Reklama

Wojna na Ukrainie

Drony FPV: nowa broń Ukrainy i Rosji. Jak się nią walczy? [ANALIZA]

Dron FPV przekazany Zbrojnym Siłom Ukrainy
Jeden z 10 tys. dronów FPV przekazanych Zbrojnym Siłom Ukrainy w ramach Operacji "Jedność" zorganizowanej przez Fundację "Powernyś Żywym", inicjatywę United24 i Monobank.
Autor. Fundacja "Powernyś Żywym" / Facebook

Drony FPV zyskują na znaczeniu z miesiąca na miesiąc w obu walczących w Ukrainie armiach. Powstają nowe pododdziały, konstrukcje i ośrodki szkolenia, wdraża się doświadczenia, opracowuje optymalną taktykę.

Reklama

Drony-kamikaze klasy FPV (ang. First Person View, dron pilotowany z widokiem na żywo z kamery na pokładzie), których głównym przeznaczeniem jest niszczenie celu w jednorazowym, samobójczym ataku (zrzuty granatów czy innej amunicji z dronów FPV są raczej rzadkie), traktuje się coraz bardziej jak tanią broń precyzyjną, nieodzowną w natarciu i obronie. Formowane są specjalne pododdziały specjalizujące się w dronach uderzeniowych, czyli dronach-kamikaze FPV, lub wielowirnikowych dronach „bombowych”, tzw. „skidach”. Niczym amunicja na front dostarczane są tysiące dronów FPV z całym asortymentem wyposażenia, jak baterie, retranslatory, anteny, amunicja itd.

Reklama

Według szacunków do pododdziałów Sił Obrony Ukrainy obecnie co miesiąc dostarczanych jest ok. 12-15 tys. dronów FPV różnych producentów, przy czym potrzeby określane są nawet na 30 tys. Praktycy, czyli dowódcy jednostek dronów uderzeniowych, podkreślają, że przygotowanie zasobów dronów FPV to zadanie dla całego państwa. Niektórzy uważają, że ich docelowa produkcja powinna sięgać nawet 100 tys. sztuk miesięcznie (!), aby pododdziały nie martwiły się, skąd je wziąć, tylko skupiały się wyłącznie na militarnym aspekcie ich wykorzystania. Tymczasem wiele pododdziałów zostało pozostawionych samych sobie. Samodzielnie zapewniają sobie elementy konstrukcji i części, same je montują, załatwiają baterie, retranslatory itd. Zaspokojenie ukraińskiego „głodu” dronów FPV nie jest łatwe m.in. z powodu niestałego i niewystarczającego finansowania, braku państwowej produkcji wielkoseryjnej, problemów z biurokracją i prawodawstwem, korupcją w urzędzie celnym i wielu innych czynnikach.

Czytaj też

Wprawdzie drony docierają do jednostek, ale dużym problemem są stałe, systematyczne i przewidywalne dostawy. Te z organizacji państwowych są niewielkie i nieregularne, raczej nie większe niż partia 100 sztuk. Dostawy z innych źródeł, np. z projektu „Armia Dronów” i wielu innych, są dużo większe, ale podobnie jak w poprzednim przypadku brakuje im systematyczności. To utrudnia planowanie wykorzystania bezpilotowców, ponieważ dowództwa jednostek dronów nie widzą, ile maszyn mają do dyspozycji i jak je wykorzystywać.

Reklama

Żołnierz z 3. Brygady Szturmowej „Azow” objaśnia ten problem następująco:

Jeśli będę miał 100 dronów-kamikaze miesięcznie i wiem, że więcej ich nie będzie, to będę oszczędzał. Wykorzystam to w jeden sposób. Ale jeśli w miesiącu będę miał 100 dronów, potem kolejne 100, 200 czy 500, to będę inaczej planował działania bojowe i efektywniej wykorzystam drony FPV. Niestety nie ma czegoś takiego. Teraz dostawy są chaotyczne, jednorazowe. W związku z tym trudno jest cokolwiek zaplanować.
Mykoła Wołochow „Abdula” z jednostki bezzałogowców „Terra” 3. Brygady Szturmowej „Azow”

Niezbędne wsparcie z powietrza

W czasie typowych operacji bojowych z przeciętną intensywnością walk „Abdula” szacuje potrzeby na bezpilotowce tej klasy w jednostce szczebla brygady na ok. tysiąc sztuk miesięcznie. Według różnych szacunków liczba ta jest około dwukrotnie większa w czasie działań o większej intensywności, np. w czasie natarcia albo obrony. Wówczas drony albo wspierają małe własne grupy szturmowe piechoty, „wymiatając” wszystko na drodze oddziału i reagując jako wsparcie z powietrza na wezwanie, albo osłaniają z powietrza własny punkt oporu, prowadząc rozpoznanie i niszcząc sprzęt i piechotę atakującą „opornik”. „Abdula” szacuje więc, że 50 brygad SZU powinno mieć do dyspozycji po 2 tysiące dronów miesięcznie, a więc łącznie 100 tys. dronów.

Mimo tego drony FPV traktowane są jak broń potrzebna na froncie, dlatego producenci cały czas zwiększają moce produkcyjne, jednocześnie unowocześniając projekty. Przykładowo, Escadrone, ukraiński producent bezpilotowców, w sierpniu ubiegłego roku wypuścił pierwszą partię dronów w liczbie 20 sztuk. Rok później, w sierpniu 2023 r., Escadrone wysłał na front 2743 maszyny, a w planach na grudzień jest 4 tys. egzemplarzy.

Początkowo drony FPV miały kiepskie rezultaty. Często spadały, były problemy z podczepianą amunicją, oprogramowaniem. Te problemy inżynieryjne zespoły „droniarzy” musiały pokonywać same, przekazywać doświadczenia z pododdziału do pododdziału, uczyć się taktyki. Z miesiąca na miesiąc rosła liczba oddziałów z bezpilotowcami, zarówno w armii ukraińskiej, jak i rosyjskiej.

Operator drona z batalionu rozpoznawczego tak mówi o pierwszych akcjach bojowych:

Kiedy korzystaliśmy z dronów FPV w pierwszych akcjach, bardzo blisko podchodziliśmy do celów (linia frontu zaczynała się gdzieś 500 metrów od naszego miejsca wzlotu). Do czołgu były dwa kilometry. Najtrudniej było się stamtąd wycofać, bo trafialiśmy pod bardzo poważny ostrzał. Ale potem nauczyliśmy się wybierać właściwe lokalizacje i zrobiło się łatwiej.
„Gioconda” z grupy uderzeniowej „Asgard” pododdziału „Oczi” 120. Batalionu Rozpoznawczego

Dron FPV może przybrać wiele obliczy. Istnieją konstrukcje różnej wielkości, o odmiennych typach napędu i ramach, lepszych lub gorszych bateriach, z różnorodnymi systemami inicjacji wybuchu, a wreszcie z różnych zasięgiem i udźwigiem. Duże bezpilotowce najnowszych typów mogą zabrać nawet do 4 kg ładunku wybuchowego, a zasięg rzędu 10-20 km jest jak najbardziej możliwy do osiągnięcia.

Szef Escadrone tak mówi o rosnącym zasięgu dronów FPV: „Wielkim dla nas sukcesem było, gdy po raz pierwszy trafiliśmy w czołg z odległości sześciu kilometrów. Stało się to w czasie wyzwolenia Chersonia. Teraz już nikogo nie zdziwi zasięg sześciu kilometrów, tak blisko już nikt nie lata. Wszystkie cenne cele znajdują się w odległości 15-20 kilometrów”.

Czytaj też

Gałąź produkcji i zastosowania tych bezpilotowców nieustannie rośnie z obu stron frontu. Obecnie nie ma odcinka frontu, gdzie nie byłyby aktywne drony FPV. Atakują pojedynczych żołnierzy, transport, ale też wozy opancerzone. Do samych konstrukcji i wyszkolenia operatorów (pilotów) dochodzą rzecz jasna elementy taktyki: szybkie wykrywanie celów i ich atakowanie, logistyka pododdziałów, ich umiejscowienie w strukturze odcinka obrony itd.

Drony FPV mają ogromny wpływ na to co się dzieje na froncie. W obecnej chwili ich nasycenie jest tak duże, że może wpływać na taktykę wojsk pancerno-zmechanizowanych. Wszystkie wozy pancerne, które pojawią się blisko linii frontu, będą atakowane, dlatego jeśli nie ma takiej konieczności, wozy opancerzone wycofywane są na tyły, żeby prowadzić ogień z zakrytych stanowisk. Te, które pojawiają się na linii styczności wojsk, są natychmiast atakowane, uszkadzane, porzucane, a następnie dobijane przez inną broń… lub kolejne bezzałogowce. Wyspecjalizowane pododdziały potrafią zadać przeciwnikowi poważne straty w sile żywej i sprzęcie.

„Gioconda” z grupy uderzeniowej „Asgard” pododdziału „Oczi” stwierdził, że w ciągu czterech dni jego grupa dronami-kamikaze typu „Dyki szerszni” zniszczyła 40 wozów opancerzonych, w tym 19 czołgów, stosując do porażenia 40 celów „tylko” 80 dronów FPV. Efektywność wynosiła więc aż 50%. Oczywiście zazwyczaj jest o wiele niższa. Czasami środki walki radioelektronicznej czy pogoda całkowicie uniemożliwiają prowadzenie działań.

Znane są miejsca i czas, gdy zakłócanie uniemożliwiało operacje bojowe, spadało nawet 100% stosowanych dronów. To przynosiło straty, wymagało zmiany w oprogramowaniu, algorytmach, częstotliwości, mocy sygnału itd. Nierzadko przeszkodą są nie tylko środki przeciwdziałania przeciwnika, ale też… własne.

Doświadczeni operatorzy dronów w sprzyjających okolicznościach są w stanie penetrować pozycje przeciwnika nawet 15-20 km od linii frontu. Przykładowo, film jednostki bezzałogowej 10. Brygady Górsko-Szturmowej pokazuje „robotę” dronów-kamikaze „Dyki szerszni” w odległości 17-19 km od linii frontu.

W chwili obecnej istotne jest nasycenie tysiącami dronów FPV, ale też wprowadzanie nowych konstrukcji. Przykładowo, Escadrone testuje cięższą maszynę, oczekując na aprobatę i stabilne państwowe finansowanie. Bezpilotowiec może przenieść 1,5 kg ładunku na odległość 30 km albo nawet 4 kg przy zasięgu 12 km. Inną drogą rozwoju jest adaptacja do operacji nocnych dzięki kamerze nokto- lub termowizyjnej. Drony „Dyki szerszni” były z powodzeniem testowane w warunkach nocnych w lecie bieżącego roku.

Dron FPV w rękach ukraińskiego żołnierza.
Rozwój bojowych bezpilotowców klasy FPV postępuje tak szybko, że dziś na froncie działają konstrukcje o zasięgu kilkunastu kilometrów, wielokrotnie przewyższając możliwości starszych dronów.
Autor. Fundacja "Powernyś Żywym" / savelife.in.ua

W SZU formowane są od pewnego czasu pododdziały bezpilotowców, w tym uderzeniowych klasy FPV. Nazywane są rotami (kompaniami) uderzeniowych systemów bezzałogowych, czyli RUBpAK (роти ударних безпілотних комплексів - РУБпАК). Często funkcjonują w strukturach brygady. Jako jedna z pierwszych kompanii dronów uderzeniowych powstała jednostka „Achilles” w składzie 92. Brygady Zmechanizowanej. Dowódcy tych jednostek twierdzą, że jednym z głównych problemów są nieregularne i niewystarczające dostawy sprzętu.

Walka o produkcję

W ostatnim czasie także Rosjanie szybko rozwijają tę gałąź produkcji. Tworzą systemy szkolenia operatorów, pododdziały uderzeniowe i centra logistyczne, organizują produkcję seryjną itd. Ukraińcy alarmują, że coraz częściej natykają się na drony FPV, bowiem również strona rosyjska docenia ich potencjał, testuje bezzałogowce do ataków nocnych itd. Wielu Ukraińców zauważa, że na tym polu Rosjanie już przegonili lub zaraz przegonią ich samych dzięki większym mocom produkcyjnym i kradzieży pomysłów.

Drony FPV mają poważne ograniczenia, ale jak już wspomniano, posiadają też duży potencjał jako tania i łatwo dostępna broń ofensywna. Ciekawy jest jeden z epizodów z zadnieprzańskiego przyczółka w Krynkach, który pokazuje szybkość reakcji zespołów dronów FPV, jaki zarejestrował pododdział bezzałogowców „Ptaki Madziara”. Kiedy na stanowisko ogniowe wjechał kołowy bwp BTR-82A, którzy przez kilkadziesiąt sekund ostrzeliwał ukraińskie pozycje z 30 mm armaty automatycznej. Gdy wracał na zaplecze, utknął w rowie. W niecałe półtorej minuty od pojawienia się pojazdu BTR został zaatakowany. Najpierw trafił go dron FPV, a potem dobił drugi bezpilotowiec „bombowy”, celnie zrzucając granat. Cele dla bezzałogowców wcześniej wykrywają inne drony rozpoznawcze, np. DJI Mavic, które nierzadko rejestrują ataki i pomagają ocenić ich skutki.

Do innego ciekawego starcia doszło z końcem sierpnia, kiedy dron FPV z kompanii dronów uderzeniowych „Achilles” 92 BZ skutecznie poraził przeciwlotniczy zestaw rakietowy Tor-M1. W tym samym okresie na kierunku zaporoskim, ok. 8-9 km od Urożajne, doszło do nieudanej, choć wciąż ciekawej próby ataku drona FPV na śmigłowiec Ka-52. Szturmowy wiropłat prawdopodobnie zajął pozycję do odpalenia przeciwpancernych pocisków kierowanych Wichr, ale atak bezzałogowca zmusił go do odwrotu.

Najmniejszy zespół dronów uderzeniowych FPV to trzy osoby z pojazdem: operator drona, który steruje aparatem, technik przygotowujący bezpilotowiec i montujący uzbrojenie oraz dowódca grupy, który utrzymuje łączność z własnymi oddziałami. Jednak na zespół z bezzałogowcem pracuje wiele osób. Kluczowa jest nie tylko techniczna obsługa drona, ale elementy jego taktycznego wykorzystania, na przykład efektywne rozpoznanie własne, którego finałem może być udany atak na wykryty cel.

Wkrótce na Defence24.pl opublikujemy artykuł dotyczący produkcji tych systemów.

Żołnierze ukraińscy z dronami-kamikaze klasy FPV.
Kilka spośród 10 tys. dronów FPV przekazanych Zbrojnym Siłom Ukrainy w ramach Operacji "Jedność" zorganizowanej przez Fundację "Powernyś Żywym", inicjatywę United24 i Monobank.
Autor. Fundacja "Powernyś Żywym" / Facebook
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (4)

  1. Prezes Polski

    Z wielką przykrością czytałem ten tekst. Temat znam niejako z pierwszej ręki, bo uczestnika takich działań i wiem, że to przyszłościowa dziedzina. A tymczasem w Polsce...nikt odpowiedzialny się tym nie interesuje. Może nowe kierownictwo MON potrząśnie naszym betonem ofocersko-urzędniczym.

    1. Extern.

      Jest niestety nawet gorzej, Bo nie tyle że się nie interesują, co wręcz aktywnie się obecnie przeciwdziała rozwojowi umiejętności dronowych wśród Polaków. Oczywiście chodzi o restrykcyjne regulacje europejskie w których implementacji Polska jest nad wyraz nadgorliwa. Dość żeby powiedzieć że jeśli dron ma kamerę na pokładzie to np. w Polsce bez zdobycia odpowiedniego uprawnienia klasy NSTS i każdorazowego zgłoszenia takiego lotu legalnie nie można dronem FPV latać. No chyba że się pogodzimy z dosyć kuriozalnymi ograniczeniami klasy Open, a i tak rejestracji siebie jako operatora drona oraz zrobienia kursu online i tak nie unikniemy. Chyba nie trzeba tłumaczyć jak takie formalizmy potrafią zniechęcić na samym początku i jak od razu na starcie jako kraj jesteśmy przegrani gdyby Polska kiedyś musiała budować takie dronowe formacje jakie walczą obecnie na Ukrainie.

    2. Pegaz

      Ja mam stałe info od żołnierza z brygady szturmowej, to prawda, oni zamiast patrzeć przez siebie, to patrzą w niebo, boją się dronów i artylerii, czyli tego czego nie widać a zabiją.

  2. eee

    Powinni w kraju rozwijac tanie drony z fpv i nie niszczyc starej amunicji, ppanc, min itp, tylko przekazac komu trzeba lub rozwijac drony uderzeniowe, minujace, wilozadaniowe, szkolic kadry i obserwowac. Ja bym przeprowadzil cwiczenia lub symulacje lub zaatakowal na poligonie wszystkich torebkami z farba (zmywalna) i artylerie i abramsy i plot i lotnictwo, i trepów i ministra bo nadal mam nieodp. wrazenie ze nadaja sie tylko do obsuszania butelek, to robia najsz. i najlatwiej.

  3. LMed

    Biedne te szafy żelazne wszystkie, oj biedne.

  4. eee

    Czy z trescia tego artykułu, nie powinno sie zapoznac dowodztwo WP, MON, etc a nawet wszyscy oficerowie WP i nietylko wojsk ladowych, szkolnictwa czy instytucji badawczych. Czy aby napewno modernizacja WP idzie w dobrym kierunku, Czy ta tendencja do zmany charakteru walki ,wojny taktyki, nie ujawniła sie kleska Armenii, Czy niepotrzebnie nie inwestujemy w drogie ciezkie gonsiennicowe uzbrojenie kt, staje sie tylko celem i przezytkiem?, Mozr chociaż miejmy tego swiadomosc i stosujmy przeciwfziałania i zabezpieczenia. Czy nie powinnismy wysylac obserwatorow, twozyc jednostki eksperymentalne , lub bojowe i zapewnic sobie wlasciwy rozwoj techniczny i zaplecze produkcyjne?

Reklama