Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Ustawa o obronie ojczyzny pod lupą [OPINIA]

Fot. M.Dura
Fot. M.Dura

Przygotowywana przez resort obrony Ustawa o obronie Ojczyzny ma zawarte w sobie zarówno dobre, jak i niepokojące regulacje prawne. Głównym jej problemem jest jednak to, że powstała bez politycznej i zewnętrznej, specjalistycznej konsultacji, a więc po ewentualnej zmianie rządu, może zostać po prostu skierowana do kosza.

Ocena nowej Ustawy o obronie Ojczyzny jest o tyle trudna, że nie została ona jeszcze opublikowana do zaopiniowania – nawet w wersji roboczej. O tym, co zawarto w tym dokumencie zawierającym 720 artykułów wiadomo więc jedynie tyle, ile ujawniono w czasie konferencji prasowej, zorganizowanej 26 października 2021 roku. Na konferencji tej zostały zaprezentowane jedynie wybrane elementy nowej ustawy, najpierw przez Jarosława Kaczyńskiego, Wiceprezesa Rady Ministrów i Przewodniczącego Komitetu Rady Ministrów ds. Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych a później, już bardziej szczegółowo, przez Mariusza Błaszczaka, Ministra Obrony Narodowej.

Z przedstawionych w ten sposób informacji wynika, że nowa ustawa ma zastąpić czternaście innych ustaw i wielu powiązanych z nimi regulacji prawnych, w tym przede wszystkim Ustawę z dnia 21 listopada 1967 r. o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej. Ktoś z jakiegoś powodu stworzył więc zamiennik dokumentu, który opisuje jak żaden inny, w jaki sposób można ograniczać prawa oraz wolności obywateli oraz decydować nawet o ich życiu oraz majątku.

Przykładowo zgodnie z Ustawą z dnia 21 listopada 1967 r. o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej wskazuje się np., że w ramach powszechnego obowiązku obrony obywatele polscy są obowiązani m.in. do odbywania edukacji dla bezpieczeństwa i wykonywania świadczeń na rzecz obrony – na zasadach i w zakresie określonych w ustawie. Tylko od woli ustawodawcy (a więc zespołu kilku ludzi w MON) zależy więc to, do czego polscy obywatele będą teraz zobowiązani.

W świetle ostatnich wydarzeń na granicy polsko białoruskiej należy również przypomnieć, że w Ustawie z 21 listopada 1967 r. zawarto pewne ograniczenia związane np. z użyciem Sił Zbrojnych dla „zapewnienia bezpieczeństwa i nienaruszalności granic”. Wskazuje się tam bowiem, że Siły Zbrojne „mają prawo stosowania środków przymusu bezpośredniego, użycia broni i innego uzbrojenia w sposób adekwatny do zagrożenia oraz w granicach zasad określonych w wiążących Rzeczpospolitą Polską ratyfikowanych umowach międzynarodowych oraz międzynarodowym prawie zwyczajowym”. Usunięcie ostatnich dwóch ograniczeń z tego zapisu daje politykom praktycznie wolną rękę w działaniach przygranicznych.

Jak widać „zespół w Ministerstwie Obrony Narodowej” podjął się bardzo trudnego zadania: zintegrowania w jednym dokumencie bardzo wielu strategicznie ważnych postanowień nie dotyczących jedynie Sił Zbrojnych. Trzeba więc mieć świadomość, że każde niedociągnięcie lub wadliwie skonstruowane sformułowanie może negatywnie wpłynąć: zarówno na szeroko pojęte bezpieczeństwo całego państwa, jak i losy jego obywateli.

Dlatego nowa Ustawa o obronie Ojczyzny musi zostać dokładnie oceniona z wyszczególnieniem zarówno jej dobrych, jak i złych stron. Bo jak się okazuje po danych już przekazanych przez ministra Błaszczaka, w nowej ustawie są regulacje zarówno mogące spowodować pozytywne, jak i bardzo negatywne zmiany.

image
Fot. M.Dura

 Pozytywne skutki Ustawy o obronie Ojczyzny

W prezentowanych przez ministra Błaszczaka tezach zwraca uwagę kilka pozytywnych zmian, jakie chce się osiągnąć wprowadzając nową ustawę:

  • odtworzenie rezerw ludzkich dla wojsk operacyjnych, które systematycznie się zmniejszają po nieprzygotowanej i nieprzemyślanej likwidacji przymusowego poboru w 2010 roku;
  • wprowadzenie zachęt dla osób chcących odbyć zasadniczą służbę wojskową, lub pozostać żołnierzem zawodowym;
  • wprowadzenie koncepcji „obrony powszechnej”;
  • powrót do powszechnego szkolenia wojskowego – szczególnie w odniesieniu do studentek i studentów uczelni wyższych;
  • powołanie wojsk obrony cyberprzestrzeni (ułatwić ma to m.in. dopuszczenie do służby „na stanowiska związane z cyberbezpieczeństwem” osób niepełnosprawnych, „które mają wybitne zdolności”);
  • likwidacja w armii nepotyzmu i korupcji;
  • opisanie mechanizmu finansowania rozbudowy i zakupów nowego uzbrojenia Sił Zbrojnych.

Zwiększenie rezerw zamierza się zagwarantować poprzez wprowadzenie nowych rodzajów służby wojskowej: dobrowolnej, zasadniczej służby wojskowej - przeznaczonej dla ochotników (nie chodzi o powrót do obowiązkowego poboru) oraz podzielenie rezerwowej służby wojskowej na aktywną („osoby po przeszkoleniu wojskowym i przysiędze wojskowej, które wyraziły chęć takiej służby”) i pasywną (dla osób, które po przejściu kwalifikacji nie złożyły przysięgi).

Dobrowolna zasadnicza służba wojskowa ma być przeznaczona dla ochotników, „którzy odbędą 28-dniowe szkolenie podstawowe i potem przez 11 miesięcy odbędą szkolenie specjalistyczne. Właśnie ci, którzy przejdą ten kurs, będą mieli prawo przystąpienia do zawodowej służby wojskowej”. Ta dobrowolna służba wojskowa ma się kończyć po szkoleniu przysięgą, po której szeregowy ma otrzymywać 4400 zł brutto.

image
Fot. M.Dura

 W zwiększeniu liczby żołnierzy mają dodatkowo pomóc:

