Reklama

Siły zbrojne

Fot. Gage Skidmore/CC BY SA 2.0.

Wschodnia flanka NATO w erze Trumpa. „Wycofanie, czy dozbrojenie?”

Wybór Donalda Trumpa na nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych spowodował wiele wątpliwości odnośnie zaangażowania USA w bezpieczeństwo Europy. Z jednej strony bowiem w kampanii prezydenckiej jako kandydat Trump wysyłał co najmniej dwuznaczne sygnały wobec krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Z drugiej natomiast zapowiadał znaczne wzmocnienie ogólnego potencjału wojsk lądowych USA.

Amerykański prezydent-elekt zapowiadał w kampanii wyborczej, że będzie dążył do wprowadzenia zmian w NATO i zmuszenia krajów Europy do większego zaangażowania. W pewnym momencie nazwał nawet Sojusz Północnoatlantycki „przestarzałym”, wskazując że powinien on się w większym zakresie zajmować walką z terroryzmem.

Z kolei w wywiadzie dla The New York Times stwierdził, że w wypadku zagrożenia ze strony Rosji wsparcie dla krajów NATO będzie zależne od tego, czy spełniają one zobowiązania wobec Stanów Zjednoczonych (co odczytywano m.in. jako wypełnienie kryterium przeznaczania 2% PKB na obronę). Prezydent-elekt wskazywał na konieczność większego udziału sojuszników w systemie bezpieczeństwa i nieproporcjonalne koszty ponoszone przez USA.

Znaczna część komentatorów odczytywała jego postulaty jako dążenie do powrotu do izolacjonizmu, co byłoby niekorzystne z punktu widzenia naszego regionu. Mówił też o współpracy z Rosją np. w zakresie zwalczania terroryzmu, co potencjalnie mogłoby się odbyć kosztem bezpieczeństwa krajów NATO.

W późniejszych wypowiedziach Trump odniósł się jednak pozytywnie do Polski, z uwagi na spełnianie przez nią wymogu wydatkowania 2% PKB na obronę narodową zgodnie z wymogami Sojuszu, zapowiadając jednocześnie pracę na rzecz jego wzmocnienia. Sugerował nawet, że to dzięki jego wcześniejszym apelom kraje NATO rozpoczęły proces zwiększania wydatków obronnych, z czym nie zgodził się np. sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.

Obawy komentatorów wywołują również działania otoczenia Donalda Trumpa. Newt Gingrich, były przewodniczący Izby Reprezentantów stwierdził w wypowiedzi dla CBS News: „Estonia jest na przedmieściach Sankt Petersburga. (…) Nie jestem pewien, czy ryzykowałbym wojnę jądrową w związku z miejscem, które jest na przedmieściach Sankt Petersburga”.

Z kolei doradca ds. polityki zagranicznej i były szef Defense Intelligence Agency gen. Michael Flynn wziął udział w rocznicowym obiedzie telewizji Russia Today/RT, siedząc przy jednym stoliku z Władimirem Putinem. Były szef kampanii Trumpa, Paul Manafort, współpracował wcześniej z prokremlowskim prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem.

Należy jednak zauważyć, że – jak wskazuje Deutsche Welle - szczególnie w ostatnim okresie kampanii Trump unikał obecnych wcześniej jednoznacznie pozytywnych odniesień do Rosji.  Z kolei były burmistrz Nowego Jorku Rudolph Giuliani, wspierający Trumpa zapewnił o realizacji zobowiązań sojuszniczych wobec Polski, krytykując wcześniejsze działania Demokratów.

Istnieją również czynniki, które sprzyjają kontynuacji przez administrację Trumpa procesu wzmacniania wschodniej flanki NATO. Po pierwsze, ustalenia w tym zakresie zostały już zatwierdzone na szczycie w Warszawie, a wycofanie się z nich byłoby bardzo kosztowne politycznie i szkodliwe dla prestiżu Stanów Zjednoczonych. Podobnie rzecz się ma z decyzjami w zakresie rozszerzonej obecności wojsk amerykańskich w Europie, w tym rozlokowania na kontynencie "rotacyjnej" brygady pancernej, elementów bazującej na stałe brygady lotnictwa wojsk lądowych oraz sprzętu dla jednostek szczebla dywizji.

