Budowa ośrodka, który na poligonie drawskim sąsiaduje z pasem ćwiczeń taktycznych Mielno, trwałą od 2011 r. Dzięki tej wartej ok. 100 mln zł inwestycji stworzono wojsku możliwość realizacji zadań obrony przed bronią masowego rażenia w warunkach nie tylko pozorowanych, ale i realnych skażeń bojowymi środkami trującymi i substancjami promieniotwórczymi. To wszystko udało się uczynić z zachowaniem warunków bezpieczeństwa żołnierzy i ochrony środowiska naturalnego. Przykładowo, woda używana do likwidacji skażeń – prawdziwych czy pozornych – nie spływa do gruntu, lecz do wkopanych w ziemię zbiorników o pojemności 40 tys. litrów. Stamtąd jest wywożona do oczyszczalni.
Pojemność ośrodka pozwala na szkolenie do szczebla batalionu włącznie niezależnie od pory roku. Jednorazowo ćwiczyć może około 400 żołnierzy oraz 100 pojazdów. Szkolić mogą się nie tylko pododdziały chemiczne, ale i ogólnowojskowe. Każdy szkolony specjalista może przekonać się, jak wygląda widmo środka trującego na spektrometrze masowym.
Oficerowie obrony przed bronią masowego rażenia podkreślają, że jest to jedno z dwóch tego typu miejsc na świecie, obok ośrodka, który znajduje się w USA. W tej dziedzinie Polska jest państwem wiodącym w NATO i regularnie wystawia pododdziały do dyżurów w Siłach Odpowiedzi NATO (ang. NATO Response Force).
Pierwsze szkolenie w tunelu skażeń z użyciem realnych środków bojowych odbędzie się najpewniej w przyszłym roku. Zanim to się stanie, trzeba w polskich zakładach wyprodukować niewielką ilość bojowego środka trującego, np. iperytu. Żeby móc to zrobić, trzeba zgłosić taki zamiar w Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (ang. Organisation for the Prohibition of Chemical Weapons, OPCW). Procedura trwa.
Tymczasem w poniedziałek w ramach ćwiczenia Dragon-17 szkolili się żołnierze pododdziałów 4 pułku chemicznego w Brodnicy oraz przydzielony im na czas manewrów pluton chemiczny z Rumunii.
Czytaj więcej: Rusza zasadnicza część Dragona-17
Scenariusz zajęć przewidywał, że "ofiarą" uderzenia chemicznego przeciwnika będzie pododdział 10 Brygady Kawalerii Pancernej ze Świętoszowa, wyposażony w czołgi Leopard 2A4 oraz nieopancerzone pojazdy kołowe. Zadanie likwidacji skażeń żołnierzy i pojazdów kołowych przypadło polskiej kompanii chemicznej, likwidacja skażeń czołgów – plutonowi z Rumunii.
Działania były podzielone na trzy zasadnicze etapy – wstępne spłukiwanie wodą, nakładanie odkażalnika i finalne mycie. Zgodnie z przyjętymi wytycznymi cała procedura dla jednego pojazdu, wraz z niezbędnym czasem wyczekiwania, ma trwać ok. 1 godziny i 15 minut.
Zobacz także: Dragon-17: Pokaz działania wojska na poligonie drawskim [GALERIA]
Nel
A gdzie ten tunel? Jakieś rusztowania na otwartym powietrzu ...
Na Sybir
...a gdzie drodzy chemicy system zbierania,odprowadzania skażonej substancji?! Gdzie maty sorbcyjne i seperator ? Oj kłania się ochrona środowiska ...!
GGG
A Kolega nie czyta przed skomentowaniem ??? : "woda używana do likwidacji skażeń – prawdziwych czy pozornych – nie spływa do gruntu, lecz do wkopanych w ziemię zbiorników o pojemności 40 tys. litrów. Stamtąd jest wywożona do oczyszczalni." Na zdjęciach nawet widać liniowe odprowadzenie wody...