Reklama

Siły zbrojne

US Army rozpoczyna szkolenia z chińskimi jednostkami. Początek szerszej współpracy

Wizyta sekretarza Marynarki Raya Mabusa na okręcie szpitalnym należącym do marynarki wojennej ChRL. Nie można wykluczyć, że amerykańsko – chińska współpraca wojskowa ulegnie rozszerzeniu. Fot. Chief Mass Communication Specialist Sam Shavers/US Navy.
Wizyta sekretarza Marynarki Raya Mabusa na okręcie szpitalnym należącym do marynarki wojennej ChRL. Nie można wykluczyć, że amerykańsko – chińska współpraca wojskowa ulegnie rozszerzeniu. Fot. Chief Mass Communication Specialist Sam Shavers/US Navy.

US Army poinformowała o planach rozpoczęcia współpracy szkoleniowej z jednostkami Chińskiej Armii Ludowo – Wyzwoleńczej w ramach amerykańskiej obecności wojskowej w regionie Pacyfiku.

Szef sztabu US Army generał Ray Odierno spotkał się z dowódcami ChALW w celu omówienia zakresu ewentualnej współpracy w zakresie szkolenia obydwu armii. Generał Odierno podkreślił, że pomimo różnic pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a ChRL bezpieczeństwo i stabilność w regionie stanowi wspólnotę interesów USA i Chin.

W niedalekiej przyszłości może dojść do spotkania sekretarza obrony Chucka Hagela z szefem chińskiego ministerstwa obrony narodowej. Istnieje szansa, że siły zbrojne Stanów Zjednoczonych i Chińskiej Republiki Ludowej rozpoczną współpracę w szerokim zakresie, związaną zapewne przede wszystkim z zagadnieniami zwalczania terroryzmu, piractwa morskiego czy proliferacji broni masowego rażenia.

Należy zauważyć w zgodzie z szefem sztabu US Army, że ChRL i Stany Zjednoczone mają wiele wspólnych celów w zakresie bezpieczeństwa w regionie Azji i Pacyfiku. Część komentatorów uważa przy tym że ChRL może być mniej skłonna do użycia sił zbrojnych w celach politycznych niż  Rosja. Co warte podkreślenia, podczas głosowania w Radzie Bezpieczeństwa ONZ rezolucji potępiającej działania Federacji Rosyjskiej na Krymie przedstawiciel ChRL wstrzymał się od głosu, zmuszając reprezentanta Rosji w RB ONZ Witalija Czurkina do zastosowania weta.

(JP)

Reklama
Reklama

Komentarze (3)

  1. Ambreliser

    I tak niestety wygląda dotrzymywanie sojuszy przez USA....

  2. Darek S.

    Ten ruch był konieczny, aby dać do zrozumienia Rosjanom, że nic im nie da wchodzenie w dupę Chińczykom, bo w razie czego USA też to może zrobić, kosztem Japonii, Korei Płd i Tajwanu. Zresztą te 3 kraje i tak się nie liczą dla USA, bo były tak głupie, że do tej pory nie wystarały się o swoją broń jądrową, pomimo dużego potencjału gospodarczego i realnego zagrożenia tą bronią ze strony Korei Płn. Większy szacunek w oczach USA wzbudza Korea Płn. właśnie z uwagi na broń jądrową. Korea Płn i jej polityka to woda na młyn amerykańskiej polityki w tym regionie. Właśnie dzięki niej amerykanie rozgrywają wszystkich jak chcą w tym regionie.

  3. Anteas

    No to teraz Republika Chińska, Republika Korei i Cesarstwo Japonii muszą pomyśleć czy w razie jakiś podejrzanych działań Armii Ludowo - Wyzwoleńczej mogą liczyć na pomoc USA. Koreańska Republika Ludowo Demokratyczna i jej śp. urzędujący prezydent też powinna wziąć pod uwagę że USA i Chińska Republika Ludowa mogą stanąć razem. Oczywiście od wspólnych ćwiczeń do sojuszu droga daleka, ale ale dotychczasowi sojusznicy USA muszą brać to pod uwagę. Nic zatem dziwnego że się zbroją. Zwłaszcza że Armia Ludowo - Wyzwoleńcza miota gromy na głowy polityków innych państw oskarżając ich o zbrojenia, a sama zbroi się na potęgę.