Siły zbrojne
Starcie pod Telskuf. Śmierć operatora Navy Seals w Iraku

Na początku maja w rejonie miejscowości Telskuf (Tel Asqof) w północnym Iraku doszło do zaskakującego ataku sił uderzeniowych Daesh na pozycje kurdyjsko-asyryjskie. Starcie przeszłoby zapewne bez szerszego echa, tak jak wiele tego typu bitew i potyczek na północ od Mosulu, gdyby nie fakt, że w czasie zaciekłej walki zginął operator elitarnej jednostki specjalnej US Navy Seals.
Cechą charakterystyczną walk na północ od Mosulu jest użycie przez bojowników Daesh rozmaitych pojazdów opancerzonych, mających za zadanie przełamać umocniony front. Standardową praktyką bojowników jest użycie dopancerzonych pojazdów, lekkich i ciężkich, z których pewna część pełni rolę opancerzonych pojazdów samobójczych (tzw. VBIED). Czasami są to pojazdy pancerne, np. BMP-1, jednak 3 maja 2016 r., kiedy miała miejsce opisywana walka, były to wyładowane ładunkami wybuchowymi, przerobione w lokalnych warsztatach m.in. M1114 Humvee.
W taktyce Daesh wozy VBIED pełnią ważną rolę - mają za zadanie wysadzić kluczowe pozycje obrony i tym samym utorować drogę reszcie sił szturmowych. Kurdyjscy peszmergowie oraz chrześcijańska milicja asyryjska zazwyczaj są w stanie, w oparciu o dobrze przygotowane umocnienia, odeprzeć atak z dużymi stratami wśród islamistów, tym razem jednak było inaczej.
Zaskakujące, prowadzone z kilku kierunków natarcie, zakończyło się taktycznym przełamaniem frontu, czego skutkiem było wejście do akcji amerykańskich specjalsów. W ostatecznym wyniku decydujące okazało się – co nie może dziwić – pojawienie się na polu walki znacznych sił amerykańskiego lotnictwa i zniszczenie oddziału szturmowego Daesh.
Jak już wspomniano, atak okazał się zaskoczeniem, a islamistom udało się zgromadzić duże siły. Oddziały Daesh dysponowały znacznymi zapasami broni i pojazdów bojowych zdobytych w Mosulu opuszczonym w 2014 r. w popłochu przez irackie siły bezpieczeństwa. Ataki na północ od Mosulu były jednak zazwyczaj skazane na niepowodzenie, gdyż pozycje peszmergów są mocno ufortyfikowane, stosunkowo dobrze nasycone (jak na warunki tego konfliktu) środkami przeciwpancernymi, położone na przewyższeniach i - w dodatku - zabezpieczone głębokim rowem przeciwpancernym. Kluczowa okazała się obecność amerykańskich specjalsów, co sprowadzało się do niemal stałej obecności bezzałogowców, a w razie konieczności lotnictwa, jednak ich rozlokowanie w tym rejonie było raczej przypadkiem.
Zgrupowanie Daesh aktywne operacyjnie w rejonie na północ od Mosulu składało się w tym wypadku (jak i w poprzednim ataku z grudnia 2015 r.) zasadniczo z elementów lokalnego sektora (Abu Laith al-Ansari Sector): oddziału szturmowego/uderzeniowego (tzw. Storming Battalion) oraz oddziału „samobójczego” z pojazdami typu VBIED (tzw. Suicide Battalion). Siły islamistów przeznaczone do ataku składały się szacunkowo z około 300 bojowników, dysponujących sporą liczbą pojazdów. Większość z nich stanowiły dopancerzone lokalnie M1114 Humvee oraz zwykłe technicale (pikapy z karabinami maszynowymi, czasami wukaemami lub nawet ZU-23).
Typowy atak islamistów rozpoczynał się od ognia artylerii, następnie z kilku kierunków uderzały pojazdy VBIED, za którymi posuwały się pojazdy grup uderzeniowych. Daesh wykorzystywało także wozy inżynieryjne, np. opancerzone buldożery mające rozkopać rów, w przypadku opisywanego starcia zastosowano nawet most towarzyszący.
Zaskoczeni przez przeważające siły przeciwnika obrońcy wycofali się z rejonu miasta, mając zamiar zorganizować kontratak ze wsparciem amerykańskiego lotnictwa. Lokalny oficer peszmergów określił odwrót mianem taktycznego wycofania, które miało na celu m.in. przegrupowanie sił.
Islamiści opanowali samo Telskuf i - przełamawszy linię obrony kurdyjsko-asyryjskiej na głębokość kilku kilometrów (3 mile) - nacierali nadal, już na otwartej przestrzeni poza miastem. Pozwoliło to Kurdom i Amerykanom na zorganizowanie dalszej obrony. Na polu walki pojawił się oddział US Navy Seals, który wziął czynny udział w boju - w wymianie ognia zginął amerykański komandos. Specjalsi wezwali lotnictwo.
Do ataku przystąpiły zarówno samoloty (F-15E, A-10 i B-52 (sic!)), jak i śmigłowce (AH-64) oraz bezzałogowce. Potem w rejonie walk pojawiły się jeszcze dwa transportowe UH-60 Blackhawk, mające za zadanie transport rannych.
Zmasowane uderzenie z powietrza zniszczyło znaczną część oddziału szturmowego, który nie dysponował zaawansowaną bronią przeciwlotniczą. Rejon walk usłały wraki pojazdów i ciała ekstremistów, inni opuścili wozy i rzucili się do ucieczki.
Straty oddziału uderzeniowego Daesh były ogromne – według niektórych źródeł 6 maja naliczono ciała ok. 150 bojowników i co najmniej 25 zniszczonych lub porzuconych pojazdów (w tym dopancerzony MT-LB). Bardziej powściągliwe źródła, np. amerykańskie, mówią o co najmniej 80 zabitych islamistach, jednak nie jest pewne czy szacunek odnosi się do całego starcia, czy tylko do fazy z udziałem sił amerykańskich (czyli np. ataku z powietrza).
Straty wśród asyryjskiej milicji nie są znane, peszmergowie utracili co najmniej 10 zabitych, do tego należy doliczyć także zabitego Amerykanina. Był nim Special Warfare Operator 1st Class Charles Keating IV – trzydziestojednoletni doświadczony operator, mający za sobą służbę w Iraku i Afganistanie. Rannego Keatinga przetransportowano śmigłowcem do Irbil, gdzie jednak zmarł wskutek odniesionych ran.
Starcie przeszłoby pewnie bez większego echa, gdyby właśnie nie fakt, że w wyniku wymiany ognia zginął wspomniany amerykański komandos. Siły specjalsów zaangażowanych w starcie można szacować na kilkunastu operatorów (10-15); wszyscy należeli do jednostki US Navy Seals. Według oficjalnej informacji Pentagonu niewielka grupa specjalsów, pełniących rolę doradców, przybyła do Telskuf przed atakiem i w wyniku przełamania linii obrony na głębokość kilku kilometrów znalazła się w bezpośrednim zagrożeniu. Natychmiast wysłano im z pomocą oddział SEALs z tzw. Quick Reaction Force (QRF), czyli sił szybkiego reagowania, będący w alarmowej gotowości na wypadek podobnej sytuacji (standardowo poddział w sile plutonu). Kiedy „foki” z QRF pojawili się na polu walki, doszło do wymiany ognia, w której zginął Keating. Nieoficjalnie mówi się o tym, że lekko opancerzony pojazd, którym jechał, został trafiony z RPG.
Według Pentagonu nie ma śladu na to, że atak islamistów związany był z obecnością Amerykanów w tym rejonie.
Charles Keating to trzeci zabity żołnierz amerykański od czerwca 2014 r., kiedy rozpoczęto oficjalnie militarne zaangażowanie przeciwko Daesh.
Marcin Gawęda
Jeśli jesteś przedstawicielem wybranych instytucji zajmujących się bezpieczeństwem Państwa przysługuje Ci 100% zniżki!
Aby uzyskać zniżkę załóż darmowe konto w serwisie Defence24.pl używając służbowego adresu e-mail. Po jego potwierdzeniu, jeśli przysługuje Tobie zniżka, uzyskasz dostęp do wszystkich treści na platformie bezpłatnie.