Siły zbrojne
Shanahan: Nie ma potrzeby wznawiania manewrów z Koreą Południową
Pełniący obowiązki szefa Pentagonu Patrick Shanahan oświadczył w niedzielę, że obecnie nie ma konieczności wznawiania największych wspólnych manewrów sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych i Korei Południowej.
Wstrzymano je po spotkaniach na szczycie przywódców USA i Korei Północnej, Donalda Trumpa i Kim Dzong Una. "Nie uważam, by było to konieczne" - powiedział Shanahan, pytany o kwestię manewrów w drodze do Seulu. Dodał, że wysokiej rangi przedstawiciele sił zbrojnych zapewnili go, że stacjonujące na Półwyspie Koreańskim wojska amerykańskie utrzymują odpowiednią gotowość bojową. Shanahan wskazał, że będzie miał na ten temat więcej do powiedzenia po poniedziałkowych rozmowach w Seulu.
Po pierwszym spotkaniu przywódców USA i Korei Płn. - Trumpa i Kima - w Singapurze w czerwcu 2018 roku, amerykański prezydent oświadczył, że Stany Zjednoczone nie będą prowadziły wspólnych ćwiczeń wojskowych z Koreą Południową, dopóki Pjongjang będzie negocjował z Waszyngtonem w dobrej wierze w sprawie denuklearyzacji. Prezydent Stanów Zjednoczonych sugerował później, że okrojenie wspólnych manewrów wojskowych może zmniejszyć napięcia w relacjach z Koreą Północną, a taki krok podyktowany jest także oszczędnościami. Decyzja o wstrzymaniu manewrów była krytykowana jako zbyt wczesne ustępstwo na rzecz reżimu północnokoreańskiego.
W marcu br. USA i Korea Płd. podjęły decyzję o wstrzymaniu dorocznych wspólnych ćwiczeń wojskowych "Foal Eagle" i "Key Resolve", które władze w Pjongjangu przedstawiały jako próbę inwazji na terytorium Korei Płn. Wstrzymanie tych amerykańsko-południowokoreańskich manewrów uzgodnili szefowie resortów obrony USA i Korei Płd., Shanahan i Dziong Kiong Du, trzy dni po spotkaniu Trumpa z Kimem w Hanoi. Szczyt w wietnamskiej stolicy zakończył się bez porozumienia, ale Trump i Kim pozostawili otwarte drzwi do kolejnych rozmów. Władze w Pjongjangu oświadczyły następnie, że nadal sprzeciwiają się wspólnym manewrom sił USA i Korei Płd., mimo iż ich dotychczasowa formuła została mocno okrojona. Według Korei Płn. Waszyngton i Seul nie wywiązują się ze swoich zobowiązań.
W trakcie rozmów Shanahan i Dziong uzgodnili też m.in., że dowódcą połączonych sił USA i Republiki Korei (CFC - Combined Forces Command) zostanie czterogwiazdkowy generał południowokoreański, a siedziba dowództwa zostanie przeniesiona z Seulu do amerykańskiej bazy wojskowej Camp Humphreys ok. 70 km na południe od stolicy – poinformowało południowokoreańskie ministerstwo obrony. Obecnie CFC dowodzi czterogwiazdkowy generał amerykański – przypomina Yonhap.
Korea Płd. i USA od dawna podkreślają, że ich wspólne ćwiczenia wojskowe mają charakter ściśle obronny. Stany Zjednoczone utrzymują obecnie 28,5 tys. żołnierzy w Korei Południowej jako gwarantów bezpieczeństwa w regionie po wojnie koreańskiej z lat 1950-1953. Wojna ta zakończyła się jedynie rozejmem i do tej pory dwie Koree formalnie pozostają w stanie wojny. Ćwiczenia armii USA i Korei Płd. pozostawały w ostatnich latach jednym z elementów polityki odstraszania w związku z agresywnymi działaniami Korei Północnej, w tym próbami rakiet balistycznych i broni jądrowej.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie