Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Trzy kluczowe obszary transferu technologii Wisły [ANALIZA]

Zakup systemu przeciwlotniczego i przeciwrakietowego Wisła to najbardziej kosztowny program w Planie Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych, jego budżet określany jest na poziomie 30 miliardów złotych. Znaczna część tej kwoty może jednak trafić do spółek polskiego przemysłu obronnego, w tym Polskiej Grupy Zbrojeniowej, o ile właściwie zostanie wykorzystany ich potencjał. 

  • Z kolei Northrop Grumman proponuje radar oparty o rozwiązania systemu G/ATOR. Fot. Northrop Grumman.
    Z kolei Northrop Grumman proponuje radar oparty o rozwiązania systemu G/ATOR. Fot. Northrop Grumman.
  • Wizualizacja nowego pocisku SkyCeptor, planowanego do zakupu przez Polskę. Fot. Raytheon.
    Wizualizacja nowego pocisku SkyCeptor, planowanego do zakupu przez Polskę. Fot. Raytheon.
  • Fot. Lockheed Martin.
    Fot. Lockheed Martin.
  • Fot. Northrop Grumman.
    Fot. Northrop Grumman.
  • Fot. US Army.
    Fot. US Army.
  • Raytheon zamierza zaoferować w programie Wisła głęboko zmodernizowany radar Patriot. Technologie radarowe są jednym z kluczowych obszarów, które mają być transferowane. Fot. Raytheon/patriotsystem.pl.
    Raytheon zamierza zaoferować w programie Wisła głęboko zmodernizowany radar Patriot. Technologie radarowe są jednym z kluczowych obszarów, które mają być transferowane. Fot. Raytheon/patriotsystem.pl.

Zgodnie z założeniami dokumentu LOR (Letter of Request) przekazanego do Stanów Zjednoczonych Polska zamierza pozyskać osiem baterii systemu Patriot za „nie więcej” niż 30 mld złotych. Oznacza to, że polskie siły zbrojne w najmniej rozbudowanej strukturze bateryjnej zakupią 16 radarów kierowania uzbrojeniem oraz 48 wyrzutni rakietowych.

Z deklaracji Ministerstwa Obrony Narodowej wynika dodatkowo, że Polska podobnie jak Stany Zjednoczone zrezygnowała z zakupu rakiet PAC-2 GEM-T (Guidance Enhanced Missile-Tactical), na rzecz rakiet PAC-3 MSE (Missile Segment Enhancement). Pociski te charakteryzują się wysokim stopniem zdolności bojowych, ale wadą jest ich znaczny koszt. Dlatego do zestawu Wisła dołączono drugi, „niskokosztowy” pocisk przechwytujący SkyCeptor, który ma powstawać z udziałem przedsiębiorstw Grupy Kapitałowej PGZ.

Polski resort obrony zakłada wydanie na system Wisła około 30 mld złotych. Zakłada również, że umowy przemysłowe w ramach tego kontraktu mają zapewnić udział polskiego potencjału przemysłowego na poziomie 50 proc. Krajowe podmioty muszą więc uczestniczyć w budowie kluczowych elementów systemu obrony przeciwlotniczej, takich jak pociski rakietowe, radary czy system dowodzenia. Natomiast samo zabezpieczenie zestawu przeciwlotniczego w pojazdy, źródła zasilania czy nawet radary wstępnego wykrywania (opracowywane przez krajowy przemysł w ramach projektów NCBiR), co jest planowane, nie zapewni takiego stopnia udziału przemysłowego.

By spełnić założenia polski przemysł musi więc uzyskać rozwiązania dotyczące pozyskania technologii trzech najdroższych elementów baterii: wielofunkcyjnych radarów kierowania uzbrojeniem, informatycznego systemu kierowania i dowodzenia oraz rakiet. W tym pierwszym przypadku musi to oznaczać współpracę w zakresie uruchomienia w Polsce produkcji podzespołów opartych o azotek galu GaN. W tym ostatnim - konieczność uruchomienia produkcji tańszych pocisków SkyCeptor.

SkyCeptor – w zasięgu możliwości polskiego przemysłu

Koncern Raytheon zaproponował Polsce produkcję i rozwój pocisków rakietowych SkyCeptor. Oferowany jest jeden z wariantów rakiety Stunner wykorzystywanej w izraelskim systemie David’s Sling (produkowanym od 2016 r. przez izraelski koncern Rafael). Stunner jest pociskiem wyrafinowanym technicznie, mającym możliwość zwalczania rakiet manewrujących, a nawet celów balistycznych krótkiego zasięgu. Tymczasem cena SkyCeptora ma być znacznie niższa od rakiet PAC-3 MSE.

SkyCeptor
Wizualizacja nowego pocisku SkyCeptor, planowanego do zakupu przez Polskę. Fot. Raytheon.

Raytheon uzyskał zgodę rządów amerykańskiego i izraelskiego na transfer przynajmniej części technologii rakietowych do firm skupionych w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Opracowanie pocisku SkyCeptor ma oznaczać dostosowanie Stunnera do polskich wymogów i standardów NATO jak i jego integrację z zestawami Patriot. Zadanie jest więc ambitne, ale po zakończeniu dawałoby szansę sprzedaży „niskokosztowych” rakiet SkyCeptor do innych państw Paktu Północnoatlantyckiego, chcących zmodernizować swój system obrony przeciwlotniczej.

Transfer technologii pocisków rakietowych jest więc dużą szansą dla spółek należących do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. W programie mogłyby wziąć udział między innymi Mesko, WZU z Grudziądza, czy też PIT-RADWAR.

Czytaj więcej: MON na debacie Defence24.pl: Offset z myślą o nowych rynkach i innych programach. "Dominująca rola" polskiego przemysłu w produkcji SkyCeptora 

Również postanowiliśmy zdolność do (produkcji) rakiety niskokosztowej SkyCeptor. Również chcemy wykorzystać te technologie, szczególnie w kwestii napędu, w kwestii głowic elektronicznych w innych programach, które są związane z użyciem rakiet, które będziemy prowadzić. Bardzo ważne jest, że chcemy produkować te rakiety tutaj, na terytorium naszego kraju i oczywiście później wejść też na inne rynki, rynki zewnętrzne oczywiście przy udziale Raytheona jako głównego dającego tę zdolność tak, żebyśmy mogli stać się partnerem na rynku światowym.

dyrektor Biura ds. Umów Offsetowych MON gen. Stanisław Butlak

Do konieczności ustanowienia potencjału produkcyjnego rakiet SkyCeptor odniósł się w trakcie zorganizowanej przez Defence24.pl debaty podczas tegorocznego Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego dyrektor Biura ds. Umów Offsetowych MON gen. Stanisław Butlak. Generał podkreślił, że transfer technologii rakietowych miałby służyć nie tylko realizacji programu Wisła, ale też innych programów związanych z użyciem technologii rakietowych, czy nawet aktywności na rynkach eksportowych.

Wiadomo, że pocisk SkyCeptor jest jednym z rozwiązań branych pod uwagę w programie obrony powietrznej Narew. Kluczowe znaczenie może mieć jednak tutaj zakres dopuszczonego transferu technologii (zwłaszcza w drugim etapie programu Wisła). Z polskiego punktu widzenia optymalne byłoby uzyskanie dostępu do nich w takim stopniu, aby móc w przyszłości samodzielnie rozwijać na przykład głowice samonaprowadzające.

Trzeba też pamiętać, że zakupy pocisków będą stanowić istotną część kosztów programu. Mowa jest o co najmniej kilkuset rakietach dla projektu Wisła, i jeszcze większej liczbie, jeżeli chodzi o zestaw krótkiego zasięgu Narew, biorąc pod uwagę że w tym pierwszym wypadku wstępnie zaplanowano zakup ośmiu baterii (16 jednostek ogniowych), a w tym drugim – 19 baterii (38 jednostek ogniowych).

Oprócz rezerwy na wypadek konfliktu potrzebne będą też zakupy pocisków przeznaczonych do ćwiczeń, testów itd., a być może także ich modernizacja w cyklu życia. Należy też wskazać na możliwość zwiększenia produkcji rakiet w wypadku podniesienia stopnia zagrożenia w przyszłości.

Radar wielofunkcyjny szansą dla polskiego przemysłu radiolokacyjnego

Istotne znaczenie dla programu Wisła ma też kwestia przyszłego radaru. Pierwsze dwie baterie otrzymają prawdopodobnie istniejące stacje z konfiguracji PAC-3+, bez zdolności dookólnego wykrywania i śledzenia celów. Jednocześnie jednak pozostałe zestawy mają zostać wyposażone w nowe radary z technologią azotku galu, transferowaną do Polski i potencjalnie możliwą do wykorzystania również w innych radarach.

G/ATOR
Z kolei Northrop Grumman proponuje radar oparty o rozwiązania systemu G/ATOR. Fot. Northrop Grumman.

Polski MON wstępnie zakłada, że nowe zestawy powinny otrzymać takie stacje radary dookólne, jakie dla swoich zestawów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych wybiorą Amerykanie w ramach programu LTAMDS (Lower Tier Air and Missile Defense Systems) – budowy dolnej warstwy systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Amerykańska armia do dzisiaj nie wybrała docelowej stacji radiolokacyjnej dla swojego systemu obrony powietrznej.

Czytaj więcej: Lockheed Martin w wyścigu o przyszły radar US Army. Program kluczowy dla Wisły [ANALIZA]

Jest to jeden z powodów, dla których w niewiążącym memorandum podpisanym pomiędzy stroną amerykańską a polską dostawy baterii Patriot podzielono na dwa etapy. Oferta międzyrządowa (LOA) na pierwszą fazę programu ma zostać przekazana Polsce do końca tego roku, a na drugi etap – do końca roku przyszłego.

Jak na razie wojska lądowe USA biorą pod uwagę trzy propozycje stacji radiolokacyjnych, w tym:

  • Zmodernizowany radar systemu Patriot, z trzema nieruchomymi, aktywnymi antenami z elektronicznie kształtowaną i sterowaną wiązką;
  • Dookólny radar koncernu Northrop Grumman opracowany na bazie stacji G/ATOR zbudowany w oparciu o technologię azotku galu;
  • Dookólny radar koncernu Lockheed Martin oparty na demonstratorze AESA ARES, w trakcie budowy którego uwzględniono technologie z różnych stacji radiolokacyjnych koncernu Lockheed Martin.

W każdym z tych przypadków istnieje możliwość pozyskania technologii GaN, która w późniejszym okresie pozwoliłaby na opracowanie własnych stacji radiolokacyjnych, przydatnych nie tylko dla drugiej partii baterii pozyskanych w ramach programu „Wisła”, ale również np. dla baterii krótkiego zasięgu „Narew”. Ta sama technologia mogłaby zostać zastosowana również w programach niepowiązanych bezpośrednio z obroną powietrzną, jak radary pola walki czy środki walki elektronicznej.

Będzie to skok technologiczny, ponieważ azotek galu (GaN) w porównaniu z wcześniej wykorzystywanym arsenkiem galu (GaAs) ma o wiele lepsze parametry, związane m.in. z temperaturą pracy, a więc również mocą i wydajnością. Oznacza to na przykład, że przy takim samym układzie chłodzenia i wymiarach anteny można wykorzystywać trzy- lub czterokrotnie większą moc nadajnika.

Lockheed Martin ARES
Fot. Lockheed Martin

Większa moc sygnału przekłada się automatycznie na zasięg, prawdopodobieństwo wykrycia małych celów na zadanych odległościach oraz odporność na zakłócenia. Przy z góry określonym zasięgu maksymalnym radaru można natomiast zmniejszyć powierzchnie apertury anteny.

Przypuszczalnie Polska stałaby się w ten sposób jedynym w Europie Środkowej państwem zdolnym do produkcji modułów nadawczo odbiorczych i mikrochipów w technologii GaN, co mogłoby zaowocować zamówieniami eksportowymi nie tylko na same urządzenia radiolokacyjne, ale również określone podzespoły. Zyskiwałaby więc nie tylko spółka PIT-Radwar, ale również inne firmy polskiego przemysłu zbrojeniowego, jak choćby WZE z Zielonki. Pamiętajmy, że technologia GaN, to nie tylko radary, to także napędy elektryczne mocy, energetyka.

System dowodzenia, bazą dla całego systemu dowodzenia polską obroną powietrzną

Sukcesem polskich negocjatorów jest uzyskanie wstępnej zgody amerykańskiego rządu na przekazanie w ramach programu „Wisła” wdrażanego obecnie w Stanach Zjednoczonych systemu dowodzenia i kierowania obroną przeciwlotniczą IBCS (Integrated Air and Missile Defence Battle Command System) firmy Northrop Grumman. W ten sposób Polska będzie wyjątkowo mogła otrzymać produkt, który jeszcze nie wszedł do pełnoskalowej produkcji w amerykańskim systemie FMS (status „yockey waiver”).

Jest więc prawdopodobne, że „polskie” baterie Patriot jako pierwsze poza USA otrzymają system dowodzenia IBCS koncernu Northrop Grumman, wybrany jako przyszłościowe rozwiązanie przez amerykańskie siły zbrojne. Oprócz tego istnieje konieczność zintegrowania wszystkich elementów, w tym radaru dookólnego, który jeszcze nie został zdefiniowany.

Wprowadzenie systemu IBCS do armii amerykańskiej jest opóźnione w stosunku do pierwotnych planów, gdyż w trakcie testów opisanych w raporcie DOT&E za 2016 rok system ten nie spełnił kryteriów dotyczących niezawodności. Przykładowo, prawdopodobieństwo bezawaryjnej pracy całego systemu przez 72 godziny oceniono na 6 procent, przy wymogu 90 procent, z kolei stacja EOC mogła pracować bez awarii przez 16 godzin, podczas gdy wymagano 446 godzin. Zawodne okazało się też oprogramowanie.

Należy jednak zauważyć, że obecny plan MON, ujęty w memorandum z lipca uwzględnia te opóźnienia, a wprowadzenie IBCS nadal pozostaje głównym priorytetem amerykańskich wojsk lądowych w zakresie naziemnej obrony powietrznej, co potwierdza projekt budżetu Pentagonu na rok fiskalny 2018, w którym wzięto pod uwagę efekty opóźnień. Ten system umożliwi bowiem prowadzenie działań na zasadzie „każdy sensor, każdy strzelec”, a więc z wykorzystaniem różnych stacji radiolokacyjnych i wyrzutni pocisków.

IBCS
Fot. Northrop Grumman

Obecnie baterie Patriot US Army mogą korzystać w trakcie wskazania celów wyłącznie z własnych radarów (nawet jeżeli położenie wrogiego statku powietrznego zostanie wstępnie określone przez inne źródło i przekazane za pomocą systemu wyższego szczebla). Po wprowadzeniu IBCS wyrzutnie przeciwlotnicze będą mogły ostrzeliwać cele wskazane przez różne sensory zintegrowane z tym systemem, bez konieczności zachowania sztywnej struktury bateryjnej. Cały czas też prowadzone są prace nad poprawą niezawodności IBCS.

Czytaj więcej: Offset kluczowy dla Wisły. MON: Umowa planowana w tym roku 

Prawdopodobnie to właśnie z uwagi na konieczność wprowadzania IBCS, a także integracji radaru dookólnego i SkyCeptora w kolejnych zestawach założono etapowy proces wdrażania zestawów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych Wisła do Sił Zbrojnych RP.

Czytaj więcej: Patrioty w 2020 roku? Macierewicz o nowej ofercie dla Wisły

Paradoksalnie taka sytuacja może mieć dobre strony, bo daje czas przemysłowi na przygotowanie się do ewentualnej współpracy. Polska Grupa Zbrojeniowa już podjęła pierwsze kroki w tym kierunku. Podpisano umowy o współpracy z partnerami zagranicznymi, na przykład z koncernem Northrop Grumman w zakresie systemów informatycznych, łączności, dowodzenia, kontroli, nadzoru i rozpoznania oraz radarów w technologii azotku galu.

Dla przemysłu w Polsce jest to o tyle ważne, że IBCS byłby pierwszym, modułowym i sieciocentrycznym systemem dowodzenia i kierowania obroną powietrzną o podobnych możliwościach bojowych wprowadzonym do Sił Zbrojnych RP. Na bazie tego rozwiązania można by potem realizować inne projekty – w tym połączyć systemy „Wisła” i „Narew”, tworząc tzw. „informacyjno-dowódczy kręgosłup obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej”, a nawet systemy dowodzenia i kierowania poszczególnymi rodzajami wojsk.

W tym procesie mogłyby uczestniczyć przede wszystkim spółki odpowiedzialne za integrację systemów przeciwlotniczych i ich środki łączności, jak PIT-Radwar, WZU z Grudziądza, Wojskowe Zakłady Elektroniczne z Zielonki czy np. Wojskowe Zakłady Łączności nr 1 S.A. Jak wskazano wcześniej, szczególne znaczenie ma tu współpraca systemów obrony przeciwlotniczej Wisła i Narew. W Stanach Zjednoczonych system IBCS będzie służył właśnie między innymi integracji zestawów Patriot z radarami Sentinel, jak i przyszłymi zestawami IFPC Inc-2I, tak aby mogły one tworzyć sieciocentryczną, wzajemnie uzupełniającą się przeciwlotniczą „tarczę”, a nie oddzielone od siebie struktury. W warunkach intensywnego przeciwdziałania przeciwnika, a z takimi należy się liczyć w Europie Środkowo-Wschodniej takie rozwiązanie jest w zasadzie konieczne dla powodzenia obrony.

Program obrony powietrznej średniego zasięgu Wisła, będący największym, najważniejszym i najbardziej kosztownym projektem Planu Modernizacji Technicznej, może zostać w dużym stopniu zrealizowany przez krajowy przemysł. Będzie to wymagało dużego wysiłku organizacyjnego, technicznego, a wcześniej negocjacyjnego, zarówno ze strony MON jak i przemysłu.

Zakres transferu technologii w trzech obszarach: pocisków rakietowych, radarów AESA GaN i systemu dowodzenia będzie zasadniczym czynnikiem, wyznaczającym, w jakim stopniu program Wisła zostanie zrealizowany przez polski przemysł. Co za tym idzie, zdecyduje, czy zakup obrony powietrznej średniego zasięgu będzie impulsem rozwojowym dla zbrojeniówki oraz dla krajowej gospodarki, dzięki pozostawieniu w niej znacznych środków budżetowych oraz wytworzeniu nowych możliwości eksportu.

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama