Rumuńscy komandosi brali udział w szkoleniu z udziałem samolotów C-17A. W czasie czterodniowych ćwiczeń żołnierze wykonali 1780 skoków spadochronowych.
Rumunia jest jednym z 12 państw należących do Strategic Airlift Capability (SAC), programu polegającego na współużytkowaniu trzech ciężkich samolotów transportowych C-17 Globemaster III. Dziesięć państw uczestniczących w inicjatywie należy do NATO (w tym Polska), dwa pozostałe to członkowie Partnerstwa dla Pokoju. W ramach programu każdy z jego uczestników ma prawo do wykorzystania określonej liczby godzin lotu samolotów do, między innymi, szkolenia i transportu wojska.
Czytaj też: Polscy spadochroniarze na ćwiczeniach w Turcji.
Z pokładów C-17A skoki z różnej wysokości wykonywało ok. 300 żołnierzy rumuńskich sił specjalnych, oddziałów zwiadowczych i powietrznodesantowych. Celem ćwiczeń, według dowodzącego nimi gen. brygady Constantina-Adriana Ciolponei było polepszenie znajomości warunków korzystania z ciężkich samolotów transportowych przez żołnierzy jednostek powietrznodesantowych. Siły rumuńskie korzystają zazwyczaj z samolotów C-27J Spartan i C-130H Hercules oraz śmigłowców transportowych IAR 330 Puma.
Dzięki uczesnictwu w inicjatywie SAC żołnierze rumuńscy mogą dokładnie zapoznać się w warunkach rzeczywistych z wyposażeniem i procedurami używanymi przy korzystaniu z samolotów C-17A.
Podczas szkolenia szczególny nacisk położono na skoki HALO (High-Altitude Low Opening - z dużej wysokości z dużym opóźnieniem otwarcia spadochronu) i HAHO (High-Altitude High Opening - z dużej wysokości z małym opóźnieniem otwarcia spadochronu). Oba rodzaje skoków są powszechnie wykorzystywane przez żołnierzy wojsk specjalnych całego świata.
Samoloty biorące udział w szkoleniu rumuńskich komandosów służą w Heavy Airlifting Wing, stacjonującym w bazie Papa na Węgrzech. W czasie szkolenia ich załogi składały się z żołnierzy amerykańskich, holenderskich i szwedzkich.
Kos
Rumunia jest ważna dla USA i Rosji przede wszystkim dlatego, że zamyka Rosjanom drogę na Bałkany, a zatem do tej części Europy, która historycznie była zawsze przychylna Rosji i vice versa. Rosję łączą z Serbią , Bułgarią i Grecją nie tylko historia ale również geopolityka, gospodarka i religia. Na to wszystko nakłada się - być może tylko taktyczny -ale jednak sojusz Rosji z Turcją. Mówią że nic dwa razy się nie zdarza, ale teraz nie specjalnie trudno wyobrazić sobie granicę rosyjsko-turecką np. na Dunaju lub nieco dalej, na południowej granicy Bułgarii.
Michnik
Dokładnie. Jakby nie patrzeć Rumunia jest zapleczem. Co prawda bliskim, ale jednak, zapleczem ewentualnego frontu. Przynajmniej na chwilę obecną nie graniczy z Rosją. Mimo to ma podobnie skomplikowaną sytuację co my z Kaliningradem. Mam tu na myśli szczególnie Naddniestrze do którego ostatnio ruscy przerzucają na szkolenia swoje wojska, a później oni już tam zostają. Swoją drogą zawsze mnie to zastanawia jak to możliwe, że przez teren nie przychylny sowietom (otoczoną przez Ukrainę i Rumunię) Mołdawię można przetransportować oddziały zbrojne...?
wer371
Jesteśmy nawet za Rumunami
nod
Bo to nie Rumunami rozpocznie się TWS tylko szarżą ułanów na kocie...buduje ktoś dom na piasku albo wielkie magazyny sprzętu wojennego na potencjalnej linii frontu?
panzerfaust39
Widać słychać i czuć że w tym regionie świata Polska wcale nie jest najważniejsza dla USA wbrew temu co się wielu wydaje
Kos
Jeżeli naszym politykom się wydawało, że dla usa nie ma alternatywy jeżeli chodzi o juniorpartnera w Europie środkowej poza Polską, to chyba byli w błędzie. Baza w Deveselu już działa, a i w bazie lotniczej pod Constanzą Amerykanie byli znacznie wcześniej obecni nie u nas. A tak w ogóle, to zbyt często nie doceniamy Rumunii i jej potencjału.