Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości
  • Polecane

Odwrót z Chersonia. Krótka kumulacja, długa operacja

Chersoń został odbity przez Siły Zbrojne Ukrainy, a Rosjanie wycofali się z prawego brzegu Dniepru. Część obserwatorów twierdzi, że rosyjski odwrót został sprawnie przeprowadzony, a niewielkie straty po stronie rosyjskiej tylko to potwierdzają. Straty z pewnością zostały zminimalizowane, lecz nie są tak małe, a „planowanego przegrupowania” nie byłoby bez skutecznych nacisków Sił Zbrojnych Ukrainy.

Autor. Nexta/Twitter
Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Na początku musimy zwrócić uwagę na fakt, że armia rosyjska przygotowywała wycofanie się prawego brzegu Dniepru od dłuższego czasu. Nie była to ucieczka, jaką obserwowaliśmy na froncie Charkowskim, która została poprzedzona skutecznym przełamaniem rosyjskich linii obronnych. Proces opuszczania prawego brzegu przez armię Federacji Rosyjskiej rozpoczął się w połowie października. Ukraińskie kontruderzenie wyprowadzone w kierunku miejscowości Dudczany i przełamanie tamtejszej linii obrony spowodowało, że linia frontu przesunęła się na obrzeża miejscowości Myłowe. To nie był jedyny kierunek taktyczny na froncie południowym, bo kolejne uderzenie Ukraińców zatrzymało się w Dawidowym Brodzie. Sytuacja zaczęła się stabilizować, choć strona rosyjska nie miała łatwego życia. Ukraińcy mieli w zasięgu wyrzutni HIMARS i M270 przeprawy stałe na Dnieprze, lądowe szlaki dostaw były pod ciągłym ostrzałem, kontynuowano też niszczenie magazynów amunicji czy przepraw promowych.

Gen. Surowikin krótko po objęciu funkcji głównodowodzącego w strefie „specjalnej operacji" wygłosił przemówienie, mówiące o „czekających trudnych decyzjach" i zapowiedział „ewakuację" ludności cywilnej na lewy brzeg Dniepru. Podczas tej „cywilnej ewakuacji" udało się przetransportować większość sprzętu ciężkiego, trwała wtedy również rotacja żołnierzy. Zastąpiono żołnierzy kontraktowych tak zwanymi „mobikami". Dlaczego mogliśmy to przegapić? Propaganda rosyjska skupiła się na lansowaniu tez o „brudnej bombie", która miała być rzekomo przygotowywana przez stronę ukraińską, a infrastruktura krytyczna na całym terytorium Ukrainy była atakowana przy pomocy dronów produkcji irańskiej czy precyzyjnych pocisków. Sama decyzja o odwrocie została zakomunikowana dopiero po faktycznym jego przeprowadzeniu.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Rosyjski aparat władzy przygotowywał społeczeństwo do wycofania się z Chersonia przez tworzenie narracji o niebezpieczeństwie dla ludności cywilnej. Snuto teorie dotyczące tamy w Nowej Kachowce, mimo, że ewentualne zniszczenie tamy skutkowałoby głównie zalaniem terenu, na który przeprowadzana była ewakuacja, ale Rosjanie doskonale wiedzieli, że i tak tego nikt nie będzie weryfikował. Ostatecznie opuszczenie prawego brzegu zostało wytłumaczone „troską o zdrowie i życie żołnierzy".

Jak rosyjskie społeczeństwo zareagowało na informacje o oddaniu Chersonia? Na to pytanie odpowiada profesor Agnieszka Legucka, analityczka ds. Rosji w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych (PISM).

Reklama
Tylko niewielka część rosyjskiego społeczeństwa aktywnie śledzi, co dzieje się na ukraińskimi froncie (ok. 36% Rosjan w październiku). Przyłączenie ukraińskich terytoriów, w tym obwodu chersońskiego, interesowało 6% respondentów. Oczywiście Rosjanie nie przywykli do porażek i wiedząc o tym władze urządziły spektakl z przekazaniem trudnej wiadomości między generałem Sergiejem Surowikinem i ministrem obrony Siergiejem Szojgu w imię zachowania przy życiu żołnierzy rosyjskich. Propaganda skutecznie naoliwiona ruszyła i przekonała Rosjan, że mądrzy wojskowi podjęli odpowiedzialną decyzję w imię „wyższych" celów. Odpowiedzialność spadła na urzędników, a nie na Władimira Putina. Na telegramie zawrzało, ale mięliśmy już z tym do czynienia w połowie września, kiedy Ukraińcy odbijali obwód charkowski. Tym razem rosyjskie władze uniknęły efektu zaskoczenia i chciały przejąć inicjatywę i pokazać, że kontrolują sytuację. Dodatkowo wpuściły do infosfery insynuacje, że za wycofaniem kryje się układ między Rosją i USA, przy zaangażowaniu Turcji, co również może się spodobać Rosjanom, gdyż rośnie procent Rosjan, którzy są zwolennikami rozmów pokojowych (we wrześniu było ich 48%, w październiku 57%).
Agnieszka Legucka, analityk ds. Rosji w PISM
Reklama

Zobacz też

Reklama

W polskiej infosferze teza o „dogadaniu się" i rychłych rozmowach pokojowych również wybrzmiewa. Głównymi argumentami na poparcie dla tych tez ma być sprawny odwrót, niskie straty armii Federacji Rosyjskiej, a także zmiana narracji obu stron.

