Reklama

Siły zbrojne

Starcie pod Telskuf. Śmierć operatora Navy Seals w Iraku

  • Fot. Wikipedia/CC3.0
    Fot. Wikipedia/CC3.0

Na początku maja w rejonie miejscowości Telskuf (Tel Asqof) w północnym Iraku doszło do zaskakującego ataku sił uderzeniowych Daesh na pozycje kurdyjsko-asyryjskie. Starcie przeszłoby zapewne bez szerszego echa, tak jak wiele tego typu bitew i potyczek na północ od Mosulu, gdyby nie fakt, że w czasie zaciekłej walki zginął operator elitarnej jednostki specjalnej US Navy Seals.

Cechą charakterystyczną walk na północ od Mosulu jest użycie przez bojowników Daesh rozmaitych pojazdów opancerzonych, mających za zadanie przełamać umocniony front. Standardową praktyką bojowników jest użycie dopancerzonych pojazdów, lekkich i ciężkich, z których pewna część pełni rolę opancerzonych pojazdów samobójczych (tzw. VBIED). Czasami są to pojazdy pancerne, np. BMP-1, jednak 3 maja 2016 r., kiedy miała miejsce opisywana walka, były to wyładowane ładunkami wybuchowymi, przerobione w lokalnych warsztatach m.in. M1114 Humvee.

W taktyce Daesh wozy VBIED pełnią ważną rolę - mają za zadanie wysadzić kluczowe pozycje obrony i tym samym utorować drogę reszcie sił szturmowych. Kurdyjscy peszmergowie oraz chrześcijańska milicja asyryjska zazwyczaj są w stanie, w oparciu o dobrze przygotowane umocnienia, odeprzeć atak z dużymi stratami wśród islamistów, tym razem jednak było inaczej.

Zaskakujące, prowadzone z kilku kierunków natarcie, zakończyło się taktycznym przełamaniem frontu, czego skutkiem było wejście do akcji amerykańskich specjalsów. W ostatecznym wyniku decydujące okazało się – co nie może dziwić – pojawienie się na polu walki znacznych sił amerykańskiego lotnictwa i zniszczenie oddziału szturmowego Daesh.

Jak już wspomniano, atak okazał się zaskoczeniem, a islamistom udało się zgromadzić duże siły. Oddziały Daesh dysponowały znacznymi zapasami broni i pojazdów bojowych zdobytych w Mosulu opuszczonym w 2014 r. w popłochu przez irackie siły bezpieczeństwa. Ataki na północ od Mosulu były jednak zazwyczaj skazane na niepowodzenie, gdyż pozycje peszmergów są mocno ufortyfikowane, stosunkowo dobrze nasycone (jak na warunki tego konfliktu) środkami przeciwpancernymi, położone na przewyższeniach i - w dodatku - zabezpieczone głębokim rowem przeciwpancernym. Kluczowa okazała się obecność amerykańskich specjalsów, co sprowadzało się do niemal stałej obecności bezzałogowców, a w razie konieczności lotnictwa, jednak ich rozlokowanie w tym rejonie było raczej przypadkiem.

Zgrupowanie Daesh aktywne operacyjnie w rejonie na północ od Mosulu składało się w tym wypadku (jak i w poprzednim ataku z grudnia 2015 r.) zasadniczo z elementów lokalnego sektora (Abu Laith al-Ansari Sector): oddziału szturmowego/uderzeniowego (tzw. Storming Battalion) oraz oddziału „samobójczego” z pojazdami typu VBIED (tzw. Suicide Battalion). Siły islamistów przeznaczone do ataku składały się szacunkowo z około 300 bojowników, dysponujących sporą liczbą pojazdów. Większość z nich stanowiły dopancerzone lokalnie M1114 Humvee oraz zwykłe technicale (pikapy z karabinami maszynowymi, czasami wukaemami lub nawet ZU-23).

Typowy atak islamistów rozpoczynał się od ognia artylerii, następnie z kilku kierunków uderzały pojazdy VBIED, za którymi posuwały się pojazdy grup uderzeniowych. Daesh wykorzystywało także wozy inżynieryjne, np. opancerzone buldożery mające rozkopać rów, w przypadku opisywanego starcia zastosowano nawet most towarzyszący.

Zaskoczeni przez przeważające siły przeciwnika obrońcy wycofali się z rejonu miasta, mając zamiar zorganizować kontratak ze wsparciem amerykańskiego lotnictwa. Lokalny oficer peszmergów określił odwrót mianem taktycznego wycofania, które miało na celu m.in. przegrupowanie sił.

Islamiści opanowali samo Telskuf i - przełamawszy linię obrony kurdyjsko-asyryjskiej na głębokość kilku kilometrów (3 mile) -  nacierali nadal, już na otwartej przestrzeni poza miastem. Pozwoliło to Kurdom i Amerykanom na zorganizowanie dalszej obrony. Na polu walki pojawił się oddział US Navy Seals, który wziął czynny udział w boju - w wymianie ognia zginął amerykański komandos. Specjalsi wezwali lotnictwo.

Do ataku przystąpiły zarówno samoloty (F-15E,  A-10 i B-52 (sic!)), jak i śmigłowce (AH-64) oraz bezzałogowce. Potem w rejonie walk pojawiły się jeszcze dwa transportowe UH-60 Blackhawk, mające za zadanie transport rannych.

Zmasowane uderzenie z powietrza zniszczyło znaczną część oddziału szturmowego, który nie dysponował zaawansowaną bronią przeciwlotniczą. Rejon walk usłały wraki pojazdów i ciała ekstremistów, inni opuścili wozy i rzucili się do ucieczki.

Straty oddziału uderzeniowego Daesh były ogromne – według niektórych źródeł 6 maja naliczono ciała ok. 150 bojowników i co najmniej 25 zniszczonych lub porzuconych pojazdów (w tym dopancerzony MT-LB). Bardziej powściągliwe źródła, np. amerykańskie, mówią o co najmniej 80 zabitych islamistach, jednak nie jest pewne czy szacunek odnosi się do całego starcia, czy tylko do fazy z udziałem sił amerykańskich (czyli np. ataku z powietrza).

Straty wśród asyryjskiej milicji nie są znane, peszmergowie utracili co najmniej 10 zabitych, do tego należy doliczyć także zabitego Amerykanina. Był nim Special Warfare Operator 1st Class Charles Keating IV – trzydziestojednoletni doświadczony operator, mający za sobą służbę w Iraku i Afganistanie. Rannego Keatinga przetransportowano śmigłowcem do Irbil, gdzie jednak zmarł wskutek odniesionych ran.

Starcie przeszłoby pewnie bez większego echa, gdyby właśnie nie fakt, że w wyniku wymiany ognia zginął wspomniany amerykański komandos. Siły specjalsów zaangażowanych w starcie można szacować na kilkunastu operatorów (10-15); wszyscy należeli do jednostki US Navy Seals. Według oficjalnej informacji Pentagonu niewielka grupa specjalsów, pełniących rolę doradców, przybyła do Telskuf przed atakiem i w wyniku przełamania linii obrony na głębokość kilku kilometrów znalazła się w bezpośrednim zagrożeniu. Natychmiast wysłano im z pomocą oddział SEALs z tzw. Quick Reaction Force (QRF), czyli sił szybkiego reagowania, będący w alarmowej gotowości na wypadek podobnej sytuacji (standardowo poddział w sile plutonu). Kiedy „foki” z QRF pojawili się na polu walki, doszło do wymiany ognia, w której zginął Keating. Nieoficjalnie mówi się o tym, że lekko opancerzony pojazd, którym jechał, został trafiony z RPG.

Według Pentagonu nie ma śladu na to, że atak islamistów związany był z obecnością Amerykanów w tym rejonie.

Charles Keating to trzeci zabity żołnierz amerykański od czerwca 2014 r., kiedy rozpoczęto oficjalnie militarne zaangażowanie przeciwko Daesh.

Marcin Gawęda

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (4)

  1. tak tylko pytam

    Czy była zgoda rządu Iraku czy też USA znowu okupuje Irak?

    1. Artur

      Co mozna wyczytac miedzy wierszami? Ano to, ze Amerykanie plus lokalne sily ostatecznie okazali sie za slabi i trzeba bylo wezwac lotnictwo, ktore ostatecznie rozgromilo islamistow. A co by bylo gdyby islamisci mieli choc jeden nowoczesny zestaw do zwalczania samolotow?

    2. ad tak tylko pytam

      Rząd Iraku to już ma g... do tego. Tam jest Kurdystan. Zresztą żołnierze iraccy to albo uciekają w popłochu albo walczą po stronie Daesh. Trudno się zresztą dziwić bo to nie ich kraj więc po co za niego umierać.

  2. prawnik

    Co do komentarzy o B-52 napiszę tak :Amerykanie się nie p-dolą :) vide druga wojna światowa , inne konflikty z ich udziałem.Normalna taktyka - zrównać wszystko z ziemią a potem wysłać żołnierza , który bądź co bądź jest drogi:) Odwrotna taktykę stosują Rosjanie.

  3. mm

    ciekawe, 150 arabów uzbrojonych w tzw. samoróbki przeciwko armii stosującej samoloty strategiczne B52 i inne cuda amerykańskiej techniki

    1. Ula2

      A cóż w tym ciekawego? My Polacy także nie raz rzucaliśmy się z motyką na słońce, kto zabroni desperatowi; jeśli ktoś już chce być męczennikiem, to nie ma to tamto. Zresztą z tekstu wynika, że 150 było ofiar islamistów, napastników było 300.

    2. Piotr34

      NO i co z tego?Rozumiem ze bylbys ukontentowany gdyby Amerykanie walczyli scyzorykami?Ma sie przewage to sie jej uzywa aby zwiekszyc straty przeciwnika i zmniejszyc wlasne-to chyba dosc oczywiste?(nawet Rosjanie sie w koncu tego nauczyli i juz nie wysylaja pijanych soldatatow tylko lotnictow).

    3. Marek

      Ciekawe czy byłbyś taki mądry, mając najnowocześniejszą broń w ręku, gdyby ktoś, kto umie się posłużyć tym narzędziem, ulokował się gdzie trzeba ze starą poczciwą kuszą? Przyjmij do wiadomości to, że jeżeli ktoś będzie chciał zabić, to zabije. Tyle tylko, że zabicie pojedynczego żołnierza nie oznacza wygrania wojny. Do tego potrzebna jest umiejętność eliminowania przeciwników, a przede wszystkim sprzętu niejako "hurtowo".

  4. kafir

    W zeszłym roku takie uderzenia Daesh wykonywał co najmniej raz w miesiącu i to tylko na froncie kurdyjskim.Teraz potencjał ofensywny jest skromniejszy.

Reklama