Siły zbrojne
ORP „Ślązak” zwodowany
W czwartek 2 lipca w Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni odbyło się uroczyste wodowanie i chrzest okrętu ORP „Ślązak”, który został sklasyfikowany jako patrolowiec. Został zbudowany na bazie prototypu korwety wielozadaniowej projektu 621 typu Gawron i pomimo zmian w projekcie nadal nosi cechy charakterystyczne dla jednostek tej klasy, natomiast nie posiada części uzbrojenia typowego dla korwet.
Uroczystość była wyczekiwana nie tylko dlatego, że wodowano pierwszy od wielu lat bojowy okręt dla Marynarki Wojennej. Zainteresowanie było tym większe, że w ramach prac Ministerstwo Obrony Narodowej zamierzało z pełnowartościowego, ale drogiego okrętu bojowego stworzyć okręt patrolowy: tani w eksploatacji i o dużej dostępności przez cały okres jego służby. Dzisiejsze wodowanie pozwoliło w pełni przekonać się, o jakie zmiany tak naprawdę chodziło.
Najdłużej budowana korweta na świecie?
Patrolowiec ORP „Ślązak” to tak naprawdę, zamówiona jeszcze w 2001 r. korweta typu Gawron. Umowa na zbudowanie siedmiu takich jednostek zakładała oddanie pierwszego okrętu jeszcze w czerwcu 2005 r. i w okresie od 2001 do 2006 r. zarezerwowano na ten cel 497 milionów złotych. Uroczyste położenie stępki zorganizowano w 2001 r. w obecności ówczesnego premiera Leszka Millera, szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marka Siwca i ministra Obrony Narodowej Jerzego Szmajdzińskiego.
Gawron nie został objęty statusem programu rządowego. Okazało się, że nie oszacowano odpowiednio kosztów budowy, które według wstępnych założeń miały wynosić około 300 milionów złotych za jednostkę, a Marynarka Wojenna nie miała tylu środków, by samodzielnie kontynuować budowę.
Dlatego już w grudniu 2002 r. ograniczono zamówienie do pierwszego, rozpoczętego już okrętu, co od razu postawiło w bardzo trudnej sytuacji Stocznię Marynarki Wojennej. Poniosła bowiem znaczne koszty inwestując w swoją infrastrukturę mając pełne prawo zakładać, że te zainwestowane środki rozłożą się w przyszłości na sześć pozostałych jednostek. Wstępne szacunki wykazały, że zyski dla SMW zaczną się pojawiać dopiero po oddaniu trzeciej korwety.
Ostatecznie Ministerstwo Obrony Narodowej podjęło decyzję o zawieszeniu programu, przeznaczając na korwetę tylko takie pieniądze, które pozwalały jedynie na prowadzenie prac konserwacyjnych oraz ochronę tego, co już zbudowano. To właśnie stanie w miejscu, brak decyzji o kontynuowaniu budowy, "wrzucenie" w budowę jednego okrętu kosztów wszystkich prac projektowych (około 200 milionów złotych) spowodowało, że korweta Gawron, a teraz ORP „Ślązak” kosztuje kilkakrotnie więcej niż zakładano na początku – tyle co obecnie nowoczesne okręty klasy fregata.
W dokończeniu budowy nie pomagało nawet wpisywanie tego zadania do kolejnych wersji, zatwierdzanych zresztą bez problemów, kolejnych „Programów rozwoju Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej”. Kilkakrotnie jednak poszczególni ministrowie Obrony Narodowej szukając później oszczędności rezygnowali z Gawrona. Marynarka Wojenna inwestowała w międzyczasie m.in. w Nadbrzeżny Dywizjon Rakietowy, program modernizacji okrętów rakietowych „Żeglarek” oraz stare amerykańskie fregaty typu Oliver Hazard Perry.
W 2009 r. wydawało się, że nastąpił przełom, ponieważ w Stoczni Marynarki Wojennej wykonano pierwsze wodowanie techniczne (przeprowadzając m.in. próby przechyłowe). W tym samym czasie ówczesny minister obrony Narodowej Bogdan Klich ogłosił decyzję o zawieszeniu programu Gawron. W 2009 roku resort obrony nie zrealizował środków w budżecie na kwotę 1,7 mld złotych. Obecny koszt ORP „Ślązak” to jest szacowany na więcej, niż 1 miliard złotych.
Przemiana korwety w patrolowiec - teoretyczna
W lutym 2012 r. premier Donald Tusk poinformował o zamknięciu programu Gawron i o rozpoczęciu poszukiwania chętnego do kupienia tego, co już zostało wykonane. Nikogo nie znaleziono i ostatecznie podjęto decyzję o dokończeniu budowy tej jednostki, ale nie jako korweta lecz jako okręt patrolowy. Zmodyfikowano w tym celu projekt, który teraz jest oznaczany już jako 621M.
W rzeczywistości różnica polega głównie na zrezygnowaniu z: systemu wykrywania i zwalczania okrętów podwodnych, rakiet przeciwokrętowych i przeciwlotniczych (poza przenośnymi zestawami krótkiego zasięgu Grom). Jak się jednak okazało Marynarka Wojenna zrobiła wszystko by to, co miało być okrętem patrolowym, było w rzeczywistości czasowo pozbawioną uzbrojenia korwetą.
To dlatego Ministerstwo Obrony Narodowej stawiając zadania nowemu „patrolowcowi” na pierwszym miejscu nadal wymienia charakterystyczne dla korwety „zwalczanie celów nawodnych, powietrznych, mniejszych jednostek i zagrożeń asymetrycznych”. Dopiero później wylicza się „patrolowanie i ochrona torów podejściowych oraz morskich linii komunikacyjnych, eskortowanie i ochrona jednostek komercyjnych, kontrola morskich szlaków żeglugowych jako element sił wielonarodowych, zwalczanie piractwa i terroryzmu morskiego, współpraca z siłami specjalnymi w zakresie zabezpieczenia ich działań oraz udział w akcjach humanitarnych i ekologicznych”.
Okręt patrolowe powinny być z zasady tanie w budowie oraz łatwe i tanie w eksploatacji (w stosunku do korwet). Tymczasem od samego początku było wiadomo, że w przypadku ORP „Ślązak” nie uda się spełnić pierwszego warunku. Podczas dzisiejszego wodowania okazało się, że spełnienie pozostałych również stoi pod znakiem zapytania.
I nie chodzi tu wcale o wielkość okrętu, ale o jego wyposażenie i konstrukcję. Wielkość mieści się bowiem w granicach tych parametrów, jakie ma większość pełnomorskich okrętów patrolowych (OPV). ORP „Ślązak” ma więc wyporność standardową około 1800 t., długość całkowitą 95,2 m, szerokość – 13,5 m, wysokość do pokładu otwartego – 9,35 m i zanurzenie – 3,6 m. Na świecie są oczywiście okręty patrolowe większe (np. holenderskie jednostki typu Holland), ale tutaj wszystko mieści się w normie.
Gorzej jest jeżeli chodzi o koszty eksploatacji. Okręt ma prędkość maksymalną 30 w, marszową 18 w i ekonomiczną 14 w. Takie osiągi były potrzebne w przypadku korwety zwalczania okrętów podwodnych, ale nie są niezbędne w przypadku patrolowca. Na ORP „Ślązak” zastosowano skomplikowaną i kosztowną w użyciu siłownię z napędem mieszanym składającym się z dwóch silników głównych (o mocy 2 x 3240 kW) i turbiny o mocy szczytowej 25 000 kW. Elektrownia okrętowa posiada natomiast 4 zespoły prądotwórcze o mocy 4 x 600 kW.
ORP „Ślązak” ma mieć zasięg 2000 Mm przy prędkości marszowej 18 w i 4500 Mm przy prędkości ekonomicznej 14 w. Autonomiczność polskiego okrętu wynosi 30 dni. Załoga na ORP „Ślązak” ma liczyć ponad 70 osób. Brytyjskie oceaniczne okręty patrolowe typu River mają załogę liczącą około 30-35 osób, a nowozelandzkie jednostki Otago 35 osób (plus 10-osobowa grupa lotnicza).
Pozostaje również kwestia „patrolowego” wyposażenia. Pomimo zrezygnowania z większości uzbrojenia nie zdecydowano się na dodanie hangaru na i założono jedyne doraźne bazowanie śmigłowca na lądowisku. Tymczasem helikoptery na pokładzie patrolowców stają się niezbędnym wyposażeniem znacząco zwiększając szybkość reakcji i zasięg działania.
To samo dotyczy szybkich łodzi motorowych dla grup abordażowo – inspekcyjnych. W konstrukcjach nowych OPV od początku uwzględnia się różnego rodzaju udogodnienia, które zwiększają prędkość opuszczania takich łodzi – w tym przede wszystkim slipy rufowe (okręty typu Holland i Gowind). Na ORP „Ślązak” takich specjalnych rozwiązań nie dołożono pozostając przy tym, co już było planowano na Gawronie. A więc jest miejsce tylko na jedną łódź motorową, spuszczaną za pomocą żurawików na prawej burcie.
Co dalej ze Ślązakiem?
Po dzisiejszym wodowaniu wiadomo już na pewno, że ORP „Ślązak” nigdy nie będzie typowym okrętem patrolowym natomiast jeszcze może zostać pełnowartościową korwetą. Wystarczy tylko dołożyć rakiety przeciwokrętowe oraz wyrzutnie pionowego startu rakiet przeciwlotniczych i otrzymamy całkiem nieźle wyposażoną korwetę rakietową.
Więcej trudu będzie wymagało przystosowanie Ślązaka do zwalczania okrętów podwodnych, ale jeżeli zrezygnuje się z sonaru podkilowego na rzecz sonarów holowanych, to i to zadanie będzie można spokojnie wykonywać. Wystarczy tylko zamontować odpowiedni kontener zadaniowy i dołożyć burtowe wyrzutnie torpedowe. Problemem może być tylko to, że na rufie Ślązaka nie ma otwartego pokładu zadaniowego.
Zastosowano otwarty i łatwy do rozwijania system dowodzenia wraz z konsolami firmy Thales oraz rozbudowany (jak na patrolowiec) system obserwacji technicznej i walki elektronicznej. Jest też odpowiednia do okrętu bojowego i najtrudniejsza do zamontowania artyleria: armata morska OTO MELARA kalibru 76 mm, dwie armaty MARLIN – WS kalibru 30 mm oraz 4 wielkokalibrowe karabiny maszynowe kalibru 12,7 mm.
Wnioski na pewno pojawią się już w pierwszych latach wykorzystania Ślązaka, tym bardziej, że będą do tego odpowiednio przygotowani ludzie. W procesie budowy okrętu od pewnego już czasu bierze bowiem udział Grupa Organizacyjno – Przygotowawcza wyznaczona ze składu Dywizjonu Okrętów Bojowych. W jej skład tej wchodzi obecnie 20 osób, a dodatkowo od listopada 2014 r. trwają szkolenia specjalistyczne organizowane przez dostawców urządzeń dla załogi okrętowej. No i jest już dowódca "Ślązaka", były dowódca okrętu rakietowego ORP „Grom” - kmdr ppor. Sebastian Kała.
Oczywiście okrętem można będzie bez problemu wykonywać zadania patrolowe. Ale zwodowana dzisiaj jednostka ma znacznie większy potencjał i teraz politycy będą to mogli wreszcie zobaczyć na własne oczy.
Jeśli jesteś przedstawicielem wybranych instytucji zajmujących się bezpieczeństwem Państwa przysługuje Ci 100% zniżki!
Aby uzyskać zniżkę załóż darmowe konto w serwisie Defence24.pl używając służbowego adresu e-mail. Po jego potwierdzeniu, jeśli przysługuje Tobie zniżka, uzyskasz dostęp do wszystkich treści na platformie bezpłatnie.