Reklama

Geopolityka

USA: Nie wycofamy się z Syrii po zakończeniu wojny

Fot. 1st Lt. Daniel Johnson / U.S. Department of Defense
Fot. 1st Lt. Daniel Johnson / U.S. Department of Defense

Waszyngton planuje przedłużyć obecność amerykańskich żołnierzy w Syrii po wyeliminowaniu tzw. Państwa Islamskiego. Według informacji „The Washington Post” Biały Dom chce uczestniczyć w kształtowaniu powojennej rzeczywistości kraju tak, aby zapobiec możliwemu wzrostowi irańskich wpływów w regionie. 

"Nie mamy zamiaru po prostu teraz odejść zanim proces genewski nie zostanie otwarty" - powiedział sekretarz obrony gen. James Mattis. Według urzędników amerykańskiej administracji, informacja o przedłużeniu obecności sił USA ma służyć wywarciu presji na prezydenta Baszara al-Asada podczas zaplanowanych na ten tydzień negocjacji dotyczących zakończenia konfliktu i powojennej przyszłości kraju prowadzonych pod egidą ONZ. Amerykanie nie wyznaczyli daty ograniczającej swoją obecność w Syrii.

Według danych Pentagonu z listopada tego roku w Syrii obecnych jest 1720 żołnierzy (dla porównania w Iraku jest 8892, a  w Afganistanie 15298 żołnierzy), jednak ta liczba nie uwzględnia sił przebywających tam tymczasowo takich jak wojska specjalne. Według doniesień medialnych w ich skład mają wchodzić m.in. oddziały wojsk specjalnych oraz artylerii.

Obecnie w północnej części kraju według danych Pentagonu znajduje się 503 żołnierzy, którzy zajmują się szkoleniem Syryjskich Sił Demokratycznych. W październiku gen. James B. Jarrard, powiedział dziennikarzom, że w Syrii obecnych jest 4 tys. członków sił zbrojnych USA. Później jednak wycofał się z tego. Jak twierdzą media, w Syrii obecnych jest więcej amerykańskich żołnierzy, którzy uczestniczą w operacji przeciwko Państwu Islamskiemu.

Amerykanie twierdzą, że nie chcą dopuścić do powstania "próżni władzy", którą zamiast legalnie wybranych władz może zapełnić organizacja podobna do ISIS. Według informacji "The Washington Post" żołnierze USA mieliby pomóc w utworzeniu w północnej Syrii ośrodka władzy konkurencyjnego dla Baszara al-Assada, wspieranego przez Iran. Obok wyeliminowania Daesh kluczowe dla Waszyngtonu jest niedopuszczenie do zwiększenia na Bliskim Wschodzie wpływów Teheranu.

Stąd pozostawienie przez Amerykanów swoich żołnierzy w Syrii ma na celu zapobieżenie sytuacji, gdzie kontrolę nad Syrią przejęłyby siły wspierane przez Iran, szczególnie w obliczu aktywizacji na tym polu Rosji. W ubiegłym tygodniu Władimir Putin spotkał się w Soczi z syryjskim prezydentem, a dwa dni później z liderami Iranu i Turcji, a wcześniej odbył rozmowy telefoniczne z prezydentem USA i Egiptu, premierem Izraela oraz królem Arabii Saudyjskiej. 

Czytaj także: Powojenną przyszłość Syrii ustali Rosja? [KOMENTARZ]

 

Reklama
Reklama

Komentarze (3)

  1. tagore

    I pewnie dlatego w Syrii znajdą się wojska Chińskie.

  2. Śmiech na sali

    Oczywiście że się nie wyniosą. USA wyznaje muzułmańską zasadę "gdzie postawimy stopę to jest nasza ziemia". Kto by się tam przejmował legalnością ich pobytu w Syrii? Tak samo jak dres nie przejmuje się słabszymi bo kto mu podskoczy.

  3. wanisz

    Jeśli ktokolwiek jeszcze nie potrafi zrozumieć Rosjan i ich sposobu myślenia to po przeczytaniu tego artykułu raz na zawsze powinien ich zrozumieć... Ale nie rozumiem dlaczego np. po wojnie z Gruzją nie pozostali na terenie tego kraju swoich rosyjskich baz...