Bitwa o Chersoń dopiero się rozstrzygnie. Stawka większa niż miasto [KOMENTARZ]
Sama decyzja o wycofaniu rosyjskich wojsk z Chersonia nie oznacza uzyskania pełnego powodzenia przez Ukrainę. Dla przyszłego przebiegu wojny kluczowe będzie zniszczenie rosyjskiego zgrupowania, które jest obecnie na prawym brzegu rzeki – mówi w rozmowie z Defence24.pl płk rez. Piotr Lewandowski.

Rosyjskie siły zbrojne prowadzą operację wycofania z prawego brzegu Dniepru. Odzyskanie miasta będzie oznaczało dla Ukrainy nie tylko wyzwolenie ważnej części swojego terytorium, ale też zabezpieczenie Odessy i Mikołajowa przed późniejszym atakiem, bo Dniepr bardzo trudno będzie sforsować.
W rozmowie z Defence24.pl płk rez. Piotr Lewandowski podkreśla jednak, że samo wycofanie Rosjan z miasta nie będzie oznaczało, że Kijów uzyska pełne powodzenie.
– Celem operacji realizowanej przez Ukrainę jest nie tylko samo odzyskanie miasta, co jest istotne, ale mimo wszystko ma ograniczone znaczenie, ale przede wszystkim zniszczenie rosyjskich wojsk zgrupowanych pod Chersoniem. Obecnie to właśnie na prawym brzegu Dniepru znajduje się chyba najbardziej wartościowe zgrupowanie wojsk rosyjskich na całej Ukrainie. Proszę zwrócić uwagę, że jednostki rosyjskie, które bronią się w okupowanym wciąż Chersoniu, prowadzą działania w bardzo niekorzystnych warunkach, pod ciągłym ostrzałem, w tym artylerii lufowej kalibru 155 mm oraz systemami HIMARS powodującym upośledzenie systemu logistycznego, co najmniej od września, a więc od ponad dwóch miesięcy, a de facto jeszcze dłużej – podkreśla płk rez. Piotr Lewandowski.
Zobacz też
Obecnie na prawym brzegu Dniepru wciąż znajduje się duże zgrupowanie wojsk rosyjskich, liczące według początkowych szacunków ponad 20 tysięcy żołnierzy. I to, czy Rosjanom uda się je wycofać, czy też Ukraińcy zdołają je zniszczyć, może wywrzeć bardzo istotny wpływ na dalszy przebieg wojny.
–To, że rosyjskie jednostki muszą być zaopatrywane przez Dniepr, a przeprawy są ostrzeliwane przez Ukraińców bronią precyzyjną, a mimo tego Ukraina uzyskała przed decyzją o ewakuacji stosunkowo niewielkie zdobycze terenowe, jest dowodem na to, że rosyjskie jednostki pod Chersoniem zachowują wysoki poziom zdolności bojowej. Nie załamały się, mimo niewątpliwych problemów nie tylko z dowozem amunicji czy żywności, ale też ewakuacją rannych, bo w momencie gdy mamy zniszczone lub uszkodzone mosty, takie działania zawsze są utrudnione. Jeśli Rosjanom uda się ewakuować zgrupowanie pod Chersoniem, to te jednostki będą mogły w dość krótkim czasie odtworzyć gotowość bojową i zostać wykorzystane w innym obszarze. Albo do działań ofensywnych na innym odcinku frontu, albo przynajmniej do jego stabilizacji i uniemożliwienia dalszych działań ofensywnych stronie ukraińskiej. Z kolei zniszczenie zgrupowania pod Chersoniem będzie oznaczało, że Rosja nie będzie mogła odtworzyć jednostek o tak dużej wartości bojowej. Obecnie brakuje jej bowiem wyszkolonych oficerów i podoficerów, to straty doświadczonych dowódców, także dowódców pododdziałów, są najbardziej bolesne. Szeregowych żołnierzy można mobilizować, ale ktoś musi nim dowodzić. A jeśli rosyjscy dowódcy wykazali się w ostatnich miesiącach wojny, to właśnie pod Chersoniem – zaznacza płk rez. Piotr Lewandowski.
Ukraiński sztab generalny oczywiście zdaje sobie sprawę ze znaczenia zgrupowania, jakie jest pod Chersoniem. I dlatego od dłuższego czasu przygotowywał operację, która miała na celu nie tylko wyzwolenie miasta, ale zniszczenie tego zgrupowania.
- Ukraińcy zgrupowali na stosunkowo wąskim odcinku siły liczące przeliczeniowo łącznie około 15-20 brygad, z których większość skupiła się na odcinku szerokości 25-30 km, a więc bardzo duży potencjał, wsparty oczywiście artylerią dalekiego zasięgu, która cały czas nęka Rosjan. Można domniemywać, że założeniem strony ukraińskiej było przełamanie rosyjskiej obrony na tym wąskim odcinku, a następnie rozwinięcie powodzenia i zgodnie z zasadami sztuki operacyjnej rozcięcie i stopniowe zniszczenie ugrupowania rosyjskich sił zbrojnych. Strona rosyjska zdała sobie jednak sprawę z zagrożenia i stąd bierze się jej decyzja o wycofaniu wojsk. Chersoń był nie do utrzymania z uwagi na upośledzoną logistykę. Jeśli weźmiemy pod uwagę realną sytuację na froncie pytaniem było nie „czy" zostanie opuszczony przez Rosjan, ale „kiedy" i „w jaki sposób" – płk rez. Piotr Lewandowski.
Obecnie zarówno strona rosyjska, jak i ukraińska stoją przed bardzo trudnym zadaniem do wykonania i to, która ze stron poradzi sobie z nim lepiej, przesądzi o wyniku bitwy o Chersoń. Rosjanie muszą bowiem wycofać za rzekę zgrupowanie w sytuacji, gdy przeprawy są ciągle ostrzeliwane, a na ich jednostki naciskają silne formacje ukraińskie. Z kolei wyzwaniem dla Ukraińców będzie prowadzenie natarcia w sposób, który pozwoli zniszczyć zgrupowanie rosyjskie, wspierane ogniem artylerii z lewego brzegu Dniepru. –Podkreślam, że im bliżej Dniepru będą znajdować się wycofujące się rosyjskie wojska, tym na większe wsparcie artylerii z drugiego brzegu będą mogły liczyć. Rosjanie będą mogli od pewnego momentu stosować nawet wały ogniowe czy ogień obserwowany. Ich potencjału nie można lekceważyć, nawet jeśli są zmuszeni do wycofania się. A to, czy Ukraina zdoła osiągnąć pełne powodzenie, może zdecydować o dalszym przebiegu tej wojny w skali operacyjnej, jeśli nie strategicznej, przynajmniej w najbliższych miesiącach – zaznacza płk Lewandowski. Dodaje, że o wadze wydarzeń pod Chersoniem pośrednio świadczy też ostrożność, z jaką o sytuacji wokół miasta wypowiadają się władze ukraińskie.
Jeśli bowiem uda się Ukrainie wykonać rozstrzygające uderzenie i zniszczyć rosyjskie zgrupowanie, straty Rosjan będą bardzo trudne do odtworzenia – nawet w ciągu kilku lat, jeśli uwzględnimy konieczność „zgodnego ze sztuką" przygotowania kadr w warunkach wojny, która je „konsumuje". Z kolei pomyślne wycofanie silnej grupy rosyjskich wojsk przy stosunkowo niewielkich stratach będzie oznaczało, że po krótkim okresie odtwarzania gotowości bojowej będzie mogła zostać użyta gdzie indziej, albo do stabilizacji frontu, albo – oczywiście po wsparciu innymi jednostkami, np. mobilizowanymi, kolejnej ofensywy na przykład w Donbasie.
Trzeba też pamiętać, że broniąca się bohatersko Ukraina jest w dużym stopniu zależna od pomocy, udzielanej przez partnerów międzynarodowych, w tym w szczególności Stany Zjednczone. Jeśli sytuacja na froncie zostanie doprowadzona do „stagnacji", to presja na Kijów, by ten zgodził się na zawieszenie broni, może wzrosnąć i to w sytuacji zimy, w której ukraińska ludność – poprzez niszczenie infrastruktury – równolegle poddawana jest rosyjskiemu oddziaływaniu. A takie rozwiązanie jest z wielu względów niekorzystne dla Kijowa (i nie tylko!), bo Rosja może już w trakcie obowiązywania zawieszenia broni próbować destabilizować osłabioną przecież wojną Ukrainę i jej partnerów. Pod Chersoniem może się zatem rozstrzygnąć znacznie więcej, niż tylko losy samego miasta.
płk rez. Piotr Lewandowski
Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Rakietowych i Artylerii, Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego na kierunku pedagogika oraz studiów podyplomowych z zarządzania kryzysowego. Dowodził plutonem, kompanią i samodzielnym batalionem, wyróżnionym mianem przodującego oddziału wojska polskiego. Pełnił również obowiązki szefa pionu szkolenie i szefa rozpoznania pułku. Siedmiokrotny uczestnik misji bojowych poza granicami kraju, gdzie wykonywał obowiązki między innymi oficera CIMIC, zastępcy dowódcy batalionowej grupy bojowej i dowódcy bazy. Służbę wojskową zakończył na stanowisku dowódcy bazy/dowódcy batalionu ochrony w Redzikowie.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS