Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Nieprzydatna Flota Czarnomorska: ukraińska i rosyjska [OPINIA]

Wojna w Ukrainie pokazała wyraźnie, że ukraińska marynarka wojenna nie ma żadnych szans, by w jakikolwiek sposób przeciwstawić się na morzu rosyjskim siłom morskim. Z kolei rosyjskie siły morskie pokazały, że nie są w stanie zrobić nic, do czego z taką oprawą propagandową były przygotowywane i szkolone.

Zniszczenie przez Ukraińców rosyjskiego okrętu desantowego „Saratow” w porcie Berdiańsk 24 marca 2022 roku
Zniszczenie przez Ukraińców rosyjskiego okrętu desantowego „Saratow” w porcie Berdiańsk 24 marca 2022 roku
Autor. Wikipedia
Reklama

Bezsilna marynarka wojenna Ukrainy

Reklama

Marynarka wojenna Ukrainy praktycznie nie uczestniczy w walkach z rosyjskim agresorem. Okręty ukraińskie są więc: albo topione przez ataki z powietrza, albo przejmowane w portach przez rosyjskie wojska, albo też samozatapiane przez własne załogi. I nie ma tu znaczenia: ani wola walki, ani wyszkolenie, ani wykorzystywane przez Ukraińców wyposażenie. Wysłanie na morze własnych okrętów jest bowiem automatycznie związane z ich zaatakowaniem i zatopieniem przez Rosjan.

W ten sposób Ukraina utraciła np. okręt patrolowy „Słowiańsk" typu Island (o wyporności 168 ton), który został wcześniej przekazany przez amerykańską straż przybrzeżną. Ukraińska jednostka miała zostać zatopiona w czasie rejsu patrolowego 3 marca 2022 roku koło miejscowości Jużne. Wysłanie okrętu bez odpowiedniego uzbrojenia przeciwlotniczego zakończyło się jego zniszczeniem przez Rosjan w ataku lotniczym i zaginięciem prawdopodobnie całej jego załogi. Nauczeni tym doświadczeniem Ukraińcy przestali wypuszczać swoje okręty z portu, wiedząc że i tak nie mogą się przeciwstawić rosyjskim siłom nawodnym.

Reklama
Kuter artyleryjski projektu 58155 typu „Giurza-M” „Akkierman” (P 174) przejęty przez Rosjan 28 lutego 2022 roku w stanie nienaruszonym w porcie Berdiańsku nad Morzem Azowskim
Kuter artyleryjski projektu 58155 typu „Giurza-M” „Akkierman” (P 174) przejęty przez Rosjan 28 lutego 2022 roku w stanie nienaruszonym w porcie Berdiańsku nad Morzem Azowskim
Autor. Twitter
Reklama

Ukraińska marynarka wojenna ponosiła jednak straty nawet bez wychodzenia na morze. Tak np. stało się 28 lutego 2022 roku po zajęciu przez rosyjskie wojska lądowe portu w Berdiańsku nad Morzem Azowskim. Rosjanie praktycznie bez walki przejęli tam:

  • należące do ukraińskiej marynarki wojennej dwa zaledwie czteroletnie, małe kutry artyleryjskie projektu 58155 typu „Giurza-M": „Akkierman" (P 174) i „Wiszgorod" (P 179) o wyporności 54 tony oraz stary patrolowiec „Koriec" (P-186), który został przerobiony z holownika projektu 745;
  • należące do ukraińskiej straży przybrzeżnej dwa kutry patrolowe projektu 1400M typu „Grif-M", dwa małe kutry patrolowe typu UMS-1000 (BG 14 i BG 24) oraz trzy kutry projektu 50300 typu „Kałkan" (BG 308, BG 310 i BG 311).

By uniknąć podobnej sytuacji w porcie Mikołajew, Ukraińcy sami osadzili tam na dnie 3 marca 2022 roku swój flagowy okręt: fregatę „Gietman Sagajdacznyj" projektu 11351 o wyporności 3642 tony. Jednostka ta była remontowana i nie mogła się sama ewakuować do Odessy – pod okiem całej, rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. W obliczu zbliżających się zagonów rosyjskich Ukraińcy uznali prawdopodobnie, że tylko w ten sposób nie dopuszczą do przejęcie swojej flagowej fregaty.

Reklama
Flagowy okręt ukraińskiej marynarki wojennej „Gietman Sagajdacznyj” projektu 11351 samozatopiony w porcie Mikołajew 3 marca 2022 roku
Flagowy okręt ukraińskiej marynarki wojennej „Gietman Sagajdacznyj” projektu 11351 samozatopiony w porcie Mikołajew 3 marca 2022 roku
Autor. Twitter
Reklama

Prawdopodobnie taki sam los czeka inne ukraińskie okręty stacjonujące obecnie w obleganym Mariupolu nad Morzem Azowskim. By uniknąć sytuacji, do jakiej doszło w Berdiańsku zostaną one najprawdopodobniej zatopione przez załogi, by nie wpadły w ręce Rosjan. Oczywiście o ile Ukraińcom nie uda się obronić Mariupola.

Nieprzydatna, rosyjska Flota Czarnomorska

Reklama

Podobnie nieskuteczna okazała się rosyjska marynarka wojenna. Praktycznie żadnego z zadań stawianych siłom morskim Rosji na Morzu Czarnym nie udało się zrealizować. Nie można więc było walczyć o utrzymanie morskich linii komunikacyjnych, ponieważ Ukraina wcale nie zamierzała ich przerywać (nie mając do tego odpowiednich środków). Nawodne okręty rosyjskie pływały więc nadaremnie bezskutecznie szukając przeciwnika i tylko dlatego, że ukraińskie siły zbrojne nie posiadają lotnictwa morskiego oraz brzegowych systemów rakietowych, które mogły by te wycieczki przerwać.

Zobacz też

Trafienie 7 marca 2022 roku niezidentyfikowanego, rosyjskiego okrętu rakietą (rakietami) niekierowaną wystrzeloną przez Ukraińców z brzegu koło Odessy świadczy dodatkowo o tym, że rosyjskie okręty nie są w stanie się obronić skutecznie przed atakiem z powietrza. Rosjanie podchodzą, więc blisko brzegu tylko w miejscach, gdzie zagrożenie ze strony artylerii lądowej jest niewielkie. Tak było np. w przypadku ostrzału artyleryjskiego prowadzonego 21 marca 2022 roku przez dwie fregaty „Admirał Essen" i „Admirał Makarow" projektu 11356 typu Admiral Grigorowicz. W momencie rozpoczęcia ostrzału przez ukraińską artylerię brzegową oba rosyjskie okręty nie podjęły walki, ale wycofały się daleko na morze.

Reklama
Rosyjska fregata „Admirał Makarow” „zasłynęła” w wojnie w Ukrainie jedynie tym, że ostrzelała cywilne obiekty w Odessie
Rosyjska fregata „Admirał Makarow” „zasłynęła” w wojnie w Ukrainie jedynie tym, że ostrzelała cywilne obiekty w Odessie
Autor. mil.ru
Reklama

Zupełnie nieprzydatne okazały się rosyjskie siły desantowe. Rosjanom nie pomogło nawet to, że na Morze Czarne ściągnięto okręty z Floty Bałtyckiej i Floty Północnego, a więc mieli odpowiednią liczbę jednostek pływających do wysadzenia desantu nawet w sile jednej brygady. Tymczasem okazało się, że wszystko to, do czego przygotowywano rosyjską piechotę morską było tylko admiralsko-generalską i bezsensowną pokazówką. W czasie miesiąca konfliktu nie wysadzono więc żadnego desantu z morza, pomimo zupełnego braku zagrożenia ze strony ukraińskiej marynarki wojennej i przewagi w powietrzu.

Co więcej jednostki te nawet nie zbliżyły się do ukraińskiego brzegu spodziewając się, że Ukraińcy rozstawili wzdłuż linii brzegowej wyrzutnie BM-21 „Grad", „Bastion" lub „Wierba" posiadające 40-prowadnicowe wyrzutnie niekierowanych rakiet kalibru 122 mm. Rosjanie nie bali się więc specjalistycznych baterii nadbrzeżnych, ponieważ Ukraina posiada tylko jedną jednostkę ogniową takiego uzbrojenia (system „Neptun"), ale doraźnie przygotowanych zestawów artyleryjskich, mniej celnych, ale niebezpiecznych przy zbliżeniu się do brzegu.

Reklama
Duży okręt desantowy „Cezar Kunikow”
Duży okręt desantowy „Cezar Kunikow”
Autor. mil.ru
Reklama

Równie groźne dla rosyjskich okrętów okazują się być przeciwpancerne zestawy kierowane. I nie ma tu znaczenia, że jest to uzbrojenie niewielkie, przystosowane do zwalczania pojazdów. Należy bowiem pamiętać, że jednostki desantowe są wypełnione sprzętem, amunicją i paliwem tak, że nawet trafienie niewielkim ładunkiem może doprowadzić do katastrofy. A jest to zagrożenie bardzo realne, o czym świadczy trafienie 22 marca 2022 roku rosyjskiego kutra szturmowo-dywersyjnego projektu 03160 typu „Raptor". Pomimo, że celem była bardzo szybka, zwinna i mała jednostka pływająca to jednak żołnierze ukraińskiego pułku „Azow" trafili w nią koło Mariupola wykorzystując stary zestaw przeciwpancerny systemu 9K111-1 „Konkurs".

W o wiele większym niebezpieczeństwie znalazłyby się wyjeżdżające z okrętów transportery pływające. Są one bowiem wolniejsze, a dodatkowo pojawiłyby się one już w zasięgu strzelanych z brzegu, nowoczesnych zestawów przeciwpancernych Javelin, a nawet NLAW. Po skutecznym ataku rakietowym z brzegu z 7 marca 2022 roku oraz z 22 marca 2022 roku Rosjanie wiedzą więc, że ich ewentualny desant z morza może się zakończyć totalną klapą i wszystkie poprzednie ćwiczenia w tej dziedzinie były całkowicie oderwane od rzeczywistości.

Reklama

Ostatecznie okręty desantowe w czasie wojny z Ukrainą były wykorzystywany głównie do demonstrowania siły oraz jako zwykłe statki transportowe. By nie używać dróg atakowanych przez Ukraińców, Rosjanie okrętami desantowymi przerzucali bowiem żołnierzy, sprzęt i zapasy do portów, które wcześniej zostały przez nich zajęte i uruchomione. Ale nawet takie operacje okazały się ryzykowane, o czym świadczy zniszczenie 24 marca 2022 roku w porcie Berdiańsk okrętu desantowego „Saratow" (projektu 1171) i uszkodzenie dwóch dużych okrętów desantowych „Cezar Kunikow" i „Nowoczerkask" projektu 775 (wg. NATO typu Ropucha).

Jedynym „sukcesem" rosyjskiej marynarki wojennej okazało się tak naprawdę zajęcie przez rosyjskiego agresora Wyspy Węży 24 lutego 2022 roku. Stało się tak jednak tylko dlatego, że na tym małym, skalistym skrawku lądu Ukraińcy nie mieli żadnego uzbrojenia, które mogłoby zagrozić rosyjskim jednostkom pływającym. Do zajęcia tej wyspy Rosjanie wysłali jednak nieproporcjonalnie silny zespół okrętowy, w skład którego wchodził m.in. krążownik rakietowy „Moskwa" projektu 1164 o wyporności 11490 ton oraz pełnomorski okręt patrolowy „Vasilij Bykow" projektu 22160 o wyporności 1800 ton. Efekt był zresztą odwrotny od założonego, ponieważ zamiast pokazu siły ze strony Rosji, to Ukraina zademonstrowała wolę walki, a Wyspa Węży stała się symbolem ukraińskiego oporu dla całego świata.

Reklama
Szybki kuter szturmowo-dywersyjny projektu 03160 typu „Raptor” został trafiony z brzegu przez Ukraińców zwykłą rakietą przeciwpancerną systemu 9K111-1 „Konkurs”
Szybki kuter szturmowo-dywersyjny projektu 03160 typu „Raptor” został trafiony z brzegu przez Ukraińców zwykłą rakietą przeciwpancerną systemu 9K111-1 „Konkurs”
Autor. mil.ru
Reklama

Swojego zadania nie wykonują też w czasie wojny rosyjskie okręty przeciwminowe. Istnieje podejrzenie np. że ukraińska marynarka wojenna zaminowała podejście do portu w Odessie. Jednak rosyjskie trałowce nie podjęły się zadania oczyszczenia tego akwenu przed przewidywanym atakiem, ponieważ naraziłyby się w ten sposób na kontruderzenie z brzegu. Próbę rozwiązania tego problemu podjęły najprawdopodobniej dwie fregaty „Admirał Essen" i „Admirał Makarow", które 21 marca zrzucały ładunki wybuchowe do wody, jednak tego rodzaju działanie „na oślep" było bardziej operacją propagandową niż rzeczywistym działaniem przeciwminowym.

Marnotrawstwo, zamiast okrętów - pływające wyrzutnie rakietowe

Reklama

Dla niektórych obserwatorów Flota Czarnomorska sprawdziła się jedynie wspierając swoimi systemami rakietowymi działania na lądzie. W rzeczywistości jest to bardziej dowód na zły sposób lokowania środków finansowych, niż na przemyślane wykorzystywanie własnych sił morskich. Okręty wykonywały bowiem dokładnie to samo zadanie, jakie realizowałyby rozstawione na Krymie baterie brzegowe, gdyby oczywiście one istniały w odpowiedniej ilości.

Ostrzelanie z okrętów np. Charkowa 24 marca 2022 roku rakietami manewrującymi „Kalibr" było więc swoistym przyznaniem się Rosjan do braku innego sposobu atakowania sił lądowych przeciwnika. Użycie Floty Czarnomorskiej niczego nie zmieniło jeżeli chodzi o skuteczność, a znacząco podniosło kosztu. Teoretycznie można było bowiem wykorzystać np. zestawy „Iskander-M", które rozlokowane na Krymie mają w swoim zasięgu Charków i Kijów oraz mogą odpalać nie tylko rakiety balistyczne 9M723, ale także pociski manewrujące 9M728. Najprawdopodobniej z powodu braku amunicji do „Iskanderów" rosyjska armia musiała jednak wykorzystywać okrętowe rakiety manewrujące systemu „Kalibr", które mogły w teorii atakować cele znajdujące się nawet czterokrotnie dalej, a więc w odległości ponad 2000 km.

Reklama

Podobnym „marnotrawstwem" było również wystrzelenie 18 marca 2022 roku z zanurzonego w Morzu Czarnym okrętu podwodnego rakiet manewrujących w kierunku Lwowa. Takie działanie jest bowiem przydatne tylko wtedy, gdy planowane jest skryte zaatakowanie przeciwnika z kierunku, z którego nie spodziewa się on ataku. Tymczasem nie mając rakiet lądowych Rosjanie musieli wysłać swój okręt podwodny na morze, zanurzyć go i wystrzelić pociski w liczbie ograniczonej przenoszonym zapasem uzbrojenia. O wiele taniej byłoby wykonać ten atak z wyrzutni lądowych, które mogłyby wykonać zadanie nawet nie wyjeżdżając z bazy.

„Nieekonomicznym" wyborem był także atak przeprowadzony na Ukrainę przez należącą do Floty Czarnomorskiej baterię rakiet nadbrzeżnych „Bastion" z rakietami ponaddźwiękowymi P-800 „Oniks" . Rosjanie do niszczenia celów lądowych zastosowali bowiem pocisk wyspecjalizowany tak naprawdę w atakowaniu okrętów nawodnych. Jest on o wiele bardziej skomplikowany od rakiet manewrujących, przenosi mniejszy ładunek bojowy (mając zajęte miejsce przez duży blok głowicy naprowadzania na ruchome cele nawodne – zupełnie bezużyteczny przy atakowaniu obiektów naziemnych) i co najmniej trzykrotnie droższy.

Reklama

Wszystkie nowoczesne rakiety przeciwokrętowe mają oczywiście możliwość atakowania celów lądowych, jednak tą opcję wykorzystuje się jedynie w ostateczności. W przypadku Rosjan ta ostateczność prawdopodobnie nadeszła. Gorzej dla Rosjan, że stało się to zaledwie po miesiącu walk: i to nie z całym NATO, ale „tylko" z samotnie walczącą Ukrainą.

Co będzie po wojnie z rosyjską i ukraińska marynarką wojenną?

Reklama

Wojna prowadzona za polską, wschodnią granicą powinna zmienić sposób budowania sił morskich nie tylko na Ukrainie, ale również w innych państwach położonych blisko Federacji Rosyjskiej na morzach zamkniętych, takich jak Morze Czarne i Morze Bałtyckie. Już przypuszcza się, że może to być związane z budową przede wszystkim okrętów potrzebnych na czas pokoju oraz kryzysu, a mniej na znane z filmów bitwy morskie.

Na pewno spowoduje to zmianę w organizacji sił nadbrzeżnych, które jak się okazało bez problemu mogą kontrolować sposób działania okrętów przeciwnika, trzymając je na odpowiedni dystans, a nawet atakując we własnych, lub przejętych portach (patrz Berdiańsk). Drogą jaką poszła polska Marynarka Wojenna wprowadzając nadbrzeżne dywizjony rakietowe okazała się więc słuszna i będzie na pewno powielana również w innych państwach.

Reklama

Najtrudniejsza dyskusja będzie jednak dotyczyła struktury sił okrętowych. Być może Ukraina będzie pierwszym państwem, które stworzy marynarkę wojenną przystosowaną do nowych uwarunkowań geopolitycznych. Takim państwem na pewno nie będzie Federacja Rosyjska. I nie dlatego że nie będzie chciała, ale z powodu braku pieniędzy i przepaści technologicznej jaka niewątpliwie zacznie rosnąć po sankcjach wprowadzanych przez państwa zachodnie.

Reklama
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama