk europejskich, których się obawia” – stwierdził Elie Tenenbaum, szef Francuskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (IFRI).
Odchodzący kanclerz Republiki Federalnej Niemiec, Olaf Scholz, jest powściągliwy w ewentualnym udziale Niemców w misji. Rozmył swoje stanowisko na szczycie słowami „koncentrujmy się na tym, co oczywiste”. Zdecydowany przeciw zgłaszają Włochy, które uznają wyłącznie dwa mandaty dla misji: ONZ lub NATO. Premier Giorgia Meloni mówi o gwarancjach dla Ukrainy „w kontekście euroatlantyckim”. Uważa także, że na kolejny szczyt powinna być zaproszona amerykańska delegacja.
Choć Wielka Brytania popiera pomysł Francji, to ma na zeń osobny pogląd. „Liczba partnerów europejskich gotowych się zaangażować zależy od obecności Stanów Zjednoczonych” - powiedział Keir Starmer, premier Wielkiej Brytanii. Brytyjski polityk wielokrotnie podkreśla, że nie chce realizować polityki czy to w kontrze, czy to obok, Donalda Trumpa. Wołodymyr Zełenski „nie krył rozczarowania” bezowocną konferencją, a szczyt podsumował słowami - „wiele pytań, a na razie mało odpowiedzi”.
Zobacz też
Polska zadeklarowała, że może ewentualną misję wesprzeć jako hub logistyczny, co z resztą wynika z naszego położenia geostrategicznego i jest sporym atutem w rozmowach o geopolityce Europy. W kontekście szczytu oprócz słownikowych geopolitycznych „fikołków” jak ten z „reasekuracją” pojawiły się też takie postawy jak Greków. W czwartek grecki portal eKathimerini napisał, że Grecja może wysłać swój kontyngent w ramach misji pokojowej na Ukrainę, jeśli zostaną spełnione trzy warunki: oficjalny rozejm, nierozlokowywanie sił na terytorium Rosji, oraz jasny plan wycofania żołnierzy w razie eskalacji. Na samym szczycie Grecy nie bawili się już w pozory. „Grecja nie wyśle sił na Ukrainę” - oświadczył grecki premier Kyriakos Micotakis. „Grecji nie ma wśród krajów gotowych do wysłania żołnierzy na Ukrainę w ramach tzw. koalicji chętnych” – dodał. Sprzeciw zgłosiła także – kluczowa w regionie – Rumunia.
Rzecz jasna, swoją postawę utrwaliły państwa bałtyckie, które czują się w zagrożeniu ze strony Rosji, będąc na celowniku Putina, jako potencjalnie kolejna ofiara jego agresywnej polityki zaraz po Ukrainie. „Oprócz Francji i Wielkiej Brytanii, niewielkie kontyngenty na Ukrainę mogą dać kraje bałtyckie” – relacjonuje dr Aleksander Olech, mój redakcyjny kolega z Defence24.pl.
Nie oceniam w swoim artykule ocieplania wzajemnych relacji między Polską a Francją. Oceniam to pozytywnie, z pewną dozą braku ufności wobec wiarygodności obietnic Emmanuela Macrona. Rozmowy Paryż-Warszawa nałożyły się faktycznie na gorący okres „misyjnych” szczytów i przedłużającej się wojny bez rozejmu, ale należy je postawić obok omawianych wydarzeń. Bieżące walki na Ukrainie, rosyjska frontalna inwazja na naszego sąsiada i determinacja Putina, by ją ciągnąć w nieskończoność, zdecydowanie wpłynęły na pogłębianie polsko-francuskich relacji, z których powinniśmy korzystać, ale nie powinny być zależne od naszego stanowiska - czy wysyłać, czy nie polskich żołnierzy nad Dniepr.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]