- Analiza
- Wiadomości
Rosyjska propaganda "uczy" Polaków historii
Rosyjskie ministerstwo obrony opublikowało pakiet nieujawnianych wcześniej dokumentów dotyczących działań Armii Czerwonej na polskim terytorium w latach 1944 – 1945. Ma z nich wynikać, że Polacy tylko z radością i wdzięcznością witali czerwonoarmistów, a sami Rosjanie tylko przyjaźnie odnosili się do polskiego społeczeństwa. W pakiecie tym mają być również dowody na rzekomą pomoc udzieloną przez Rosjan Powstaniu Warszawskiemu, co jest odpowiedzią na hołd złożony powstańcom przez prezydenta USA Donalda Trumpa i brytyjską parę książęcą w czasie ich wizyty w Warszawie.
Dokumenty historyczne ujawnione przez ministerstwo obrony zostały opublikowane w ramach opracowania: „Oswobodzenie Polski – cena zwycięstwa”. Zostało ono poświęcone „oswobodzeniu terytorium Polski wojskami Armii Czerwonej od niemiecko-faszystowskiej okupacji” oraz „współdziałaniu radzieckich żołnierzy i dowódców z ludnością wyzwolonej republiki”.
By nadać rangę całemu wydarzeniu Rosjanie zaznaczyli, że większość wykorzystanych materiałów zostało odtajnionych dopiero w lipcu 2017 roku, nie były publikowane w domenie publicznej i że były one dostępne tylko do wąskiego kręgu specjalistów. Poinformowano dodatkowo, że dokumenty pochodzą z Archiwum Głównego rosyjskiego Ministerstwa Obrony i że są wśród nich m.in.: sprawozdania z działań bojowych, notatki dowódców, raporty i sprawozdania, formularze i telegramy.
Według Rosjan mają one być bezstronnym dowodem „krwawych walk Armii Czerwonej o wyzwolenie bratniej republiki, prawdziwego odnoszenia się okupantów do miejscowej ludności i oswobodzonych polaków [pisane przez Rosjan małą literą] do swoich wyzwolicieli - żołnierzy Armii Czerwonej”. Dowodem na to są np. raporty kadrowe 1. Frontu Ukraińskiego z jednego miesiąca pokazujące, jak liczne straty ponosili Rosjanie, wyzwalając terytorium Polski.
Minoborona zwraca również szczególną uwagę na dokumenty organów politycznych Armii Czerwonej wskazujące na „liczne przypadki masowej zagłady, grabieży i torturowania ludności polskiej przez hitlerowców, barbarzyńskie niszczenie przez okupantów osiedli i obiektów dziedzictwa kulturowego”.
Dlaczego Rosjanie opublikowali właśnie teraz „nowy pakiet historycznych dokumentów”?
Tak naprawdę nie wiadomo, dlaczego Rosjanie nie ujawnili wcześniej opublikowanych obecnie materiałów. Nie zawierają one bowiem żadnych informacji wrażliwych lub kompromitujących Armię Czerwoną, ani nie powodowałyby rewolucyjnych zmian, jeżeli chodzi o ocenę działań radzieckich na obszarach wyzwalanych. Nie chodziło więc na pewno o wzbogacenie historii, ale najprawdopodobniej jedynie o przypomnienie światu i Polakom, jak według Rosji przebiegały operacje wojskowe na ziemiach polskich.
Rosjanie zwracają przy tym uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze, chcą udowodnić, że pomagali Powstaniu Warszawskiemu, o czym ma świadczyć kopia raportu oddziału operacyjnego sztabu 1. Frontu Białoruskiego z 22 września 1944 r. Jest to wyraźna próba zaprzeczenia informacji o samotnej i bohaterskiej walce całej Warszawy, jaka poszła w świat dzięki przemówieniu prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa i wizycie brytyjskiej pary książęcej w Muzeum Powstania Warszawskiego w lipcu 2017 r.
Po drugie Rosjanie przypominają, że Polacy bardzo dobrze przyjmowali wyzwalającą ich Armię Czerwoną i dodatkowo zobowiązali się wcześniej do czczenia grobów i pamięci po poległych czerwonoarmistach. W pakiecie opublikowanych dokumentów znalazły się więc (na co wyraźnie wskazują Rosjanie) materiały pokazujące liczne przypadki przychylnego odnoszenia się polskiego społeczeństwa i duchowieństwa do radzieckich wojsk. Mają tam być również opisane przykłady nieprzymuszonego uczestniczenia „polaków” w pogrzebach sowieckich żołnierzy, którzy zginęli wyzwalając Polskę oraz „obietnic upamiętnienia czynów czerwonoarmistów w pomników i monumentach, dla upamiętnienia ich dla przyszłych pokoleń”.
Jak według rosyjskiego resortu obrony Armia Czerwona "pomagała" Powstaniu Warszawskiemu?
O tym, że Rosjanie nie zostawili Powstania Warszawskiego bez pomocy, ma świadczyć raport zastępcy szefa oddziału operacyjnego sztabu 1. Frontu Białoruskiego z 22 września 1944 r. Zapisano w nim m.in., że „Większość mieszkańców Warszawy jest wrogo nastawiona do Niemców i w pełni gotowa do pomocy jednostkom Armii Czerwonej i I Armii WP. Dowodem na to jest fakt, że ludność znajdująca się w obszarze działania oddziałów I Armii Wojska Polskiego w Warszawie, nie chce być dłużej w mieście i poprosiła dowództwo Wojska Polskiego o przerzucenie na wschodni brzeg rzeki Wisła”.
Rosjanie poinformowali również, że w nocy z 22 września w rejon zajęty przez powstańców zrzucono z samolotów kilka tysięcy kilogramów ładunku z pomocą, w którym znajdowały się: „karabiny przeciwpancerne – 82, - karabiny maszynowe - 15, naboje PTR – 4200, naboje TT - 81.000 szt., naboje karabinowe - 68420 szt., naboje parabellum - 3360 sztuk, granaty 50 mm - 6082 szt., granat niemiecki - 390 szt., suchary - 10765 kg, koncentraty - 6606 kg, tytoń - 400 kg, herbatniki - 332 kg, konserwy mięsne - 2266 kg, cukier - 725 kg, sól - 200 kg, kawa - 105 kg, różna żywność - 560 kg”.
Znaczenie rosyjskiego meldunku umniejsza fakt, że napisano go 22 września 1944 r. a 23 września w godzinach porannych Niemcy opanowali ostatnie stanowiska polskiej obrony na Powiślu Czerniakowskim, odcinając żołnierzy I Armii Wojska Polskiego walczących z powstańcami od Wisły. Rosjanie nie udzielili więc pomocy polskiej ludności, czego w opracowaniu ministerstwa obrony już nie zaznaczono.
Jaki był stosunek Polaków do wkraczającej na polskie terytorium Armii Czerwonej?
Pierwszym z dowodów na przychylne przyjmowanie Armii Czerwonej przez Polaków ma być raport dowódcy 1. Frontu Białoruskiego marszałka Gieorgija Żukowa do Stalina. Opisuje on sposób, w jaki Polacy odnosili się do czerwonoarmistów oraz stan oswobodzonych miast i obiektów przemysłowych zachodniej Polski.
Potwierdzeniem dobrego stosunku Polaków do Rosjan ma być dodatkowo przetłumaczony z polskiego na rosyjski list generała Berlinga do Stalina, w którym Berling dziękuje za opiekę, jaką otoczono polskich żołnierzy w ZSRR. List ten jest bez daty, ale z treści wynika, że napisano go w przeddzień wejścia na front pierwszej polskiej dywizji im. Tadeusza Kościuszki. Nie było to więc w okresie 1944-45, jak zaznaczono we wstępie do opracowania ministerstwa obrony, ale w czasie przed 12 października 1943 r., a więc przed bitwą pod Lenino.
Berling dziękuje Stalinowi za organizację i uzbrojenie dywizji pisząc m.in.: „w sercu Polaków zawsze będzie żyć gorące podziękowania dla wielkiego radzieckiego sojusznika za okazaną nam realną pomoc w trudnym momencie…. Nasza krew przelana na froncie w walce ze wspólnym wrogiem, na zawsze utwierdzi przyjaźń polskiego i radzieckiego i narodu”.
Innym dokumentem opisującym pozytywne przyjęcie Rosjan przez Polaków jest m.in. tajny raport oddziału politycznego 60. Armii 1 Frontu Ukraińskiego z 24 sierpnia 1944 r. Wskazuje się w nim, że polskie społeczeństwo początkowo nieufnie odnosiło się do Armii Czerwonej, która była witana pustymi ulicami. Jednak kiedy okazało się, że kościoły mogą funkcjonować bez problemów sytuacja miała się zmienić.
Polacy, spotykając żołnierzy radzieckich, mieli ich traktować jako wyzwolicieli, „wyrażając szczerą radość z okazji pozbycia faszystowskiego jarzma”. Pomocy udzielali dodatkowo żołnierze „polskiej armii” (prawdopodobnie chodzi o Armię Krajową). „W niektórych polskich miastach żołnierze polskich armii okazywali pomoc wojskową dla naszych jednostek, a następnie zajmując się ochroną porządku w wyzwolonych miastach”. Rosjanie wskazywali dodatkowo na ukraińsko – polski spór specjalnie podsycany przez Niemców oraz Polaków, którzy musieli uciekać przed „banderowcami” z zachodniej Ukrainy.
Rzeczywiste cele publikacji dokumentów przez resort obrony Rosji
Opracowanie opublikowane przez resort obrony Rosji nie jest przeznaczone, ani dla historyków, ani dla Polaków ale przede wszystkim dla obywateli Federacji Rosyjskiej. Z dokumentu tego miało bowiem wynikać, że Polacy z radością witali Rosjan jako wyzwolicieli, a Armia Czerwona objęła opieką polskie społeczeństwo, dotknięte cierpieniami ze stronu niemieckiego okupanta. I tak to opracowanie odebrało na pewno rosyjskie społeczeństwo.
Z ujawnionych dokumentów wynika np. fakt, że Rosjanie ze współczuciem i pomocą odnosili się do Polaków, widzieli ich biedę i dbali o polskie mienie oraz niezniszczoną infrastrukturę. Świadczyć ma o tym np. opublikowany przez resort zakaz jeżdżenia gąsienicami po asfaltowych drogach.
Rosjanie za wszelką cenę starają się w ten sposób przeciwstawić np. informacjom płynącym z wypowiedzi prezydenta Trumpa i narracji Muzeum Powstania Warszawskiego, z których wynika, że powstańcy walczyli samotnie. Wykaz uzbrojenia, amunicji i materiałów zrzuconych przez Rosjan teoretycznie może bowiem wskazywać, że zadbali oni o pomoc dla Polaków. Nie wyjaśniono jednak np.: od kiedy zaczęły się te zrzuty, dlaczego za Wisłę przeprawiali się głownie żołnierze I Armii Wojska Polskiego i dlaczego nad Warszawą nie stworzono strefy ochronnej eliminującej tam niemieckie lotnictwo.
O tym, że zadowolenie z wejścia Armii Czerwonej nie było powszechne świadczą zresztą opublikowane przez Minoboronę dokumenty – w tym apel Rady Polowej Wojska Polskiego w ZSRR do rodaków w kraju (opublikowany w gazecie „Wolna Polska” 1 lipca 1944 r.) i podpisany przez generałów Berlinga, Świerczewskiego i Zawadzkiego. Nawołuje się w nim o nie dawanie wiary kłamstwom „Niemców, ich sojuszników i nieświadomych agentów” o Związku Radzieckim i Polskiej Armii.
Z dokumentów opublikowanych przez resort obrony wynika również inny fakt niewyszczególniony przez Rosjan. Okazało się bowiem, że radzieccy oficerowie polityczni mieli pełny wgląd w to, co się dzieje w polskich kościołach i na zajętych przez siebie terytoriach. Dzięki agentom i donosicielom wiedzieli więc dokładnie, ilu ludzi bierze udział w mszach, znali nazwiska księży i rejestrowali dokładnie, co oni mówili.
Przekazywali dodatkowo swoim przełożonym informacje tylko o tych zdarzeniach, gdzie przychylnie odnoszono się do Rosjan (np. opisując pogrzeb radzieckiego kapitana Nikonowa w Leżajsku, gdzie wielu Polaków podobno płakało). Nie wskazywano natomiast na jakikolwiek opór – np. ze strony Armii Krajowej. Wprost zaznaczono, że: „do tej pory nie odebrano ani jednego przypadku wrogich działań lub wypowiedzi przeciwko Armii Czerwonej ze strony społeczeństwa”.
Rosyjskie opracowanie miało przypomnieć Polakom, że powinni być wdzięczni Armii Czerwonej i dalej czcić poległych czerwonoarmistów, dbając o ich groby i pomniki. Jest to zgodne z ostatnimi działaniami Rosjan, którzy od kilku lat zaczęli prowadzić intensywne poszukiwania grobów poległych czerwonoarmistów z czasów II wojny światowej i chcieliby, by takie samo podejście było również w Polsce. Pomija się przy tym jednak fakt, że odnajdywane co jakiś czas w Polsce ciała poległych w wojnie żołnierzy polskich, radzieckich, niemieckich a nawet rumuńskich są zawsze chowane na cmentarzach wojskowych z należnym szacunkiem, a w przypadku Polaków i Rosjan – również z honorami wojskowymi.
Propaganda historyczna to również propaganda
Opublikowane przez ministerstwo obrony Rosji opracowanie pokazuje, jak wiele jeszcze naprawdę ważnych dokumentów jest ukrywanych w rosyjskich archiwach. Odtajnione materiały są bowiem tylko fragmentem, i to specjalnie dobranym pod bieżące potrzeby propagandowe, tragicznej historii zajęcia polskiego terytorium przez Armię Czerwoną. Należy przy tym podkreślić, że większość z tych dokumentów jest ważna z historycznego punktu widzenia, chociażby dlatego, że pokazuje rzeczywiście pozytywny stosunek przynajmniej części walczącej Armii Czerwonej do Polaków i tego co ich spotkało ze strony Niemców.
Ministerstwo nie zaznaczyoa, że to jest tylko część prawdy o tym, co się działo na terytorium Polski. Nie ujawniono np. dokumentów o oporze Polaków, o gwałtach i grabieżach czerwonoarmistów – szczególnie na Śląsku i Pomorzu. A przecież Rosjanie sami wielokrotnie karali swoich żołnierzy za zbrodnie popełnione na miejscowej ludności (np. w Koninie) starając się utrzymać dyscyplinę wśród walczących żołnierzy. Ślady po posiedzeniach sądów polowych na pewno jeszcze są w rosyjskich archiwach. Ich jednak nie ujawniono.
Z polskiego punktu widzenia inicjatywa Minoborony byłaby rzeczywiście kompletna, gdyby pakiet dokumentów obejmował okres od 17 września 1939 r. do 1948 r. i wskazywał również na sposób w jaki radzieckie służby bezpieczeństwa odnosiły się do polskiego społeczeństwa i żołnierzy Armii Krajowej. Na to jednak jeszcze długo nie możemy liczyć.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]