- Wiadomości
- Komentarz
Izrael uratuje F-35? [KOMENTARZ]
Izraelskie F-35I Adir mają znacznie większy wskaźnik gotowości operacyjnej niż jakiekolwiek F-35 na świecie, wliczając w to amerykańskie maszyny. Przyczynia się do tego ogromne wsparcie ich floty przez USA w czasie trwającej wojny, ale także inne podejście Jerozolimy do kwestii związanych z logistyką tego samolotu. Czy izraelskie doświadczenia pomogą zwiększyć gotowość wszystkich F-35 na świecie?

Średnio 35 z 39 izraelskich F-35I jest zdolnych do wykonywania pełnego wachlarza misji poinformował William LaPlante, podsekretarz obrony ds. pozyskiwania i utrzymywania sprzętu wojskowego. Ten imponujący odsetek jest utrzymywany pomimo, że Adiry są bardzo intensywnie wykorzystywane przeciwko Hamasowi w Strefie Gazy i wykonują wiele lotów bojowych. Co więcej Adiry po powrocie z misji bardzo szybko mogą wystartować do kolejnej.
Tymczasem amerykańskie F-35 wszystkich wersji zgodnie z kwietniowym raportem the Government Accountability Office mają średni wskaźnik dostępności na poziomie 55 proc. Wynika to oczywiście nie z tego, że amerykańskie są gorsze niż te wyprodukowane dla Izraela (może nie licząc kilkudziesięciu maszyn pierwszych serii produkcyjnych, które przesunięto z tego powodu nawet do eskadr agresorów i zadań pomocniczych), ale z dwóch innych czynników.
Zobacz też
Pierwszym jest bardzo solidne zaopatrzenie lotnictwa izraelskiego w części do F-35 przez USA po atakach Hamasu z 7 października. Izraelska flota rzeczywiście jest dzięki temu w jakiś sposób na tą chwilę uprzywilejowana. Jest jednak także druga przyczyna. Cała izraelska logistyka została zupełnie inaczej zorganizowana niż dla wszystkich innych F-35 na świecie i po pierwsze nie polega na systemie logistycznym ALIS (Autonomic Logistics Information System). System ten automatycznie diagnozuje każdy samolotu i przewiduje jakie części będą do niego potrzebne w przyszłości, a następnie wysyłaniu ich do klienta z centralnego magazynu Lockheed Martina. Jednak ALIS nie sprawdził się i było z nim tyle kłopotów, że oficjalnie z niego zrezygnowano. Jego miejsce ma zająć zupełnie nowy system zawiadywania logistyką ODIN (Operational Data Integrated Network). Jednak choć obiecujący, nie wiadomo kiedy uda się go wdrożyć do służby.
Izraelczycy mieli to szczęście, że w przeciwieństwie do wielu innych użytkowników F-35, ich wojskowi bardzo poważnie podchodzą do kwestii prowadzenia wojny i bezpieczeństwa. Dzieje się tak ze względu na duże zagrożenie Izraela konfliktem zbrojnym (co potwierdzają ostatnie wydarzenia) jak i to, że ewentualna klęska może zakończyć się zniszczeniem ich państwa i ludobójstwem jego populacji.
Z tego powodu zcentralizowany system logistyczny ALIS był dla nich nie do przyjęcia, ponieważ nie umożliwiał prowadzenia samodzielnej, niezależnej eksploatacji samolotów, ale również został oceniony jako obarczony zbyt dużym ryzykiem i potencjalnie nieefektywny.
Zobacz też
Izrael wynegocjował sobie w związku z tym „starą dobrą” logistykę znaną z samolotów poprzednich generacji, czyli posiadanie w bazach własnych magazynów części zamiennych. W przypadku uszkodzenia jakiegoś elementu można wymienić go już posiadanym, a nie składać zamówienie w centrali w Stanach Zjednoczonych. Oczywiście system ALIS miał przewidywać zużycie poszczególnych podzespołów. Ale w warunkach wojennych nie da się przewidzieć chociażby uszkodzeń wynikających z ostrzału przeciwnika czy wykonywania niedozwolonych, zbyt gwałtownych manewrów.
Innymi słowy – i przyznają to sami Amerykanie – system ALIS nie sprawdziłby się w warunkach prawdziwej wojny wysokiej intensywności.
Izraelczycy zapewnili sobie także możliwość tworzenia i rozwijania własnego oprogramowania na F-35, co także uniezależniło ich od centrali i pozwala obecnie elastycznie i szybko reagować na pojawiające się sytuacje na wojnie.
Zobacz też
Izraelskie podejście do F-35 i obecne doświadczenia, w tym także doświadczenia amerykańskich doradców, którzy są teraz obecni przy eksploatacji izraelskich maszyn, mają sprawić, że wszystkie pozyskane informacje zostaną przeanalizowane, a efekty tych analiz wdrożone na innych flotach F-35, a już na pewno na maszynach amerykańskich. Dzięki temu mają one być zdolne do prowadzenia znacznie bardziej intensywnych działań niż anachroniczna „wojna z terrorem”, np. do prowadzenia długotrwałej walki przeciwko nieprzyjacielskiemu mocarstwu, jakim mogą niedługo okazać się Chiny. Jest możliwe szczególnie, ponieważ sam samolot, jak wskazują doświadczenia z Izraela, bardzo dobrze sprawdza się na wojnie i głównym wyzwaniem jest właśnie logistyka.
Oczywiście wiąże się to z jeszcze innym pytaniem: czy przemysł będzie w stanie dostarczyć odpowiednią liczbę części zamiennych. Biorąc pod uwagę wzrost zamówień i partnerów przemysłowych programu Joint Strike Fighter wydaje się jednak, że prędzej czy później tak się stanie.
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu