Reklama

Siły zbrojne

Przeciwlotniczy przełom w Polsce. Drony coraz większym zagrożeniem

Autor. Defence24.pl

Polska podejmuje kroki w celu sprawnej modernizacji swoich wojsk obrony przeciwlotniczej. Dostarczono już pierwsze elementy zestawów obrony powietrznej nowej generacji. Jednocześnie coraz większym zagrożeniem są bezzałogowce, a polski przemysł opracowuje coraz więcej rozwiązań służących do ich zwalczania.

Reklama

Gen. bryg. Kazimierz Dyński, szef zarządu Obrony Powietrznej i Przeciwrakietowej Inspektoratu Rodzajów Wojsk Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych we wstępie odniósł się do celów konferencji Defence24 DAY. Zaznaczył, że celem jest szerokie oddziaływanie i informowanie o potrzebach w zakresie bezpieczeństwa.

Reklama

Gen. Dyński zaznaczył, że percepcja zagrożeń zmienia się wraz z przebiegiem pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę, która trwa już ponad 450 dni. W czasie wojny obserwujemy zastosowanie nowych środków napadu powietrznego, co wymaga adaptacji obrony powietrznej. Odniósł się do użycia rakiet Kindżał, określanych czasem jako hipersoniczne a czasem supersoniczne, ale też wykorzystania rakiet balistycznych, w tym typu Iskander, o różnych profilach lotu oraz pozoratorów. Kolejnym wyzwaniem jest użycie środków bezpilotowych, ewoluujące w trakcie prowadzenia konfliktu.

Czytaj też

Generał podkreślił, że wojna oznacza możliwość zweryfikowania dotychczasowych założeń użycia sił zbrojnych. Zagrożenia nie mają już tylko charakteru hybrydowego, ale pełnoskalowy, włącznie z atakami na osiedla mieszkalne na przykład z użyciem rakiet manewrujących. Na Ukrainie obrona powietrzna jest kluczowym elementem walki o panowanie w powietrzu, bo żadna ze stron jeszcze go nie uzyskała.

Reklama
Autor. Defence24.pl

W kontekście Polski gen. Dyński podkreślił, że istotne znaczenie będą mieć – między innymi - budowanie zdolności odstraszania, rozpoznania, rażenia, sieciocentryczności i datacentryczności, rozwój systemów dowodzenia i kierowania walką, współpraca w sojuszach, także w kontekście bazy w Redzikowie, oraz. oczywiście, wprowadzenie nowych zestawów obrony powietrznej i przeciwrakietowej. Dla tych ostatnich ważne są m.in. wielokanałowość, budowa zdolności zwalczania celów balistycznych, zwiększanie zasięgu rażonych celów, ale też – co warto podkreślić – możliwość działania pasywnego, bez promieniowania w czasie lotu rakiety na cel.

Będą to więc zestawy średniego zasięgu Wisła, krótkiego zasięgu Narew, a także inne systemy – Pilica+, Sona, Nida czy Piorun, należące do warstwy bardzo krótkiego zasięgu. Generał zwrócił uwagę na szybkie procedowanie programów mała Narew i Pilica+. Pierwszy z tych systemów – zamówiony w zeszłym roku – ma osiągnąć wstępną gotowość bojową już w lipcu 2023 roku, a strzelanie planowane jest jeszcze w czerwcu.

Czytaj też

Artur Przygoda, prezes zarządu AP Flyer, omówił historię firmy i drogę do budowania zdolności zwalczania bezzałogowych systemów powietrznych. Spółka rozpoczynała od serwisu lotów VIP, ale już w 2009 roku zaangażowała się w badanie kompatybilności elektromagnetycznej (EMC). To utorowało drogę do zbudowania pierwszego systemu wykrywania i zwalczania bezzałogowców, który wdrożono w 2015 roku.

Od 2018 roku rozpoczęto natomiast sprzedaż systemu C-UAS MADDOS, a dwa lata później rozpoczęto również produkcję bezzałogowców pionowego startu (VTOL). Prezes Przygoda podkreślił, że zagrożenia ze strony dronów dotyczą nie tylko wykorzystania jako broni (w tym przeciwko czołgom) czy rozpoznania, ale też przemytu oraz kolizji ze statkami załogowymi. Sam system MADDOS składa się z sensorów: radarów 3D/4D firmy RADA, pasywnych sensorów RF oraz środków optoelektronicznych, systemu neutralizacji (zakłócanie w różnych trybach lub przejmowanie kontroli) oraz oczywiście systemu dowodzenia i kierowania, a także analizy danych.

Autor. Defence24.pl

Innym efektorem jest system wyposażony w siatkę, mogący przejmować nieprzyjacielskie drony, służący głównie do walki z wielowirnikowcami. Dodatkowo finalizowane jest opracowanie bezzałogowca powietrznego DroneKiller, który będzie służył do neutralizacji wrogich bezzałogowców i amunicji krążącej. System ma zostać wdrożony jeszcze w tym roku. Możliwa jest też integracja innych efektorów. MADDOS dostępny jest w trzech konfiguracjach (stacjonarnej, przenośnej/przewoźnej oraz mobilnej, także działającej w ruchu). Wariant mobilny może też zapewniać ochronę przed wybuchami improwizowanych ładunków wybuchowych (IED). Z kolei opracowany przez AP Flyer system bezzałogowy VTOL 350e to zestaw o masie 22,5 kg, z czego do 3 kg stanowi ładunek. Silnik jest elektryczny, długotrwałość lotu wynosi 3 h, a zasięg łączności radiowej 40 km.

Radosław Piesiewicz, współzałożyciel firmy Advanced Protection System, która dostarcza system zwalczania bezzałogowców SkyCtrl i radary FieldCTRL na początku swojej prezentacji skupił się na zagrożeniach, jakie mogą wystąpić i występują w konflikcie na Ukrainie. Drony i amunicja krążąca są używane m.in. do niszczenia sprzętu wojskowego włącznie z armatohaubicami Krab, czy zestawów obrony powietrznej, a także infrastruktury krytycznej. Skala zaangażowania bezzałogowców jest ogromna – Ukraińcy co miesiąc pozyskują i tracą 10 tysięcy dronów.

W celu skutecznego zwalczania bezzałogowców niezbędne są, na początku, detekcja, śledzenie i klasyfikacja, czyli zapewnienie świadomości sytuacyjnej. Istotne jest tutaj odróżnienie dronów od ptaków, jak i klasyfikowanie bezzałogowców. Do tego zadania można wykorzystywać radary FieldCTRL. Mają one odpowiednie parametry, co jest potwierdzone wnioskami z działań na Ukrainie: zarówno jeśli chodzi o wykrywanie małych, komercyjnych dronów, jak i większych w rodzaju Shahedów. Co ważne, radar jest w pełni polskim opracowaniem.

Autor. Defence24.pl

Prezes Piesiewicz przyznał, że nie każdy dron można zwalczać niekinetycznie (zakłócić), dlatego w procesie zwalczania najpierw trzeba użyć systemu zakłócania, a potem być gotowym na wykorzystanie systemu kinetycznego. Jeśli chodzi o ten drugi, to SkyCTRL został zintegrowany z armatą Bushmaster II z amunicją programowalną i dostarczony Wielkiej Brytanii. Oczywiście oprócz radarów i efektorów Advanced Protection Systems opracowała też autorskie oprogramowanie wsparcia, z modułami dowodzenia i kierowania (C2), analizy danych, a także PDQ – badający skuteczność radarów w określonych uwarunkowaniach terenowych. Rolą zestawów SkyCTRL w Wojsku Polskim jest „obrona obrońców" – Defend the Defender, czyli osłona zestawów obrony powietrznej. System dostępny jest w wersji przenośnej, mobilnej oraz kontenerowej.

Tim Mitchell Bennet, MBDA UK Technical Executive, Senior Technical Advisor Poland mówił o konieczności integracji systemów obrony powietrznej w ramach „systemu systemów" (lub „supersystemu") i roli testowania. Podkreślił, że stopniowo rośnie stopień skomplikowania systemów OPL budowanych we współpracy Polski i Wielkiej Brytanii. O ile zakupiona w 2022 roku mała Narew jest uzbrojona tylko w pociski CAMM, o tyle system Pilica+ zamówiony w 2023 roku obejmuje już wiele innych efektorów (rakiety Piorun, artylerię lufową, system antydronowy). Z kolei w zestawie Narew będzie wykorzystywanych kilka rodzajów radarów (PET-PCL, Sajna czy P-18PL), a także system IBCS z elementami wsparcia.

