Reklama

„Reasekuracja” czy „reanimacja” na Ukrainie? Europejska misja bez poparcia [OPINIA]

Autor. Élysée – Présidence de la République française/Facebook

Do wymienianych synonimów misji „europejskiej”, „pokojowej” i „stabilizacyjnej” doszedł także termin „reasekuracyjna”. Tercet parysko-londyńskich szczytów nie przyniósł przełomu, jeżeli chodzi o poparcie dla europejskich wojsk nad Dnieprem. Wszyscy czekają na nienadchodzący rozejm.

„Myślę, że w ciągu trzech-czterech tygodni będziemy mieli dość dokładny schemat działania w tych dwóch kwestiach – formatu armii ukraińskiej i sił reasekuracyjnych” – powiedział francuski prezydent. To Macron najdynamiczniej zabiega o obecność europejskiego kontyngentu, który miałby „reasekurować” ukraińskie bezpieczeństwo. Co miał na myśli francuski przywódca?

Reklama

Słowo „reasekuracja” w języku polskim jest w tym wypadku mylące, oznacza: „odstąpienie całości lub części ubezpieczonego ryzyka bądź grupy ryzyk wraz z odpowiednią częścią składową innemu podmiotowi (reasekuratorowi) w zamian za partycypację”. Potocznie nazywa się to „ubezpieczeniem ubezpieczycieli”. Macron ma na myśli „reassurance mission”, termin, którego wcześniej używali Kanadyjczycy. Misja reasekuracyjna ma być zabezpieczającym, asekuracyjnym kontyngentem europejskim, chociaż jego kształt jest mglisty, a na razie głównie jest to polityczna wizja. Najbliżej jej realizacji jest tandem Paryż-Londyn, bo reszta Starego Kontynentu zachowuje neutralną wstrzemięźliwość wobec tej idei. Zacząłem od definicji, ponieważ słownictwo Macrona oddaje kłopot, jaki ma ewentualna obecność wojskowa na Ukrainie z Europy, z uzyskaniem międzynarodowego mandatu dla swoich działaniach. Co ciekawe, w języku angielskim „reasssure” oznacza „uspokajanie, pokrzepianie kogoś, podnoszenie na duchu”.

    Percepcja paryskiego szczytu

    Francuski dziennik „Le Monde” wyraził dzisiaj spory sceptycyzm co do szans realizacji „pokrzepiającej” misji Macrona. Zdaniem „Le Monde” skoro rozejm „pozostaje niepewny”, w jego sprawie „nie podjęto żadnej decyzji” i że „ugrzązł”, to pod znakiem zapytania może stanąć cała koncepcja Macrona. Część państw pozostaje „sceptyczna, ale chętna, by śledzić ewolucję tych planów” – w tej kategorii są Niemcy i Włochy. Stanowisko Polski oraz Turcji określono jako „niejasne”. Francuscy dziennikarze uważają, że wspomniana misja wpadła we własną pułapkę „warunku koniecznego instrumentalizowanego przez Rosję”, a mowa o rozejmie. „Tak długo, jak nie ma rozejmu, może (Rosja – przy.red) uniknąć rozmieszczenia wojsk europejskich, których się obawia” – stwierdził Elie Tenenbaum, szef Francuskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (IFRI).

    Odchodzący kanclerz Republiki Federalnej Niemiec, Olaf Scholz, jest powściągliwy w ewentualnym udziale Niemców w misji. Rozmył swoje stanowisko na szczycie słowami „koncentrujmy się na tym, co oczywiste”. Zdecydowany przeciw zgłaszają Włochy, które uznają wyłącznie dwa mandaty dla misji: ONZ lub NATO. Premier Giorgia Meloni mówi o gwarancjach dla Ukrainy „w kontekście euroatlantyckim”. Uważa także, że na kolejny szczyt powinna być zaproszona amerykańska delegacja.

    Choć Wielka Brytania popiera pomysł Francji, to ma na zeń osobny pogląd. „Liczba partnerów europejskich gotowych się zaangażować zależy od obecności Stanów Zjednoczonych” - powiedział Keir Starmer, premier Wielkiej Brytanii. Brytyjski polityk wielokrotnie podkreśla, że nie chce realizować polityki czy to w kontrze, czy to obok, Donalda Trumpa. Wołodymyr Zełenski „nie krył rozczarowania” bezowocną konferencją, a szczyt podsumował słowami - „wiele pytań, a na razie mało odpowiedzi”.

      Polska zadeklarowała, że może ewentualną misję wesprzeć jako hub logistyczny, co z resztą wynika z naszego położenia geostrategicznego i jest sporym atutem w rozmowach o geopolityce Europy. W kontekście szczytu oprócz słownikowych geopolitycznych „fikołków” jak ten z „reasekuracją” pojawiły się też takie postawy jak Greków. W czwartek grecki portal eKathimerini napisał, że Grecja może wysłać swój kontyngent w ramach misji pokojowej na Ukrainę, jeśli zostaną spełnione trzy warunki: oficjalny rozejm, nierozlokowywanie sił na terytorium Rosji, oraz jasny plan wycofania żołnierzy w razie eskalacji. Na samym szczycie Grecy nie bawili się już w pozory. „Grecja nie wyśle sił na Ukrainę” - oświadczył grecki premier Kyriakos Micotakis. „Grecji nie ma wśród krajów gotowych do wysłania żołnierzy na Ukrainę w ramach tzw. koalicji chętnych” – dodał. Sprzeciw zgłosiła także – kluczowa w regionie – Rumunia.

      Rzecz jasna, swoją postawę utrwaliły państwa bałtyckie, które czują się w zagrożeniu ze strony Rosji, będąc na celowniku Putina, jako potencjalnie kolejna ofiara jego agresywnej polityki zaraz po Ukrainie. „Oprócz Francji i Wielkiej Brytanii, niewielkie kontyngenty na Ukrainę mogą dać kraje bałtyckie” – relacjonuje dr Aleksander Olech, mój redakcyjny kolega z Defence24.pl.

      Nie oceniam w swoim artykule ocieplania wzajemnych relacji między Polską a Francją. Oceniam to pozytywnie, z pewną dozą braku ufności wobec wiarygodności obietnic Emmanuela Macrona. Rozmowy Paryż-Warszawa nałożyły się faktycznie na gorący okres „misyjnych” szczytów i przedłużającej się wojny bez rozejmu, ale należy je postawić obok omawianych wydarzeń. Bieżące walki na Ukrainie, rosyjska frontalna inwazja na naszego sąsiada i determinacja Putina, by ją ciągnąć w nieskończoność, zdecydowanie wpłynęły na pogłębianie polsko-francuskich relacji, z których powinniśmy korzystać, ale nie powinny być zależne od naszego stanowiska - czy wysyłać, czy nie polskich żołnierzy nad Dniepr.

      Reklama
      WIDEO: Większa skuteczność. Nowa amerykańska broń w Polsce
      Reklama

      Komentarze (7)

      1. ciężkie_czasy

        Pragnę zauważyć, że nadal można spotkać osoby, które wierzą w Europejską Armię, i że ta armia w razie kryzysu będzie bronić polskiej granicy...

        1. Pegaz

          Ciężkie _czasy - to są wszelkiej maści KO alicjanci którzy uwierzyli w bajki swoich nowych przywódców.

      2. Monkey

        Nic z tego nie wyjdzie. Szczególnie, że Polska nie wyśle żołnierzy. I słusznie. Dla kogo mamy się narażać? Zrobiliśmy i dalej robimy dużo. Wystarczy. Trzeba zadbać o siebie.

        1. Buczacza

          Dla siebie dla Polski i Polaków... A o siebie zadbamy. Nie finansując onuc i zbrojąc się...

