- Wiadomości
Rosja: badania państwowe niespalonego trałowca
Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało o zakończeniu badań państwowych „pierwszego” seryjnego okrętu przeciwminowego projektu 12700 Aleksandrit „Iwan Antonow”. Minoborona nie poinformowali jednak, że: program ten jest opóźniony o dwa lata, a pierwsza jednostka tego typu spaliła się na stoczni i nie wiadomo, kiedy w ogóle zostanie dokończona.

Oficjalnie wiadomo, że drugi w serii okręt obrony przeciwminowej projektu 12700 typu „Iwan Antonow” z powodzeniem zakończył badania państwowe, a jego załoga przygotowuje się do uroczystej ceremonii podniesienia flagi św. Andrzeja, która odbędzie się 26 stycznia 2019 r. Zgodnie z komunikatem Minoborony, dokumentacja odbiorcza dotycząca zakończenia testów została uroczyście podpisana 29 grudnia 2018 r.
Ceremonia podniesienia bandery jest przygotowywana w Sriednie-Niewskich zakładach stoczniowych w Sankt-Petersburgu, gdzie „Iwan Antonow” był budowany. Program jest traktowany priorytetowo, ponieważ okręty projektu 12700 mają być podstawowymi jednostkami przeciwminowymi wykorzystywanymi w rosyjskiej marynarce wojennej. Minoborona wspomina o zbudowaniu nawet kilkudziesięciu okrętów typu Aleksandrit.
Jest to wynik wniosków z eksploatacji jednostki prototypowej „Alieksander Obuchow”, którą wprowadzono do służby 12 grudnia 2016 r. Już wtedy odnotowano roczne opóźnienie w programie z powodu sankcji nałożonych na Rosję za zajęcie ukraińskiego Krymu. Nie pozwoliło to Rosjanom m.in. na zakup w krajach zachodnich specjalistycznego uzbrojenia przeciwminowego. Swojego sprzętu nie zgodziła się dostarczyć m.in. znana z budowy dronów podwodnych francuska firma ECA. Pomimo tego Minoboronie udało się wyposażyć okręt rodzimym sprzętem i wprowadzić go do eksploatacji wstępnej.

Miała ona wykazać, że rosyjska marynarka wojenna otrzymała jednostkę przeciwminową zupełnie nowej generacji, która może działać zarówno jako trałowiec bazowy - zdolny do zabezpieczenia portów i baz morskich jak również jako trałowiec pełnomorski. Pomaga w tym wielkość okrętu zabezpieczający działanie na morzu przez okres większy niż dziesięć dni (długość 61,6 m, szerokość 10,3 m i wyporność pełna około 890 ton). Załoga trałowca ma liczyć maksymalnie 44 osób, które mają być zaokrętowane w komfortowo urządzonych kabinach (ma to być jeden z pierwszych rosyjskich okrętów, na których odchodzi się od standardowej, rosyjskiej prostoty).
Rosjanie informują, że nowy okręt, zaprojektowany przez biuro konstrukcyjne CMKB „Ałmaz” z Sankt Petersburga, jest w stanie wykrywać wszystkie rodzaje min morskich, w tym miny „inteligentne”, zagrzebane w piasku. Poszukiwanie, i klasyfikacji min odbywa się z wykorzystaniem stacji hydroakustycznych, zamontowanych zarówno pod kadłubem, jak i na autonomicznych, bezzałogowych pojazdach podwodnych. Wszystkie te sensory mają być zintegrowane, a informacja ma być zbierana i opracowywana na głównym stanowisku dowodzenia wyposażonym w „zautomatyzowany system kierowania działaniami przeciwminowymi”. Poza tymi operacjami charakterystycznymi dla niszczycieli min Rosjanie zastrzegają się również, że ich nowy okręt jest przystosowany także do prowadzenia klasycznych operacji trałowych.
Kadłub niemagnetyczny - problemy
„Iwan Antonow” to typowa jednostka przeciwminowa, której kadłub dla zmniejszenia pól fizycznych jest wykonany z materiału niemagnetycznego. Według Rosjan jest to okręt z największym na świecie monolitycznym kadłubem z włókna szklanego, wytworzonym przez infuzję próżniową.
Minoborona tłumaczy, że infuzja próżniowa to „metoda formowania produktów z włókna szklanego, w których dzięki hermetycznej warstewce sąsiadującej z matrycą, powstaje robocze wgłębienie z ułożonym materiałem wzmacniającym (włóknem szklanym lub tkaniną węglową). W jamie powstaje próżnia, a ze względu na różnicę ciśnień: atmosferycznego i wewnątrznaczyniowego, spoiwo wciąga się do komory roboczej i wchłania materiał wzmacniający. Metoda znacznie poprawia stosunek „włókno-żywica” w laminacie, dając w rezultacie produkt bardziej trwały (o około 25%) i lekki (o około 20%)”.
Te zalety miały się również przełożyć na właściwości techniczne samego okrętu. Rosjanie twierdzą, że kadłuba wykonany w taki sposób ma większą wytrzymałość w porównaniu do kadłubów stalowych, co automatycznie zapewnia większą przeżywalność trałowca przy poszukiwaniu min. Do tego dodaje się dłuższy czas wykorzystania okrętu (brak problemów z korozją) oraz zmniejszoną wyporność (co przekłada się na zmniejszone zużycie paliwa).
Rosjanom nie udało się jednak odtworzyć technologii wykorzystywanych na zachodzie, ponieważ stworzony przez nich materiał okazał się łatwopalny (zgodnie z założeniami miało być zupełnie odwrotnie). Odczuł to pierwszy okręt seryjny „Gieorgij Kurbatow”, którego budowa, rozpoczęta 24 kwietnia 2015 r. i została przerwana 7 czerwca 2016 r. przez bardzo rozległy pożar. Był on później zakwalifikowany do trzeciego stopnia, a do jego likwidacji zaangażowano około stu ratowników i dwadzieścia jednostek sprzętu.
Opóźnienie jakie to spowodowało można ocenić patrząc na czas budowy trałowca „Iwan Antonow”. Jego kadłub zaczął być tworzony 25 stycznia 2017 r., a wprowadzenie do rosyjskich sił morskich ma nastąpić 26 stycznia 2019 roku. Budowa trwała więc dwa lata, co oznacza, że „Gieorgij Kurbatow” powinien być przekazany Wojennomorskiej Fłotie w kwietniu 2017 roku.
Po pożarze rzecznik stoczni Sriednio-Niewskiej wyjaśniał, że pomimo zniszczeń okręt „zostanie przekazany klientowi w terminie, jaki wcześniej ustalono” (w kwietniu, maju 2017 r.), a 8 czerwca 2015 r. kierownictwo stoczni podjęło decyzję o kontynuowaniu budowy trałowca na bazie istniejącego, nadpalonego kadłuba. Jednak obecne, wstępne plany zakładają podniesienie bandery na tym trałowcu dopiero w 2020 roku, a więc trzy lata po terminie.
Tymczasem przypomnijmy, że zgodnie z umową zawartą w kwietniu 2014 r. z rosyjskim ministerstwem obrony ze stocznią Sriednio-Niewską, trzy pierwsze, zamówione okręty projektu 12700 miały zostać dostarczone w latach 2016 – 2018. Teraz wiadomo, że trzeci w serii okręt „Władimir Jemielianow” ma być zdany w maju 2019 r., a drugi - rok później.
Może to oznaczać, że kadłub „Gieorgija Kurbatowa” naruszony pożarem trzeba było wykonywać od początku. Oznacza to konieczność wejście do kolejki do matrycy i praktyczne przesunięcie programu o jeden okręt do tyłu. Potwierdza to m.in. film z akcji ratowniczej ujawniony na YouTube. Widać na nim wyraźnie, że płonęła cała, środkowa część kadłuba w taki sposób, że by dostać się do jego wnętrza trzeba było ciąć burty. Obliczono później, że paliło się 600 metrów kwadratowych powierzchni.
Rosyjskie ministerstwo obrony tłumaczyło się w oficjalnych komunikatach, że straty nie były takie duże, ponieważ kadłub nie był jeszcze wyposażony w specjalistyczne wyposażenie przeciwminowe. W rzeczywistości sytuacja nie była aż taka sprzyjająca, gdyż wewnętrzne, największe systemy pokładowe prawdopodobnie były już na miejscu. Do zaprószenia ognia doszło bowiem podczas przerwy technologicznej, a więc już po procesie budowaniu kadłuba, gdy w powietrzu unoszą się rzeczywiście łatwopalne opary. W tym przypadku procedury okazują się u Rosjan w pełni skuteczne. Zawiódł prawdopodobnie sam sposób realizacji procesu wyposażania okrętu. Rosjanie nie poinformowali jednak o przyczynach wypadku oraz jakie podjęto działania, by do tego rodzaju niepożądanych zdarzeń nie doszło w przyszłości, w tym także podczas realizacji zadań na morzu.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]