  • prostsze zasady rekrutacji (np. kwalifikacja wojskowa, którą zajmuje się obecnie MSWiA będzie prowadzona przez MON) i zmiana systemu rekrutacji (rekrutacją ma się zajmować Centralne Wojskowe Centrum Rekrutacji oraz Wojewódzkie Centra Rekrutacji. Mają one zastąpić 16 Wojewódzkich Sztabów Wojskowych i 80 Wojskowych Komend Uzupełnień, które ze względu na inne zadania, np. związane z zarządzaniem kryzysowym mają obecnie według Błaszczaka „traktować rekrutację marginalnie”);
  • zachęty dla kandydatów na żołnierzy (stosunkowo duże uposażenie podczas 28-dniowego szkolenia podstawowego i późniejszego szkolenia 11-miesięcznego, program stypendialny dla studentów uczelni cywilnych z obowiązkiem odbycia służby wojskowej, rozszerzenie programu zajęć wojskowych na wybranych uczelniach, wynagrodzenie za udział w ćwiczeniach wojskowych, podwyższenie uposażeń podchorążych oraz uproszczony system badań lekarskich i psychologicznych, możliwość nabycia nowych uprawnień i kwalifikacji oraz pierwszeństwo w zatrudnieniu w administracji);
  • zmiana statusu podchorążych pięciu istniejących uczelni wojskowych (podchorążowie mają otrzymać taki sam status jak żołnierze zawodowi od 1 roku studiów i będą także uzyskiwać uposażenia równe uposażeniu żołnierzy zawodowych);
  • zwiększenie zasobów kadry rezerwowej;
  • wprowadzenie przejrzystego systemu rodzajów służby wojskowej;
  • zapewnienie dodatkowego źródła finansowania sił zbrojnych.

Nowa ustawa ma się zająć również wprowadzeniem sposobów zachęcających „doświadczonych żołnierzy zawodowych” do pozostawania w służbie. Chcąc zaradzić systemowemu odchodzeniu żołnierzy po 25 latach pracy, zaplanowano m.in. nowe świadczenia motywacyjne dla żołnierzy: 1500 zł dla tych, którzy zdecydują się zostać w służbie po 25 latach, oraz 2500 zł - po 28 latach, z pozostawieniem wszystkich dotychczasowych uprawnień. Ma to być rozwiązanie podobne do tego, jakie zastosowano w Policji. Dodatkową motywacją ma być „możliwość otrzymania odprawy mieszkaniowej z najbardziej korzystnego okresu służby”, wskazanego przez samego żołnierza odchodzącego na emeryturę. Żołnierz nie będzie więc musiał kalkulować, kiedy opłaci mu się odchodzić ze względu na mieszkanie.

W planach jest również:

  • likwidacja „szklanego sufitu” dla szeregowych i podoficerów, ułatwiając przejście z korpusu szeregowych do korpusu podoficerów, i z korpusu podoficerów do korpus oficerów;
  • awans liniowy na tym samym stanowisku dzięki wprowadzeniu kilku stopni wojskowych do tego samego etatu;
  • ustawowe ograniczenie do 5% liczby nieobsadzonych stanowisk etatowych przeznaczonych dla żołnierzy zawodowych w określonej jednostce wojskowej.

Niebezpieczeństwa mogące wynikać z przygotowywanej Ustawy o obronie Ojczyzny

Praktyczne każde zamierzenie, mające w zamyśle twórców nowej Ustawy zmienić na lepsze polskie Siły Zbrojne, może mieć również bardzo negatywne konsekwencje. „Może”, ponieważ nowa Ustawa o obronie Ojczyzny nadal nie jest opublikowana i mało kto zna zapisane w niej 720 artykułów. Szczegóły w nich zwarte mogłyby więc rozwiać wątpliwości, ale są one obecnie wielką niewiadomą.

Nie można więc obecnie jednoznacznie wykazać zalet albo wysunąć zastrzeżeń, co do zakładanego sposobu wprowadzania koncepcji obrony powszechnej, zwiększania liczebności wojsk, czy zwiększania wyszkolenia żołnierzy, ponieważ nie wiadomo dokładnie, jak naprawdę chce się te cele osiągnąć. Można jednak ocenić to, co Minister Błaszczak przedstawił w swoim wystąpieniu oraz jak to zrobił.

Nie wiadomo np. skąd się wzięła liczba 250 tysięcy żołnierzy zawodowych wyznaczona jako cel przez MON. Można przecież wskazać na 220 tysięcy lub 280 tysięcy. Nieznane są też analizy dotyczące tego, jak będzie wyglądał harmonogram dochodzenia do tej liczby, oraz ile to będzie w sumie kosztowało (z późniejszym utrzymaniem takich Sił Zbrojnych).

Nie są znane również koszty wprowadzanych zmian organizacyjnych związanych np. z likwidacją 16 Wojewódzkich Sztabów Wojskowych i 80 Wojskowych Komend Uzupełnień oraz zastąpieniem ich Centralnym Wojskowym Centrum Rekrutacji oraz Wojewódzkimi Centrami Rekrutacji. Nie chodzi tu przecież tylko o wymianę przysłowiowych tabliczek na budynkach i pieczątek (chociaż to też kosztuje), ale o przygotowanie budynków, pomieszczeń, kancelarii sprzętu komputerowego, , systemu łączności, wprowadzenie etatów, zatrudnienie osób, itd.

Nie wiadomo na razie, co to oznacza, że „zarządzanie kryzysowe podporządkowujemy Wojskom Obrony Terytorialnej”. Wśród żołnierzy WOT prawdopodobnie nie ma bowiem osób, które są przygotowane do szeroko pojętego zarządzania kryzysowego. Czym innym jest bowiem to, o czym wspominał minister Błaszczak, a więc wydzielanie sił do pomocy w szpitalach podczas pandemii, do pomocy w usuwaniu skutków wichur i podtopień, a czym innym jest koordynowanie np. skomplikowanej akcji ratowniczej, w której bierze udział bardzo wiele różnych podmiotów - w tym wojska operacyjne (np. wojska inżynieryjne, wojska chemiczne czy jednostki ratownicze Marynarki Wojennej).

Wojska Obrony Terytorialnej to zresztą kompleksowy problem, który nie został w nowej Ustawie rozwiązany. Minister Błaszczak zapowiedział bowiem, że WOT nadal nie zostanie podporządkowany Szefowi Sztabu Generalnego, chociaż jest pełnoprawnym Rodzajem Sił Zbrojnych. Według zapowiedzi Błaszczaka ma to nastąpić dopiero po zakończeniu procesu formowania WOT, a wiec osiągnięciu liczby 50 tysięcy. Biorąc pod uwagę fakt wprowadzenia ochotniczej, zasadniczej służby wojskowej, znalezienie 20 tysięcy nowych „terytorialsów” może być teraz problemem.

Problem podległości WOT łączy się tu z brakiem w nowej Ustawie ustaleń związanych z wcześniej zapowiadanymi zmianami systemu kierowania i dowodzenia (po nieudanej „reformie” z 2014 roku). Nadal więc pozostaje jedynie to, co słusznie wprowadzono w 2018 r. kiedy Sztab Generalny Wojska Polskiego ponownie został się głównym ośrodkiem dowodzenia i podporządkowano mu Dowództwo Generalne i Dowództwo Rodzajów Sił Zbrojnych oraz Inspektoratu Wsparcia. Nadal nie zostaną więc zrealizowane postulaty obecnej ekipy rządzącej o odtworzeniu Dowództwa Marynarki Wojennej, Dowództwa Sił Powietrznych oraz Dowództwa Wojsk Lądowych.

Po wystąpieniu ministra Błaszczaka pojawiło się również szereg drobniejszych uwag. Nie wiadomo np. po co w ogóle wprowadzono nowy stopień wojskowy „starszy szeregowy specjalista”. Nie jest to: ani zgodne z tradycją, ani zgodne z ideą ułatwiania przejście z korpusu szeregowych do korpusu podoficerów (żołnierz w korpusie szeregowych ma w ten sposób o jeden szczebel więcej do przejścia). Trudno jest bowiem przypuszczać, by ktoś wolał zostać szeregowym, a nie podoficerem.

image
Fot. M.Dura

Z wypowiedzi Błaszczaka nie wiadomo także, jak planuje się zrealizować zapewnienie, że kandydaci na żołnierzy po przejściu do rezerwy będą mieli później pierwszeństwo zatrudnienia w administracji. Tymczasem o zatrudnieniu na stanowiskach państwowych powinny decydować kwalifikacje, co jest związane z m.in. z przejrzystym i równym dla wszystkich kandydatów prowadzeniem konkursów na stanowiska.

Kontrowersyjny jest zapis gwarantujący „24-miesięczną ochronę zatrudnienia dla żołnierzy dobrowolnej służby wojskowej, którzy zdecydują się, by zostać żołnierzami zawodowymi”. Jest to przepis prawdopodobnie nie konsultowany z pracodawcami, szczególnie z tymi, którzy zatrudniają tylko kilku, wyszkolonych w wąskiej dziedzinie pracowników. Trudno jest sobie wyobrazić, by na dwa lata taka firma pozostała bez jakiegoś ważnego specjalisty.

Zaniepokojenie wzbudza zapowiedź uproszczonego systemu badań lekarskich i psychologicznych dla kandydatów na żołnierzy. Założeniem każdej armii powinno być bowiem odpowiednie dobranie ludzi, którzy są fizycznie i psychicznie odporni na trudy służby. Już od wielu lat zwraca się uwagę na pogarszającą się kondycję polskich żołnierzy. Taki zapis może być dowodem na ignorowanie tego zjawiska przez MON. Tym bardziej, że zapowiadane jest również „przyznawanie kategorii wojskowej podczas doraźnej rekrutacji-bez konieczności wizyty w wojskowej komisji lekarskiej”.

Zabranie żołnierzom prawa do obrony

Na podstawie wystąpienia ministra Błaszczaka już obecnie można na pewno stwierdzić, że posunięciem negatywnym i niezrozumiałym w kraju prawa są niektóre tzw. przepisy dyscyplinujące, antykorupcyjne i antynepotyczne. Formalnie wszystko jest w porządku, ponieważ oznacza to wolę rozwiązania rzeczywistych problemów jakie występują w polskich Siłach Zbrojnych – związanych z notorycznym załatwianiem różnego rodzaju korzyści dla rodzin. I temu należy przyklasnąć. Problemem nie jest jednak cel, ale sposób w jaki MON chce go osiągnąć.

Uderza chociażby to, że mówi się jedynie o nepotyzmie „rodzinnym” i „bezpośrednich podległościach rodzinnych”, podczas gdy największym problemem w wojsku jest „kolesiostwo” i brak przejrzystego wyboru kandydatów na uwalniane stanowiska, kursy, szkolenia, studia a nawet odznaczenia i nagrody. Może zamiast ustawy antynepotycznej warto więc wrócić do konkursu stanowisk, w którym oceniano by umiejętności kandydatów, a nie ich koligacje rodzinne i krąg znajomych. Zaskakuje również pomysł wprowadzenia badań na obecność środków odurzających, a pominięcie faktu, że o wiele większym problemem w polskiej armii jest jednak nadal alkohol. I nie chodzi tu wcale o stworzenie w armii środowiska abstynentów, ale o zasadę, że do jednostki wojskowej mogą wchodzić tylko osoby trzeźwe.

image
Fot. M.Dura

Najbardziej zastanawiające jest jednak to, że minister Błaszczak już na drugim miejscu w przepisach dyscyplinujących (po obowiązku poddania się badaniu na obecność środków odurzających) zapowiedział wprowadzenie w nowej Ustawie możliwości zwalniania żołnierzy ze służby przed wydaniem prawomocnego wyroku. I nie ma tu znaczenia, że ma to być możliwe „w przypadku zachowania naruszającego godność i honor żołnierza lub nielicującego z powagą służby oraz zachowania godzącego w dobre imię lub interes Sił Zbrojnych…  i gdy zostanie wszczęte postępowanie karne”.

Tymczasem warto przypomnieć wydarzenia z Nangar Chel, gdy pomimo wszczęcia postępowania karnego w odniesieniu do siedmiu żołnierzy ostatecznie trzech z nich całkowicie uniewinniono. Według proponowanej Ustawy byliby oni jednak od razu ukarani zwolnieniem ze służby. I znowu nie ma tu znaczenia uwaga ministra Błaszczaka „że jeżeli sąd uzna, że żołnierz nie popełnił zarzucanego mu czynu, to wraca do służby”. Niektóre postępowania sądowe w odniesieniu do żołnierzy zawodowych toczyły się przed sądami nawet ponad 9 lat (w przypadku żołnierzy z Nangar Chel sprawa trwała od 2007 do 2015 roku). Trudno jest sobie wyobrazić, by po takim czasie, ktoś chciał i mógł wrócić na swoje stare stanowisko.

Wprowadzany przepis może być traktowany, jako próba całkowitego ubezwłasnowolnienia żołnierzy. Pod zachowanie godzące w dobre imię Sił Zbrojnych można bowiem podciągnąć wszystko i kwalifikacja takiego zachowania zależeć będzie tak naprawdę tylko od woli przełożonych (np. karana może być jakakolwiek inicjatywa odbiegająca od standardów i wymagająca ryzyka, zwrócenie uwagi na nieprawidłowości w armii, czy niepochlebny artykuł w prasie specjalistycznej). Przełożeni ci zresztą pozostaną bezkarni, ponieważ nadal w MON nie ma woli karania za decyzje – nawet jeżeli w ocenie sądów zostały one wydane niezgodnie z prawem.

Pozytywną rzeczą jest przy tym niewątpliwie zapowiedź możliwości „zwrotu kosztów ochrony prawnej dla żołnierzy, wobec których umorzono postępowanie karne prowadzone w związku z pełnieniem zadań służbowych”. Negatywną stroną tej regulacji jest jednak to jest to, że nie objęto tą zapowiedzią również postępowań w sądach administracyjnych. W ten sposób żołnierze, którzy udowodnią w WSA i NSA swoje racje i tak ponoszą koszty prowadzenia wieloletnich spraw, podobnie jak stojące po przeciwnej stronie Ministerstwo Obrony Narodowej. Za to osoby wydające nieprzemyślane, krzywdzące i łamiące prawo decyzje są całkowicie bezkarne, bardzo często później awansując – w tym nawet na stopnie generalskie.

Po co rząd wprowadza tak radykalne zmiany?

Jak na razie pewne jest tylko to, że wprowadzenie Ustawy o obronie Ojczyzny będzie związane z poważnymi zmianami organizacyjnymi i kosztami, które MON będzie musiał ponieść, by te zmiany wprowadzić. I wcale nie chodzi tutaj o deklarowane zwiększenie liczebności armii (bo deklaracji co do docelowej, liczbowej wielkości armii w ustawie najprawdopodobniej nie będzie), ale o finansowe zapłacenie za takie „pomysły” jak np. zastąpienie Wojskowych Komend Uzupełnień, czy odtworzenie ochotniczej, zasadniczej służby wojskowej: z systemem naboru, szkolenia i wyposażenia.

Trzeba bowiem pamiętać, że do czasu aż nie nastąpi zwiększenie budżetu MON, wszystkie te zmiany trzeba będzie sfinansować z obecnego przydziału finansowego, a więc m.in. kosztem tak potrzebnej modernizacji polskiej armii. Proces unowocześniania Sił Zbrojnych RP zostanie więc: albo spowolniony, albo trzeba będzie zabrać pieniądze z jakiegoś innego resortu.

Tymczasem z wstępu wygłoszonego przez premiera Kaczyńskiego wcale nie wynika, dlaczego tak radykalne zmiany ustawowe są w ogóle wprowadzane i dlaczego właśnie w tym momencie. Żadna z dwóch przesłanek przedstawionych przez Kaczyński nie uzasadnia bowiem tak radykalnych i ryzykowanych zmian. Pierwszą z nich miało być to, że zastępowana „ustawa o obowiązku obrony, tam ojczyzny w tytule tej ustawie nie było, jest z 67 roku. Oczywiście z licznymi poprawkami i zmianami, ale jednak to był środek komunizmu. Więc jest z czasów odległych. Najwyższy czas, żeby ją zmienić.”

image
Fot. M.Dura

W rzeczywistości zastępowany dokument prawny, to nie „ustawa o obowiązku obrony” jak ją zatytułował Kaczyński, ale „Ustawa o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej”. Zmiana nazwy obecnie polega więc jedynie na zastąpieniu „Rzeczypospolitej Polskiej” „Ojczyzną”. Zwolennicy tej wymiany mogą mieć więc problem by ją uzasadnić, biorąc pod uwagę chociażby to, że istnieje „Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej”, a nie „Konstytucja Ojczyzny”. Dodatkowo nie jest żadnym argumentem data opublikowania likwidowanej ustawy. W międzyczasie doszło w niej bowiem do wielu zmian, w wyniku których powstał tak naprawdę zupełnie nowy dokument, na bazie wieloletnich doświadczeń, przemyśleń oraz konsultacji i poza datą w tytule nie ma w nim dosłownie nic, co nawiązywałoby do czasów komunistycznych.

Warto przypomnieć chociażby to, że w 1967 roku wprowadzono „ustawę o powszechnym obowiązku obrony Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej”, a w jej pierwszym artykule zaznaczono, że „Obrona Ojczyzny i socjalistycznych zdobyczy Narodu Polskiego jest sprawą i obowiązkiem wszystkich obywateli Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej”. Obecnie artykuł 1 brzmi następująco: „Obrona Ojczyzny jest sprawą i obowiązkiem wszystkich obywateli Rzeczypospolitej Polskiej”. I nic w tym zapisie nie powinno budzić zastrzeżeń.

Nagłe wprowadzenie „radykalnych” zmian ustawowych odnośnie Sił Zbrojnych RP nie tłumaczy też wskazana przez Kaczyńskiego „obecna sytuacja międzynarodowa i obecne potrzeby obronne naszego państwa”. Nie zmieniło się ani położenie Polski, która od dawna jest na wschodniej granicy NATO, ani drastycznie nie zmieniła się sytuacja międzynarodowa. Premier Kaczyński oczywiście stwierdził, że „Obecne Siły Zbrojne nie są na miarę obecnych potrzeb, bo sytuacja się zmieniła, zaostrzyła się”, ale spośród kilku powodów, które wymienił żaden nie uzasadniał wprowadzania rewolucji w przepisach dotyczących wojska.

Kaczyński stwierdził bowiem, że mamy „wojnę hybrydową na granicy, mamy różne prowokacje, mamy bardzo potężną armię rosyjską wspieraną przez nieporównanie słabszą armię białoruską, mamy imperialne ambicje Rosji, mamy nieustanne ćwiczenia armii Federacji Rosyjskiej… ćwiczenia dla działań ofensywnych” i że „ambicją obecnych władz Rosji jest odbudowa imperium, które rozpadło się … ostatecznie w 91 roku”. Wszystkie te czynniki istniały już wcześniej w tym także wojna hybrydowa (związana np. z atakami w cyberprzestrzeni).

Co więcej wcześniej było o wiele gorzej, chociażby w momencie, gdy Rosja zajęła Krym i zaczęła proces odrywania wschodniej Ukrainy, gdy rozpoczęto antypolską kampanię propagandową lub gdy w ramach sprawdzenia gotowości bojowej wyprowadzano bez ostrzeżenia setki tysięcy rosyjskich żołnierzy na poligony (czego nie było np. w ramach manewrów „Zapad-2021”). Jedyną zmianą w sytuacji jest akcja białoruskiego reżimu związana z przerzutem przez polską granicę dużej liczby imigrantów, której od dawna należało się spodziewać, a nie teraz mówić o zaskoczeniu.

Trudno będzie więc tym uzasadnić „radykalne”, jak podkreślał premier Kaczyński, zmiany w Siłach Zbrojnych RP, tym bardziej, że były one przygotowywane bez jakiejkolwiek konsultacji z opozycją. Według ministra Błaszczaka nowa Ustawa była przygotowana jedynie przez „zespół zorganizowany w Ministerstwie Obrony Narodowej, ale też została, omówiona, zaakceptowana podczas posiedzenia Komitetu Rady Ministrów ds./ Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych”.

Przypomnijmy, że w skład tego komitetu, którego przewodniczącym jest Jarosław Kaczyński wchodzą: minister obrony narodowej, minister właściwy do spraw wewnętrznych, minister sprawiedliwości, minister koordynator ds. służb specjalnych oraz minister właściwy do spraw zagranicznych. W pracach a później w konsultacjach nie brał więc prawdopodobnie udziału minister właściwy do spraw finansów publicznych, jak również sejmowa i senacka komisje obrony.

Sprawa jest o tyle niezrozumiała, że przewodniczącym sejmowej komisji obrony jest poseł Michał Jach, który pomimo przynależności do PIS ma dobrą opinię u wielu członków opozycji, jako zaangażowany w poprawę sytuacji Sił Zbrojnych RP. Ze swoją wiedzą i doświadczeniem mógł więc pomoc w procesie tworzenia Ustawy, od razu eliminując z niej kontrowersyjne i nieakceptowalne zapisy.

Ten brak konsultacji jest o tyle niezrozumiały, że chodzi o plan wieloletnich działań, który po przyszłych wyborach wcale nie musi być realizowany przez obecne władze. Autorzy ustawy chcąc by rzeczywiście nowe plany były kontynuowane w przyszłości powinni więc zawczasu zadbać, by ich ewentualni następcy polityczni również je akceptowali.

Tymczasem już wiadomo, że duża część opozycji oraz większość specjalistów zewnętrznych i byłych wojskowych uważa, że tak radykalne (ponad dwukrotne) zwiększenie stanu sił zbrojnych nie jest możliwie i niezbędne. Podkreśla się np., że nie zbilansuje się armii liczącej 300 tysięcy żołnierzy (wg. Błaszczaka docelowo ma być minimum 250 tys. żołnierzy zawodowych i 50 tys. żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej), kiedy nie stać nas obecnie na nowoczesne wyposażenie dla sił zbrojnych liczących 140 tysięcy żołnierzy.

Problem polega na tym, że takich ukrytych niejasności i nieakceptowalnych zmian w nowej ustawie może być o wiele więcej. Jest więc duże prawdopodobieństwo, że ustawa w ogóle nie wejdzie w życie, albo że po wprowadzeniu i zmianie opcji politycznej zostanie po prostu wyrzucona do kosza.

Reklama
Reklama

Komentarze (28)

  1. Realia

    Dobrowolna zasadnicza służba wojskowa.. nie no czegoś takiego to nie wymyśliłby nawet mistrz satyry Bareja....jak nie będą płacić uczciwych pieniędzy za służbę to niech zapomną o jakichkolwiek dobrowolnych kandydatach do czegoś takiego. Młodzież jest dzisiaj bezwzględna to nie są zastraszeni szwejowie tacy jak w PRL albo w latach 90-tych. Nie te czasy.

  2. Joker

    Żadna ZSW nigdy już nie wróci, to była zbyt duża patologia a ludzie zbyt dobrze to jeszcze pamiętają. I przestańcie ludzie skamleć w tych komentarzach o tych poborowych branych na siłę w kamasze to jest naprawdę dziecinada. W Polsce społeczeństwo podzieli się na tych którzy takiego pseudo woja bez problemu uniknął i na tych którzy przez brak kasy i znajomości będą ścigani, to już było w kraju i skończyło się katastrofą w armii.

  3. Gość

    W Szwajcarii służba wojskowa jest obowiązkowa dla wszystkich mężczyzn powyżej 18 roku życia. Młodzi Szwajcarzy na początku uczestniczą w szkole rekrutów, która trwa 18 tygodni, a potem co roku powoływani są na miesięczne ćwiczenia. Do rezerwy przechodzą dopiero po skończeniu 30 – 35 roku życia. Czy można uciec od wojska? Tak. Jeśli lekarz uzna, że Szwajcar nadaje się do wojska, a ten nie chce w nim służy ze względów ideologicznych, może odby służbę cywilną. Każdego roku około 4,5 tysiąca młodych mężczyzn wybiera tę opcję (w porównaniu: do wojska idzie ok. 18 tysięcy osób każdego roku). Co robi się w służbie cywilnej? Rekruci cywilni pomagają w szpitalach, grają w karty z staruszkami w domach spokojnej starości, sprzątają w domach opieki społecznej, usuwają skutki burz i katastrof naturalnych, pracują w rolnictwie w Alpach i za granicą. Brzmi ciekawie, ale służba cywilna traktowana jest w Szwajcarii nieco po macoszemu. Trwa o wiele dłużej niż wojsko (w zależności od zadań, może trwa nawet 1,5 roku – 2 lata) i w tradycyjnym szwajcarskim otoczeniu traktowana jest nadal jak gorsza opcja. Czy można uciec od wojska i od służby cywilnej? Można, ale jest to bardzo drogie. Od 19 do 37 roku życia płaci się wyższe podatki o 3%. W Szwajcarii istnieje obowiązkowa służba wojskowa dla mężczyzn. Każdy w wieku od 18 do 34 lat, uznany za zdolnego do służby otrzymuje karabin oraz przeszkolenie. 

    1. jotun

      Tak też powinno być w Polsce. Nie jesteśmy państwem Europy zachodniej, chronionej przez wojska innych państw. Nasze społeczeństwo jest systematycznie psute poprzez programy socjalne i pacyfistyczne wizje rządzących, kłamliwie deklarujących coś odmiennego wręcz. Brak podstawowego obycia z bronią, brak etosu/ elitarności służby, brak materiałowego przygotowania Państwa na wypadek sytuacji kryzysowej itd. Tu nie chodzi o konkretnego przeciwnika, czy możliwą sytuację, tyko o zwykły "grzech zaniechania" - moglibyśmy zrobić dużo dla naszego kraju, ale tego nie robimy. Dlaczego?

    2. asdf

      Szwajcaria jest federacją demokratyczną oraz parlamentarną, gdzie na szeroką skalę wykorzystywana jest instytucja referendum (demokracja bezpośrednia) w Polsce jest demokracja kompradorska gdzie o obywatelu przypomina się wtedy gdy trzeba zapłacić podatek albo powołać do wojska. Taka różnica.

    3. Polak

      W Szwajcari nie było nigdy fali , patologii znęcania się nad poborowymi i innego zwyrodnialstwa które było w naszym kraju w pseudo poborowym woju. W Szwajcarii obywatel nie jest skoszarowany i odbywa szkolenia blisko swojego domu i rodziny. U nas jest to całkowicie niemożliwe. Dlatego takie porównania to niepoważna dziecinada oderwana od polskiej szarej rzeczywistości.

  4. Enter

    I tak ta kwota wzrośnie

  5. ...

    Dlaczego Rosja miałaby atakować UE? I tak zostanie przyjęta z otwartymi rękoma. Już w zeszłym roku Francja, Niemcy i sp naciskały by na szczyty unijne zapraszać Putina. W obliczu całkowitego uzależnienia od rosyjskiego gazu i ropy (bo kontolii nad Libią UE uzyskać się nie uda, a tylko to dałoby 20 lat na przejśie demograficzne i osiągnięcie neutralności) i opuszczenia przez WB europa nie uniknie "integracji" z Rosją.

  6. trep

    stary PRLowski beton nie do ruszenia

    1. Piotr II

      To jest problem w którym tkwimy od okrągłego stołu, a ten beton jak piszesz ma dzieci, wnuki, rodziny i kółko się zamyka, układ magdalenkowy niszczy kraj.