Przedstawiciel MBDA podkreślił, że polski system będzie pierwszym w Europie, który na poziomie narodowym pozwoli na obronę w konflikcie o dużej intensywności. Z kolei jak na razie wiodącą rolę w budowie zintegrowanych systemów odgrywają USA. Dowodem jest choćby fakt, że w procedurach operacyjnych użycia Patriota z IBCS zrezygnowano z odpalania dwóch pocisków Patriot na jeden cel, na rzecz wystrzeliwania pojedynczego pocisku. Integracja systemu i zrozumienie, jak on działa, pozwala na optymalne zaplanowanie zarówno użycia, jak i rozwoju systemu.

Autor. Defence24.pl

Istnieje kilka poziomów zdolności testowania „supersystemu" obrony powietrznej: od modeli analiz operacyjnych, poprzez modele działania, eksperymenty, symulacje i szkolenia, systemy referencyjne i integracyjne, aż po strzelania poligonowe. I wszystkie te elementy są potrzebne, ale bardzo ważne jest szerokie stosowanie „pośrednich" działań: bardziej zaawansowanych niż analiza operacyjna, a mniej kosztownych niż ostre strzelania. MBDA UK jest gotowa do dostarczenia Polsce narzędzi, które pozwolą na prowadzenie zaawansowanych symulacji i modelowania. Te pozwolą zrozumieć, jak będzie działał system, a następnie optymalnie go eksploatować i rozwijać. Rozwijać także w kontekście programu przyszłego pocisku CAMM-MR.

Przemysław Kowalczuk, członek zarządu Mesko S.A. zaprezentował plany rozwoju spółki, jeśli chodzi o przenośne zestawy przeciwlotnicze Piorun. Podkreślił, że broń musi być cały czas rozwijana, nawet jeśli obecnie odnosi sukcesy na polu walki i jest przedmiotem zainteresowania użytkowników eksportowych. W prezentacji prezes Kowalczuk skupił się na dwóch obszarach rozwoju zestawu.

Pierwszy to Lotniczy Zestaw Rakietowy Piorun, obejmujący zastosowanie technologii Pioruna na statki powietrzne – śmigłowce, niektóre typy samolotów, ale i bezzałogowe statki powietrzne. Prace w tym zakresie prowadzone są od 2021 roku ze środków własnych, a w 2023 roku wystąpiono w grupie kilku podmiotów (PGZ, Mesko, CRW Telesystem-Mesko, ITWL) o dofinansowanie części rozwojowej z NCBR. Aby taka integracja była możliwa, niezbędne jest dostosowanie Pioruna do spełniania wymogów operacyjnych, ale też norm lotniczych (awiacyjnych). Przewidziane są między innymi dostosowanie systemu chłodzenia głowicy optoelektronicznej oraz modyfikacja silnika marszowego, a także opracowanie nowej wyrzutni wraz z zasobnikiem do przenoszenia dwóch wyrzutni na statku powietrznym. Wreszcie, systemy kierowania ognia platform-nosicieli muszą zostać zmodyfikowane, by używać takiego uzbrojenia. Przewidywany czas do wdrożenia to 3-4 lata.

Autor. Defence24.pl

Drugim projektem jest Piorun NG, czyli budowa zestawu odpalanego z wyrzutni naramiennej nowej generacji. Nowy system, opracowywany już przez Mesko i CRW Telesystem-Mesko będzie miał znacznie zwiększoną odporność na zakłócenia i nowy system naprowadzania. Zmodyfikowane zostanie też oprogramowanie pocisku rakietowego i zestawu startowego, system sterowania aerodynamicznego i blok zasilania. W efekcie może on mieć także nieco zwiększony zasięg. Przy planowaniu rozwoju zestawu zostaną też uwzględnione rozwiązania pozwalające ograniczyć koszt produkcji. Efekty tych prac mają być wykorzystane w przyszłym systemie rakietowym Grzmot, który będzie się cechował dużo większym zasięgiem.

Piotr Dyderski, reprezentujący PIT-RADWAR, przedstawił stację radiolokacyjną P-18PL, która ma zdecydowanie wzmocnić zdolności zestawów obrony powietrznej, jakie pozyskuje Polska. We wstępie do prezentacji przypomniał, że spółka zatrudnia ponad 1,5 tys. osób, z których 40 proc. to inżynierowie, w czterech lokalizacjach. Obok radarów, od bardzo krótkiego, poprzez średni, aż do dalekiego zasięgu (do tej klasy zalicza się P-18PL), PIT-RADWAR oferuje też systemy uzbrojenia przeciwlotniczego, takie jak zestawy Poprad oraz morskie i lądowe systemy z armatami 35 mm w różnych konfiguracjach, systemy identyfikacji swój-obcy IFF Mode 5, oraz oczywiście systemy rozpoznania/nadzoru oraz dowodzenia i kierowania walką (C2/C4ISR). PIT-RADWAR jest też integratorem systemów obrony powietrznej, w tym Narwi.

Stacja P-18PL działa w nietypowym paśmie VHF (na falach metrowych). To pasmo stosunkowo dobrze pozwala na wykrywanie nie tylko klasycznych celów aerodynamicznych (samoloty, śmigłowce) czy rakiet balistycznych, ale też obiektów o obniżonej skutecznej powierzchni odbicia (klasy stealth). Stacja ma też możliwość wykrywania i śledzenia celów lecących z prędkością hipersoniczną.

Autor. Defence24.pl

Jest to mobilna trójwspółrzędna stacja z elektronicznie sterowaną wiązką (AESA), z możliwością pracy w trybach aktywnym i pasywnym. W tym ostatnim jeden z radarów, oddalony od zagrożonego obszaru emituje promieniowanie, a drugi odbiera sygnały. Radar może współpracować z różnymi systemami (w tym Link 16, IBCS i inne) i działać w systemie NATO Secret. Radar przeszedł już w ubiegłym roku badania kwalifikacyjne, a w tym roku przewidywane jest podpisanie kontraktu. Radar P-18PL jest definiowany programowo, więc będzie sprawnie można dodawać nowe funkcjonalności. System będzie integralną częścią zestawów rakiet obrony powietrznej Wisła i Narew.

Z kolei Jeff Newsom, dyrektor ds. wymagań i zdolności w zakresie systemów rakietowych Raytheon Technologies zademonstrował system zwalczania bezzałogowych statków powietrznych oparty na laserowym systemie rażenia. Podkreślił, że zarówno doświadczenia z Ukrainy, jak i Bliskiego Wschodu wskazują, że szczególnie małe drony, tanie i trudne do zwalczania przez klasyczne systemy obrony powietrznej, stanowią duże niebezpieczeństwo. Dlatego potrzebne są zintegrowane systemy obrony powietrznej, które będą zdolne do walki zarówno z dronami, jak i z klasycznymi zagrożeniami, za pomocą różnych środków rażenia zapewniających właściwy stosunek koszt-efekt dla każdego rodzaju celu.

Propozycją Raytheon w tym kontekście jest właśnie laserowy system rażenia, służący do zwalczania bezzałogowców. Koszt pojedynczego „strzału" jest porównywalny do kubka kawy. System jest już wykorzystywany przez wojska lądowe i siły powietrzne USA. Jest już rozmieszczony operacyjnie, przeszkolono ponad 100 operatorów. System jest obsługiwany przez jednego operatora, wykorzystującego system z prostym interfejsem, podobnym do kontrolera do gier, co znacząco ułatwia proces szkolenia i przygotowania żołnierzy. Jednocześnie może on być integrowany z różnymi sensorami (radarami i systemami dowodzenia), sam dysponuje natomiast sensorami optoelektronicznymi. Efektor jest na tyle dokładny, że może zwalczać całe bezzałogowce, ale też ich konkretne punkty (np. silniki, kamery), tak by po obezwładnieniu bezzałogowca można było zbadać jego elementy.

Autor. Defence24.pl

System jest też skalowalny. Przykładowo, siły powietrzne USA używają do obrony lotnisk lasera o mocy 15 kW, a wojska lądowe, nieco cięższego o mocy 50 kW (DE-MSHORAD na KTO Stryker) może też obok dronów zwalczać pociski artyleryjskie, rakietowe oraz moździerzowe (C-RAM). Ma modułową budowę – można wykorzystywać system zintegrowany z pojazdem, jak i spaletyzowany, ułatwiający transport strategiczny i operacyjny.

Krzysztof Lustofin, dyrektor Centrum Badawczo-Rozwojowego Zakładów Mechanicznych Tarnów mówił o sposobach zwalczania Bezzałogowych Statków Powietrznych. Podkreślił, że nawet komercyjne lub prowizoryczne drony mogą powodować znaczne szkody i to nie tylko w czasie wojny. Zaznaczył, że Zakłady Mechaniczne Tarnów rozwijają zarówno systemy kinetycznego, jak i niekinetycznego zwalczania bezzałogowych statków powietrznych, uczestnicząc w pracach z finansowaniem z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Prelegent dodał, że systemy działające niekinetycznie są szczególnie przydatne dla użytkowników cywilnych i w czasie pokoju.

Jeśli chodzi o systemy kinetycznego zwalczania bezzałogowców, ZM Tarnów opracowało kinetyczny efektor oparty na wielolufowym karabinie maszynowym 12,7 mm, o teoretycznej szybkostrzelności 3600 strzałów na minutę. Jest on wyposażony w głowicę optoelektroniczną z kamerami dzienną i termowizyjną oraz wideotrackerem i dalmierzem laserowym. Z systemem mogą współdziałać różne radary (testowano izraelskie firmy RADA oraz polskie firmy APS). Przy współpracy z tą ostatnią firmą zademonstrowano system wyposażony w polski radar osadzony na pojeździe terenowym Ford. System jest prosty w obsłudze i może być stosowany w różnych konfiguracjach.

Autor. Defence24.pl

Z kolei system niekinetycznego rażenia opracowywany jest we współpracy z Wojskową Akademią Techniczną i firmą Kubara Lamina. Przeprowadzono już pierwsze testy prototypu, w którym został on z powodzeniem wykorzystany do rażenia grupy bezzałogowców. W przyszłości system rażenia niekinetycznego będzie mógł – podobnie jak system kinetyczny – być stosowany w różnych konfiguracjach, także w wersji kontenerowej. Podczas bloku prezentacji zademonstrowano też filmy ze strzelań poligonowych systemu kinetycznego w Ustce. Do zniszczenia danego bezzałogowca system kinetyczny wykorzystywał krótkie, około 30-40 nabojowe serie.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (3)

  1. DIM1

    "10.000 dronów pozyskiwanych i traconych miesięcznie", "szczególnie drony małe i tanie", "niektóre drony odporne są już na zakłócenia radiowe" - gdzie Pan jest, Panie D. ? A tak naśmiewałeś się kilka lat temu z mojej "bujnej fantazji" ? A teraz krok następny (też wyśmiany), technicznie już dziś realny, reszta to tylko decyzje polityków i dowódców: Drony, inteligentne jak telefon komórkowy już sprzed 10 lat, czyli w zadanym obszarze, strzelające z broni małokalibrowej prosto w twarz żołnierza/kogokolwiek. Powtarzam: dziś JUŻ TECHNICZNIE ZREALIZOWANE modele, widziałem je na wystawie w Atenach. Reszta to tylko decyzje ! Oraz ich masowa, zrobotyzowana produkcja, niczym dziś karabinków szturmowych. Plus podobne drony (małe !), ale przenoszące pociski rakietowe, strzelane prościutko np. w pojazd czy schron. Zagrożenie znaną dziś artylerią zupełnie zblednie, przy skutkach tych zmian ! Także DZIŚ JUŻ MOŻLIWYCH TECHNICZNIE !

    1. DIM1

      Stoisko firmy, w małym pudełku, coś jak to od butów "adidas", oferującej oprogramowanie do "każdego rozpoznania obrazowego", na bazie "każdego dostarczonego obrazu video", "z dowolnego drona". Moje pytanie: Czy możecie Państwo dostarczyć program ze wskazywaniem położenia twarzy żołnierzy ? Odpowiedź: Oczywiście ! - mój koment: mój nabyty za 70 Euro detalicznie, koreański smartfon, model bodaj 2016, też to potrafi. Ani nie zauważyłem jeszcze, by kiedykolwiek pomylił się ? Dodajmy to do prezentowanych tam (i w youtube także, nawet konstrukcji amatorskich !) małych dronów, świetnie strzelających z broni palnej, jasne że trafiających w cel... I to jest najbliższa przyszłość. Jeśli tylko ktoś podejmie decyzję o zamawianiu większych ilości, niż prototypy. Znaczy ktoś następny po Turcji, która już ze dwa lata temu...

  2. Thorgal

    Teraz tylko poskładać te klocki do kupy i mamy skuteczną ochronę antydronową dla Krabów na przykład....Jeszcze lepiej by było gdyby taki zestaw był mobilny.....

  3. Paweł P.

    W tagach brakuje SkyCTRL – coś czuję, że perełka rośnie.

Reklama