Reklama

Siły zbrojne

Zastąpienie U2 bezzałogowcami Global Hawk to "iluzja oszczędności"

RQ-4 Global Hawk należący do U.S. Air Force -fot. Northrop Grumman
RQ-4 Global Hawk należący do U.S. Air Force -fot. Northrop Grumman

Zastąpienie samolotów szpiegowskich Lockheed U-2 dronami Northrop Grumman RQ-4 Global Hawk miało dać U.S. Air Force około 2,2 mld dolarów oszczędności. Faktycznie suma ta może spaść do 430 mln. - To krótkoterminowa iluzja oszczędności - mówi jeden z niezależnych ekspertów. 

Około 500 mln dolarów będzie kosztować dostosowanie Global Hawków do przenoszenia sensorów stosowanych obecnie na U-2. Aby maszyny Northrop Grumman RQ-4 Block 30 Global Hawk mogły w pełni realizować zadania wykonywane obecnie przez samoloty załogowe, amerykańskie siły powietrzne muszą przeznaczyć na nie około 1,77 mld dolarów w ciągu najbliższych 10 lat. Pozostaje więc jedynie około 430 mln dolarów oszczędności. 

Nie jest to mała suma, gdyż zbliżona jest np. do kosztów programu Combat Rescue Helicopter. Jednak celem sekwestracji miały być oszczędności liczone w miliardach a nie w milionach. Przy tym wojskowi, mimo że wypowiadają się bardzo ostrożnie, bynajmniej nie są zadowoleni z tej decyzji Pentagonu i Senatu. Są zdania że zostali wmanewrowani w nowy, kosztowny system który nie jest w stanie wypełnić zadań realizowanych przez poprzednika, nie mówiąc o poszerzeniu możliwości. 

Wygląda na to, że muszę nadal kupować Global Hawki, a biorąc pod uwagę ograniczenia budżetowe, nie mogę sobie pozwolić na U-2 i Global Hawki jednocześnie. (...) Oznacza to, że wydamy całą furę pieniędzy aby doprowadzić Global Hawki do możliwości jakie mają obecnie U-2. To będzie kosztować masę czasu i pieniędzy.

Stwierdził gen. Michael Hostage, dowódca Air Combat Command

Koszty trzeba liczyć nie tylko w czasie i pieniądzach, lecz również w zakresie możliwości operacyjnych. Jak zaznaczają dowódcy, ze względu na niższy pułap Global Hawk nie będzie w stanie osiągnąć wszystkich celów realizowanych dotąd przez U-2. Zadania te będą musiały realizować platformy innego typu. 

O ile w zakresie możliwości operacyjnych nie można zrobić zbyt wiele, to koszty mogą zostać znacząco zredukowane. w Odróżnieniu od U-2, Global Hawk może zostać zaoferowany odbiorcom zagranicznym w ramach programu Foreign Military Sales, co znacząco obniży cenę oraz koszty eksploatacji. Już obecnie zakupem bezzałogowców tego typu jest zainteresowana Korea Południowa i Japonia. 

Reklama

Komentarze (2)

  1. Mirosław Znamirowski

    Mit o "oszczędnościach" w przypadku samolotów bezzałogowych już dawno prysł. Choć są nieco tańsze od maszyn załogowych, to ich wysoka wypadkowość skutecznie tą "taniość" niweluje. Na etatach też się nie zaoszczędzi, a wręcz potrzeba więcej ludzi, bo gdy większość samolotów wielozadaniowych ma załogę jednoosobową, to bezpilotowiec zwykle wymaga dwóch operatorów. Już nie mówiąc o tym, że samoloty bezzałogowe są stosunkowo łatwe do zneutralizowania przez przeciwnika za pomocą systemów walki radioelektronicznej. Bezzałogowce są dobre tylko w ściśle określonej i dość wąskiej "niszy", a powierzanie im "na siłę" zadań, które lepiej wykonują samoloty załogowe, to niebezpieczna "mrzonka", która może źle się skończyć w przypadku konfliktu z dobrze wyszkolonym i wyposażonym przeciwnikiem.

    1. satzujinken

      Tak jest, BSL mogą być co najwyżej dalszym rozwinięciem pocisków manewrujących, bronią precyzyjna i droga, liczy się ilość ton bomb które można przenieść w czasie x z prędkością y na odległość z ... w konflikcie symetrycznym nawet kilka tysięcy drogich pocisków kierowanych niczego nie przesądzi (patrz naloty NATO na Serbię) - lotnictwo wypracowuje przewagę dla wojsk lądowych a następnie je wspiera ogniem bezpośrednim, te mrzonki made in USA jako żywo przypominają francuskie lata 30-te XXw. i mit linii Maginota.

  2. mirage 2000-9

    Jest informacja, że jeżeli USAF zrezygnuje z A-10 ... przejmie je armia.

    1. Marcin

      I kto wie, czy nie byłoby to dobre rozwiązanie - A-10 to klasyczny szturmowiec (chyba najlepszy w swojej, dość niszowej klasie), którego zadaniem jest bezpośrednie wsparcie walczących oddziałów. Ewentualnie kolokwialnie mówiąc "rozdrabnianie" wojsk wroga w sposób mający niewiele wspólnego z "inteligentną" amunicją i precyzją. Pomijając fakt, że jest to samolot, pod względem realizowanych zadań dużo bliżej mu do śmigłowców szturmowych, które wykorzystywane są przez US Army, czy USMC.

Reklama