- Wiadomości
Turcy naruszyli przestrzeń powietrzną Grecji. 71 razy
Sztab generalny Grecji poinformował, że we wtorek tureckie siły powietrzne naruszyły 71 razy grecką przestrzeń powietrzną. Cztery z tych incydentów zakończyły się starciem samolotów greckich oraz tureckich sił powietrznych. W ostatnim czasie to kolejny incydent poddający w wątpliwość wiarygodność Turcji jako sojusznika Zachodu.

Z doniesień strony greckiej wynika, że cztery tureckie F-16, dwa samoloty transportowe CN-235 oraz śmigłowiec weszły w powietrzną kraju bez przedstawienia planu lotu. Ponadto tureckie samoloty, wchodząc w przestrzeń nad Morzem Egejskim w okolicach wysp Chios, Lesbos, Lemmnos oraz Rodos, łącznie 71 razy naruszyły zasady ruchu powietrznego. Wszystkie samoloty były uzbrojone.
To kolejny element, który nie poprawia relacji na linii Europa - Turcja. Wcześniej jak donosił Spiegel Online, powołując się na raport niemieckiej ambasady w Ankarze, poinformował, że podczas noworocznego przyjęcia tureckich sił zbrojnych generał brygady Duman, odpowiedzialny w tureckim sztabie generalnym za kontakty międzynarodowe, stwierdził, że niemieckie plany inwestycyjne (w bazie Incilrik, w celu ułatwienia prowadzenia misji) będą mogły być zrealizowane pod warunkiem, że zdjęcia rozpoznawcze wykonane przez samoloty Bundeswehry będą przekazywane bezpośrednio Turcji. Te roszczenie zostało powtórzone przez Bo Arslana, doradcę prezydenta Erdogana do spraw zagranicznych, w rozmowie z niemieckim ambasadorem Martinem Erdmannem.
Czytaj więcej: Berlin i Ankara na kolizyjnym kursie. Zagrożenie dla NATO [ANALIZA]
Tymczasem rozmowy Ankary z Moskwą w sprawie zakupu rosyjskiego systemu obrony przeciwrakietowej S-400 weszły w "finalną fazę", jak powiedział turecki minister obrony narodowej Fikri Isik, choć zaznaczył, że nie oznacza to, iż kontrakt zostanie podpisany natychmiast. Turecki minister oświadczył też, występując na konferencji prasowej, że kraje NATO nie zaoferowały Turcji alternatywnego systemu obronnego na opłacalnych warunkach.
Reuters odnotowuje, że należąca do NATO Turcja w 2015 roku wycofała się ze złożonej wstępnie Chinom oferty zakupu za 3,4 mld USD systemu obrony przeciwrakietowej. Ankara zapowiadała wtedy, że rozważy opracowanie takiego systemu rakietowego w Turcji, ale później zmieniła zdanie.
"To jasne, że Turcja potrzebuje systemu obrony przeciwrakietowej, ale kraje członkowskie NATO nie przedstawiły oferty, która byłaby opłacalna" –powiedział Isik. Minister przyznał, że Turcja nie będzie w stanie zintegrować S-400 z systemami NATO.
W marcu niemiecki resort gospodarki poinformował, że w latach 2010 - 2015 Berlin odmówił dostaw broni do Turcji w ośmiu przypadkach. Samo ministerstwo w uzasadnieniu swojej decyzji miało powołać się na wspólne stanowisko państw UE dotyczące eksportu broni, które określają przypadki uniemożliwiające eksport broni. Wśród wytycznych branych pod uwagę znalazły się: "poszanowanie praw człowieka i międzynarodowego prawa humanitarnego przez państwo docelowe", "sytuacja wewnętrzna będąca efektem napięć lub konfliktów zbrojnych", a także "ryzyko wywiezienia broni do państw trzecich".
Czytaj więcej: Niemcy odmawiają dostaw broni do Turcji
Biorąc pod uwagę wyniki referendum konstytucyjnego, które zostało skrytykowane przez Zachód ze względu na skalę nieprawidłowości oraz niestabilną sytuację wewnętrzną, zachowania Turcji budzą niepokój i kążą zastanawiać się nad jej wiarygodnością jako członka NATO.
Czytaj też: Referendum w Turcji: Zwycięstwo i znak słabości Erdogana [ANALIZA]
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS