Reklama

Wielka Brytania odebrała siódmy z dwudziestu dwóch zamówionych samolotów Airbus A400M Atlas. Pierwszy transportowiec tego typu dołączył do floty Królewskich Sił Powietrznych (RAF) w listopadzie 2014 roku, natomiast  ostatni egzemplarz ma zostać dostarczony przez Airbusa za trzy lata. Obecnie RAF dysponuje czterema maszynami stacjonującymi w bazie Brize Norton pod Londynem, oraz trzema, na których instalowane i testowane są elementy wyposażenia obronnego DASS. RAF informuje, że samoloty Atlas są już obecnie gotowe do prowadzenia działań na całym świecie. Zakup 22 A400M ma kosztować brytyjskiego podatnika 2,8 mld funtów.

Zgodnie z informacjami Strategic Defence and Security Review z 2010 roku, do 2022 roku RAF ma wycofać ze służby wszystkie amerykańskie transportowce Lockheed Hercules C4 (C-130J-30) i C5 (C-130J). Zadania realizowane przez stosunkowo nowe samoloty, które pod presją cięć budżetowych będą musiały opuścić RAF ok. 10 lat wcześniej, niż by to wynikało z pierwotnych planów, przejmą właśnie Atlasy.

Dane operacyjne wskazują, że do końca września br. flota brytyjskich transportów przekroczy symboliczną granicę 1000 godzin spędzonych w powietrzu. Pierwszy A400M dostarczony Wielkiej Brytanii, noszący znaki rejestracyjne ZM400, jest do tego liderem całej floty samolotów tego typu pod względem godzin nalotu. Brytyjskie A400M osiągają przy tym bardzo wysoki wskaźnik powodzenia misji przekraczający 90%. 

(AH)

Reklama
Reklama

Komentarze (4)

  1. Kilo

    Ja tam jestem ciekawy, czy wątpliwości dotyczące jego oprogramowania zostały już całkowicie rozwiane, czy tylko wydano bardziej profesjonalnie brzmiące uspokajające komunikaty. Katastrofa w Hiszpanii gdzie wyłączyły się 3 z 4 silników na raz a skutek błędów związanych z obsługą informatyczną (wyczyszczenie istotnych plików?) nie napawa optymizmem. Prymitywniejsze przecież systemy w samolotach liniowych udało się złamać dzięki nieodpowiedzialnemu połączeniu pokładowego WiFi i systemów kontroli lotu.

  2. Polish blues

    Dla laika wygląda to na wielkie zamówienie. Czy zakup maszyn tej wielkości ma sens w przypadku naszej armii? Wygląda na znacznie większego od Herculesa. Proszę forumowiczów o opinię w tej sprawie.

    1. taki jeden

      Nie ma żadnego sensu. Polska nie ma terytoriów zamorskich i baz za granicą tysiące km od kraju. A400M to koszt ca 170mln $ za sztukę plus zapasowe silniki, części zamienne, szkolenia, ogistyka i serwis. Razem min. 250 mln $ za szt. Lepiej taką kasę wydać na OPL. C-130 jest w zupełności wystarczający na nasze potrzeby, do desantu, pomocy humanitarnej i misji zagranicznych. Inna sprawa, że skoro Angole wycofują swoje C-130J, czyli znacznie młodsze (1999-2004) wersje Super Hercules, to może wymienić na nie nasze ponad 50 letnie staruszki, przy rozsądnej cenie plus koszt przeglądów half-life. Posłużyłyby jeszcze ze 25 lat. Wersja J 4-5 to mocniejsze silniki, nowsze kompozytowe i 6 łopatowe śmigła, zmodernizowane skrzydła, nowsza cyfrowa awionika, wydłużony kadłub i mocniejsze podwozie. MON powinien się tym zainteresować.

  3. King

    Sporo tańsze są An 70 a podobno nawet troche lepsze.

  4. Nebi

    Szkoda że Polska nie ma w planach kupna atlasow kilka atlasow i mamy 40 lat spokoju. No chyba że są z nimi jakieś problemy ? Wiem że drogie ale wie ktoś czy są w planach zakup jakiś samolotów transportowych ?

    1. Karanja

      A po co Polsce takie samoloty??!! Żeby przerzucać żołnierzy i sprzęt na odległość 500 km?? Chyba lepiej tę kasę wydać na porządne nasycenie oddziałów piechoty nowoczesną bronią przeciwpancerną, nie sądzisz?