Samoloty Tornado GR4 sartujące z bazy Marham w Norfolk operują w najbardziej zagrożonych rejonach doliny Tamizy. Wyposażone w zasobniki rozpoznawcze Raptor dokonują precyzyjnego mapowania i rozpoznania fotograficznego terenów zalewowych i zagrożonych zalaniem.
Jak podają przedstawiciele brytyjskiego ministerstwa obrony, planiści i ratownicy wykorzystują zdjęcia lotnicze wysokiej rozdzielczości do analizy spiętrzania się fali powodziowej. Ułatwia to przewidywanie czasu i kierunku rozprzestrzeniania się żywiołu, właściwe zaplanowanie prac inżynieryjnych, kolejności i wymaganej wysokości wzmacniania wałów oraz tam. Zdjęcia są też wykorzystywane przy planowaniu ewakuacji oraz wyszukiwaniu osób uwięzionych i zagrożonych przez wodę.
Po sukcesie samolotów Tornado do akcji wprowadzono też samoloty "szpiegowskie" Sentinel R.1 z bazy lotniczej Waddington w Lincolnshire.
Obecne powodzie w Wielkiej Brytanii to największa od ponad dekady klęska żywiołowa. Wojsko bierze czynny udział w walce z tym zagrożeniem, siłami ponad dwóch tysięcy żołnierzy i oficerów wszystkich formacji. Kolejne setki postawiono w stan pogotowia. Jak informuje brytyjskie ministerstwo obrony jest to liczba największa od 2001 roku.
Artwi
I dzięki tej "walce" Tornad z powodziami udało się uratować choć jednego kota, o ludziach nie wspominając?... Kolejny PR z cyklu "jakie dobre jest wojsko" i "nie marnujemy kasy na uzbrojenie, bo się przydaje"... :-))))
Darek S.
Nasi powinni patrzyć i się uczyć, jak przez zwykłe działania PR, można zwiększyć przyzwolenie społeczne na podniesienie wydatków na MON.