Warto pamiętać, że dowódca US Army Europe gen. Ben Hodges zapewnił, że zobowiązania te zostaną wykonane niezależnie od wyniku wyborów prezydenckich. Oficjalne komunikaty dotyczące szczegółów rozmieszczenia amerykańskiej brygady pancernej zostały wydane na kilka dni przed głosowaniem. Trump, który deklaruje dążenie do odbudowy, wzmocnienia pozycji USA, może być niechętny do cofnięcia tego procesu.

Ponadto, prezydent-elekt zapowiadał w kampanii wyborczej znaczące wzmocnienie ogólnego potencjału bojowego amerykańskich sił zbrojnych. W jego opinii liczebność wojsk lądowych miałaby zostać podniesiona do 540 000 żołnierzy (obecnie liczą one około 480 000 żołnierzy). Trump zapowiadał też zwiększenie wydatków obronnych nawet o 60 mld dolarów rocznie, co pozwoliłoby odwrócić skutki cięć wdrożonych przez administrację Baracka Obamy w ramach Budget Control Act.

Amerykański prezydent-elekt deklarował też zwiększenie liczby samolotów bojowych i okrętów, batalionów US Marines (z 23 do 36). Krytycznie się też do stanu systemu odstraszania nuklearnego, w tym np. bombowców B-52, pośrednio deklarując chęć jego modernizacji. Wskazywał też na konieczność rozbudowy obrony przeciwrakietowej i cybernetycznej.

Z kolei krytykując zależność sojuszników od USA, we wcześniejszych wypowiedziach wskazywał iż np. Japonia mogłaby pozyskać własną broń jądrową dla obrony przez Koreą Północną. Mogło to świadczyć o niezrozumieniu, w danym momencie, zasad polityki międzynarodowej – zapewnianie zdolności jądrowych przez mocarstwo służy ograniczeniu rozprzestrzenienia się broni nuklearnej. Przykładem sojusznika USA, który dba o swoje zdolności konwencjonalne a jednocześnie polega na amerykańskim arsenale jądrowym (i konwencjonalnym wsparciu) jest Korea Południowa.

Innym istotnym aspektem z punktu widzenia krajów Europy Środkowo-Wschodniej może być polityka wobec Ukrainy. Wiele wskazuje na to, że ewentualne ustępstwa administracji Trumpa wobec Rosji w naszym regionie, jeżeli będą mieć miejsce, to właśnie w stosunku do krajów niebędących bezpośrednio członkami NATO.

W jednej z wypowiedzi dla ABC News Trump poddał bowiem w wątpliwość agresywne zamiary Rosji wobec Ukrainy, choć przyznał jednocześnie, że Putin jest tam obecny „w pewien sposób”. Wziął też pod rozważenie uznanie aneksji Krymu, twierdząc w odniesieniu do Ukrainy: „to bałagan”. Z drugiej strony, w 2015 roku pytany o zniesienie sankcji wobec Rosji stwierdził w wypowiedzi dla NBC, cytowanej przez Radio Free Europe/Radio Liberty: „To zależy. Oni (Rosja – red.) muszą się zachowywać”.

Amerykański prezydent-elekt był też obojętny wobec członkostwa Ukrainy w Sojuszu Północnoatlantyckim. Według doniesień agencyjnych we wrześniu Trump – w przeciwieństwie do Clinton - nie odpowiedział na zaproszenie na spotkanie z prezydentem Petro Poroszenką, przy okazji posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Na pewno zmniejszenie wsparcia dla Ukrainy byłoby łatwiejsze i mniej kosztowne politycznie, niż w stosunku do obecności w krajach NATO – choć nie można tego przesądzać.

Z drugiej strony, znaczna część przedstawicieli Republikanów, jak również Demokratów wielokrotnie opowiadała się za tym, aby wspierać Kijów przeciwko rosyjskiej agresji w większym stopniu, niż było to realizowane w czasach administracji Obamy. Z pewnością wiele będzie zależeć od doboru współpracowników nowego prezydenta i działań otoczenia administracji.

Na razie więc za wcześnie, aby dokonywać jednoznacznych ocen działań Trumpa wobec wschodniej flanki NATO i naszego regionu. Z pewnością korzystnie należy ocenić fakt, że wybory odbyły się już po szczycie Sojuszu Północnoatlantyckiego w Warszawie, a jego ustalenia – wypracowane z udziałem odchodzącej administracji Obamy - wchodzą w fazę realizacji.

Spośród zapowiedzi Trumpa korzystne są deklaracje wzmocnienia ogólnego potencjału obronnego USA i odwrócenia cięć administracji Obamy (ale nie wiadomo, czy i w jakim zakresie będą realizowane). Nie zmienia to jednak faktu, że niejednoznaczne wypowiedzi przyszłego amerykańskiego prezydenta wobec agresywnych działań Rosji na Ukrainie, czy nawet wykonywania zobowiązań wobec NATO wywarły pewien negatywny wpływ na sytuację w zakresie bezpieczeństwa – i dalej niosą ze sobą pewne ryzyka, gdyż nie można jednoznacznie przewidzieć działań przyszłej administracji.

Czas pokaże, czy pomimo tego uda się zapobiec pogorszeniu bezpieczeństwa Europy Środkowo-Wschodniej i Polski. Kluczowe znaczenie, w tym w kontekście deklaracji Trumpa o konieczności zaangażowania sojuszników, będą tutaj miały również działania w celu rozbudowy zdolności obronnych podejmowane przez kraje europejskie, w tym te najbardziej zagrożone, położone na wschodniej flance.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (19)

  1. Jacek

    Wcale nie jestem przekonany że Trump chce tak naprawdę sam rządzic...bardziej mnie interesuje kogo wybierze na Secretary of State, Defense, Commerce, i kto będzie Chairman of the Joint Chiefs of Staff....Od tego w sumie w wiekszosci zalezy przyszla polityka USA.

    1. ja

      Trump się zabawił. Zrobił szoł wykorzystując frustrację spauperyzowanej części społeczeństwa. teraz żarty się skończyły. Myślę, że będzie po prostu normalnym Prezydentem. Poza kilkoma gestami pod publiczkę nie zrobi nic głupiego.

  2. Wdz4e56gwebn

    Trump zastanów się co będzie kiedy zdecydujesz zabrać swoje wojska ze wschodniej flanki. Będąc politykiem doprowadziłbym do zawarcia sojuszu z sąsiadem -Rosją- (bliski sąsiad lepszy od dalekiego krewnego) wypinając się na NATO. Za moim krokiem poszłyby kraje słabsze Litwa, Łotwa i Estonia. I wtedy juz nigdy by NATO nie miało wstępu na nasze ziemie (wpływy gospodarcze i pokój wzięłyby górę nad USA, gdzie na wizy Polacy czekają do śmierci). A teraz Trump uważaj. Polska z Rosją żyła w pokoju od 1945. Więc wybór należy do ciebie.

    1. ja

      Dziękuję za ten pokój. Cywilizacyjna i gospodarcza zapaść z pensjami 20$ (dzisiejszy poziom Bangladeszu) to był finał ten tej przyjaźni z lat 1945-1989. Wystarczy spojrzeć na Finlandię kraj niegdyś biedniejszy od Polski, który nie doświadczył tego "pokoju". Wcześniej mieliśmy jeszcze lepsze dowody miłości i przyjaźni naszego sąsiada. Rozbiory, rusyfikacja, tłumienie powstań, wywózki na Sybir. Jakiś milion zabitych Polaków w ciągu 200 lat. Nawała Bolszewicka. Zbrodnie wojenne na oficerach. Amerykanom min. Amerykanom zawdzięczamy niepodległość po I wojnie światowej i z ich rąk zginęło 0 (słownie : zero) Polaków. Czym jest dzisiejszy nasz wschodni sąsiad? Skorumpowaną kleptokracją, zacofanym cywilizacyjnie krajem o ogromnym rozwarstwieniu społecznym, nie mającym sąsiadom do zaoferowania nic z wyjątkiem wojny, biedy, węgla gazu i ropy. Podobnie od wieków. Dziś zboże zastąpiła ropa. Reszta bez zmian od czasów Iwana Groźnego PS Do Rosji też mamy wizy. Dziękuję. Pozdrawiam.

  3. Racjonalista

    Co do wszystkich prognoz ekspertów i pseudo-ekspertów! Spójrzmy na to wszystko NA CHŁODNO i bez emocji, tylko logicznie. Zarówno Putin jak i Trump to osobistości o "specyficznych" charakterach i jeden drugiemu nie pozwoli sobie jeździć "po nosie". Zatem początkowa współpraca szybko się przerodzi w konflikt interesów i po początkowej euforii stosunki amerykańsko-rosyjskie mogą być chłodniejsze od tych obecnych. Dwóch silnych przywódców największych potęg militarnych świata nie wróży nic dobrego, bo żadna strona nie będzie chciała ustąpić, a zarówno Putin jak i Trump należą do ludzi, którzy chcieli by wszystko. Także tym którzy wróżą wielką przyjaźń Trumpa i Putina zalecam "zimny prysznic". Pamiętajcie również że Hitler i Stalin to do 1941 roku też byli "dobrzy przyjaciele".

    1. Piotr34

      Dokladnie to samo mowie-najpierw beda sie "podziwiac" i "obwachiwac" po czym okaze sie ze dwoch takich to o jednego za duzo.

  4. Jacek

    W Brukseli, Kijowie, Wilnie, Rydze, Tallinie i w jeszcze przynajmniej kilku stolicach zapanowały wręcz minorowe nastroje. Jak tylko ochłoną po strasznym dla nich szoku, to ogarnie ich zapewne wręcz paniczne przerażenie. Dali się ponieść antyrosyjskiej retoryce, gorliwie włączyli się do agresywnych działań pewnych kół politycznych i wojskowych, a tutaj nagle nastąpił tak gwałtowny szok. Niebawem zostaną pozostawi sami sobie przez ich dotychczasowego protektora, a do wyrównania pozostaną poważne rachunki...

    1. Wont

      Bruksela podejmie pracę nad wspólnym superpaństwem złożonym z krajjów strefy euro i wspólną armią. Pytanie czy Polska będzie zaproszona jest raczej oczywiste, nie mamy euro i nie chcemy współpracować, co rusz jakas kompromitacja.

    2. Andrzej polskiego brzegu

      prawiciel Rossiji! dlaczego od Norwegii po La Manche nie szaleli odrzutowcami na poziomie masztu Kuzniecowa?? jak "pokojowi" piloci suk24 po "prowokacyjnym" rejsie USCook na manewry z Naszym helikopterem TROLLu

  5. Gniocci

    Teraz Ukraina zostanie oddana Rosji to mam pytanie z kim my te wspólne helikoptery będziemy produkować? Z Rosją czy z Prorosyjską Ukrainą? Jak to się będzie miało na terminowość dostaw i bezpieczeństwo? Macierewicz musiał wiedzieć, że los Ukrainy jest zabezpieczony na wieki i dlatego nie chciał Caracali...

    1. spr

      Komentarz nieco infantylny. Zapewniam Pana , że świat funkcjonuje trochę inaczej , niż to przedstawiają lewackie media.

    2. Gniocci -+Novus

      FRANCJA ,Niemcy, Holandia (+Finlandia, ITALIA++10 INNYCH armii/flot "brnie" w nh90. taki helikopter,"niepewny" Kompozytowy itp. Macar po poprzednikach chyba wie (jak ja) jak kombinowali E-ntuzjastcznie przy degradacji poziomu LIFT do ATJ "mastera". bo po co Ci uzbrojony??

  6. taki sobie emeryt

    Od rana jakiś blady strach widzę na twarzach w TV - a kto już nie przemawiał , a nie doradzał , tu na forum już to samo się dzieje - " co to będzie ? co to będzie ? Ano nic nie będzie - ci wielcy się dogadają , gdyż gospodarki obu mocarstw tego napięcia i zbrojenia nie wytrzymią . A my w końcu siądziemy w kontku i będziemy szlochać ?????????

    1. Kassander

      Nie chcę być Kasandrą, ale mam wrażenie, ze diabli wzięli sprawę helikopterów nw najbliższe kilka miesięcy. Nikt w USA nie podejmie żadnej decyzji w sprawie sprzedania nam Black Hawk'ów, dotąd dokąd nie ukonstytuują się stanowiska Prezydenta i Senatu. A to potrwa. Później będą mieli swoje problemy, czemu trudno się dziwić. Tak ze żegnajcie wiatraki.... CBDP (co było do przewidzenia)

  7. amator

    Wycofanie wojsk i dozbrojenie Polski. Czemu nie? Taki "Izrael 2". Polacy najlepiej obronią się sami jak będą mieli czym. Przy czym obrona w przypadku Polski musi również oznaczać możliwość projekcji siły w regionie poza jej granicami (ze względu na geografię). Nie mając głębi strategicznej trzeba ją sobie wyciąć z korzeniami w razie konfliktu. Dla USA tak by było chyba taniej (oczywiście docelowo a nie początkowo) a dla nas znacznie pewniej bo sami byśmy byli w stanie się obronić. Pomarzyć można a.... nóż się spełni. W każdym razie za Demokratów nawet nie mowy o tym pomyśleć. Tylko mądrze lobbować, szczęściu dopomóc a nie ośmieszać się wizami i tylko czekać na decyzje w ważnych kwestiach.

    1. robaczek

      Obawiam się, że nigdy nie będziemy dla USA mieli takiego znaczenia jak Izrael. Po pierwsze, silna, zorganizowana diaspora w USA mająca ogromny wpływ na politykę tego kraju. Po drugie, rola Izraela na Bliskim Wschodzie. Co prawda rejon ten jest teraz mniej znaczący dla USA jako dostawca ropy, ale nadal jest ważny. Rosja dziś nie jest tak istotnym przeciwnikiem jak ZSRR i Układ Warszawski, więc tworzenie drugiego Izraela mija się z celem. Poza tym w razie czego, większa część Europy Zachodniej i Centralnej jest w NATO i jako taka jest widziana z Waszyngtonu jako całość, gdy chodzi o obronę przed Rosją. Dziś środek ciężkości przesunął się na Daleki Wschód. No i dodajmy do tego brak profesjonalizmu naszych polityków. Najważniejsze programy wojskowe, decydujące o naszej wartości w NATO a co za tym idzie o naszym znaczeniu jako sojusznika co chwilę się walą. Ile lat czekamy na konkretne decyzje w sprawie obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej? W tak ważnej sprawie politycy powinni podjąć decyzję ponad podziałami, a po zmianie partii rządzącej przekazać sobie sprawy "z ręki do ręki" z szacunkiem dla pracy poprzedników, tak by nie tracić czasu. Ale u nas tak dobrze nie będzie. Każda okazja do zabawy jest dobra, nieważne, że się remiza pali.....

  8. Chrumcio

    Zwycięstwo Trumpa pokaże ile tak naprawdę ma do gadania prezydent, a na ile decydujące jest zdanie establishmentu i na ile dalsze kroki mocarstwa determinuje sytuacja geopolityczna. Gadania z kampanii nie brałbym na poważnie, pomijając już pomysły muru na granicy z Meksykiem bo ciężko brać takie wymysły za coś innego niż element show wyborczego. Podobnie zresztą jak gadanie o wystawieniu rachunku sojusznikom z NATO - wg mnie to retoryka skierowana typowo na wyborcę amerykańskiego, zrozumiała dla niego. Realia polityki zagranicznej to jednak co innego. Stany są zaangażowane politycznie w zaawansowanym stopniu w sprawy Europy czy Bliskiego Wschodu i nie tak prosto tego kolosa zwrócić o 180 stopni.

  9. Afgan

    Kolejna sprawa, to nie chciałbym być teraz na Ukrainie, na Łotwie albo w Estonii................... Będzie się działo...............

    1. Gawrobryk

      Obawaim się, że masz rację. To może być już kwestia najbliższych tygodni.

    2. Jac

      Drogi Afganie, bez nerwów. USA ma mocno ugruntowany system. Trump na stołku prezydenckim niewiele zmieni. Jeżeli coś się zmieni, to tylko to, że Litwa, Łotwa i Estonia zaczną wreszcie przeznaczać 2% swojego PKB na wojsko.

    3. nac

      PANIE AFGAN - a nas to powinno psinco obchodzić . Każdy sobie rzepkę skrobie ? Według mnie mogą się tam nawet pozabijać jak nie potrafią swoich problemów pokojowo rozwiązać ? Byle ja moi bliscy mieliśmy pewność że nam jakiś nowy okupant na łeb - nowych wynalazków nie wypróbuje ?

  10. mity i fakty

    Jakaś wielka konsternacja jest widoczna w oczach POLITYKÓW co tak chętnie chcieli wojować z PUTINEM . Obraz samej Ameryki był tak tuszowany przez media minstrimowe w całej Europie jak i w Polsce . A tam fala bezrobotnych sięgneła 30 milionów obywateli , a realny dochód samego Amerykanina spadł przez ostatnie 8 lat rządzenia OBAMY aż o 30% . Może to i nie wiarygodne - ale prawdy na pewno nie da się zakrzyczeć ? Co dalej w samej Ameryce nastąpi jest na pewno zagadką - pałperyzacja społeczeństwa i tych ze wschodu - środka jak i zachodu Ameryki jest nie bywała ? Manifestacje - nasze środki przekazu pokazują przeciwko TRAMPOWI - przypominają te z pod znaku KODU . Te same lewackie syndromy są pobudzane aby przykryć biede panującą w śród społeczeństwa które do nie dawna pracowało w ich amerykańskich przedsiębiorstwach - ( było bogate przed napaścią na AFGANISTAN oraz IRAK - wojsk USA ). Dziś zlikwidowanych - wyludnionych miastach hula już tylko wiatr ! Trzeba pamiętać ze sama Ameryka ma 16 bilionów zadłużenia i krach na między narodowych rynkach zawsze może w każdej chwili wybuchnąć , a sama Ameryka może być totalnym bankrutem skoro majątek świata posiada w 90% - tylko 1% ludności na kontynencie ? TRAMP - będzie miał nie lada wyzwanie by coś robić z ich gospodarką , by ludzie mieszkający w całej Ameryce czuli się dowartościowani . Na pewno jeszcze przed nami wielka nie wiadoma - co dalej z wojskami które maja być rozlokowane na naszym Polskim terenie ? Ktoś powinien to finansować - MY POLACY , lub AMERYKANIE ? Czeka nas w przyszłym roku ta sama gorycz jeśli chodzi o wybory w FRANCJI - NIEMIEC ! ISLAM - który z taką ochotą wpuściły państwa nie mające żadnej wartości - chrześcijaństwo jest w tych państwach zatracone na rzecz multi kulti i z tym związane rozwiązłość seksualno- rozrywkowa ? Czy przyjdzie otrzeźwienie na arenie politycznej miedzy USA - ROSJA ? MOŻE - ale tu znów mają do odegrania kraje liczące się w EUROPIE . Rachunek sumienia powinne zastosować - ile zyskały ile straciły na sankcjach na ROSJĘ . I czy dalej opłaca się wojowanie na razie słowne z sąsiadem który zaopatruje prawie całą EUROPĘ w nośnik energii jakim jest - GAZ i ROPA . CZAS PŁYNIE - nie ubłaganie a ludność w ciąż czeka na lepsze życie w pokoju ? Życzę TRAMPOWI - by nie dał się w manipulować FINANSJEŻE - by patrzył rozsądkiem na swoich obywateli , inne narody niech same się troszczą o swoje społeczeństwo . TAKI CEL POWINIEN MU PRZYŚWIECAĆ !!!!!!!!!

  11. logik

    "Na razie więc za wcześnie, aby dokonywać jednoznacznych ocen działań Trumpa wobec wschodniej flanki NATO i naszego regionu. " Których działań? Zachowań słownych? Bo innych działań nie było, jeszcze nawet nie jest prezydentem.

  12. Novus Ordo Seclorum

    Francja, Niemcy, Holandia, tworzą wspólną armię, my unosimy się honorem i nie będziemy tego współtworzyć. Polska skończy między 2 blokami a po wojnie dostanie się w strefę Moskwy. Wtedy wszyscy będą tęsknić za Brukselą i ich lewackim bogactwem. Ludzie zacznijcie myśleć! Musimy być pragmatyczni a nie romantyczni.

    1. Bolo8

      Po pierwsze lewactwo nie jest pragmatyczne. Po drugie namawiasz nas do tego abyśmy oddali armię pod dowództwo jakichś polityków polityków w Brukseli? Mówisz tak na poważnie czy to żart?

    2. underdog

      kiedy w 1000 letniej historii Polski (oprócz Napoleona Bonaparte) pomogły takie państwa jak Franca, Niemcy, Holandia ? Jeden deal USA z JP2 rozwalił cały system. USA nie jest już pępkiem świata, jednak wszystko wskazuje że przez jakiś czas krótszy bądź dłuższy musimy się go trzymać

  13. Jac

    Szczerze mówiąc niewiele się zmieni.Uważam, iż błędem jest twierdzenie, że skoro Mr Trump zasiądzie w fotelu w Białym Domu to wprowadzi te radykalne zmiany o których mówił podczas kampanii wyborczej. Dopiero teraz zapozna się dokładnie z sytuacją międzynarodową, z interesami i zobowiązaniami USA na świecie, a jeśli będzie chciał popełnić jakąś "głupotę" to jego doradcy, będący w większości doświadczonymi i wytrawnymi politykami, skutecznie go od tego odwiodą. Nie będzie budowy muru na granicy z Meksykiem, nie będzie rejestracji muzułmanów, Litwa, Łotwa i Estonia nie zostaną "rzucone na pożarcie" Rosji, Japonia i Korea Południowa wciąż będą miały wsparcie, jak również nie będzie zniesienia wiz dla Polaków niestety.

  14. Raider

    Od dzisiaj możemy czuć się bezpiecznie przynajmniej na 4 lata.

  15. Afgan

    Po raz kolejny sprawdza się prosta jak konstrukcja cepa teza- "Potrafisz liczyć to licz na siebie". Najwyższy czas to zrozumieć. Ze słabym i niestabilnym sojusznikiem nikt nie chce wchodzić w sojusze, bo później są niewygodne problemy. To kolejny już, aż nadto wyraźny sygnał, że trzeba się zbroić, zbroić i jeszcze raz zbroić.

    1. Marek

      Ale to przecież jasne powinno być dla każdego zdrowego na umyśle człowieka. Dlatego szlag mnie jasny trafia, jak patrzę na to, co w Polsce od wielu lat się wyrabiało.

  16. KrzysiekS

    R. Reagan był też z Partii Republikańskiej i nie był to zły Prezydent USA dla Polski wiec może poczekajmy bez paniki. Kampania prezydencka to jedno a później jest rzeczywistość.

  17. xxxx

    Będzie dobrze ( dla Polski ). Republikanie zawsze zwracali większą uwagę na politykę obronną i zagraniczną niż demokraci.

  18. tak tylko...

    Nic nie ulegnie zmianie. Interesy USA w regionie będą dalej tak samo zabezpieczane. Pytanie dla naiwnych: kto rządzi najpotężniejszym państwem na świecie, człowiek który siedzi na fotelu w Białym Domu, czy lobby finansowo-gospodarcze obracające bilionami dolarów?

    1. MK

      Człowiek, który siedzi na fotelu w Białym Domu, wbrew pozorom, może podjąć każdą decyzję, np. oszaleć i zaatakować Rosję bronią jądrową - doradcy nie mogą mu tego zabronić! Lobby finansowo-gospodarcze ma na razie ograniczony wpływ na politykę - patrz Rosja (hasło "wojna się nie opłaca, więc jej nie będzie" nie sprawdziło się w przypadku ukrainy).

  19. Kilo

    Jest też opcja "dozbrojenie ORAZ wycofanie". W ten sposób napędzi się kolejny konflikt zbrojny któremu będzie można sprzedawać broń.

Reklama