Reklama

Siły zbrojne

Pierwsze Advanced Hawkeye już w japońskiej służbie

Pierwszy japoński E-2D Advanced Hawkeye. Fot. Northrop Grumman
Pierwszy japoński E-2D Advanced Hawkeye. Fot. Northrop Grumman

Northrop Grumman ujawnił, że pod koniec marca dostarczył do Japońskich Sił Samoobrony pierwszy samolot wczesnego ostrzegania E-2D Advanced Hawkeye. Maszyny tego typu mają w znaczący sposób wzmocnić potencjał japońskiego lotnictwa, komunikując się z najnowszego typu systemami uzbrojenia, w tym myśliwcami F-35, a także z sojuszniczymi jednostkami US Navy.

Japonia jest największym, poza stanami Zjednoczonymi, użytkownikiem samolotów rodziny E-2. Od 1983 roku zaczęła pozyskiwanie tych samolotów w wersji E-2C Hawkeye i do dzisiaj ma służbie aż 13 takich latających powietrznych stanowisk wczesnego ostrzegania. Samoloty te stają się już jednak coraz bardziej przestarzałe. Dlatego w listopadzie 2014 r. Tokio zdecydowało się na wybór kolejnej wersji Hawkeye’a i w latach 2015-18 złożyło kolejne zamówienia na cztery maszyny wersji E-2D (ich koszt to 945 mln USD). Co ciekawe w 2018 roku Waszyngton wydał zgodę na sprzedaż do Japonii nawet do dziewięciu kolejnych E-2D (za około 3 mld USD). Razem daje to liczbę 13, a zatem Japonia chce prawdopodobnie wymienić wszystkie samoloty wersji C na nowe na zasadzie „jeden za jeden”.

Jak podaje Northrop Grumman skromna zmiana sufiksu w nazwie skrywa w sobie przeskok „o dwie generacje” i znaczącą poprawę jeśli chodzi o zdolności Kraju Kwitnącej Wiśni to dozoru przestrzeni powietrznej (m.in. znacznie większy zasięg wykrycia celu) i zapewniania zdolności szybkiego ostrzegania, a także współdziałanie na sieciocentrycznym polu bitwy. Zwiększone zdolności wykrywania umożliwia to radiolokator APY-9 pracujący w pasmach Ka, Ku, X i C, a częściowo także w S i umożliwiający lokalizowanie z dużej odległości nawet trudnowykrywalnych myśliwców. Może też naprowadzać pociski, w tym AIM-120 AMRAAM i SM-6.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (6)

  1. dim

    Napisano w artykule: "...umożliwiający lokalizowanie z dużej odległości nawet trudnowykrywalnych myśliwców. Może też naprowadzać pociski, w tym AIM-120 AMRAAM i SM-6... " - Ale w takim razie rozważmy jaka jaka jest idea zastępowania takiego samolotu AWACS śmigłowcem ? Jak ten rosyjski "AWACS" Mi-38, zlecony właśnie do opracowania zakładom i instytutom ? Z jakich względów śmigłowiec, nie samolot ? Mają zostać weń wyposażone m.in. wojska powietrznodesantowe. Amator, twierdzę że z całą pewnością także do sterowania dronami, w tym rojami uderzeniowymi. Bo to jest tak, jak z komputerami: Dokładam programy jeden, drugi, dziesiąty, instaluję nowsze wydania Windowsów, szukam nowych drajwerów do starszych peryferiów, przecież sprzętu pełnosprawnego... ale komp dławi mi się, spóźnia i wiesza. I co wtedy robię ? Kupuję całą nową maszynę (a nie tylko oddzielnie procesor czy płytę, czy pamięci, czy napęd, czy interfejsy komunikacyjne). Cały komp od nowa zaprojektowany. I tu jest tak samo. Dane zwiadu, roje dronów bojowych - czyli nowy wielki strumień danych w obie strony - plus setki, tysiące innych źródeł info (jak to przy wojsku zsieciowanym). Czyli łącznie setki tysięcy czy miliony razy więcej danych do przetworzenia i nowe zadania. A wśród nich i sterowanie atakami roju. Otóż dobre drony już są. Na razie bardzo drogie i sterowane pojedynczo. Ale jeśli seryjnie wyprodukują je roboty przemysłowe, wtedy drony te staną się prawie tak tanie jak dziś tanie są np. te "militarnie obudowane" telefony komórkowe. Bo ile dziś kosztują smartfony, proszę zauważyć, że o możliwościach obliczeniowych podobno większych, niż były pierwsze komputery myśliwca F-22 ? Czyli w przypadku dronów jest to tylko kwestia software do sterowania rojami plus mozliwość obsługi tysiące razy większej ilości danych teletransmisji. Otóż wszystko to, a przykładowo automatyczne rozpoznanie i śledzenie raz zaznaczonego obiektu, jest już w cywilu gdzieś tam realizowane. Na przykład prosty smartfone od razu rozpoznaje twarze, w funkcji "aparat fotograficzny" i już ich nie zgubi. Trzeba tylko przenieść takie zdolności także na algorytmy walki. Wojsko Polskie wprowadzi w tym czasie 77 sztuk Popradów ? Jednak bezbronnych wobec ataku roju dronów - oczywiście widzą nadlatujący rój i ten dron zbliżający się do nich, w ciągu sekund. Obliczą jego trajektorię, ale nie będą mieć czym doń strzelić. Ktoś nie przewidział? Czy może przewidział, ale w wersji całej półsfery obserwacji naraz, w nowym polskim systemie samoobrony pojazdów, o którym my tu nie czytamy, ale taki właśnie powstaje ? No to niech się ten system pospieszy !

    1. Radioamator

      Namierzy i wyśle w ich stronę kierunkowy sygnał zakłócający, który przesyci anteny ich urządzeń łączności. A wtedy nie pomoże żadne filtrowanie za pomocą PGA, ani zmiany częstotliwości nośnej i komunikacja będzie zerwana na amen. Twój rój albo spadnie na ziemię, albo poleci z powrotem do domu, korzystając z nawigacji bezwładnościowej. Jedynym sposobem, aby uniknąć tego typu zagrożeń jest antena fazowa i emisja sygnału w postaci wiązki kierunkowej. Ale nikt tego typu urządzeń nie będzie montował na miniaturowych dronach. Radzę więcej czytać "Elektronika", a mniej "Sputnika".

    2. dim

      @Radioamatorze, otóż te drony roju dostaną swój program, nim jeszcze wylecą z nośnika macierzystego. A w programie stos odpowiednich algorytmów samodzielnego ataku. Toteż na wypadek, gdyby przekaz danych został im zablokowany, po prostu ten program wykonają. A w programie będzie: Najpierw atakuj obiekty takie, takie, a w niższym priorytecie takie (gdyby te wcześniejsze ci zniknęły z sektora obserwacji celów). Czyli opl tego oddziału, czy kolumny wojska, tak czy owak zostanie skasowana. Nie będzie takiego efektu, jak bez blokowania łączności, ale to tylko ponieważ zdarzy się, że po kilka dronów zaatakuje ten sam cel o wysokim priorytecie. A wiesz, że jakoś nie mieliśmy "Sputnika" na wykładach, gdy studiowałem radiokomunikację ? To teraz macie go tam, powiadasz ? No cóż, czasy się zmieniają.

    3. Trzeźwy

      Wnosząc z radosnej twórczości propagandowej nad cudami rosyjskich technologii dronowych, nota bene o których nikt poza tobą nie wie - bo nawet sami Rosjanie o nich nie piszą, mogłeś studiować tylko "radio-propagandę" kremlowską! Nie ma jeszcze ani Mi38, ani rojow dronow rosyjskich. Nie ma i już!! Zatem musisz mieć jakieś interesujące "wizje"!! Nawet te rosyjskie drony, które są, były strącane prymitywnymi środkami przez Ukraińców. Technologia dronow rosyjskich jest tak prymitywna, że w starciu z zachodnimi systemami antydronowymi na współczesnym polu walki zostaną wyeliminowane błyskawicznie. Żenujące są bezpodstawne i bałwochwalcze zachwyty nad jeszcze nieistniejącą dziś technologią rosyjską, do tego z całkowitym i naiwnym pomijaniem zachodnich technologii antydronowych dostępnych na rynku już dziś! Izraelskie służby tylko podczas Eurowizji sprowadziły na ziemię lub unieszkodliwiły kilkadziesiąt dronów. Technologia elektroniczna jest dostępna w bardzo szerokim zakresie już dziś! Zatem twoje urojone i nieistniejące jeszcze roje mają zdecydowanie niewielkie szanse na spełnienie twych marzeń i snów nt rosyjskiej potęgi dronowej.

  2. hym108

    Kupmy wiec od nich uzwane

  3. Kowalski

    Ktoś mi powie dlaczego Polska nie ma nawet w planach zakupu takiego samolotu? Przecież to jest podstawą rozpoznania w obecnych czasach

    1. u

      bo bysmy byli zbyt niezalezni, a to nie dobrze dla hegemona

    2. dim

      Dla zapewnienia ciągłości obserwacji, musisz mieć 4 sztuki. Koszt nabycia i eksploatacji, cztery. Same tylko podzespoły do modernizacji (wykonanej w greckich zakładach), dla 4 sztuk, kosztowały 500 mln USD, zapłacone Amerykanom z góry, zdaje się w 2015. Gdy płacisz z góry, wtedy jest znacznie taniej, niż kiedy wieszasz się klamek o raty i kredytowanie. Czyli cały system, łącznie z utrzymaniem, to miliardy. Twierdzą, że ani mały dron nie wlatuje już w przestrzeń powietrzną kraju, niezuważony. Pytanie o ile poprawiłoby to obronność, gdy do intruzów i tak nie ma czym strzelać. Zresztą Grecy też nie strzelają, tylko obserwują i ewentualnie (liczne naruszenia każdego dnia) wykonują sobie z Turkami strzelania wzajemne - wirtualnie. Tyle, że na żywo w powietrzu. Mają chłopaki stanowczo za wiele tych miliardów do wydawania, corocznie. Czasem któryś spadnie, licząc od roku 1945, liczba ofiar śmiertelnych po greckiej stronie zbliża się do 140, danych tureckich nie znam. Otóż te samoloty obserwacyjne to dopiero wisienka na torcie. Ale gdzie Twój tort ?

    3. Gnom

      Mamy "wielkiego brat", należymy do NATO i wykupiliśmy swój dostęp - HUUURRRRAAAAAAAAAAAA. "wielki brat" sprzeda nas jak w Teheranie i Jałcie, NATO będzie dyskutować, aż urodzi protest, a my wpadniemy pod inny but (zapewne ruski). Chyba ..., że odkryją u nas złoża czegoś, co USA uzna za warte "obrony demokracji".

  4. hkfhtufsdfdg

    Może by nam tanio sprzedali, swoje używane, jakby cena była niska to mielibyśmy niezłe rozwiązanie pomostowe.

  5. Marek1

    Echhh, żeby chociaż dostać choćby ze 2-3 "stare" E-2C Hawkeye dla WP. Ale MON nie widzi potrzeby, by SG WP widział i wiedział lepiej i dalej. Wszak mamy mocno opłacanego SOJUSZNIKA, który wszystko za nas zrobi ...

  6. I tak umacniamy polską biedę i polskie zacofanie.

    Szwecja ma ponoć lepsze? Warto mieć sporo, bo będą celowo atakowane. Ważne, by wyszkolone załogi mogły się łatwo ewakuować spadochronami. Może fotele-katapulty? Może C295 wyposażać w mobilne stanowiska na paletach i wyposażyć w umocowania dla anten?

Reklama