    2. asdf

      i zawsze potrafi sie ustawic odpowiednio z wiatrem

  7. TUBA

    WPROWADZIĆ REFERENDA ..gdzie naród będzie wyrażał swoją wolę o decydowaniu funkcjonowania ojczyzny system decyzyjny kraju cywilny i mundurowy ....to konglomerat ludzi z układów oparty nepotyzmem i kompetencji partyjniaka wierny ale mierny

    1. Ehh

      Referenda? Chyba żartujesz: ludzie w większości nie mający pojęcia o sprawach obronnych mają decydować jak ma wyglądać system obrony kraju? Kierując się np. niechęcią do ewentualnych obciążeń?

  8. dropik

    Ciekawe czy w ustawie jest zapisane , że NPB musi obniżać wartość złotówki 5% rocznie ,żeby miał te kochane pieniążki dla tego funduszu i czy gorszy sort nie będzie mógł bronic ojczyzny ? czy od razu, w razie wojny do internatów ;)

  9. Ja

    Konkursy na stanowiska. Pracowałem kiedyś w administracji. Wymagania do konkursu pisało się tak że tylko jedna, z góry określona, osoba mogła je otrzymać. Zmiana sytuacji? Czy zdaniem autora od 2014 naprawdę nic się nie zmieniło? Czy rosyjska machina wojenna osłabła, czy się wzmocniła? Czy świat jest bardziej czy mniej stabilny? Czy wiemy jak się zachowa Europa i Rosja jeżeli USA będą zmuszone rzucić wszystko do Azji? Pieniądze. Niestety, nie stać nas na słabą armię. Lepiej spłacać kredyty za broń. O wiele droższe będzie podtulenie ogona i grzeczne spełnianie czyichś propozycji nie do odrzucenia. Liczebność Do obrony granicy z Białorusią skierowano 10 tyś. ludzi. Mamy ich teras około 140 tyś.. Odliczmy logistyków, MW, SP oraz urzędników w mundurach. Wychodzi z tego że mamy na granicy 12 - 15% zdolnych na już ludzi do walki A to tylko działania hybrydowe. Przy liczebności armii zbiru nie da rady nawet obsadzić linii Wisły. Nawet uwzględniając nasycenie jednostek dronami i dalekosiężnym środkami ogniowymi. Diabeł tkwi w szczegółach. Ale to jedyny słuszny kierunek Opcja 2. Miliony, zakazanych min przeciwpiechotnych oraz własną broń A. Co jest bardziej realne?

    1. dropik

      a to nie mamy strazy granicznej i policji coraz bardziej obywatelskiej ?

  10. A.

    Znajac życie, pisane na kolanie przez ludzi bez wiedzy praktycznej i bez konsutacji, by odtrąbić spektakularny sukces... :(

    1. dropik

      tak , wojskowi mogli złożyć uwagi do 2.11 , minister czy mon pisal o tym na tweeterze . Jeszcze tylko uchwalić na następnym posiedzeniu i komplet atrakcji ustawodawczych gotowy . xD

  11. Andrettoni

    Ustawa jako taka jest dobra, ale teraz w oparciu o nią to wojskowi i naukowcy powinni określić jak ją realizować. Rząd powinien określać zadania i ich obszar. Fachowcy sposób realizacji i niezbędne środki. Zakupy powinny nastąpić na końcu. U nas najpierw porobiono zakupy. U nas jest dyskusja typu: jakie okręty potrzebujemy? A na koniec rząd dodaje: do patrolowania Wisły. Jako przykłąd: Amerykanie przed II WŚ mieli potężną flotę, ale to Japończycy budowali większe pancerniki, bo nie musieli pływać przez Kanał Panamski. Taki szczegół. Kupmy czołgi, spoko, ale do walki w górach, na nizinie, do desantowania z powietrza? Domyśl się. Później toczy się dyskusja: a jeżeli to, ale, gdyby. Armia to nie tylko zakup czołgów czy samolotów, ale też plan jak ich użyć. Np. odpowiednia ilość mostów o odpowiednim udźwigu. W czasie II WŚ Naczelny wódz miał plan, ale nawet dowódcy armii go nie znali. Skutkiem tego zmarnowano armię Poznań... Tego mi niestety brakuje w naszym kraju.

  12. Zatroskany

    Pomimo tego że są to dopiero założenie kilka rzeczy jest naprawdę niepokojących . Dotyczy to przede wszystkim modelu SZ do którego zmierzamy i sposobu jak to chcemy zrobić. Po pierwsze, chcemy budować armię archaiczną koncepcyjnie czyli do wojny totalnej , w domyśle z Rosją w której zakładamy że będzie to starcie długie, a celem Rosji może być okupacja naszego kraju! Rosją tego nie chce i nie musi tego robić żeby zrealizować swój cel jakim jest podważenie wiarygodności NATO i odzyskanie swojej pozycji jednego z gwarantów bezpieczeństwa europejskiego. Do tego dostosowuje model i zdolności swoich sił zbrojnych. Mają to być relatywnie nieduże, zaawansowane technologicznie i zdolne do szybkiego wygrania lokalnego konfliktu np. na wschodniej flance NATO oraz stworzenia warunków do „rozmów” z Sojuszem (głównie z USA). Żeby to osiągnąć, Rosjanie nie muszą dojść do Wałbrzycha, wystarczy że czasowo zajmą np. Łotwę lub Suwałki z okolicami i zniszczą część naszej krytycznej infrastruktury. My, żeby się temu przeciwstawić powinniśmy mieć nowoczesną armię opartą o konkretne zdolności a nie liczby. Po pierwsze musimy być w stanie szybko zareagować czyli mieć wysoki poziom gotowości sił operacyjnych wsparty zintegrowanym systemem rozpoznania, śledzenia i niszczenia celów na szczeblu taktycznym, operacyjnym i strategicznym. Nasze siły zbrojne powinny mieć zdolności walki elektronicznej i cybernetycznej. Muszą mieć zdolności ochrony sił własnych, w tym przed atakiem z powietrza. A jak jest obecnie? Nasza armia, jak była głucha i ślepa 10 lat temu, tak jest głucha i ślepa obecnie. Nie ma systemu obrony powietrznej ani zdolności do funkcjonowania w otoczeniu sieciocentrycznym. Nie mamy zdolności do masowego, precyzyjnego atakowania celów na terytorium przeciwnika. Najgorsze jest to, że z powodu fatalnych, często PRowych decyzji, nie ma perspektyw, żeby to zmienić w nadchodzących latach. A mamy relatywnie duży budżet i moglibyśmy systematycznie to robić. Marnujemy miliardy złotych na mniej pilne projekty w oparciu o chore procedury, czego flagowym przykładem są fregaty, Abramsy czy chaotyczny zakup śmigłowców. Często MON przepłaca lokując zamówienia w PGZ i sabotują przemysł prywatny. Idiotyzmem, na szczęście niewykonalnym, jest plan podwojenia liczebności sił zbrojnych. Wymagałoby to, oprócz znalezienia chętnych, wydawania rocznie około 100 mld zł, i to przy założeniu że utrzymamy jeden z najniższych wskaźników w NATO dotyczącego wydatku na jednego żołnierza. Z wypowiedzi Prezesa wynika również, że w dalszym ciągu będziemy kupowali sprzęt „po politycznym uważaniu” , bez analiz kosztów i jego efektywności. Dramatem jest to, że aby realizować ten wadliwy model, będziemy się jeszcze bardziej zadłużać, oczywiście wyprowadzając te wydatki poza budżet państwa, który cały czas będzie wyglądał „świetnie”. Oczywiście zgadzam się z autorem, że tak zasadnicze zmiany powinny być konsultowane z opozycją i myślącymi inaczej analitykami, nie tylko aby wyeliminować wady projektu ale zapewnić jego realizację w przyszłości. Moja opinia nie jest niczym odkrywczym a argumenty są oczywiste dla osób zajmujących narodowym i sojuszniczym planowaniem obronnym w MON, których kierownictwo resortu dawno przestało słuchać. Te osoby mają zapewne satysfakcję, że te poglądy są obecnie propagowane m. in. przez pana Bartosiaka. Jest we mnie nadzieja (co prawda coraz mniejsza), że pan minister w końcu przyjmie oczywiste argumenty do wiadomości. Wszak dr. Bartosiak nie zawsze znał się na wojsku - kiedyś był prawnikiem, teraz jest geostrategiem:))

    1. rozczochrany

      Żyjesz w ułudzie. Grozi na wojna totalna, pełnoskalowa. I to wojna w której będziemy sami, bez "sojuszników". Jak zawsze zresztą. Na dodatek w mediach światowych nie będzie poparcia dla Polski w tej wojnie. Wystarczy poczytać lub obejrzeć coś poza polskojęzycznymi mediami by się o tym zorientować.

    2. Fanklub Daviena i

      Dlatego wielokrotnie pisałem, że Polacy muszą zmądrzeć i brać przykład z Czechów, Włochów, Francuzów, czyli witać każdą wkraczającą armię z kwiatami. Przykłady historyczne potwierdzają, że to najlepsza metoda. Zobacz jaki piękny i niezniszczony jest Cieszyn. Słynie z niezwykle ozdobnych wyszukanych strzelb zwanych "cieszynkami", które władze miasta wręczały generałom każdej nadciągającej armii, by nie ostrzeliwała miasta. Jak można się przekonać spacerując po Cieszynie, sprawdzało się to lepiej od zamieniania miasta w twierdzę... :D

    3. ruski krawiec

      Od dawna wiadomo, że wszędzie chcielibyście być witani kwiatami.

  13. Uwaga

    Finansowanie tego projektu okazuje sięUwaga, że to nie tylko kwestia horrendalnych sum do wydatkowania, ale proponowany sposób kredytowania przez BGK, to możliwość finansowania poza kontrolą Sejmu Po drugie, większe koszty. Jak się bowiem okazuje ewentualne obligacje emitowane przez BGK będą prawdopodobnie droższe o 0,5 punktu procentowego niż przez Ministerstwo Finansów.

    1. SAmJO

      no to mamy krach na giełdzie , bo te 0,5 punktu procentowego to bankructwo na skalę światową !!!! Jak ty to geniuszu wydedukowałeś, Tusk byłby z ciebie dumny, a Berlin i Moskwa ordery przysyłają i kopertę za konsultacje !!

    2. Przytomny.

      To akurat tylko parę miliardów. Gorzej, że poprzez obligacje BGK rząd może się zadłużać poza wszelką kontrolą, np. parlamentarną (co czyni) i nie wylicza takiego długu do progu bezpieczeństwa 60%.

  14. Fanklub Daviena i GB

    Połowa Polaków ma dochody poniżej minimum socjalnego, zdegenerowana, zdemoralizowana mundurówko. Budżet jest zadłużony na pokolenia do przodu i zadłuża się dalej a "Polski Ład" do reszty zmasakruje biurokracją i podatkami polskie firmy. Wyp... na kasę do biedronki jak uważasz, że mundurówki maja jeszcze za małe przywileje, choć tylko w bananowych republikach są większe niż w Polin! :D

  15. Codybancks

    Tego opinopiszrza na generała od razu !! On wszystko wie i wie ,że to wszystko jest źle i be itd... Aaaaa i niech mu się nie wydaje , że przyjdzie inna władza i to wszystko upadnie !! Nie ma tej innej władzy , tzn. ona już była i nigdy , mamy taka nadzieje nie wróci !!! Mamy cały czas swoja władze i ta nam wystarczy !!! Jakie byłyby konsekwencje tej innej władzy ??? Wojna domowa !!!

    1. Najpierw niszczyli Ci sami ludzie polską armię a teraz chcą ją odbudowac. Pytanie do pana ministra kogo mamy tu bronić? Tych prezesów skarbu państwa co zarabiają miliony? Zwyklemu zolnierzowi oferują ochlapy typu 4400 brutto. I taki zwykły żołnierz ma bronić ich majątków.

    2. Najpierw niszczyli Ci sami ludzie polską armię a teraz chcą ją odbudowac. Pytanie do pana ministra kogo mamy tu bronić? Tych prezesów skarbu państwa co zarabiają miliony? Zwyklemu zolnierzowi oferują ochlapy typu 4400 brutto. I taki zwykły żołnierz ma bronić ich majątków.

    3. Seb

      Niewiele sie Pan mylisz. Ten, jak Pan to ujął, "opiniopisarz" jest juz komandorem porucznikiem, więc do stopnia generalskiego wystarczy w zasadzie jeden mocny awans, a standardowo, dwa.

  16. P-lotnik

    Po pośpiesznej rezygnacji z poboru oddano/sprzedano na cele niezwiązane z obronnością liczne obiekty wojskowe, w tym koszary itp. Jeśli teraz liczebność wojska ma się zwiększyć o ponad drugie tyle, to gdzie pomieścić wojaków z ich sprzętem? Nie da się przerobić jajecznicy z powrotem na jajka. Skąd broń, wyposażenie, pojazdy, MPS?

  17. Stary Grzyb

    Z punktu widzenia praktycznego wdrożenia omawianej ustawy bardzo wskazane byłoby jak najszybsze dokonanie głębokiej analizy porównawczej greckiego budżetu wojskowego i wyposażenia greckiej armii z polskim budżetem wojskowym (nawet tym obecnym) i wyposażeniem polskiej armii, oraz liczebności ludności i armii Grecji z liczebnością ludności i armii Polski. Jak to się niekiedy mawia, to porównanie jest porażające.

    1. bc

      Ale tak łącznie z 30 lat do tyłu.

    2. Zdzichu Dyrman

      Ja nie widzę w tym porównaniu absolutnie niczego porażającego. Grecja po prostu korzysta z dywidendy modernizacyjnej z czasów życia na kredyt, kiedy to była państwem bogatszym od Polski i proporcjonalnie wydającym o wiele więcej środków na zbrojenia. Na przykład 153 sztuki samolotów F-16 jak rozumiem robiące na Tobie tak ogromne wrażenie zaczęli kupować jeszcze w 1989 roku, czyli czasie, w którym Polska była pogrążona w kryzysie transformacji ustrojowej a jedna sztuka takiego samolotu kosztowała kilkanaście milionów dolarów a nie kilkadziesiąt jak dzisiaj. Natomiast gdy dokonasz swojej "głębokiej analizy porównawczej" zakupów uzbrojenia po de facto banructwie Grecji z 2013 roku, być może dostrzeżesz, że są one już o wiele skromniejsze niż te Polskie. Modernizacja i rozwój wojska to proces trwający długie lata i dający wyniki na lata.

  18. obywatel_p

    100/100. Sanacyjne TKM. Jak to, my nie zrobimy najnajszej ustawy o obronie Ojczyzny? Potrzymaj mi piwo. Wiadomo, że nie ma specjalnie z kim rozmawiać na opozycji bo w ogóle obroną kraju nie jest od wielu lat zainteresowana. Wiadomo, UE nas obroni. Ale przeprowadza się w takich sytuacjach jakieś choćby próby szerokich konsultacji, zamiast narażać dobro Państwa. Będzie jak z Caracalami, zmieni się władza, zmienią się zasady a pozostanie smród i brak powagi. Czy ktoś tu myśli o etosie Państwa? Przecież on nie zależy od opcji politycznej cokolwiek PiS nie opowiadałby o lewactwie a PO o faszystach z prawicy.

  19. na mnie nie liczcie

    Bardzo niebezpieczne jest wprowadzenie tzw. obrony powszechnej czy totalnej. Bo państwo próbuje zmusić wszystkich obywateli do swojej obrony nie zapewniając im, schronienia w razie W, szkoleń, dostępu do broni, zaufania do siebie.

    1. Extern

      No niestety tak, trochę i mnie rozczarowała to nowa ustawa. owszem jest tam sporo fajnych pomysłów które mogą pomóc w naprawieniu armii, ale wbrew tytułowi, o pokazaniu Polakom że za Polskę warto walczyć, to już nie za bardzo było. A bez tego o żadnej sensownej obronie powszechnej mówić nie ma co.

  20. BWiNG

    Brak bunkrów, zapasów żywności, wody, agregatów, paliwa, środków opatrunkowych etc. Większość Polaków nigdy nie miała w ręku broni i nie wie jak jej użyć, ale ma bronić Ojczyzny w wojnie powszechnej? Przecież to prawie nawoływanie do zbiorowego samobójstwa! Ludzi trzeba najpierw latami edukować i trenować a nie tworzyć jakieś bzdury na papierze w nadziei, że jakoś to będzie. Ustawą nie wygramy z ruskimi! Ps. Likwidacja nepotyzmu i korupcji? Może by zacząć od rodzin posłów, ministrów i senatorów, co?

    1. Extern

      Koncepcją rządzącego Polską obozu politycznego, która zresztą jeśli chodzi o obronność jest bardzo podobna do koncepcji władz Sanacyjnych w międzywojennej Polsce jest, że ludzie nie zrzeszeni nie mają uczestniczyć w obronie ojczyzny w ogóle. Obronność państwa postrzegają w sile sojuszy, sile armii i organizacjach pro obronnych powiązanych z władzą, a nie w tym że Kowalski będzie miał prywatną broń jako cywil, dzięki czemu jako Kowalski obrońca ojczyzny już w mundurze będzie bardziej wartościowy. Niestety podejście jakie wyznają jest dosyć odległe od podejścia obywatelskiego. Widać to nawet w tej nowej ustawie o obronie ojczyzny. Niby chodzi o obronę powszechną, ale dbają i starają się naprawić tylko to uspołecznione podejście, praktycznie nie ma tam prawie nic o podniesieniu z gruzów poczucia obywatelskości Polaków.

  21. Piotr ze Szwecji

    32 lata mijają i sprawa nadal jest niezrozumiała? Polska jest członkiem NATO od 21 lat i tam widnieje jak wół wymóg od Polski utrzymania wojska zdolnego do obrony własnego terytorium. Acz nie, z uporem powtarzajmy, że sprawa jest niezrozumiała, a kwestia budowy, powoływania i działania rezerw WP najlepszym światowym rozwiązaniem. Ustawa ma służyć zawodowemu WP a nie WP opartemu o powszechny pobór. Ustawa zapewnia także wpływy z jednej z państwowych korporacji do zasilania finansowania WP niezależnie, co budżet kapnie wojsku. Co do kwestii organizacyjnych i etc, to rozumiem że innym celem tej ustawy jest połączenie 17 ustaw w 1, aby łatwiej było ją modernizować w przyszłości.

  22. Patryk.

    Tak mi się jakoś skojarzyło z cytatem: "powołanie wojsk obrony cyberprzestrzeni (ułatwić ma to m.in. dopuszczenie do służby „na stanowiska związane z cyberbezpieczeństwem” osób niepełnosprawnych, „które mają wybitne zdolności”);"... Bo niepełnosprawny musi być wybitnie uzdolniony, ale pełnosprawnych głąbów biorą wszystkich? To tak trochę off-topic.

  23. rozczochrany

    Myślę że grozi Polsce realny pełnoskalowy konflikt zbrojny, z którego wielu z nas nie zdaje sobie sprawy. Każdy krok w dobrą stronę jest dobry. Ta ustawa ma na celu rozwiązanie kilku problemów. Dobrze że chociaż tyle. Gdybyśmy żyli w idealnej wymarzonej Polsce to mogli byśmy oczekiwać więcej. Jednak jest to i tak dobre rozwiązanie. Oby PIS zrealizował je w całości i przede wszystkim oby zdążył. Myślę że nie mamy żadnego innego lewara w negocjacjach na arenie międzynarodowej niż ewentualnie siła militarna. PIS zdaje sobie z tego sprawę że problem z Polakami ma zostać rozwiązany już wkrótce w sposób ostateczny. O ile wcześniej łudzili się sojuszami to teraz zdali sobie sprawę że jesteśmy sami. Stąd ta ustawa. Szkoda że tak późno zaczynają przeglądać na oczy. Lepiej jednak późno niż wcale.

    1. ......

      Jak będzie wojna totalna to Polski nie ma. Możesz się zbroić do u.....j śmerci i tak dostaniemy w d..ę. Musiał byś mieć broń nuklearna.

    2. G... prawda

      Nie wiesz co piszesz

    3. rozczochrany

      To zależy także od ciebie i odemnie jak będzie. Wojna w Iraku, Jugosławii, Karabachu, czy wojna na wschodzie Ukrainy nie była wojną z użyciem broni atomowej.

  24. Zwykly

    Likwidacja w armii nepotyzmu i korupcji padłem hahhah

  25. Ale kipisz

    Pieniądze są. Tylko trzeba je wydawać z głową.