Reklama
  • Wiadomości

Turcja nie pozwoli udzielić pomocy YPG. "Nikt nie może nas powstrzymać"

Szef dyplomacji Turcji Mevlut Cavusoglu ostrzegł w poniedziałek, że wojsko tureckie stawi czoło syryjskim siłom rządowym, jeśli wejdą one do okręgu Afrin, by chronić Kurdów z Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG).

Fot. Kurdishstruggle/Flickr, CC BY 2.0
Fot. Kurdishstruggle/Flickr, CC BY 2.0

"Jeśli reżim wchodzi tam, by oczyścić (tereny - przyp. red.) z PKK (Partii Pracujących Kurdystanu - przyp. red.) i PYD (Partii Unii Demokratycznej, czyli głównego ugrupowania syryjskich Kurdów - przyp. red.), to nie ma problemu" - powiedział Cavusoglu.

"Jednak jeśli wchodzi tam, by bronić YPG, to nikt nie może nas powstrzymać, powstrzymać Turcji ani tureckich żołnierzy" - dodał minister na konferencji prasowej podczas wizyty w stolicy Jordanii, Ammanie.

Państwowe syryjskie media podały w poniedziałek, że siły prorządowe "w najbliższych godzinach" wejdą do Afrinu, by odeprzeć turecką ofensywę w tej enklawie na północnym zachodzie Syrii. "Siły ludowe dotrą do Afrinu w najbliższych godzinach, by udzielić wsparcia mieszkańcom w związku z atakiem tureckiego reżimu" - podała oficjalna syryjska agencja prasowa SANA, cytując swego korespondenta w Aleppo.

"Przyłączą się do oporu przeciwko tureckiej agresji" - dodała SANA, precyzując, że chodzi o "obronę integralności terytorialnej i suwerenności Syrii".

Doniesienie o planowanym wejściu syryjskiego wojska do Afrinu pojawiały się już w niedzielę. Doradca władz zarządzających autonomicznymi regionami Syrii pod kontrolą Kurdów przekazał, że w sprawie rozmieszczenia oddziałów rządowych osiągnięto porozumienie z Damaszkiem.

Znajdujący się na północnym zachodzie prowincji Aleppo okręg Afrin, przy granicy z Turcją, jest kontrolowany przez YPG. Ankara uważa tę milicję za organizację terrorystyczną, a USA wspierają ją w ramach walk z dżihadystami z Państwa Islamskiego (IS).

Pod koniec stycznia Turcja rozpoczęła zbrojną ofensywę przeciwko YPG w Afrinie, obawiając się, że skonsolidują oni tereny odbite tam z rąk bojowników IS. Władze Turcji argumentują, że operacja, której nadano kryptonim "Gałązka oliwna", ma na celu ochronę granic Turcji, "zneutralizowanie" kurdyjskich bojowników w Afrinie i uwolnienie tamtejszej ludności od "ucisku i opresji". YPG odpierają zarzuty o terroryzm i oskarżają Turcję o ataki na cywilów.

W 2012 roku, po wycofaniu się sił rządowych z tych terenów, Afrin stał się pierwszym kurdyjskim regionem w Syrii, który wyrwał się spod kontroli reżimu prezydenta Baszara el-Asada i władze utworzyły tam autonomiczną administrację.

18 stycznia wiceminister spraw zagranicznych Syrii Fajsal Mekdad ostrzegł, że turecka operacja zbrojna w Afrinie zostanie uznana za "akt agresji" i "pogwałcenie prawa międzynarodowego". 

Zobacz również

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama