Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

USA przekażą Ukrainie broń przeciwpancerną. Przełom wojskowy i polityczny [KOMENTARZ]

Decyzja władz Stanów Zjednoczonych o rozpoczęciu dostaw na Ukrainę broni przeciwpancernej, w postaci pocisków Javelin jest przełomowa zarówno pod względem politycznym, jak i wojskowym. Ma ona stanowić potwierdzenie determinacji Waszyngtonu oraz zapobiec eskalacji konfliktu.

Fot. Staff Sgt. Jessica Smith/USMC.
Fot. Staff Sgt. Jessica Smith/USMC.

Władze USA poinformowały kilka dni temu, że przekażą Ukrainie „rozszerzone zdolności obronne”, dodatkowe środki mające na celu zwiększenie zdolności do przeciwstawienia się rosyjskiej agresji. Z doniesień agencyjnych wynika, że po raz pierwszy od wybuchu konfliktu w 2014 roku Kijów otrzyma od USA broń przeciwpancerną – pociski kierowane Javelin. ABC News podaje, że może chodzić o 35 wyrzutni i 210 rakiet.

Podstawowe konsekwencje decyzji USA:

  • Wzmocnienie potencjału obronnego Ukrainy. Choć dostawa kilkudziesięciu wyrzutni ppk i kilkuset rakiet nie zapewni możliwości odparcia agresji na dużą skalę, to może utrudnić podejmowanie działań poniżej otwartego konfliktu. Pociski Javelin będą pierwszymi w arsenale sił zbrojnych Ukrainy systemami przeciwpancernymi dysponującymi układem samonaprowadzania termowizyjnego i możliwością ataku na słabo chronione, górne powierzchnie pojazdów bojowych. Co za tym idzie – w odróżnieniu od innych używanych przez Ukraińców ppk, włącznie z nowymi rakietami Stugna – działają zgodnie z zasadą „odpal i zapomnij”, pozwalają też na przebijanie pancerzy nawet nowoczesnych czołgów, jak np. T-90 czy T-72B3. Javeliny mogą być użyteczne szczególnie w wypadku odpierania lokalnych, ograniczonych ataków, zwłaszcza prowadzonych nie przez jednostki regularne sił Rosji a tzw. „separatystów”, słabo przeszkolonych w przełamywaniu nowoczesnej obrony przeciwpancernej. Z drugiej strony, rozpoczęcie dostaw nawet niewielkiej liczby rakiet przeciwpancernych oznacza, że na Ukrainie zostanie zbudowany system szkolenia i wsparcia, a w razie potrzeby będzie można przekazać większą liczbę systemów Javelin. Broń tego typu uchodzi też za dosyć prostą w obsłudze. 
  • Ostry sygnał polityczny w kierunku Moskwy. Decyzja dotycząca dostaw Javelinów to zdecydowany sygnał wysłany w stronę Moskwy. Amerykanie długo wstrzymywali się z rozpoczęciem przekazywania Kijowowi uzbrojenia właśnie po to, aby uspokoić sytuację. Dostawy Javelinów mogą być reakcją na niedawne działania Moskwy. Rosyjskie władze zapowiedziały 18 grudnia, że wycofają swoich przedstawicieli z Wspólnego Centrum Koordynacji i Kontroli Zawieszenia Ognia (Joint Center for Control and Coordination of the Ceasefire – JCCC), ustanowionego jeszcze we wrześniu 2014 roku w celu nadzoru nad realizacją porozumień mińskich o zawieszeniu broni. Niedługo po tej decyzji doszło do eskalacji starć w Donbasie, śmierć poniosło co najmniej kilku żołnierzy ukraińskich. Zaniepokojenie tą sytuacją wyraził m.in. polski MSZ w komunikacie wydanym 23 grudnia. Najwyraźniej zarówno władze USA, jak i Kanady chcą rozszerzyć pomoc wojskową dla Kijowa, aby wykazać determinację i zapobiec dalszemu zaostrzeniu konfliktu, niejako przejmując inicjatywę od Moskwy.

Stany Zjednoczone prowadzą wsparcie dla Ukrainy w zasadzie od 2014 roku. Do niedawna nie obejmowało ono jednak broni śmiercionośnej, a jedynie oporządzenie, lekkie pojazdy opancerzone (jak HMMWV), radary artyleryjskie, środki łączności czy małe bezzałogowce, wraz z pakietem szkoleń. Duża część ekspertów i komentatorów wzywała do włączenia do pakietu wsparcia dla Kijowa broni przeciwpancernej, w trakcie sprawowania władzy przez administrację Baracka Obamy, jak i Donalda Trumpa.

Wśród zwolenników dostaw uzbrojenia należy wymienić choćby byłego dowódcę wojsk USA i NATO w Europie gen. Phillipa M. Breedlove’a, jak i obecnego – generała Curtisa Scaparrottiego, jak i dużą część przedstawicieli Kongresu. Do niedawna jednak administracja nie decydowała się na taki krok, choć obecnie ta sytuacja uległa zmianie, co – jak wskazano wyżej – mogło mieć związek z wycofaniem się Rosjan z JCCC i zaostrzeniem sytuacji w Donbasie.

Czytaj więcej: Baza Szajrat po ataku. Wstępna analiza efektów uderzenia 

 

To już kolejny raz, kiedy administracja Trumpa ostro odpowiada na agresję Moskwy i jej sojuszników. W kwietniu br. Amerykanie przeprowadzili atak rakietowy na syryjską bazę lotniczą, w odpowiedzi na atak chemiczny syryjskich sił rządowych wiernych reżimowi Asada. W obu wypadkach decydowano się na kroki, przed którymi wcześniej wzbraniała się administracja Obamy. Przypomnijmy, że były amerykański prezydent uznał jeszcze użycie broni chemicznej za „czerwoną linię”, ale gdy to nastąpiło, nie podjął bezpośrednich środków wojskowych. Z kolei obecne władze USA demonstrują, że są w stanie podejmować zdecydowane działania nawet, gdy część komentatorów obawia się eskalacji konfliktu.

Ostatnią decyzję władz USA poparli m.in. senator JohnMcCain i prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, który nazwał ją „transatlantycką szczepionką na rosyjską agresję”. Z kolei Rosjanie, jak podaje agencja UNIAN, mówią o otwarciu „puszki Pandory” i obawach o zaostrzenie sytuacji. Rosja oczywiście ma możliwość zwiększenia wsparcia dla tzw. „separatystów”, czy skierowania do Donbasu większej liczby regularnych jednostek wojsk operacyjnych. Z drugiej jednak strony, Stany Zjednoczone wyraźnie wykazały, że będą wspierać Kijów i przeciwdziałać kolejnym atakom ze strony Moskwy, a sam pakiet wsparcia może w razie potrzeby być dalej rozszerzany. Administracja Trumpa chce więc przejąć inicjatywę, i w ten sposób zapobiec dalszej eskalacji wojny.

 

WIDEO: Ile czołgów zostało Rosji? | Putin bez nowego lotnictwa | Defence24Week #133
Reklama
Reklama