Reklama

Geopolityka

Turcy naruszyli przestrzeń powietrzną Grecji. 71 razy

Fot. SAC Helen Farrer RAF Mobile News Team / Wikimedia Commons / OGL
Fot. SAC Helen Farrer RAF Mobile News Team / Wikimedia Commons / OGL

Sztab generalny Grecji poinformował, że we wtorek tureckie siły powietrzne naruszyły 71 razy grecką przestrzeń powietrzną. Cztery z tych incydentów zakończyły się starciem samolotów greckich oraz tureckich sił powietrznych. W ostatnim czasie to kolejny incydent poddający w wątpliwość wiarygodność Turcji jako sojusznika Zachodu. 

Z doniesień strony greckiej wynika, że cztery tureckie F-16, dwa samoloty transportowe CN-235 oraz śmigłowiec weszły w powietrzną kraju bez przedstawienia planu lotu. Ponadto tureckie samoloty, wchodząc w przestrzeń nad Morzem Egejskim w okolicach wysp Chios, Lesbos, Lemmnos oraz Rodos, łącznie 71 razy naruszyły zasady ruchu powietrznego. Wszystkie samoloty były uzbrojone.

To kolejny element, który nie poprawia relacji na linii Europa - Turcja. Wcześniej jak donosił Spiegel Online, powołując się na raport niemieckiej ambasady w Ankarze, poinformował, że podczas noworocznego przyjęcia tureckich sił zbrojnych generał brygady Duman, odpowiedzialny w tureckim sztabie generalnym za kontakty międzynarodowe, stwierdził, że niemieckie plany inwestycyjne (w bazie Incilrik, w celu ułatwienia prowadzenia misji) będą mogły być zrealizowane pod warunkiem, że zdjęcia rozpoznawcze wykonane przez samoloty Bundeswehry będą przekazywane bezpośrednio Turcji. Te roszczenie zostało powtórzone przez Bo Arslana, doradcę prezydenta Erdogana do spraw zagranicznych, w rozmowie z niemieckim ambasadorem Martinem Erdmannem. 

Czytaj więcej: Berlin i Ankara na kolizyjnym kursie. Zagrożenie dla NATO [ANALIZA]

Tymczasem rozmowy Ankary z Moskwą w sprawie zakupu rosyjskiego systemu obrony przeciwrakietowej S-400 weszły w "finalną fazę", jak powiedział turecki minister obrony narodowej Fikri Isik, choć zaznaczył, że nie oznacza to, iż kontrakt zostanie podpisany natychmiast. Turecki minister oświadczył też, występując na konferencji prasowej, że kraje NATO nie zaoferowały Turcji alternatywnego systemu obronnego na opłacalnych warunkach.

Reuters odnotowuje, że należąca do NATO Turcja w 2015 roku wycofała się ze złożonej wstępnie Chinom oferty zakupu za 3,4 mld USD systemu obrony przeciwrakietowej. Ankara zapowiadała wtedy, że rozważy opracowanie takiego systemu rakietowego w Turcji, ale później zmieniła zdanie.

"To jasne, że Turcja potrzebuje systemu obrony przeciwrakietowej, ale kraje członkowskie NATO nie przedstawiły oferty, która byłaby opłacalna" –powiedział Isik. Minister przyznał, że Turcja nie będzie w stanie zintegrować S-400 z systemami NATO.

W marcu niemiecki resort gospodarki poinformował, że w latach 2010 - 2015 Berlin odmówił dostaw broni do Turcji w ośmiu przypadkach. Samo ministerstwo w uzasadnieniu swojej decyzji miało powołać się na wspólne stanowisko państw UE dotyczące eksportu broni, które określają przypadki uniemożliwiające eksport broni. Wśród wytycznych branych pod uwagę znalazły się: "poszanowanie praw człowieka i międzynarodowego prawa humanitarnego przez państwo docelowe", "sytuacja wewnętrzna będąca efektem napięć lub konfliktów zbrojnych", a także "ryzyko wywiezienia broni do państw trzecich". 

Czytaj więcej: Niemcy odmawiają dostaw broni do Turcji 

Biorąc pod uwagę wyniki referendum konstytucyjnego, które zostało skrytykowane przez Zachód ze względu na skalę nieprawidłowości oraz niestabilną sytuację wewnętrzną, zachowania Turcji budzą niepokój i kążą zastanawiać się nad jej wiarygodnością jako członka NATO.

Czytaj też: Referendum w Turcji: Zwycięstwo i znak słabości Erdogana [ANALIZA]

 

Reklama
Reklama

Komentarze (9)

  1. bowin

    A co to nas obchodzi. Ruskie i Turki są nieprzewidywalni. Nie można im ufać.

  2. Max Mad

    Od Turcji należy się teraz dystansować. Pod rządami Erdogana który zdobył pełnię władzy fałszując referendum jest to kraj nieobliczony i wrogo nastawiony do Europy. Może i naszym politykom podoba się co się w Turcji wyprawia i czują pokrewieństwo dusz ale Polsce na zdrowie nie wyjdzie taki mariaż. Powinniśmy wyraźnie pokreślić że stoimy po stronie Grecji a nie Turcji.

  3. ciapuszek

    Brawo Turcja! Nie bać się UE.

    1. sylwester

      ta marzy im się odbudowanie potęgi Otomańskiej i podbój Europy , teraz zapewne będą mieli łatwiej ze względu na miliony wyznawców islamu zamieszkujących Europe którzy na pewno staną po stronie Turcji , ciekawe czy jak zaczną iść wojskami w głąb Europy i zaczną zabijać nas to dalej będziesz się cieszył

  4. xxv

    Turkom radze nie prowokować Greków.Bo im stuknom kolejnego f-16.

  5. Marek1

    Pora najwyższa przestać się łudzić, że erdoganowska Turcja w NATO stanowi wartościowe ogniwo Paktu. Ostatnie wypadki wyraźnie pokazują agresywną i roszczeniową w stos. do UE/NATO politykę Ankary. Pora wykopać Turcję z NATO i jednoznacznie zamknąć granice UE będące w sąsiedztwie Turcji. Grecji trzeba w tym POMÓC szybko i skutecznie, bo sama sobie NIE poradzi choćby rosnącym wciąż eksportem tysięcy "uchodźców" przez turecko-grecką granicę.

    1. dimitris

      Pomóc w czym ? W ściąganiu ich do Europy ??? Z zamknięciem granic Grecja poradziłaby sobie świetnie sama, ale przedtem tę "humanitarną" paranoję w Brukseli należałoby wymienić na ekipę ze zdrowym podejściem do ochrony kraju, w rodzaju władz USA czy Australii.

  6. xyz470

    Jak widać Turcja to niebezpieczny i nieobliczalny sojusznik. Jak coś nie po ich myśli to stają się agresywni, nie bacząc, czy mają, czy nie mają racji.

  7. Naiwny

    Zaczynam wobec Turcji stosować podobną retorykę jak wobec Rosji. Najpierw piszemy, że Turcja naruszyła 71 razy przestrzeń powietrzną Grecji czyli jej samoloty przekroczyły granice Grecji. Ale w samym tekście opisującym zdarzenie już piszemy, że samoloty Turcji 71 razy "naruszyły zasady ruchu powietrznego". Te zdarzenia nie śą tożsame. Brak określenia co to za "zasady" i kogo one obowiązują i jak to się ma do tytułu o 71 krotnym naruszeniu "przestrzeni powietrznej". Na tej zasadzie można tworzyć dowolne paszkwile. Tylko po co? Powinniśmy robić wszystko aby Turcja pozostała członkiem NATO i również Naszym sojusznikiem. Przecież noze równocześnie utrzymywać dobre stosunki z Rosją. Jedno nie przeczy drugiemu.

    1. dimitris

      To ja Koledze Naiwnemu odpowiem. Uzbrojone tureckie samoloty, czasem śmigłowce, corocznie, kilka tysięcy razy wchodzą tak w przestrzeń powietrzną, w tym kilkaset razy przelatują, nieraz bardzo nisko, bezpośrednio nad wyspami greckimi. Co więcej - domagają się, by to ich uznać jako zwierzchników ruchu powietrznego nad Morzem Egejskim, czyli, że to Grecy latają tam nielegalnie. Ponadto, z ust najwyższych urzędników tureckich, np. dwa dni temu minister d/s współpracy z UE, przedtem wicepremier itd, dowiadujemy się już co kilka dni, że Morze Egejskie to w większości tureckie wody terytorialne, a greckie wyspy są przez Greków tylko okupowane. A konkretnie w dniu podpisania tzw. Układu pod Akropolem (wejście 10 państw, w tym Polski do Unii), 16 tureckich uzbrojonych F-16, 76 czy 78 razy naruszało grecką przestrzeń, w tym przelatując nad greckimi miastami i "demonstrując" tam swój ryk silników i podczepione rakiety. Czyli Redakcja nie opisała niczego nowego, natomiast nareszcie zaczęła na to zwracać uwagę. Uwaga kierowana do NATO i UE w ogóle, nie tylko jednej strony o obronności.

  8. Pim

    Ciekawi mnie takie zagadnienie: ponieważ Turcja realizując swoje interesy obecnie zbliżyła się do Rosji. To jakie jest prawdopodobieństwo penetracji struktur NATO w Turcji przez Rosyjski wywiad. Mam na myśli systemy łączności etc.. To w końcu pełnoprawny członek NATO z w pełni rozwinięta infrastrukturą, po tym co się tam dzieje w armii po "przewrocie" wywiad Rosyjski może mieć łowy takie jakich dawno nie mieli.

    1. A.M.

      Tylko po co, skoro jeszcze do niedawna mieli taki dostęp dzięki POlsce,,,?

  9. Ide po popcorn

    Czekamy teraz na komentarze "specjalistów" jak to Grecja powinna zestrzeliwać tureckie samoloty. W końcu skoro chcą strzelac do rosyjskich w przestrzeni miedzynarodowej to Greków usprawiedliwią też.