Reklama

Polityka obronna

USA: sprawca strzelaniny na lotnisku w Fort Lauderdale zidentyfikowany

Fot. Fort Lauderdale-Hollywood International Airport via Facebook.com
Fot. Fort Lauderdale-Hollywood International Airport via Facebook.com

Policja zidentyfikowała zatrzymanego sprawcę strzelaniny na lotnisku Fort Lauderdale-Hollywood na Florydzie, 30 km na północ od Miami, w której pięć osób zginęło, a osiem zostało rannych. Zdaniem ekspertów tragedia obnażyła braki systemu bezpieczeństwa na lotniskach. 

Okazał się nim zwolniony z armii 26-letni Esteban Santiago, który służył w Iraku, ale został wydalony ze służby ze względu na niezadowalające wyniki. Brat zatrzymanego powiedział, że ostatnio był on leczony psychiatrycznie.

Senator Bill Nelson z Florydy oświadczył, że motywy czynu sprawcy są nieznane, ale nie można wykluczyć, że był to akt terroryzmu.

Według dotychczasowych ustaleń policji, Santiago przyleciał do Fort Lauderdale z Anchorage, na Alasce w czwartek wieczorem. Miał tylko jeden bagaż, w którym znajdował się karabin. Po wylądowaniu odebrał bagaż, udał się do toalety, gdzie załadował broń i zaczął strzelać.

Sprawca otworzył ogień w hali odbioru bagażu, w jednym z terminali lotniska.

W hali terminalu wybuchła panika. Ludzie usiłowali jak najszybciej wydostać się na zewnątrz tratując się nawzajem. Funkcjonariusze ewakuowali wszystkie osoby znajdujące się wewnątrz budynku terminalu na płytę lotniska.

Według świadków sprawca otworzył ogień bez uprzedzenia. Po opróżnieniu magazynka spokojnie czekał na przybycie policji. Później widziano go skutego kajdankami i odprowadzanego przez policjantów.

Federalne władze lotnicze czasowo wstrzymały wszelkie starty i lądowania z lotniska, które jest dużym ośrodkiem ruchu turystycznego w rejonie Miami. Dziennie obsługuje od 80 do 100 tys. pasażerów.

Władze pobliskiego międzynarodowego portu lotniczego w Miami zarządziły "dodatkowe środki bezpieczeństwa" podyktowane - jak podano "wymogami ostrożności".

Agencja Associated Press zaznacza, że przepisy nie zabraniają pasażerom samolotów przewożenia broni i amunicji pod warunkiem, że broń jest niezaładowana i znajduje się w sztywnym pojemniku oddanym do odprawy, a nie w bagażu podręcznym.

Zdaniem ekspertów ostatnia tragedia obnażyła słabe punkty bezpieczeństwa na lotniskach - stanowiska odpraw biletowych pasażerów, przed kontrolą osobistą i bagażu podręcznego i hale odbioru bagażu. W tych miejscach środki bezpieczeństwa są zazwyczaj nieco lżejsze i tym samym są one bardziej narażone na ataki.

Był to kolejny już incydent tego rodzaju w USA w ostatnich miesiącach. W listopadzie doszło do strzelaniny na lotnisku w Oklahoma City, w której zginął pracownik linii lotniczych Southwest.

We wrześniu dziewięć osób zostało rannych w strzelaninie, do której doszło w centrum handlowym w Houston.

PAP - mini

 

Reklama
Reklama

Komentarze