Reklama

Technologie

Air LORA, czyli Kinżał po izraelsku

Autor. IAI

Izraelski pocisk rakietowy Air LORA zaprezentowany na targach ILA w Berlinie wyglądem przypomina rosyjski pocisk hipersoniczny Ch-47M2 Kinżał. Najwyraźniej Izraelczykom udało się skopiować zarówno zasadę działania, jak i zdolności rosyjskiej „superbroni”.

Pocisk Air LORA wzbudził bardzo duże zainteresowanie w Berlinie. Po pierwsze, izraelska firma IAI (Israel Aerospace Industries) nigdy wcześniej nie prezentowała go publicznie. Po drugie, prezentacji dokonano, licząc na duże zainteresowaniem kupnem tego pocisku. Przy tak nowym uzbrojeniu, mogącym decydować o przewadze izraelskiej w regionie, jest to więc sytuacja dosyć dziwna. Po trzecie, od samego początku w oczy rzucało się podobieństwo, zarówno jeżeli chodzi o budowę, jak i sam sposób opracowania rakiety Air LORA, do rosyjskiego Kinżału.

Reklama

Izraelczycy stworzyli bowiem pocisk lotniczy, odpowiednio przerabiając już wprowadzoną na uzbrojenie rakietę balistyczną krótkiego zasięgu LORA (ang. Long-Range Artillery) wystrzeliwaną z wyrzutni naziemnej. W podobny sposób postąpili również Rosjanie, którzy tworząc lotniczą rakietę hipersoniczną Ch-47M2 Kinżał najprawdopodobniej zaadoptowali do przenoszenia drogą lotniczą pocisk 9K720 odpalany z lądowego systemu Iskander-M.

Izraelczycy nie potwierdzili, że wzorowali się w jakiś sposób na rosyjskich rozwiązaniach. Wskazali jedynie, że opracowali pocisk lotniczy o dalekim zasięgu i zdolny do osiągania wysokich prędkości. Skorzystali przy tym z systemu rakietowego „ziemia-ziemia” typu LORA, który pokazano po raz pierwszy również w czasie targów ILA w Berlinie, tylko że cztery lata wcześniej. Izraelczycy informowali wtedy, że ich system może atakować cele oddalone maksymalnie o 400 km, co bardzo przypominało osiągi rosyjskiego Iskandera-M.

Czytaj też

Podobnie jest w przypadku Air LORA. Zarówno Izraelczycy, jak i Rosjanie chwalą się, że ich pociski aerobalistyczne dysponują zasięgiem wydłużonym o promień działania przenoszącego go statku powietrznego. Zresztą Izraelczycy mają duże doświadczenie w tego rodzaju działaniach, wykonując uderzenia m.in. na terenie Syrii i Iranu za pomocą samolotów F-15I Ra’am, F-16I Sufa oraz F-35I Adir. Jak na razie wiadomo o testach ogniowych Air LORA, w których nosicielem był F-16. Jest to ważne, jeżeli chodzi o działania marketingowe, ponieważ firma IAI wie, jak wielu użytkowników tego myśliwca może być zainteresowanych nowym uzbrojeniem.

Zwraca się też uwagę na łatwość integracji tych pocisków z awioniką różnych statków powietrznych, na zdolność do programowania rakiet już w czasie lotu, a także na zdolność do działania w każdych warunkach pogodowych. Według Izraelczyków ewentualny nabywca otrzyma broń idealną do przełamywania nawet silnej obrony przeciwlotniczej, a więc zdolną do rażenia tak ważnych celów jak stanowiska dowodzenia, bazy lotnicze i morskie oraz elementy infrastruktury krytycznej.

Reklama

Tak duża elastyczność w doborze nosiciela wynika z wielkości pocisku, który jest mniejszy niż jego rosyjski odpowiednik. Kinżał ma bowiem długość około 7 m, średnicę ok. 1,2 m, waży ponad 4 tony i ma głowicę bojową o masie 500 kg. Z tego powodu może być przenoszony tylko przez stosunkowo duże samoloty (takie jak MiG-31K lub Tu-22M3). Z kolei „lądowa” LORA ma długość 5,3 m, średnicę 0,624 m i waży „jedynie” 1,6 tony, przenosząc przy tym ładunek bojowy o masie 570 kg.

Teoretycznie dużym problemem dla ewentualnych nabywców może być przyjęty przez IAI system naprowadzania pocisków Air LORA (INS/GPS, tj. z wykorzystaniem nawigacji bezwładnościowej i satelitarnej). Z jednej strony upraszcza to działania bojowe, pozwalając samolotom pozostawać w bezpiecznej odległości od atakowanego miejsca (zgodnie z zasadą „wystrzel i zapomnij”). Jednak z drugiej strony wojna na Ukrainie udowodniła zależność skuteczności systemów uzbrojenia naprowadzanych przez GPS od skuteczności systemów walki radioelektronicznej stosowanych przez przeciwnika.

Autor. IAI

Izraelczycy podkreślają, że problem ten ominięto dzięki odpowiedniemu ukształtowaniu trajektorii w fazie końcowej lotu, w której pocisk atakuje cel z kątem natarcia wynoszącym prawie 90 stopni, a więc lecąc praktycznie pionowo ku ziemi. W takim przypadku nawet silne zakłócenia nie są w stanie zmienić kierunku rakiety. Dodatkowo gwałtownie zwiększa się prędkość, a więc i energia kinetyczna, dzięki czemu pocisk uderza w cel z jeszcze większą siłą, potęgując efekt wywołany samą głowicą bojową.

Tutaj użytkownik ma do wyboru jedną z trzech typów głowic, dobieranych w zależności od właściwości celów: penetrującą, odłamkowo-burzącą lub kasetową. Z kolei dokładność trafienia ma być nie mniejsza niż w przypadku systemu naziemnego LORA (CEP, czyli kołowy błąd trafienia, wynosi mniej niż 10 m). Część źródeł wskazuje, że do osiągnięcia takiego efektu lot pocisku w ostatniej fazie ataku jest korygowany przez kamerę TV. Izraelczycy wskazują, że ta celność nie tylko gwarantuje zniszczenie celu, ale również zmniejsza skutki uboczne (o ile zastosowana jest głowica inna niż kasetowa).

Czytaj też

Jak widać, firma IAI stara się, by jej pocisk stał się dobrym konkurentem dla innych rakiet dalekiego zasięgu, które są produkowane przez izraelskie firmy. Zwraca się tu przed wszystkim uwagę na mniejszy i lżejszy pocisk Rampage oferowany przez Elbit Systems (we współpracy z IAI) o zasięgu do 250 km, a także ROCKS firmy Rafael.

Wszystkie te rakiety przeszły już chrzest bojowy, podobnie zresztą jak naziemny system LORA. Został on wykorzystany przez Azerbejdżan 2 października 2020 roku w próbie zniszczenia ważnego mostu drogowego łączącego Armenię z Górskim Karabachem. Most został trafiony i uszkodzona została jedna część drogi. Jest również bardzo prawdopodobne, że w Indiach zostanie uruchomiona licencyjna produkcja tego systemu.

Reklama
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (1)

  1. szczebelek

    My możemy tylko pozazdrościć przemysłu.

    1. Ma_XX

      spokojnie, oni nie produkują europalet

    2. Paweł P.

      Trzeba to skrupulatnie budować i pilnować. Polska ma wszystko co potrzeba, a jak nie ma, to zdobędzie.. Z kumplem po latach się wczoraj spotkałem, co ciekawe – branża wojskowa. Fajny ma produkt, rentgen w pudle Schrödingera – ponoć MUST HAVE wszędzie, do badań. Ciężko się nie zgodzić. Skorpiona II z WAT pokazałem. 800 km/s. Robotę zrobią, ktoś coś – chociaż spróbował? Nie wiadomo. A większą rakietę to też nie problem, paliwo się testuje... Itp. Itd. PILNOWAĆ TRZEBA Totalsów, kiedy można pożegnać, "z pompą". P.S. Hej wszystkim, dawno nie byłem.

Reklama