Wojna na Ukrainie
Czy na Ukrainie możliwy jest rozejm w „koreańskim stylu”?
Rozwiązaniem konfliktu na Ukrainie może być rozejm,w rodzaju tego, jaki zawarły państwa koreańskie w 1953 roku, który nie zakończył wojny, ale doprowadził do przerwania walk - pisze w poniedziałek główny komentator spraw zagranicznych dziennika „Financial Times” Gideon Rachman.
Punktem wyjścia do porównania sytuacji na Ukrainie z wojną koreańską jest fakt, że wojna ta nigdy się formalnie nie skończyła, a zawieszenie broni doprowadziło do przerwania walk bez podpisania traktatu pokojowego. Wojna koreańska skończyła się de facto zamrożeniem konfliktu - wyjaśnia publicysta.
Rachman pisze, że nadzieję na podobne zakończenie walk na Ukrainie opiera na trzech konstatacjach. Po pierwsze, ani Ukraina, ani Rosja nie są w stanie wywalczyć całkowitego zwycięstwa. Po drugie, stanowiska tych krajów dzieli zbyt wiele, by można było liczyć na porozumienie pokojowe. Po trzecie, oba te państwa ponoszą tak bolesne straty, że idea zawieszenia broni może im się wydać atrakcyjna.
Czytaj też
Wprawdzie prezydent Rosji Władimir Putin nadal mówi o zwycięstwie i porównuje się do cara Piotra I, który wygrał III wojnę północną ze Szwecją po 21 latach walk, ale prawda jest taka, że Rosja już poniosła klęskę na Ukrainie - pisze komentator "FT".
Jednak jest mało prawdopodobne, by Putin zdecydował się na zakończenie wojny bez istotnych zdobyczy politycznych lub terytorialnych, które pozwoliłyby mu ogłosić zwycięstwo.
Ukraina ma zaś wszelkie moralne, polityczne i egzystencjalne powody, aby kontynuować walkę. Ponadto, po okrucieństwach, jakich dopuścili się Rosjanie, idea jakiejkolwiek "normalnej" relacji z niezreformowaną Rosją jest dla Ukraińców nie do pomyślenia. Istnieje też całkiem realne ryzyko, że Kreml wykorzysta zawieszenie broni do przegrupowania wojsk przed kolejnym atakiem - zastrzega Rachman.
Czytaj też
Jednak Ukraińcy również ponoszą dramatyczne straty, zima sprawi, że z kraju ruszy kolejna fala uchodźców, a długotrwały konflikt, ciągnący się latami, sprawić może, że nigdy nie wrócą oni do kraju, co oznacza wielkie straty dla ich rodzin i społeczeństwa - zwraca uwagę autor.
Tak więc również Ukraińcy mają pewne powody, by rozważyć zamrożenie konfliktu. Najpoważniejszą przeszkodą do rozważania takiego rozwiązania jest absolutny brak zaufania do Rosjan. Ważne jest jednak to, że zachodni sojusznicy Kijowa również stracili do nich zaufanie, co oznacza, że Ukraina nie zostałaby zostawiona sama i bez gwarancji militarnej pomocy po zawarciu rozejmu - ocenia komentator.
Czytaj też
Kijów może też liczyć na zagraniczną pomoc w odbudowie kraju po wojnie, podczas gdy Moskwa musi się liczyć z międzynarodową izolacją i pogłębiającą się biedą. A gdy świadomość tego zakorzeni się w umysłach Rosjan "może się nareszcie rozpocząć długo oczekiwana polityczna przebudowa Rosji" - pisze na zakończenie Rachman.
ktosiex
Rosja aktualnie nie ma żadnego pomysłu na ten konflikt. Mobilkami mogą próbować łatać front, ale jak chcieli by okupować większe miasta? Odessa czy Dnipro okupowane przez setki tysięcy mobilków? Terror w stylu sowieckim można robić na mniejszych obszarach, na większych staję się coraz trudniejszy, a im bardziej na zachód tym będzie gorzej. Lwów chcą okupować? Jedyną ich szansą było zdobycie Kijowa i ustanowienie tam swojej władzy. Po drugiej stronie jest Ukraina, która trochę straciła impet, hamowana przez kraje zachodnie. Gospodarka Ukrainy leży, ludzie nie mają prądu i wody. Młodzi o ile nie wyjechali to zaraz to zrobią. Jeszcze ktoś wierzy w Ukrainę w UE i nowy Plan Marshalla? Nikt nie zainwestuje w Ukraine jeżeli będzie ryzyko kolejnej agresji Rosji.
Orthodoks
Na ten moment usankcjonowanie jakiegokolwiek kawałka Ukrainy jako terytorium Rosji to bezsprzeczne zwycięstwo Moskwy. A na pewno tak będzie to przedstawiane przez tamtejszą propagandę, no będzie to również upokorzenie dla Ukraińców.
DBA
Raczej nie jest możliwy. Linia demarkacyjna w Korei pokrywa się z grubsza z podziałem sprzed wojny. Obie Koree zostały zrujnowane w równym stopniu. W przypadku Ukrainy i Rosji zarówno skala zniszczeń jak i obszar terytoriów spornych sa nie do pogodzenia. Dodatkowo jakakolwiek, a szczególnie okrojona Ukraina zostanie na trwale zwiazana gospodarczo i militarnie z zachodem, zamykając Rosji strzelnicę na Bałkany. Dlatego wszelkie dywagacje o terminie i formie zakończenia tej wojny sa wróżeniem z fusów
Piotr Glownia
To nie jest kwestia 2 aktorów, lecz 3. Między Rosją i Ukrainą jest możliwy pokój na zasadach zadawalających obydwa kraje. To oznacza, że Krym i Ługańsk/Donieck staną się autonomicznymi podmiotami Ukrainy, które są od niej niezależne. W gruncie rzeczy 2 nowe państwa. Republiki, którymi Rosja może sterować, lecz nie może absorbować, bo to oznacza automatycznie wojnę nuklearną z USA. Tym trzecim podmiotem jest tzw Nowa Rosja. Tam dążenie do przyłączenia reszty ziem obwodów Ługańska i Doniecka nigdy nie odejdą w niepamięć. Być może ta granica będzie wymagała międzynarodowego korpusu, bo do Ukraińców raczej nie przestaną tam strzelać sami z siebie.
RafR
Dobrze czytam, że "możliwy pokój na zasadach zadawalających obydwa kraje" to utrwalenie rozbioru Ukrainy?
PatriotW
Donbas poza Ukrainą już będzie zwycięstwem neo-ZSRR. Tam jest zdecydowana większość przemysłu.
wert
błędne myślenie. Każde ustępstwo wobec kacapów zachęca do kontynuacji agresji Kacapia jest zero-jedynkowa. Zwycięstwo-przegrana. Kompromis dla nich oznacza przegraną. Osetię włączyli? Nasze Twarde, nasze MiGi powinny już tam być aby jak tylko skują mrozy UKR odbili Zaporoże, Krym Starobielsk. Jeżeli jakiekolwiek ustępstwo to tylko Ługańsk i Donieck. Obecna linia "graniczna" to znacznie wydłużony front/granica
PatriotW
Widzę, że zaczyna się przygotowywanie publiki pod "rozejm" na warunkach, które dadzą Rosji więcej czasu... ech