Reklama

Siły zbrojne

Saperzy z Gliwic zniszczyli amerykańską bombę

Fot. st. chor. sztab. Tomasz Znojkiewicz / DGRSZ
Fot. st. chor. sztab. Tomasz Znojkiewicz / DGRSZ

Saperzy z patrolu rozminowania gliwickiego batalionu powietrznodesantowego zniszczyli amerykańską bombę pochodzącą z czasów II wojny światowej.

Saperzy z gliwickiego patrolu rozminowania nr 28 we wczesnych godzinach porannych 16 lutego otrzymali zgłoszenie o znalezieniu bomby lotniczej w odległym o 45 kilometrów Kędzierzynie Koźlu. Po dokonaniu rozpoznania w ramach działań w zakresie interwencyjnego oczyszczania kraju z przedmiotów wybuchowych i niebezpiecznych pochodzenia wojskowego dowódca patrolu określił znalezisko jako bombę armii USA z okresu II Wojny Światowej o oznaczeniu AN-M59 i wadze 450 kg, gdzie sama masa materiału wybuchowego to prawie 150 kilogramów.

Z historii wojennej wynika, że bomba AN-M59 pochodzi z okresu bombardowań jakie prowadziła armia USA na strategiczne obiekty nazistowskiego przemysłu naftowego. Naloty z użyciem bombowców B-17 i B-24 rozpoczęły się latem 1944 roku i trwały do grudnia 1944 r., a celami były rafinerie w Blachowni (dzisiejsza dzielnica Kędzierzyna-Koźla) i Zdzieszowicach. Zniszczenia amerykańskiej bomby dokonano po przewiezieniu do stałego miejsca niszczenia na terenie poligonu w Nowej Dębie.

undefined
Fot. st. chor. sztab. Tomasz Znojkiewicz / DGRSZ

Jak informuje ppłk Jacek Zaniewski, było to już 29 zgłoszenie w bieżącym roku przyjęte przez saperów z 6 Batalionu Powietrznodesantowego stacjonującego w Gliwicach. W wyniku przeprowadzonych  procedur przez dwa patrole rozminowania znajdujące się w strukturach batalionu  (nr 28 – dowodzony przez st. chor. sztab. Ryszarda Szymkiewicza i nr 29 -  dowodzony przez st. chor. sztab. Tomasza Znojkiewicza) podjęto i zneutralizowano ponad 50 szt. przedmiotów wybuchowych i niebezpiecznych, a w tym granaty moździerzowe, bomby lotnicze, pociski i amunicję zużywając 18 kilogramów materiału wybuchowego i środki inicjujące.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (5)

  1. sot

    Nie chodzi o \"nazistowski przemysł naftowy\", a o niemiecki.

  2. J61

    Jedna taka zostanie na zawsze w ziemi niedaleko instalacji OXO w Azotach,znaleziona była w 1986 w czsie budowy oczyszczalni.Została zabetonowana przez nas,bo przez pierwszą znalezioną poszliśmy bez wypłaty kiedy przez tydzień saperzy zablokwali nam budowę

  3. Lewandos

    To nie ma bliżej miejsca, w którym można neutralizować niewybuchy? Z Kędzierzyna do Nowej Dęby?

    1. Irek

      A na miejscu można było zniszczyć. W odległości 1 kilometra nie było nic

    2. zniesmaczony

      Rejonizacja panie, rejonizacja. Gdańsk obsługują \'\'zieloni\'\', Gdynię marynarze. Marynarze wożą urwiłapki do Strzepcza, a \'\'zieloni\'\' do... Braniewa. Z Gdańska do Strzepcza jest niecałe 50 km, do Braniewa 104. No ale ktoś genialny wymyślił rejonizację ;)

  4. 7plmb

    Ale gwoli historycznej prawdy..bomba była amerykańska..ale bombardowano NIEMIECKI ! przemysł naftowy.Ewentualnie można napisać niemiecki-nazistowski..Mojego pradziadka wcale nie zabili naziści a niemcy..

    1. fgh

      Jak to jeden z pamiętających tamte czasy napisał - na tramwajach były napisy \"nur für Deutsche\", a nie \"nur für Nazis\".

  5. dzejdzej

    latem 1944 bombowce alianckie jak widać mogły wielokrotnie dolecieć na Śląsk, ale już nad Warszawę powstańczą to niet!

    1. tak tylko...

      Pewnie mogło by latać więcej, ale Rosjanie zabronili aliantom lądować na swych lotniskach. Dla Stalina pomoc Polakom była zbrodnią...

    2. Jan

      A kto zrzutów dokonywał? Armia Czerwona? Poza tym pamiętaj, że powstanie nie było uzgodnione z aliantami zachodnimi, więc przygotowania trochę musiały potrwać

    3. JSM

      Nad Warszawę też latały, nawet polskie załogi. Tyle że mało bo było za daleko a Ruscy nie zgodzili się na lądowanie samolotów w celu tankowania. Tacy sojusznicy na niby. Dopiero we wrześniu, po przełamaniu Linii Gotów i zdobyciu Bolonii dało się latać.

Reklama