Siły zbrojne
BBN dla Defence24.pl: nie można wykluczyć obecności polskich żołnierzy w Estonii
– Nie można wykluczyć, że w dalszej perspektywie w ramach wzmocnionej wysuniętej obecności NATO na wschodniej flance polskie wojska mogą znaleźć się także w Estonii – powiedział we wtorek w rozmowie Defence24.pl szef BBN Paweł Soloch. Jego gościem był tego dnia minister obrony Estonii Jüri Luik.
W poniedziałek wieczorem w Warszawie Luik spotkał się z szefem MON Antonim Macierewiczem.
Czytaj więcej: Ministrowie z Polski i Estonii o wzmocnieniu batalionów NATO i cyberbezpieczeństwie
Soloch relacjonował, że Polska i Estonia mają wspólną perspektywę na temat oceny sytuacji bezpieczeństwa. – Rozmawialiśmy na ten temat w kontekście wzmocnionej wysuniętej obecności wojsk NATO na wschodniej flance, również w kontekście wzmocnienia batalionowych grup bojowych przez komponenty powietrzne oraz morskie – powiedział szef BBN.
W ramach wzmocnionej wysuniętej obecności (ang. enhanced Forward Presence, eFP) do Polski i państw bałtyckich przybyły cztery wielonarodowe batalionowe grupy bojowe, a więc siły lądowe. W ramach tych batalionów Polska wysłała pododdział na Łotwę. We wtorek Soloch nie wykluczył, że polscy żołnierze mogą być w Estonii.
Jesteśmy dziś obecni na Łotwie, ale nie można wykluczyć, że w przyszłości, w dalszej perspektywie w ramach eFP będziemy także w Estonii.
Jednocześnie prezydencki minister nie chciał mówić o szczegółach, argumentując, że jest na to za wcześnie. Podkreślił jednak, że niewątpliwie wolą prezydenta Andrzeja Dudy i polskich władz jest militarna obecność w państwach bałtyckich. – W tej perspektywie Estonia, podobnie jak teraz Łotwa nie jest wykluczona – dodał szef BBN.
Soloch podkreślił, że Estonia jest państwem symbolicznym w kontekście polityki zagranicznej prowadzonej przez prezydenta Andrzeja Dudę – była celem jego pierwszej zagranicznej wizyty pod koniec sierpnia 2015 r.
W kontekście przyszłorocznego szczytu NATO i dyskusji nad systemem dowodzenia Sojuszu Soloch dodał, że konieczne jest zapewnienie skutecznego systemu dowodzenia sojuszniczymi siłami na wypadek ewentualnej operacji obronnej na wschodniej flance, który uwzględniałby zarówno rozmieszczone już batalionowe grupy bojowe, jak i siły szybkiego reagowania (ang. NATO Response Force, NRF).
Szef BBN zaznaczył, że Polska i Estonia zgadzają się, że inicjatywy obronne podejmowane wewnątrz Unii Europejskiej powinny służyć wzmacnianiu a nie osłabianiu więzi transatlantyckich w zakresie bezpieczeństwa. Temu zadaniu – zdaniem uczestników wtorkowych rozmów – powinny służyć projekty dotyczące stałej współpracy strukturalnej wewnątrz UE (PESCO).
– Są argumenty przemawiające za uczestnictwem w tym mechanizmie, mówiące o tym, że lepiej być w środku i starać się działać na rzecz utrzymania perspektywy transatlantyckiej, a nie przekierowywania PESCO tylko na południe – zaznaczył szef BBN. Polski rząd do tej pory nie zadeklarował, czy zamierza uczestniczyć w stałej strukturalnej współpracy w zakresie obronności. Estonia już zgłosiła swój akces.
Czytaj więcej: Estonia: "Wojskowe Schengen" priorytetem dla UE
Obaj ministrowie rozmawiali także o ocenie rosyjsko-białoruskich ćwiczeń Zapad-17. – Doszliśmy do w sumie pozytywnej konstatacji, jeśli chodzi o reakcję państw Zachodu. Był to pierwszy raz, gdy ćwiczenia Zapad – pokazujące gotowość Rosji do prowadzenia agresywnej polityki – były z taką uwagą obserwowane przez większość państw NATO. Prawdopodobnie przyczyniła się do tego wzmocniona wysunięta obecność Sojuszu na wschodniej flance. Dzięki tym obserwacjom i wypowiedziom polityków z państw sojuszniczych do zachodniej opinii publicznej przedostała się informacja o potencjalnie groźnym charakterze tych ćwiczeń. W społeczeństwie polskim taka świadomość była – ocenił szef BBN.
Czytaj więcej: Druga rotacja amerykańskich kawalerzystów rusza do Polski
bubu
o sprzedać im czołgów i je u nas modernizować, albo wymienić na gaz
rozczochrany
No tak. Niektórym siłom zależy by Polska została wciągnięta w wojnę. Szczególnie teraz gdy naród sie budzi. Nie udało się pare lat temu na Ukraini,e bo pamiętamy o Wołyniu to może się uda za rok. Gdyby Polscy żołnierze zginęli na Łotwie albo w Estonii w walce z "zielonymi ludzikami" naprzykład. Nie może być wolnej, suwerennej bogacącej się dzięki swojemu połozenu Polski. Cały czas to samo od osiemnastego wieku to samo. Jedni zaradni wyjechali na imigrację. Najlepsi patrioci zginą na wojnie. Tym co zostanie przez następne 70 lat będzie mozna spokojnie rządzic jak niewolnikami i okradać z dorobku zycia. I nic się nie zmieni. Chyba ze ludzie przejżą na oczy.
kpr.rez.
Lepiej będzie tak jak Hitler po koleji podbijał małe państwa w całej Europie? Tylko NATO i kolektywna obrona jest gwarantem pokoju w Europie. To dzięki NATO mamy najdłuższy okres pokoju w histori Europy.
rozczochrany
Ja wolał bym by polscy żołnierze pilnowali polskich granic i bezpieczeństwa Polski.
miks
Obrona Estonii jak najbardziej przyczynia się do bezpieczeństwa polskich granic, bo utrudnia rosjanom agresję na Polskę.
ppp
W takim razie niech Litwini sami bronią swojego nieba.
andys
Szkoda tylko, że polscy zołnierze będą wcześniej w Estonii niz polscy turyści.
tyle
Cisza na temat veta Litwy wobec obecności polskich żołnierzy na jej terytorium. Turcja również potwierdza, że miłość w sojuszu nie musi być odwzajemniona.
As
Niby lepiej stawiać opór jeszcze przed Polskimi ziemiami, a nie czekać na wroga w Lublinie, Białymstoku czy Olsztynie.