„Cztery zbudowane w ZSRR MiGi-29, których dostawę polski rząd zapowiedział przed dwoma tygodniami, nie pochodzą z Niemiec” – wyjaśnia Jacek Siewiera, Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Rozstrzyga to kwestię, która pojawiła się w połowie marca, gdy prezydent Andrzej Duda zapowiedział dostarczenie większej ilości myśliwców na Ukrainę, informując też, że pierwsze 4 są już gotowe.
„To są MiG-i, które przejęliśmy na początku lat 90. po armii NRD. To są ostatnie lata ich funkcjonowania zgodnie z ich możliwościami technicznymi" – powiedział 16 marca prezydent Andrzej Duda, podczas wspólnej konferencji z prezydentem Czech Petrem Pavelem.
Wzbudziło to reakcje berlińskiej administracji, która powinna udzielić zezwolenia na reeksport sprzętu wojskowego, który trafił do nas z Niemiec. Rzecznik niemieckiego rządu Steffen Hebestreit powiedział pod koniec ubiegłego tygodnia, że nie ma w Berlinie „ani wniosku, ani jasności, czy rzeczywiście są to samoloty pochodzące pierwotnie z niemieckich zapasów".
Czytaj też
Spowodowało to dodatkowe napięcie na linii Berlin-Warszawa, które zostały wyjaśnione dopiero podczas wizyty szefa BBN, Jacka Siewiery w stolicy Niemiec 28 marca, podczas której spotkał się on z Jensem Ploetnerem, doradcą kanclerza Olafa Scholza ds. polityki zagranicznej. Po tym spotkaniu, podczas spotkania z dziennikarzami Jacek Siewiera poinfomrował, że – „Polska na razie nie chce dostarczać Ukrainie żadnych myśliwców z zasobów byłej NRD."
Oczywiście jest możliwe, że w przyszłości takie samoloty mogą trafić na wschód, ale za zgodą Niemiec. Jednak obecna decyzja ucina nie tylko kwestię ewentualnej niemieckiej zgody, jak też pozwala kanclerzowi Scholzowi uniknąć niewygodnej debaty na temat dostaw samolotów dla Ukrainy. W odróżnieniu od wielu sojuszników z NATO, a nawet sąsiadów, takich jak Holandia, Niemcy nie tylko nie są chętni aby przekazać Ukrainie samoloty, ale też chcą uniknąć debaty na ten temat z sojusznikami.
Czytaj też
Jacek Siewiera we wtorek (28.03.2023) przybył jednak do Berlina, by przeprowadzić rozmowy w MSZ i z doradcą ds. polityki zagranicznej kanclerza Olafa Scholza, Jensem Ploetnerem. Teraz sprawa została wyjaśniona, a kanclerzowi oszczędzono w ten sposób podjęcia nieprzyjemnej decyzji. Olaf Scholz wielokrotnie podkreślał, że nie chce debaty o odrzutowcach; w przeciwieństwie do wielu innych sojuszników z NATO, którzy okazali się otwarci na ten pomysł.
Już w momencie deklaracji prezydenta Dudy zwracałem uwagę na to, iż raczej nie będą to samoloty niemieckie. Prezydent mówił o samolotach, które trafiły do Polski w latach dziewięćdziesiątych, a niemieckie MiGi-29 Polska kupiła za symboliczne 1 euro, dopiero w 2004 roku. Natomiast w ostatniej dekadzie zeszłego stulecia Polska wymieniła się z Czechami. Za 10 myśliwców MiG-29 (które w czeskim lotnictwie zastąpiły szwedzkiej JAS39 Gripen) Polska przekazała naszym południowym sąsiadom 11 fabrycznie nowych śmigłowców W-3 Sokół. To właśnie te ex-czeskie maszyny prawdopodobnie trafią na Ukrainę. Co nie znaczy, że w przyszłości polska nie wystąpi do Berlina o zezwolenie na transfer kolejnych samolotów.
Chinol
Sa z ZSRR
Wuc Naczelny
Otóż to. To są SOWIECKIE migi.