Siły zbrojne
Rakiety „Dźwina” nadal skuteczne w Syrii
Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało o testach, jakie przeprowadzono w Syrii by udowodnić skuteczność sześćdziesięcioletnich zestawów rakietowych S-75 „Dźwina”. Według Rosjan rakiety pochodzące z początku lat sześćdziesiątych można nadal wykorzystywać do zwalczania celów powietrznych, w tym przede wszystkim bezzałogowych aparatów latających.
Zgodnie z informacją opublikowaną na oficjalnej stronie rosyjskiego ministerstwa obrony, w czasie ćwiczeń z siłami obrony przeciwlotniczej, syryjska armia miała zestrzelić bezzałogowy aparat latający. Wykorzystano do tego rakietowy zestaw przeciwlotniczy S-75 „Dwina”, który pierwsze sukcesy odnosił jeszcze pod koniec lat pięćdziesiątych.
Ministerstwo Obrony zacytowało przy tym raport przekazany przez dowodzącego baterią, syryjskiego oficera, kapitana Muhammada Shahshira, który potwierdził, że cel był śledzony jeszcze przed jego wejściem w zasięg rakiety, a więc ponad 40 km od wyrzutni. Z jego opowieści wynika również, że do zniszczenia bezzałogowca wystarczył tylko jeden pocisk. W sumie od momentu wykrycia celu do wystrzelenia rakiety upłynęło 10 minut. Natomiast pocisk miał dotrzeć do drona po 30 sekundach. Przy prędkości rakiety system „Dwina” przekraczającej 3 Mach oznacza to trafienie w obiekt oddalony o około 30 km. Wtedy właśnie cel miał zniknąć z ekranu, co jak się później okazało było związane z jego trafieniem.
„Byliśmy na służbie i zobaczyliśmy na ekranie w jednym momencie kilka śladów aparatów latających. Natychmiast podnieśliśmy alarm. Szybko zorientowaliśmy się, że jeden bezzałogowiec leci prosto na nas. Na początku tylko go śledziliśmy, był bardzo daleko i strzelanie do niego byłoby nieskuteczne. Ale kiedy dron podleciał bliżej i wszedł w skuteczną strefę ostrzału, natychmiast wystrzeliliśmy rakietę”.
Najważniejsza w rosyjskim komunikacie był jednak ocena systemu S-75 „Dźwina” wystawiona przez syryjskich wojskowych. Pomimo, że ten kompleks przeciwlotniczy został opracowany w latach pięćdziesiątych to okazuje się on nadal użyteczny w zwalczaniu określonego rodzaju celów powietrznych. Według Syryjczyków jest to rozwiązanie łatwe w utrzymaniu, szczególnie gdy ma się doświadczenie w jego wykorzystaniu, jak również dobrze funkcjonujący system serwisowy.
Świadczy o tym chociażby sam sposób przeprowadzenia ćwiczenia, w którym przetrenowano również dość żmudną procedurę ładowania rakiety S-75, która najpierw została położona na pojazd transportowy, a następnie przetransportowana do wyrzutni i zainstalowana na niej.
Pomimo wieku i przestarzałych technologii, te ponad sześćdziesięcioletnie systemy rakietowe są nadal wykorzystywane bojowo w czasie walki z „terrorystami”. Syryjscy wojskowi mieli potwierdzić, że rakietami systemu „Dwina” udało im się zestrzelić nowoczesne drony. Taki sukces miała również odnieść uczestnicząca w ćwiczeniu bateria rakietowa, której udało się trafić jednego drona w 2020 roku.
Oczywiście Syria wykorzystuje również inne systemy przeciwlotnicze. W ćwiczeniu opisywanym przez resort obrony Rosji ćwiczeniu wzięły jeszcze udział zestawy rakietowe Buk-M2E, armaty przeciwlotnicze ZU-23 kalibru 23 mm oraz przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe klasy MANPADS typu 9K38 „Igła”. Ale syryjskie siły zbrojne są również wyposażone w baterie rakiet przeciwlotniczych S-300, S-200, S-125 „Newa”, 2K12 „Kub” oraz mobilne zestawy przeciwlotnicze: 9K33 „Osa”, 9K35 „Strieła-10”, 9M311-1M „Tunguska” i Pancyr-S1.
Starsze kompleksy (takie jak np. S-125 „Newa” czy 2K12 „Kub”) nie mają większej wartości bojowej w odniesieniu do współczesnych załogowych statków powietrznych, głównie z powodu słabej odporności na przeciwdziałanie radioelektroniczne. Jednak w odniesieniu do systemów bezzałogowych, które nie mają takiej możliwości reagowania jak nowoczesne myśliwce, stare rakiet okazują się nadal przydatne.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie