Reklama
  • Wiadomości

Robotyzacja podwodnej floty ratowniczej po rosyjsku

Rosjanie postanowili wprowadzić dziesięć sterowanych przewodowo robotów podwodnych „Marlin-350” do sił poszukiwawczo-ratowniczych marynarki wojennej, prawdopodobnie kopiując zachodnie rozwiązania techniczne. Wprowadzanie robotów do służby ma się zakończyć do końca 2017 r.

  • Rosyjski robot podwodny „Marlin-350”. Fot. www.mil.ru
    Rosyjski robot podwodny „Marlin-350”. Fot. www.mil.ru
  • Robot podwodny Falcon szwedzkiej firmy Saab z jednym pędnikiem pionowym. Fot. M.Dura
    Robot podwodny Falcon szwedzkiej firmy Saab z jednym pędnikiem pionowym. Fot. M.Dura
  • Rosyjski robot podwodny „Marlin-350”. Fot. www.mil.ru
    Rosyjski robot podwodny „Marlin-350”. Fot. www.mil.ru

Po katastrofie okrętu podwodnego „Kursk” rosyjska marynarka wojenna zaczęła wyposażać swoje służby ratownicze w najnowszej generacji sprzęt zachodni. Dotyczyło to m.in., sprzętu wykorzystywanego przez płetwonurków i nurków oraz robotów podwodnych. Sankcje nałożone na władze w Moskwie za agresję na Ukrainę spowodowały, że Rosjanie musieli ponownie wrócić do zasad istniejących w czasach komunistycznych i zacząć produkować u siebie wszystko to, co jest potrzebne w siłach zbrojnych.

Dotyczy to również robotów podwodnych. Nowe, sterowane przewodowo pojazdy opracowano w rosyjskiej firmie Tetis Pro, która zajmie się także ich produkcją. Roboty przeszły już pozytywnie badania państwowe, wydano również zgodę na wykorzystywanie ich w rosyjskiej marynarce wojennej.

Zgodnie z informacją opublikowaną przez ministerstwo obrony Federacji Rosyjskiej, roboty „Marlin-350” będą wykorzystywane przede wszystkim w akcjach poszukiwawczych i ratowniczych, szczególnie podczas inspekcji obiektów podwodnych znajdujących się w niebezpieczeństwie. Pojazd będzie mógł również wykonywać pewien zakres robót podwodnych dzięki zamontowanemu na nim manipulatorowi, również opracowanemu przez Rosjan. Maksymalną głębokość działania określono na 350 m (w wodach słodkich i słonych) przy długości kabloliny 450 m.

Rosjanie oczywiście chwalą się, że ich pojazd nie ustępuje swoim zachodnim odpowiednikom. I rzeczywiście pozornie roboty „Marlin-350” nie obiegają konstrukcją od standardowych, podobnych urządzeń wykorzystywanych na świecie. Co więcej - do złudzenia przypominają jeden z najbardziej rozpowszechnionych na zachodzie robotów tej klasy – ROV (Remotely Operated Vehicle) typu Falcon szwedzkiej firmy Saab (stosowany m.in. w Marynarce Wojennej RP).

Rosyjski robot podwodny „Marlin-350” – fot. www.mil.ru

Robot podwodny Falcon szwedzkiej firmy Saab z jednym pędnikiem pionowym. Fot. M.Dura

Rosyjski pojazd ma cztery silniki z pędnikami umieszczonymi horyzontalnie (do manewrowania w poziomie), co jest rozwiązaniem rzeczywiście powszechnie stosowanym – w tym oczywiście na szwedzkich Falconach. Różnica jest natomiast w liczbie pędników wertykalnych, sterujących ruchem w pionie. Rosjanie zastosowali dwa takie silniki, natomiast Szwedzi już tylko jeden. W szwedzkim Falconie w zupełności to wystarczyło, pomimo, że jest to robot większy od rosyjskiego (1000 x 500 x 600 mm w porównaniu do 840 х 590 х 370 mm w przypadku „Marlin-500”) oraz cięższy (60 kg w porównaniu do 50 kg). Rosjanie nie pochwalili się przy tym maksymalnym ładunkiem użytecznym, jaki może być zabrany przez ich pojazd (u Falcona to około 14 kg).

Rosyjski robot podwodny „Marlin-350” z dwoma pędnikami pionowymi. Fot. www.mil.ru

Sterowanie odbywa się w podobny sposób, jak w typowych robotach podwodnych, z możliwością wprowadzenia rewersu na silnikach. Daje to, według Rosjan, możliwość wykonywania wszystkich zadań, jakie mogą pojawić się w czasie akcji poszukiwawczo-ratowniczych. Ma w tym pomóc zestaw akcesoriów – w tym przede wszystkim systemy obserwacyjne: kamera TV wysokiej rozdzielczości (Full HD), sonar wielowiązkowy i sonar dookólny.

Pulpit sterpwania rosyjskiego robota podwodnego „Marlin-350”. Fot. www.mil.ru

Typowy pulpit sterowania robotów podwodnych. Fot. M.Dura

Zdziwienie wzbudza natomiast wynośny, rosyjski pulpit sterowania, który w najnowszych rozwiązaniach (w tym na szwedzkim Falconie) montuje się z zasady w szczelnej obudowie. Zwiększa to jego ciężar, ale doświadczenie z różnego rodzaju misji wyraźnie pokazują, że inne rozwiązanie naraża całość na zamoczenie i awarię – nawet przy bardzo uważnej obsłudze. Rosjanie jak na razie stosują jedynie pulpit bryzgoszczelny.

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama