Reklama

Siły zbrojne

Nieprzydatna Flota Czarnomorska: ukraińska i rosyjska [OPINIA]

Zniszczenie przez Ukraińców rosyjskiego okrętu desantowego „Saratow” w porcie Berdiańsk 24 marca 2022 roku
Zniszczenie przez Ukraińców rosyjskiego okrętu desantowego „Saratow” w porcie Berdiańsk 24 marca 2022 roku
Autor. Wikipedia

Wojna w Ukrainie pokazała wyraźnie, że ukraińska marynarka wojenna nie ma żadnych szans, by w jakikolwiek sposób przeciwstawić się na morzu rosyjskim siłom morskim. Z kolei rosyjskie siły morskie pokazały, że nie są w stanie zrobić nic, do czego z taką oprawą propagandową były przygotowywane i szkolone.

Reklama

Bezsilna marynarka wojenna Ukrainy

Reklama

Marynarka wojenna Ukrainy praktycznie nie uczestniczy w walkach z rosyjskim agresorem. Okręty ukraińskie są więc: albo topione przez ataki z powietrza, albo przejmowane w portach przez rosyjskie wojska, albo też samozatapiane przez własne załogi. I nie ma tu znaczenia: ani wola walki, ani wyszkolenie, ani wykorzystywane przez Ukraińców wyposażenie. Wysłanie na morze własnych okrętów jest bowiem automatycznie związane z ich zaatakowaniem i zatopieniem przez Rosjan.

W ten sposób Ukraina utraciła np. okręt patrolowy „Słowiańsk" typu Island (o wyporności 168 ton), który został wcześniej przekazany przez amerykańską straż przybrzeżną. Ukraińska jednostka miała zostać zatopiona w czasie rejsu patrolowego 3 marca 2022 roku koło miejscowości Jużne. Wysłanie okrętu bez odpowiedniego uzbrojenia przeciwlotniczego zakończyło się jego zniszczeniem przez Rosjan w ataku lotniczym i zaginięciem prawdopodobnie całej jego załogi. Nauczeni tym doświadczeniem Ukraińcy przestali wypuszczać swoje okręty z portu, wiedząc że i tak nie mogą się przeciwstawić rosyjskim siłom nawodnym.

Reklama
Kuter artyleryjski projektu 58155 typu „Giurza-M” „Akkierman” (P 174) przejęty przez Rosjan 28 lutego 2022 roku w stanie nienaruszonym w porcie Berdiańsku nad Morzem Azowskim
Kuter artyleryjski projektu 58155 typu „Giurza-M” „Akkierman” (P 174) przejęty przez Rosjan 28 lutego 2022 roku w stanie nienaruszonym w porcie Berdiańsku nad Morzem Azowskim
Autor. Twitter

Ukraińska marynarka wojenna ponosiła jednak straty nawet bez wychodzenia na morze. Tak np. stało się 28 lutego 2022 roku po zajęciu przez rosyjskie wojska lądowe portu w Berdiańsku nad Morzem Azowskim. Rosjanie praktycznie bez walki przejęli tam:

  • należące do ukraińskiej marynarki wojennej dwa zaledwie czteroletnie, małe kutry artyleryjskie projektu 58155 typu „Giurza-M": „Akkierman" (P 174) i „Wiszgorod" (P 179) o wyporności 54 tony oraz stary patrolowiec „Koriec" (P-186), który został przerobiony z holownika projektu 745;
  • należące do ukraińskiej straży przybrzeżnej dwa kutry patrolowe projektu 1400M typu „Grif-M", dwa małe kutry patrolowe typu UMS-1000 (BG 14 i BG 24) oraz trzy kutry projektu 50300 typu „Kałkan" (BG 308, BG 310 i BG 311).

By uniknąć podobnej sytuacji w porcie Mikołajew, Ukraińcy sami osadzili tam na dnie 3 marca 2022 roku swój flagowy okręt: fregatę „Gietman Sagajdacznyj" projektu 11351 o wyporności 3642 tony. Jednostka ta była remontowana i nie mogła się sama ewakuować do Odessy – pod okiem całej, rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. W obliczu zbliżających się zagonów rosyjskich Ukraińcy uznali prawdopodobnie, że tylko w ten sposób nie dopuszczą do przejęcie swojej flagowej fregaty.

Flagowy okręt ukraińskiej marynarki wojennej „Gietman Sagajdacznyj” projektu 11351 samozatopiony w porcie Mikołajew 3 marca 2022 roku
Flagowy okręt ukraińskiej marynarki wojennej „Gietman Sagajdacznyj” projektu 11351 samozatopiony w porcie Mikołajew 3 marca 2022 roku
Autor. Twitter

Prawdopodobnie taki sam los czeka inne ukraińskie okręty stacjonujące obecnie w obleganym Mariupolu nad Morzem Azowskim. By uniknąć sytuacji, do jakiej doszło w Berdiańsku zostaną one najprawdopodobniej zatopione przez załogi, by nie wpadły w ręce Rosjan. Oczywiście o ile Ukraińcom nie uda się obronić Mariupola.

Nieprzydatna, rosyjska Flota Czarnomorska

Podobnie nieskuteczna okazała się rosyjska marynarka wojenna. Praktycznie żadnego z zadań stawianych siłom morskim Rosji na Morzu Czarnym nie udało się zrealizować. Nie można więc było walczyć o utrzymanie morskich linii komunikacyjnych, ponieważ Ukraina wcale nie zamierzała ich przerywać (nie mając do tego odpowiednich środków). Nawodne okręty rosyjskie pływały więc nadaremnie bezskutecznie szukając przeciwnika i tylko dlatego, że ukraińskie siły zbrojne nie posiadają lotnictwa morskiego oraz brzegowych systemów rakietowych, które mogły by te wycieczki przerwać.

Czytaj też

Trafienie 7 marca 2022 roku niezidentyfikowanego, rosyjskiego okrętu rakietą (rakietami) niekierowaną wystrzeloną przez Ukraińców z brzegu koło Odessy świadczy dodatkowo o tym, że rosyjskie okręty nie są w stanie się obronić skutecznie przed atakiem z powietrza. Rosjanie podchodzą, więc blisko brzegu tylko w miejscach, gdzie zagrożenie ze strony artylerii lądowej jest niewielkie. Tak było np. w przypadku ostrzału artyleryjskiego prowadzonego 21 marca 2022 roku przez dwie fregaty „Admirał Essen" i „Admirał Makarow" projektu 11356 typu Admiral Grigorowicz. W momencie rozpoczęcia ostrzału przez ukraińską artylerię brzegową oba rosyjskie okręty nie podjęły walki, ale wycofały się daleko na morze.

Rosyjska fregata „Admirał Makarow” „zasłynęła” w wojnie w Ukrainie jedynie tym, że ostrzelała cywilne obiekty w Odessie
Rosyjska fregata „Admirał Makarow” „zasłynęła” w wojnie w Ukrainie jedynie tym, że ostrzelała cywilne obiekty w Odessie
Autor. mil.ru

Zupełnie nieprzydatne okazały się rosyjskie siły desantowe. Rosjanom nie pomogło nawet to, że na Morze Czarne ściągnięto okręty z Floty Bałtyckiej i Floty Północnego, a więc mieli odpowiednią liczbę jednostek pływających do wysadzenia desantu nawet w sile jednej brygady. Tymczasem okazało się, że wszystko to, do czego przygotowywano rosyjską piechotę morską było tylko admiralsko-generalską i bezsensowną pokazówką. W czasie miesiąca konfliktu nie wysadzono więc żadnego desantu z morza, pomimo zupełnego braku zagrożenia ze strony ukraińskiej marynarki wojennej i przewagi w powietrzu.

Co więcej jednostki te nawet nie zbliżyły się do ukraińskiego brzegu spodziewając się, że Ukraińcy rozstawili wzdłuż linii brzegowej wyrzutnie BM-21 „Grad", „Bastion" lub „Wierba" posiadające 40-prowadnicowe wyrzutnie niekierowanych rakiet kalibru 122 mm. Rosjanie nie bali się więc specjalistycznych baterii nadbrzeżnych, ponieważ Ukraina posiada tylko jedną jednostkę ogniową takiego uzbrojenia (system „Neptun"), ale doraźnie przygotowanych zestawów artyleryjskich, mniej celnych, ale niebezpiecznych przy zbliżeniu się do brzegu.

Duży okręt desantowy „Cezar Kunikow”
Duży okręt desantowy „Cezar Kunikow”
Autor. mil.ru

Równie groźne dla rosyjskich okrętów okazują się być przeciwpancerne zestawy kierowane. I nie ma tu znaczenia, że jest to uzbrojenie niewielkie, przystosowane do zwalczania pojazdów. Należy bowiem pamiętać, że jednostki desantowe są wypełnione sprzętem, amunicją i paliwem tak, że nawet trafienie niewielkim ładunkiem może doprowadzić do katastrofy. A jest to zagrożenie bardzo realne, o czym świadczy trafienie 22 marca 2022 roku rosyjskiego kutra szturmowo-dywersyjnego projektu 03160 typu „Raptor". Pomimo, że celem była bardzo szybka, zwinna i mała jednostka pływająca to jednak żołnierze ukraińskiego pułku „Azow" trafili w nią koło Mariupola wykorzystując stary zestaw przeciwpancerny systemu 9K111-1 „Konkurs".

W o wiele większym niebezpieczeństwie znalazłyby się wyjeżdżające z okrętów transportery pływające. Są one bowiem wolniejsze, a dodatkowo pojawiłyby się one już w zasięgu strzelanych z brzegu, nowoczesnych zestawów przeciwpancernych Javelin, a nawet NLAW. Po skutecznym ataku rakietowym z brzegu z 7 marca 2022 roku oraz z 22 marca 2022 roku Rosjanie wiedzą więc, że ich ewentualny desant z morza może się zakończyć totalną klapą i wszystkie poprzednie ćwiczenia w tej dziedzinie były całkowicie oderwane od rzeczywistości.

Ostatecznie okręty desantowe w czasie wojny z Ukrainą były wykorzystywany głównie do demonstrowania siły oraz jako zwykłe statki transportowe. By nie używać dróg atakowanych przez Ukraińców, Rosjanie okrętami desantowymi przerzucali bowiem żołnierzy, sprzęt i zapasy do portów, które wcześniej zostały przez nich zajęte i uruchomione. Ale nawet takie operacje okazały się ryzykowane, o czym świadczy zniszczenie 24 marca 2022 roku w porcie Berdiańsk okrętu desantowego „Saratow" (projektu 1171) i uszkodzenie dwóch dużych okrętów desantowych „Cezar Kunikow" i „Nowoczerkask" projektu 775 (wg. NATO typu Ropucha).

Jedynym „sukcesem" rosyjskiej marynarki wojennej okazało się tak naprawdę zajęcie przez rosyjskiego agresora Wyspy Węży 24 lutego 2022 roku. Stało się tak jednak tylko dlatego, że na tym małym, skalistym skrawku lądu Ukraińcy nie mieli żadnego uzbrojenia, które mogłoby zagrozić rosyjskim jednostkom pływającym. Do zajęcia tej wyspy Rosjanie wysłali jednak nieproporcjonalnie silny zespół okrętowy, w skład którego wchodził m.in. krążownik rakietowy „Moskwa" projektu 1164 o wyporności 11490 ton oraz pełnomorski okręt patrolowy „Vasilij Bykow" projektu 22160 o wyporności 1800 ton. Efekt był zresztą odwrotny od założonego, ponieważ zamiast pokazu siły ze strony Rosji, to Ukraina zademonstrowała wolę walki, a Wyspa Węży stała się symbolem ukraińskiego oporu dla całego świata.

Szybki kuter szturmowo-dywersyjny projektu 03160 typu „Raptor” został trafiony z brzegu przez Ukraińców zwykłą rakietą przeciwpancerną systemu 9K111-1 „Konkurs”
Szybki kuter szturmowo-dywersyjny projektu 03160 typu „Raptor” został trafiony z brzegu przez Ukraińców zwykłą rakietą przeciwpancerną systemu 9K111-1 „Konkurs”
Autor. mil.ru

Swojego zadania nie wykonują też w czasie wojny rosyjskie okręty przeciwminowe. Istnieje podejrzenie np. że ukraińska marynarka wojenna zaminowała podejście do portu w Odessie. Jednak rosyjskie trałowce nie podjęły się zadania oczyszczenia tego akwenu przed przewidywanym atakiem, ponieważ naraziłyby się w ten sposób na kontruderzenie z brzegu. Próbę rozwiązania tego problemu podjęły najprawdopodobniej dwie fregaty „Admirał Essen" i „Admirał Makarow", które 21 marca zrzucały ładunki wybuchowe do wody, jednak tego rodzaju działanie „na oślep" było bardziej operacją propagandową niż rzeczywistym działaniem przeciwminowym.

Marnotrawstwo, zamiast okrętów - pływające wyrzutnie rakietowe

Dla niektórych obserwatorów Flota Czarnomorska sprawdziła się jedynie wspierając swoimi systemami rakietowymi działania na lądzie. W rzeczywistości jest to bardziej dowód na zły sposób lokowania środków finansowych, niż na przemyślane wykorzystywanie własnych sił morskich. Okręty wykonywały bowiem dokładnie to samo zadanie, jakie realizowałyby rozstawione na Krymie baterie brzegowe, gdyby oczywiście one istniały w odpowiedniej ilości.

Ostrzelanie z okrętów np. Charkowa 24 marca 2022 roku rakietami manewrującymi „Kalibr" było więc swoistym przyznaniem się Rosjan do braku innego sposobu atakowania sił lądowych przeciwnika. Użycie Floty Czarnomorskiej niczego nie zmieniło jeżeli chodzi o skuteczność, a znacząco podniosło kosztu. Teoretycznie można było bowiem wykorzystać np. zestawy „Iskander-M", które rozlokowane na Krymie mają w swoim zasięgu Charków i Kijów oraz mogą odpalać nie tylko rakiety balistyczne 9M723, ale także pociski manewrujące 9M728. Najprawdopodobniej z powodu braku amunicji do „Iskanderów" rosyjska armia musiała jednak wykorzystywać okrętowe rakiety manewrujące systemu „Kalibr", które mogły w teorii atakować cele znajdujące się nawet czterokrotnie dalej, a więc w odległości ponad 2000 km.

Podobnym „marnotrawstwem" było również wystrzelenie 18 marca 2022 roku z zanurzonego w Morzu Czarnym okrętu podwodnego rakiet manewrujących w kierunku Lwowa. Takie działanie jest bowiem przydatne tylko wtedy, gdy planowane jest skryte zaatakowanie przeciwnika z kierunku, z którego nie spodziewa się on ataku. Tymczasem nie mając rakiet lądowych Rosjanie musieli wysłać swój okręt podwodny na morze, zanurzyć go i wystrzelić pociski w liczbie ograniczonej przenoszonym zapasem uzbrojenia. O wiele taniej byłoby wykonać ten atak z wyrzutni lądowych, które mogłyby wykonać zadanie nawet nie wyjeżdżając z bazy.

„Nieekonomicznym" wyborem był także atak przeprowadzony na Ukrainę przez należącą do Floty Czarnomorskiej baterię rakiet nadbrzeżnych „Bastion" z rakietami ponaddźwiękowymi P-800 „Oniks" . Rosjanie do niszczenia celów lądowych zastosowali bowiem pocisk wyspecjalizowany tak naprawdę w atakowaniu okrętów nawodnych. Jest on o wiele bardziej skomplikowany od rakiet manewrujących, przenosi mniejszy ładunek bojowy (mając zajęte miejsce przez duży blok głowicy naprowadzania na ruchome cele nawodne – zupełnie bezużyteczny przy atakowaniu obiektów naziemnych) i co najmniej trzykrotnie droższy.

Wszystkie nowoczesne rakiety przeciwokrętowe mają oczywiście możliwość atakowania celów lądowych, jednak tą opcję wykorzystuje się jedynie w ostateczności. W przypadku Rosjan ta ostateczność prawdopodobnie nadeszła. Gorzej dla Rosjan, że stało się to zaledwie po miesiącu walk: i to nie z całym NATO, ale „tylko" z samotnie walczącą Ukrainą.

Co będzie po wojnie z rosyjską i ukraińska marynarką wojenną?

Wojna prowadzona za polską, wschodnią granicą powinna zmienić sposób budowania sił morskich nie tylko na Ukrainie, ale również w innych państwach położonych blisko Federacji Rosyjskiej na morzach zamkniętych, takich jak Morze Czarne i Morze Bałtyckie. Już przypuszcza się, że może to być związane z budową przede wszystkim okrętów potrzebnych na czas pokoju oraz kryzysu, a mniej na znane z filmów bitwy morskie.

Na pewno spowoduje to zmianę w organizacji sił nadbrzeżnych, które jak się okazało bez problemu mogą kontrolować sposób działania okrętów przeciwnika, trzymając je na odpowiedni dystans, a nawet atakując we własnych, lub przejętych portach (patrz Berdiańsk). Drogą jaką poszła polska Marynarka Wojenna wprowadzając nadbrzeżne dywizjony rakietowe okazała się więc słuszna i będzie na pewno powielana również w innych państwach.

Najtrudniejsza dyskusja będzie jednak dotyczyła struktury sił okrętowych. Być może Ukraina będzie pierwszym państwem, które stworzy marynarkę wojenną przystosowaną do nowych uwarunkowań geopolitycznych. Takim państwem na pewno nie będzie Federacja Rosyjska. I nie dlatego że nie będzie chciała, ale z powodu braku pieniędzy i przepaści technologicznej jaka niewątpliwie zacznie rosnąć po sankcjach wprowadzanych przez państwa zachodnie.

Reklama

Komentarze (26)

  1. Janeczka ze wsi Warszawa

    Dokładnie tak samo będzie z szumnie budowaną polską flotą. Bałtyk jest jeszcze mniejszy od morza Czarnego i jeszcze bardziej nasycony bronią przeciwokretową. Polska DO NICZEGO nie potrzebuje żadnych Mieczników ani Orek. Polska potrzebuje przede wszystkim dobrych generałów, których nie ma, obrony przeciwlotniczej, obrony przeciwpancernej, rozpoznania satelitarnego i dużo wojsk artyleryjsko-rakietowych. Oczywiście z własną, niezależną od nikogo produkcją. Ale żeby to mieć potrzebujemy na początek POLITYKÓW a nie kelnerów.

  2. Wewo

    Czego się spodziewać po ruskiej flocie, która potrafiła przegrać bitwę nawet z państwem śródlądowym, a konkretnie z marynarka wojenną Czechosłowacji.

    1. ginawa

      ?

    2. ososo

      Gratuluję trudnej zagadki. W wojnie domowej w Rosji 100 lat temu w Korpusie Czechosłowackim utworzono oddziały marynarki wojennej. Początkowo myślałem że chodzi o to że Czechosłowacy zdradzili admirała floty carskiej Kołczaka, przywódcę Białych. Tyle że w tych wydarzeniach głównie brały udział pociągi a nie okręty. Teraz myślę że chodzi o bitwę na Bajkale z 15-16 sierpnia 1918 kiedy to zatopili lodołamacz radziecki.

  3. sebaa

    @ginawa a Czytać potrafi ?? piszemy o mieczniku i orce :) ale spoko flota czarnomorska to nie US Nawy realna siła to 3 fregaty i okręty podwodne reszta to okręty desantowe pomocnicze za takie można tez traktować korwety bezbronne przed atakami z powietrza ale uzbrojone w pociski manewrujące do atakowanie obiektów naziemnych.

  4. Ols Sailor

    Ile jeszcze potrzebujecie dowodów, że Miecznik i Orka to kompletna bzdura???

    1. sebaa

      @Ols Sailor A ile jeszcze potrzebujesz dowodów ze bez floty masz zero dostaw zero gazu zero ropy zero handlu pełną blokadę portów. Czyli to co teraz ma Ukraina.

    2. ginawa

      @sebaa, a jaka flota odblokowała by porty UA ? Kogo było by na nią stać ?

    3. Paurek

      Na poziomie Bałtyku należy mieć pokrycie w postaci rakiet ziemia-woda. Brakuje nam tylko dronow do ich naprowadzania poza horyzont radarowy. Okręty sà wielokrotnie droższymi platformami, które przenoszą analogiczne uzbrojenie o łatwo je wytropić i zniszczyć. Bez sensu

  5. kukurydza

    Uproszczony tekst biorący pod uwagę wyłącznie obecną sytuacją, otwartej wojny. A przygotowywać się trzeba na wszystkie możliwości. Rosyjscy naziści na Bałtyku tworzą w Kaliningradzie jednostki dywersyjno-terrorystyczne z wspomnianymi w tekście kutrami, A ZANIM jest otwarta wojna, OSTRZELANIE bez uprzedniej prezentacji bandery i wezwania do opowiedzenia się przez obcą jednostkę, stanowi WYPOWIEDZENIE WOJNY. Brak floty oznaczać może wzięcie na siebie winy za wojnę! Jakieś, skromne siły nawodne są niezbędne... w tym ze dwie duże jednostki, zdolne do skutecznej samoobrony, żeglugi i używania uzbrojenia w KAŻDYCH warunkach morskich. Dużo internetowych głupków wyśmiewa "stareńkie" Perry... tyle, że średnioroczny stan Bałtyku to 6, z 220 dniami sztormowymi. I tu wyłazi prawda - praktycznie WSZYSTKIE polskie okręty mogą używać uzbrojenia do stanu morza 5. 660 Orkan "5 do 7 z ograniczeniami". Z całej naszej floty, ograniczenia nie dotyczą tylko 2 okrętów... właśnie nieszczęsnych Perrych.

    1. ginawa

      OHP nie ma czym strzelać, dzielność nie daje w tym przypadku zadbanej przewagi. Co do tekstu, jest w nim wyraźna sugestia, że rozwiązaniem może być budowa floty w oparciu o zadania okresu pokoju. W czasie wojny obrona wybrzeża może być realizowana jak widać innymi środkami.

  6. Kris333

    Zastanawiam się nad przydatnościa poszczególnych klas okrętów, bo przykład Ukrainy pokazuje, że najprzydatniejsze w obronie wybrzeża moga być bazujące na lądzie rakiety przeciwokrętowe. Do tego dodałbym jednak masowe minowanie,, które należy wykonać jak najszybciej po rozpocząciu działań wojennych.. Tak więc stawiacze min + trałowce, do późniejszego wyciągnięcia min, byłyby najprzydatniejsze.. Nie bardzo widzę tu miejsce dla korwet, fregat, czy też okrętów desantowych.. Zakładam oczywiście, że kraj chce prowadzić działania obronne.

    1. sebaa

      @Kris333 To nie zastanawiaj się. Ukraina bez floty jest odcięta całkowicie od dostaw i handlu a to co proponujesz to jest zablokowanie własnych portów. Najlepsza obrona jest posiadanie takiego potencjału żeby całkowicie przeciwnika jak najdalej odsunąć od własnych portów i nie minować własnych wód i portów tylko zrobić to na terenie nie przyjaciela.

  7. Janka74

    Lekcja dla nas z pchaniem się w duże okręty na Bałtyk. Zamiast załatwić jeszcze 2 dywizjony NSM . Drony Błaszczak już ogarnia. Zresztą gdyby Ukraina miała jakieś przeciwokrętowe rakiety dla lotnictwa plus więcej neptunow to też wymiotła by ruska flotę.

    1. sebaa

      @Janka74 Jaka lekcja ?? takla ze bez marynarki Ukraina jest odcięta od portów transportu morskiego itd. Gdyby to samo było u nas masz koniec ropy gazu dostaw z zewnątrz koniec handlu.

  8. X

    No to jeszcze (Panie Maksymilianie) pytanie, jak by wyglądał ten konflikt w przypadku posiadania przez Ukrainę okrętów podwodnych ?

    1. Ols Sailor

      Poczytaj o wrześniu 39 na Wybrzeżu to będziesz wiedział.

  9. Lek

    Autorze - nie jest prawdą, że rosjanie nie wysadzili żadnego desantu morskiego na Ukrainie. Wysadzili co najmniej dwa.

  10. ito

    Nieprzydatność floty ukraińskiej wynika jednoznacznie z jej słabości- i sytuacji ogólnej. Wykazała się wręcz szkodliwością kiedy ogarnięci paniką ukraińscy dowódcy nakazali zaminowanie podejść do portów (morska wersja wysadzania przez Ukraińców mostów na początku konfliktu), co znakomicie utrudniło ich wykorzystanie przez statki, nie zmieniając specjalnie sytuacji floty rosyjskiej, która do brzegów podchodzi ostrożnie i niechętnie. Nieprzydatność floty rosyjskiej jest natomiast dyskusyjna- jeśli ktoś pamięta zachowanie US navy w czasie choćby wojny iracko- irańskiej musi szukać wyjaśnienia ścisłego trzymania się flot NATO z dala od wód okalających wojujące strony. Oczywiście może to być wynik obecności stosunkowo silnej artylerii nabrzeżnej Rosji i/lub obecności rosyjskiego lotnictwa.

    1. Valdore

      Ito, te miny to są rosyjskie a nie ukraińskei więc już skończ te kłamstwa i wybielanie zbrodniarzy z Rosji.

  11. A/m

    I ten fragment o niewypuszczaniu swoich okrętów z portów z obawy przed ich utratą, polecam piewcom posiadania przez nas fregat. Skończy się tak samo. We Wrześniu podobna rolę (plyw.,. WRÓĆ! zakotwiczonych baterii spełniały GRYF i WICHER). Dozbroić SLAZAKA, dobudować lub dokupić drugą jednostkę podobnej klasy i starczy. Resztę zrzucić na NJR. Jak Ukry zadaja od czasu do czasu straty ruskim? Właśnie rakietami. Plus system rozpoznania, czy coś się zbliża do wybrzeza, żeby zrobić desant, lub do Baltic Pipe i, jak to mówią ruscy, CHWATIT.

    1. wert

      i tak to sobie tłumacz

    2. PGR

      a ty sobie jak to tlumaczysz swoje A2/D2? mialy byc fregaty AEGIS a jest nie wiadomo co, takie uzbrojenie to mozna i zainstalowac na korwecie jak Slazak.

    3. wert

      PGR+@ dobrze zauważyłeś: "jest nie wiadomo co" Jak będzie wiadomo to pogadamy. Faktem póki co jest kulawy Ślązak

  12. wert

    Miecznik przesuwa A2/AD poza horyzont zamykając 3 domeny: powietrzną wodną i podwodną. Współpracując z lotnictwem zamyka całkowicie Bałtyk. Jest platformą startową dronów i tworzy nowy kierunek ataku powietrznego. Wystarczy raz zaorać OPL Petersburga czy Ob Kal i hulaj świat- jest Mariupol. Karma by wróciła. Sowieckie pociski niezależnie od zasięgu muszą być naprowadzone pod 70 km aby same złapały cel. To jednorazowy "występ" dla nosiciela. Brak Miecznika umożliwia skasowanie gazoportu, przerwanie Baltic Pipe, 60% wymiany zagranicznej. Jeśli wybudujemy wiatrówki na Ławicy Słupskiej umożliwi też blockout Polski. Trzeba wchodzić deklami???? Miesiąc, rok takiej blokady i można sPOkojnie niemca przekonać że tu nie ma art5

    1. Piotr Skarga

      "Ten" Miecznik niczego nie zamyka. A ze swoim minimalistycznym uzbrojeniem nie jest w stanie obronić nawet sam siebie! Zasięg CAMM max 45km nie tworzy żadnej bańki , nawet nie sięga horyzontu radiolokacyjnego Jest przy tym całkowicie niezdolny do obrony przed rakietami przeciwokretowymi a tych rusofilce mają aż nadto na tuzin Mieczników. Nie jest też żadną platformą dla żadnych dronów, a MON nie ma nawet takich pomysłów. A do zwalczania saturacyjnego wielokierunkowego ataku dronów ma ...1 działko 35mm na rufie, co zatem z atakiem od dziobu, bo 76m jest zbyt wolne? Zaorać OPL Petersburga, gdy potężna Rosja nie zdołała zaorać Ukrainy ? Bajki panie Wert to na innym portalu! Miecznik w "bieda-wersji" to tylko na patrole na Pacyfik!

    2. Sniper

      i znowu opowieści z mchu i paproci. Najbardziej zabawne oprócz tych dronów jest "Wystarczy raz zaorać OPL Petersburga czy Ob Kal i hulaj świat". Pewnie! Bułka z masłem! Panie Wert, za duże dawki agitacji pan przyjmuje.

    3. wert

      Sniper@ zobacz że UKR latają i robią co trzeba a teraz przełóż to na zdolności lotnictwa NATO z Growlerami czy choćby naszych F-16 z AARGM. Azerowie nie zdusili OPL Ormian ? Pewnie coś pomyliłem. Akurat Obwód to najmniejszy problem dla dronów klasy Harpy a fregaty ybędą miały pokład startowy do takiego wykorzystania. A wyprodukowanie takich dronów? .Mamy przecież genialną firmę prywatną . Co to dla nich zrobić odpowiednik

  13. Piotr Skarga

    Artykuł tylko potwierdza absurd budowania dużych, ale zdumiewająco słabo uzbrojonych tzw fregat rakietowych (?) opartych o Arrowhead140. Ich uzbrojenie również nie pozwala nawet na poważną samoobronę, nawet nie wspominając o osłonie obszarowej - co przecież kiedyś zapowiadał sam Błaszczak! A tu brak poważnego uzbrojenia plot, bo CAMM o zasięgu max 45 km to żart. Także brak bliskiej osłony antyrakietowej - bo brak nawet CIWS czy jakiegoś SeaRAMa. A o obronie antybalistycznej (Navantia oferowała nawet AEGIS, Włosi na swym PPA system Aster30) pan Błaszczak j u ż zapomniał? Ale cóż , do realizacji patroli w ramach "zobowiązań sojuszniczych" na....Pacyfiku będą idealne, prawda?

    1. Hamak

      Dokladnie. Doskonale tu widac absurd wywalenia w bloto 10mld na wielkue bezbronne okrety a tym samym absurd zamawiania kolejnych nastepnych bezbronnych okretow jakim są tralowce. Po tych szumnych zapowiedziach budowy okretow wrecz nadzpikowanych rakuetami budujemy jakues pseudo okreciki nawet nie wiadomo do czego....

    2. Valdore

      Panie Skarga, tak dla pana wiedzy Arrowhead 140 to ma do 32 wyrzutni VLS Mk41, to co Polska wybrała to jakaś odmiana type-31 czyli najsłabszej wersji AH140 Z silosów dla CAMM mozna tez odpalać pociski RIM-116, także same CAMM moga zwalczać cele w odległości 1km od okrętu. Akurat włoski PPA był gorszy jeszcze od AH140 jeżeli chodzi o uzbrojenie bo Vls Mk41 sa lepsze niż system Sylver.

  14. ito

    Natomiast celowość dokonywania desantów w portach (miasto, które z natury swojej jest trudnym teatrem działań, konieczność angażowania dużych sił na raz- albo zagrożenie utratą desantu, konieczność zaopatrywania z morza przez jednostki narażone na uderzenia rakietowe co najmniej w strefie podejścia i rozładunku) w sytuacji kiedy podejście od lądu i zablokowanie, a w konsekwencji doprowadzenie do wyczerpania, jest możliwe przy minimalnych, w porównaniu z desantem, stratach, wydaje się zerowa- więc używanie desantowców wyłącznie w roli transportowców i hulków ma sens. Przy czym sama ich obecność zmusza Ukraińców do utrzymywania sił przeciwdesantowych, których nie można swobodnie użyć na froncie- co też ma swoją wartość.

  15. doc_doc

    Morze Bałtyckie podobnie jak Morze Czarne przy obecnej technice militarnej jest po prostu trochę większym jeziorem. Praktycznie wszystko jest w zasięgu baterii nabrzeżnych (jeśli się je posiada), a jakiekolwiek operowanie jednostek pływających wymaga wyraźnej przewagi w powietrzu. Szkoda inwestować mld PLN w coś co nie zda egzaminu w czasie pełnowymiarowej wojny. Potrzebne raczej są śmigłowce, patrolowce (bardziej w czasie pokoju) i jakieś trałowce - jak konflikt zacznie narastać lub po nim by posprzątać miny. Utrzymanie tras żeglugowych do Gdańska, Gdyni jest w zasadzie niemożliwe - może udałoby się utrzymać żeglugę do Szczecina

    1. Patrzący z ukosa

      Piszę o tym od dobrych 10 lat. Jak grochem w ścianę.

    2. Sniper

      dokładnie tak! Z Bałtijska da się strzelić w Gdynie z procy! Nikt tu nie przypłynie. Ze dwie korwety, trałowce, patrolowce i duuużo baterii nabrzeżnych. reszte kasy w OPL

  16. Mercator

    Na tak małym morzu , na którym wszystko jest widoczne od brzegu do brzegu inwestowanie w marynarkę wojenną nie ma sensu. Ruscy mają szczęście że Ukraińcy mają tak mało rakiet przeciwokrętowych rozstawionych na brzegu. Na tak małych odległościach trudno też znaleźć bezpieczny port jak pokazuje przykład Bardiańska. A te ruskie okręty desantowe z połączonych flot wszystkich mórz musiałyby być chyba wyładowane jak wóz ze zbożem żeby przewieźć brygadę. Bardziej realny jest batalion. A tym się za wiele nie zwojuje.

    1. Darek S.

      Duża ilość kutrów torpedowych, chronionych przez dużą ilość możliwie najmniejszych z możliwych jednostek z uzbrojeniem przeciwlotniczym, przeciw dronowym oraz w systemy do zwalczania rakiet manewrujących. To miałoby sens. Najlepiej, jakby wyglądały na cywilne.

  17. Darek S.

    Nie wiem, może jacyś zabłąkani decydenci z MON to przeczytają i w końcu dadzą sobie spokój z korwetami i innymi tego typu wydatkami. Okręty podwodne z możliwością odpalenia czegoś w miarę skrycie na znaczną odległość tak. Ale pod warunkiem, że będą minimum 3 i o napędzie jądrowym. Ale przecież my nie mamy na to kasy, oraz boimy się w Korei Płn. pozyskać coś co można by z tych okrętów odpalać. Prezes NBP, zamiast darowywać Ukrainie 10 mld USD już na samym początku wojny, mógłby pomóc w walce z głodem w Korei Płn. W tej cenie pewnie udałoby się nabyć coś co można potem wystrzelić z takich okrętów podwodnych. Kutry do 40m długości, to maks co Polska powinna kupować. Nic w czasie wojny nie odważy się na Bałtyk wypłynąć, przy dzisiejszych systemach przeciwokrętowych.

  18. Wania

    Polska powinna "sprzedać" w skrytości parę rakiet systemu nabrzeżnego. Ukraina przetestowała u je w warunkach bojowych. Drony do identyfikacji przeciwnika mają, dane wywiadowcze na pewno też.

    1. PGR

      mnie bardzo zainterosowalo mozliwosc uzycia przeciwlotniczego s300 jako przeciwokretowego. przeciez to jest genialne i moze powinniśmy zainteresowac sie chinskim klonem S300 - FD2000. niech je kupia do dywizjonu NDR ktory przy okazji bedzie wlaczony do plot.

  19. Autor Komentarza

    Floty w tej wojnie okazały się nie przydatne, ale trzeba zwrócić uwagę na: 1. Fota Ukraińska to w momencie wybuchu wojny kutry patrolowe i trałowce, bez żadnych możliwości zadania strat przeciwnikowi, poza minowaniem. Stąd rosyjska flota nie ma co robić. 2. O ile wiem, Ukraina nie ma żadnych interesów na morzu, zwłaszcza wobec zakazu eksportu zboża z Ukrainy, rosyjskiej blokady i zaminowania podejść do portów. Zupełnie inaczej jest w przypadku Polski: Baltic Pipe, gazoport w Świnoujściu to rzeczy które muszą funkcjonować w każdych warunkach. Nasze porty mogą też być niezbędne do transportu i zaopatrzenia sił USA, bo dopiero czas pokaże, czy powrót Niemiec do NATO okaże się zwrotem trwałym. 3. Brak floty zdolnej zagrozić Rosjanom i znikoma ilość artylerii nadbrzeżnej (jedna bateria Neptun) zmusza Ukraińców do utrzymywania sił przeciwdesantowych wokół Odessy. Siły te na pewno przydały by się gdzie indziej.

    1. Monkey

      @Autor komentarza: Trafne spostrzeżenia. mamy inną sytuację na Bałtyku niż Ukraińcy na Morzu Czarnym, a zwłaszcza na Azowskim. My nie mamy w centrum naszego wybrzeża półwyspu należącego do Rosji. Baltic Pipe i Gazoport muszą być chronione także od strony morza. Oczywiście, priorytetem powinny byc OP, a nie Mieczniki, ale nawet te mogą coś zdziałać z nowoczesnym wyposażeniem. Poza tym będą to w miarę duże jednostki z nowoczesnym systeme zarządzania walką i uzbrojeniem. Ukraińska flota wojenna, tak jak poiszesz, w zasadzie nie istnieje na powaznym poziomie i dlatego WMF nie miał nic do roboty. I mieć nie będzie, poza strzelaniem Kalibrami.

    2. Mercator

      Akurat gazoportu flotą obronić się nie da bo wystarczy jedna rakieta i gazoport zamieni się w małą bombę atomową. Dodatkowo gazoport jest tak genialnie usytuowany, że wybuch gazu zdmuchnie z powierzchni ziemi port w Świnoujściu. Całkiem też możliwe że dźwigi i inne urządzenia portowe po zdmuchnięciu do wody zatarasują tor wodny. Polecam to sobie obejrzeć z góry.

    3. Autor Komentarza

      @Mercator- gazoport to był skrót myślowy: do działania potrzebuje statków transportujących gaz. Z kolei tym statkom, by wpłynęły na Bałtyk, trzeba oczyścić morze z sił przeciwnika (oraz min), i pewnie jeszcze dać bezpośrednią osłonę plot/ZOP.. Świnoujście i wszystkie tamtejsze porty wymagają silnej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej - pełna zgoda.

  20. taka_prawda

    Zobrazowanie satelitarne pokazuje coś innego, Saratow zatonął w wyniku eksplozji zbiorników z ropą obok niego a nie w wyniku bezpośredniego ataku, czyli mamy kolejny "news" jak z żołnierzami z Wyspy Węży którzy notabene  właśnie oficjalnie wrócili do kraju ...

    1. Wewo

      Zmień okulary lub źródło zobrazowania.

    2. QVX

      Po kolei zatem. 1. Zbiorniki na nabrzeżu nie wyglądają na rozerwane eksplozją, a tylko obok nich jest ognisko pożaru obok. 2. Eksplozja musiała zajść na samym okręcie, który załoga pewnie osadziła na dnie (prawdopodobnie, żeby zalać przewożoną amunicję). 3. Fakt, że do pożaru doszło przy przy pracach na okręcie świadczy jak najgorzej o Flocie Czarnomorskiejj i totalnej amatorszczyźnie. 3.1. 2 km dalej jest plaża miejska z leżącą 30-40 metrów dalej drogą - spokojnie mogli desantować przez furtę. 3.2 Nie rozładowuje się okrętu żurawiem z drugiej burty obok zbiorników z topą i rurociągów. 3.3 A gdzie odciągi?

    3. Pirat

      To zbiorniki z ropą tak się same zapalają? Chyba tylko tam gdzie stoją rosyjskie okręty.

  21. jacekkoszalin

    I my powinniśmy wyciągnąć wnioski. Czy te 3 Mieczniki nie skończą od razu pod rakietami? Czy nie lepiej kupić op które dużo trudniej wytropić.

    1. DominikW

      Rzeczywiście okręty podwodne jawią się jako skuteczniejsza broń - od dłuższego czasu nawołuję do zakupienia szwedzkich okrętów Blekinge - idealnie zastosowane do Morza Bałtyckiego.

    2. Patrzący z ukosa

      I co z tego że trudno je wytropic? Co takiego op zrobi czego nie zrobi dobra wyrzutnia rakietowa???

    3. PGR

      Pytanie jest takie ze jest tyle potrzeb i skromnych srodkow na nie czy w ogole powinnismy w tym momencie inwestowac w jakakolwiek flote?

  22. oko

    Wystarczyłoby Ukrainie 20 wyrzutni NSM i obrona wód terytorialnych gotowa .

  23. raf4

    a Polska własnie kupuje jak widac bezuzyteczne na zamknietum akwenie jak Bałtyk fregaty ArrowHead140 za kilka MLDzł.....zgroza

    1. Alcatur

      W jaki sposób "jak widać"? Ukraina nie miała działających sił morskich to i nic nie mogły zrobić (z resztą położenie Mariupola i berdyanska są skrajnie niekorzystne).. Polska jest w innej sytuacji. Doświadczenie ukraińskie w żaden sposób na wnioski dla Polski sie nie przekłada.

    2. kaczkodan

      Etat rzecz cenna i trzeba go dowieźć do emerytury, w jak najbardziej komfortowych i bezpiecznych warunkach!

    3. raf4

      Alcatur przeczytaj raz jeszcze artykul ze zrozumieniem......jaki jest sens Miecznika jak w wypadku pelnej skalowej wojny bedzie walił RBS MK.4 w Bałtyjsk stojac w porcie w Gdyni...taniej jest walic Langustami z okolic Elblaga.....tak jak bylo za zaplanowane nalezy kupic 3 Czaple /koszt 80mln$ !!! sztuka patrz patrolowce z Rumnuni dla Pakistanu/ i 3 Gawrony /ktore mialy byc uzbrojone jak nasze Mieczniki 8 xRBS i z 24-32 xCAMM/ za polowe ceny ArrowHead140 do misji NATO i patrolownia/wsparcia sojusznikow na M.Polnocnym i okolic Świnoujscia w razie W i tyle ....plus kilka szybkich Hamin do patrolownia w czasie pokoju i do tego duzy zapasik brzegowych RBS i NSM koniec .....

  24. AmiKotka

    Możecie już zacząć powoli złomować swoją Bałtycką flotę. Na Bałtyk z Leningradu nie uda się wam wypłynąć a Bałtijsk można zaorać nawet Gradami.

  25. kaczkodan

    Na szczęście nasi marynarze przyspieszyli historię nie chcąc czekać na wnioski z wojny ukraińsko-rosyjskiej. A jeszcze może się okazać że w Ukraińcy końcu dostaną pociski przeciwokrętowe i wyjdzie szydło z worka: wielkie okręty nawodne (w sensie drogie) nie mają czego szukać na małych morzach będąc w zasięgu rażenia artylerii lądowej. Niczego nie obronią a same będą wymagać ochrony.

Reklama