Skoro odwrót był tak długo przygotowywany to jest wielce prawdopodobne, że się udał bez dogadywania. Rosjanie nie ponieśli małych strat. Podczas odwrotu stracili wielu żołnierzy, zniszczony lub przejęty został rosyjski sprzęt, a morale żołnierzy, którym udało się wycofać nie jest zbyt wysokie. Możliwe, że część obserwatorów przyzwyczajona do dużych sukcesów ukraińskiej armii spodziewała się pobojowiska, tysięcy jeńców i salw po zwycięstwie, oczywiście uwidocznionych na filmach. Co do pobojowiska to lotnisko w Czarnobajewce, pełne zniszczonego sprzętu może spełniać te kryteria, z tym, że ostrzały tego obiektu trwały od bardzo dawna. Z dostępem do materiałów zdjęciowych i wideo był problem, z racji na brak sieci GSM w regionie (Rosjanie niszczyli odbiorniki i maszty). Obecnie możemy znaleźć coraz więcej materiałów potwierdzających rosyjskie straty. Z ciekawszej techniki przejętej przez Siły Zbrojne Ukrainy możemy wymienić chociażby w pełni naładowany system BM-21 GRAD czy helikoptery Mi-8 i Mi-24, które były wcześniej na wyposażeniu Sił Zbrojnych Ukrainy.

Reklama
Reklama

Czy podczas kulminacyjnych dwóch dni odwrotu trwały walki, czy może Ukraińcy pozwolili opuścić Rosjanom prawy brzeg w ramach jakiejś umowy? Na to pytanie odpowiada mi Wiktor „Maur" Storożenko z Legionu Swobody.

To nieprawda. Walki trwały. Prawda jest taka, że trupy Rosjan unosiły się nad Dnieprem. Jeden z oficerów powiedział mi, że próbował nakręcić z takiego miejsca film, ale to było zbyt wiele nawet dla niego. Niektórzy nie rozumieją działania piechoty i zadań artylerii w tej wojnie.

Reklama

Zapytany o zawieszenie broni „Maur" odpowiedział:

Będą starcia, może ich skala nie będzie taka sama jak teraz, ale z pewnością będą. Zima to trudny okres do prowadzenia działań po obu stronach, twoją pozycję może zdradzić nawet dym z małego garnka, ale patrząc jaka może być ta zima to jest możliwość, że nie będziemy potrzebować się dogrzewać.

Reklama

Doktor Marek Kozubel uważa również, że Rosjanie ponieśli znaczące straty.

Przykładem dużych strat Rosjan było pobojowisko pod Snihuriwką. Trwały też walki osłonowe, w których Rosjanie ponieśli straty, choć na chwilę obecną ciężko je oszacować. Nie mniej faktycznie od połowy października do 11 listopada udało im się ewakuować większość swego zgrupowania. Dość dobrze przemyśleli i przeprowadzili odwrót w ostatnich dniach. Nie bez powodu niszczyli wszelkie mosty, nawet nad wysuszonymi i płytkimi kanałami, bo to utrudniło Ukraińcom choćby dowiezienie haubic bliżej Antoniwki i Kozackiego, by móc stale ostrzeliwać przeprawy. Opóźnieniu marszu Sił Zbrojnych Ukrainy sprzyjało też minowanie szlaków prowadzących do Chersonia, Antoniwki i Kozackiego, dlatego w pościgu większą rolę odgrywała piechota lekka na MRAP-ach i Humvee niż ciężkie formacje pancerne. Ukraińcy ponieśli również straty na minach, co potwierdził niedawno w swej audycji Q&A ukraiński korespondent wojenny Jurij Butusow. W momencie ewakuacji większości sił rosyjskich miejsca przepraw znajdowały się prawdopodobnie nadal poza zasięgiem ukraińskiej artylerii lufowej, a Himarsami i M270 Ukraińcy nie mogą bez przerwy strzelać.

Reklama

Ukraińcy nie poprzestali na zdobyciu prawego brzegu. Siły Specjalnych Operacji działają już po drugiej stronie, a rosyjskie pozycje są atakowane przy pomocy artylerii i nic nie wskazuje, że w najbliższym czasie konflikt zostanie zamrożony.

Reklama

Zobacz również

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama