Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

USA: 90 milionów dolarów na „bardzo duże drony podwodne”

Bezzałogowy pojazd podwodny XLUUV „Orca”. Fot. Lockheed Martin
Bezzałogowy pojazd podwodny XLUUV „Orca”. Fot. Lockheed Martin

Koncern Lockheed Martin otrzymał zamówienie za 43,2 miliona dolarów na budowę bardzo dużego, bezzałogowego pojazdu podwodnego XLUUV. Podobne zadanie za 42,3 miliona dolarów realizuje w tym programie koncern Boeing.

Lockheed Martin i Boeing otrzymały pieniądze na realizację pierwszej części dwuetapowego postępowania konkursowego, mającego wyłonić dostawcę bardzo dużego, bezzałogowego pojazdu podwodnego XLUUV (Extra Large Unmanned Undersea Vehicle), budowanego dla potrzeb amerykańskiej marynarki wojennej. W przypadku koncernu Lockheed Martin ma to być dron oznaczony kryptonimem „Orca”. Natomiast koncern Boeing chce oprzeć swoje rozwiązanie na bezzałogowcu „Echo Voyager”, który jest największym pojazdem z rodziny „Echo”.

Czytaj także: Podwodny nosiciel pocisków manewrujących przybył do Korei Południowej

Na obecnym etapie prac dwie uczestniczące w konkursie firmy już realizują prace projektowe i mają później przejść do konkurencyjnej fazy produkcyjnej, kończącej się wykonaniem co najmniej 9 dronów XLUUV. Prace mają się zakończyć maksymalnie do grudnia 2018 r. i wtedy zostanie wybrany docelowy wykonawca. Będzie to bardzo trudne, ponieważ oba koncerny zaproponują prawdopodobnie bardzo różne rozwiązania. Rysunki koncernu Lockheed Martin wskazują, że jego projekt będzie czymś na kształt dużej torpedy. Są również źródła wskazujące, że bazą może być duży, autonomiczny pojazd podwodny Marlin.

Koncern Boeing chce natomiast zaproponować coś na kształt bezzałogowego, miniaturowego okrętu podwodnego, wykorzystującego generator ładujący akumulatory przy pływaniu na powierzchni i akumulatory przy pływaniu pod wodą. W tym przypadku mówi się o zasięgu liczonym nawet w tysiącach mil morskich.

Czytaj także: Lekceważenie szkolenia przyczyną wypadków amerykańskich okrętów [ANALIZA]

Bezzałogowce XLUUV mają być docelowo elementem zwiększającym w amerykańskich siłach morskich podwodną świadomość sytuacyjną (poprzez dostarczanie informacji) oraz możliwości transportowe (poprzez dostarczanie ładunku). Głównymi zaletami tych, bardzo dużych dronów ma być zwiększony: zasięg, autonomiczność i trwałość. Dodatkowo będą to pojazdy wielozadaniowe dzięki rekonfigurowalnej przestrzeni ładunkowej. Mają to być również bezzałogowce działające w pełni autonomicznie, ale z możliwością okresowego nawiązywania łączności i przekazywania informacji.

Główną przyczyną, dla której podjęto się realizacji programu XLUUV była potrzeba pozyskania zdolności do transportu pod wodą dużych ładunków oraz ich odzyskiwania w taki sposób, aby obsługa znajdowała się poza akwenem działań, a więc poza strefą ewentualnego zagrożenia.

Amerykanie twierdzą, że koncepcja budowy bardzo dużych, podwodnych dronów jest o wiele mniej kosztowna niż budowy małych bezzałogowców. Chodzi w tym przypadku o ilość misji, którą trzeba wykonać i pojazdów, które trzeba użyć, by np. skrycie przetransportować potrzebny ładunek o wskazanej objętości lub wadze. Dodatkowo cały czas mówi się tu o zadaniach realizowanych całkowicie niezależnie od okrętów nadzorujących operację (w tym okrętów podwodnych), które mogą przebywać daleko od rejonu operacji, robiąc zupełnie coś innego. Kolejną zaletą bezzałogowego, podwodnego transportu jest uniezależnienie się od niesprzyjającej pogody i innych czynników przeszkadzających jednostkom pływającym w wykonywaniu operacji na powierzchni.

Czytaj także: Amerykański krążownik "jak więzienie". Problemy dyscypliny na okrętach

Podobne zalety wymienia się w przypadku realizowania misji rozpoznawczych. Amerykanie podkreślają, że bardzo duże bezzałogowe pojazdy podwodne są zdolne do realizowania dłuższych zadań. Jest to bardzo ważne, gdy weźmie się pod uwagę jak dużo czasu zajmują operacje opuszczenia i podnoszenia dronów oraz ich dojście do i powrót z rejonu działań. Zysk nie liczy się więc tylko większą ilością godzin, jakie bezzałogowiec ma na realizację misji, ale również tym, co trzeba stracić na jej przygotowanie gdy ma się do dyspozycji tylko mniejsze pojazdy.

Reklama
Reklama

Komentarze (5)

  1. mdkxoxoc

    Muszą uszczelnić swoje wody bo mały konwencjonalny okręt podwodny bez problemu podplynie np pod NY. A atomowe okręty wszystkiego I zawsze i wszędzie nie wykryją

  2. AAK

    By śledzić potrzeba takich dronów nam około 50 sztuk , aby w pełni wykonywać zadania powinno ich znajdować się z 200 sztuk MON ?

    1. ktos

      A te wartosci to tak z buta wziales czy sa czyms poparte? Mamy 44km granicy morskiej. Przy 200 dronach mielisbysmy 1 drona co 2km... mozesz powiedziec po co? Biorac pod uwage ogrom morza baltyckiego... po co nam urzadzenia zdolne do pokonywania tysiecy mil morskich? No i co chcialbys zaopatrywac skrycie?

  3. X

    Zamierzamy pozyskać 1000 takich dronów we współpracy z firmą Boeing lub LM, o ile będzie ona zakładała przeniesienie do polskich zakładów Autosan kluczowych technologii. Pierwsze takie drony powinny z całą pewnością zasilić wojsko WOT do końca tego roku. -Tak to mniej więcej będzie brzmiało.

    1. JSM

      Podoba mi się takie założenie tylko po co 1000?

  4. ccc

    Kolejną zaletą bezzałogowego, podwodnego transportu jest uniezależnienie się od niesprzyjającej pogody i innych czynników przeszkadzających jednostkom pływającym w wykonywaniu operacji na powierzchni. POD WODĄ TEŻ ISTNIEJE SWEGO RODZAJU "POGODA" !

    1. Gościu

      w wykonywaniu operacji na powierzchni.....".na powierzchni"

    2. JSM

      Tak, stała. Tylko temperatura się zmienia.

  5. Teodor

    Jesli wezmiemy pod uwage zaopatrzenie podwodnych baz wojskowych to ma sens, szczegolnie w kwestii zwiekszonego wypou pod woda, co pozwoli zmniejszyc gabaryty przy tym samym ciezaze ladunku, ponadto wykrywalnosc jak tez brak "bujania fal" z pewnosci ma takze znaczenie na sam ladunek. Mozna takze sobie wyobrazic cala flote zaopatrujaca skrycie floty bojowe USA na oceanach w zywnosc, paliwo, rakiety, torpedy etc...