Reklama

Siły zbrojne

Rosja podwoiła liczebność swojej armii. Straty też rosną

Autor. Sztab Generalny Ukrainy/Facebook

Na wiosnę 2022 roku 50 tys. z 200 tys. rosyjskich żołnierzy, którzy wzięli udział w inwazji na Ukrainę, było już martwych bądź rannych. Po mobilizacji kolejnych 300 tys. oraz dziesiątek tysięcy wagnerowców, rosyjska armia podwoiła swoją liczebność. Liczba rannych i zabitych wśród Rosjan również się podwoiła - pisze na łamach „Forbes” publicysta David Axe.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Dane z ogólnodostępnych źródeł na temat liczebności rosyjskich wojsk zebrał ukraiński analityk Wołodymyr Dacenko. Przed mobilizacją, ogłoszoną latem ubiegłego roku, rosyjska armia traciła, twierdzi Dacenko, około 380 żołnierzy dziennie, zabitych przez ukraińskie siły. Po mobilizacji dzienny bilans zgonów niemal się podwoił, osiągając 650 dziennie.

    "Tak długo, jak armia walczy, rosyjscy przywódcy, współwinne media i zastraszone społeczeństwo mogą przedstawiać działania wojenne, jakkolwiek nie byłyby one kosztowne, jako zwycięstwo" - ocenił Axe.

    Reklama

    W jego opinii Kreml nie podjął żadnych wysiłków, aby zbudować system generowania sił na potrzeby długoterminowej kampanii i przyspieszyć operacje na pierwszej linii frontu, by uniknąć nadmiernego obciążenia tego systemu. Zamiast tego Rosjanie zdecydowali się "przypuścić szturm na bazy szkoleniowe" i wykorzystać tzw. trzeci batalion.

    "Rosyjskie brygady zwykle składają się z trzech batalionów: dwóch, które biorą udział w walkach i trzeciego, który się szkoli. Można wysłać ten trzeci batalion na front, ale jeśli się to zrobi, traci się zdolność do szkolenia nowych rekrutów" - stwierdził Axe.

    Reklama

    Jak opisał, wykorzystanie trzeciego batalionu przez Rosjan stanowiło "złowróżbny" znak trajektorii rosyjskich wysiłków wojennych. Kolejnym krokiem Kremla było powołanie do wojska setek tysięcy mężczyzn, wielu z nich w średnim wieku.

      "Niewyszkoleni, niezdolni do walki rosyjscy rekruci zjawili się na froncie, wkroczyli do boju i bezzwłocznie zostali ranni lub zabici. Aby ujrzeć tę tragedię w czasie rzeczywistym, wystarczy zaobserwować rosyjską "ofensywę", mającą na celu zdobycie miasta Wuhłedar", leżącego w odległości ok. 4 km od będącej pod kontrolą Rosjan Pawliwki - opisał Axe.

      Reklama

      Rosyjskim brygadom nie udało się posunąć o tych kilka kilometrów i doświadczyły olbrzymich strat podejmując się tej próby kilkakrotnie. Rosjanie stracili cały batalion, 30 lub więcej pojazdów, prawdopodobnie setki żołnierzy w ciągu jednego dnia - przekazał dziennikarz.

      Jego zdaniem takie są "owoce chorego drzewa", a Kreml, "desperacko próbując podtrzymać iluzję zwycięskiej kampanii wśród rosnących strat".

      Reklama
        Reklama

        Axe przewiduje, że Rosjan czeka teraz druga fala mobilizacji.

        "Nie bądźcie zdziwieni, jeśli dzienne straty Rosji znów podwoją się w tym roku. W pierwszym roku wojny zginęło bądź zostało rannych 270 tys. Rosjan. Drugi rok może sprawić, że łączna liczba ofiar osiągnie milion" - podsumował publicysta.

        Reklama
        Źródło:PAP

        CBWP. Realna potrzeba czy kosztowna fanaberia? | Czołgiem!

        Reklama

        Komentarze (1)

        1. Zbyszek

          Jak oszacowano straty rosyjskie?

          1. baltazar

            Wzięto pod uwagę wypowiedzi ekspertów z Facebooka 😄

          2. Rusmongol

            Rosja nie ponosi żadnych strat. Dlatego przy liczącej 800 tys zawodowej armi, powołuje setki tys mobikow i najemników z Wagnera.

        Reklama