        2. Zbyszek

          Z Ukrainą mamy zapewnioną głębie operacyjną. Bez niej - jesteśmy krajem frontowym. Ma to znaczenie nie tylko w trakcie wojny. Polska ma większa wartość obronną dla NATO czy Europy dzięki Ukrainie (nie korzystna pozycja do ataku na zachod)

        3. staryPolak

          Zbyszek - atak na zachód zawsze był i będzie poprzez brame brzeską. To najprostsza droga do Niziny Środkowoeuropejskiej, siegającej do Francji. Przeznaczona jest do tego 1 Gwardyjska Pancerna Armia, ponoć największy związek na świecie.

      3. DanielZakupowy

        Francja i Wielka Brytania jak najbardziej są krajami europejskimi więc więc jeśli wyślą wojska na Ukrainę to będą tam oddziały europejskie - ewidentnie sukces.

        1. Zbyszek

          Zastanawiające jest to że mało kto zadaje pytanie jakim cudem Rosja zgodzi się na takie siły zachodnie na terytorium Ukrainy. Byłaby to dla niej całkowita klęska i albo ją trzeba zmusić albo przekupić, ale ani o jednym ani o drugim nic nie słychać..

        2. ouction

          Marzyciel.

        3. Zam Bruder

          Panie Zbyszek. Nie slychać ani nie widać, ale taki Macron przecież doskonale o tym wie i wie również, że nie ma nawet logistyki aby przerzucić tam w rozsądnym czasie nawet okrojony do tych skromnych 30.000 korpus "stabilizacyjny" wraz z całym potrzebnym tam sprzętem i zaopatrzeniem - vide ; problemy z dyslokacją jednej ciężkiej brygady na Litwę i to po naszych wewnętrznych liniach komunikacyjnych. Tu się nic, ale to kompletnie nic nie spina oprócz gadania.

      4. Zam Bruder

        Ekwilibrystyka słowami nie zastąpi faktów które są takie, że w jakie opakowanie werbalne pan Macron nie owijałby swoich coraz bardziej oderwanych od rzeczywistości pomysłów - pomysłow obliczonych li tylko na mamienie opini publicznej, to i tak nie zmieni to stanu oczywistej bezradności obudzonego olbrzyma wobec wyzwania za naszą wschodnią granicą, które to po prostu przekracza jego możliwości zarówno dyplomatyczne jak i militarne.

      5. staryPolak

        UE w całej swojej krasie. Bądźmy realistami - Rosja to problem wschodnich regionów UE. Stara UE może co najwyzej w przypadku inwazji ..... zasilać agresora kupując od niego ropę i gaz. czyli to co robi dziś. od Rosji będzie kupowac gaz, a nam sprzedawać amunicję. Idealne perypetum mobile.

      6. LOUT

        No cóż, mogą sobie jeszcze przez kilkanaście dni fircyki po podskakiwać i myśleć, ze mają coś do powiedzenia w EU, ponieważ po tym terminie to F.Merz zastąpi nieudolnego O.Scholza i wszystko wróci do starego, czyli Kanclerz Niemiec będzie rządził a Macron, Starmer, że o Tusku nie wspomnę, to będa mogli sobie... coś pod nosem pomruczeć co najwyżej- tak to wygląda i nie inaczej.

      7. M.M

        No właśnie. Szykowany jest jakiś poważny traktat z Francją, a w mediach praktycznie nic na ten temat nie ma.

        1. LOUT

          Tak, to będzie "Wielki Traktat" kulawego z garbatym, który to traktat okarze się kapiszonem, ale EU-mainstreamowi politykierzy mogą show(raczej tragi-komedię!) odgrywać i mieć swoje 5 minut we własnych(w dosłownym tego słowa znaczeniu) mediach na swoim podwórku! Cała ta impreza w Paryżu i jej następne odcinki, jak i ten traktat, to farsa i tragi-komedia słabeuszy, którzy udają, że coś mogą! Fochnęli się na USA/Trumpa i z dnia na dzien coraz bardziej się obnażają, ośmieszają i pokazują swoją niemoc!

      Reklama