Reklama
  • Ważne
  • Analiza
  • Wiadomości
  • W centrum uwagi

Niemcy wytaczają ciężką artylerię

Bundeswehra stopniowo odtwarza swój potencjał artyleryjski, dzięki możliwości wykorzystania zmagazynowanych wcześniej haubic samobieżnych Panzerhaubitze 2000. Choć tamtejsza artyleria pozostaje relatywnie nieliczna, to jest nowoczesna i przede wszystkim nasycona środkami rozpoznania.

Fot. Bundeswehr/Michael Weidel
Fot. Bundeswehr/Michael Weidel

W Niemczech od niedawna trwa proces formowania kolejnej baterii haubic Panzerhaubitze 2000, podporządkowanej 325 batalionowi (dywizjonowi) artylerii, wchodzącemu w skład 1 Dywizji Pancernej. To kolejny element realizowanego powoli, ale konsekwentnie odtwarzania zdolności artyleryjskich Bundeswehry i przykład, że Berlin odbudowuje swoje zdolności konwencjonalne.

Niemcy dysponują obecnie czterema batalionami artylerii. Każdy z nich jest uzbrojony w kilka baterii haubic PzH 2000 oraz jedną baterię pocisków MARS II (zmodernizowane MLRS). Trzy wchodzą w skład 10 Dywizji Pancernej (dwa są jej bezpośrednio podporządkowane, jeden to element brygady niemiecko-francuskiej), natomiast 1 Dywizja dysponuje tylko jedną taką jednostką.

Przed wybuchem wojny na Ukrainie na stanie Bundeswehry było mniej niż 90 haubic PzH 2000. Choć Niemcy dysponowali relatywnie małą liczbą haubic, to nie wszystkie jednostki były w pełni ukompletowane. Co więcej, 1 Dywizja Pancerna dysponowała zaledwie dwoma bateriami PzH 2000.

Od 2016 roku zdecydowano się jednak stopniowo wzmacniać potencjał, w odpowiedzi na zagrożenie ze strony Rosji. Zgodnie z decyzjami resortu obrony, armia ma otrzymać łącznie 24 dodatkowe haubice z zapasów magazynowych. Dostawy pierwszej partii dwunastu dział rozpoczęły się jeszcze w 2016 roku, co pozwoliło na sformowanie dodatkowej baterii w 325 batalionie. Druga z dodatkowych baterii również jest tworzona w tej jednostce, dzięki czemu będzie ona dysponowała łącznie czterema bateriami artylerii lufowej i jedną rakietowej – z wyrzutniami MARS II.

Jeśli chodzi o te ostatnie, do niedawna Bundeswehra dysponowała ledwie dwudziestoma wyrzutniami (pozostałe zostały wyłączone ze służby po tym, jak zniszczono zapasy amunicji kasetowej w wyniku podpisania konwencji z Oslo). Obecnie jednak trwa realizacja kontraktu na dostawy dodatkowych 18. To pozwoli w pełni ukompletować baterie wchodzące w skład istniejących jednostek, chociaż i tak będzie to cieniem potencjału z lat 90., gdy Niemcy mieli 150 wyrzutni (dziś większość została zniszczona). 

Długofalowe plany Bundeswehry przewidują formowanie całkiem nowych jednostek artylerii w celu zwiększenia potencjału ilościowego oraz zakupy nowych typów amunicji, jak i środków ogniowych. Koncern Rheinmetall informował w ubiegłym roku, że pracuje nad działem z lufą o długości 60 kalibrów, aby – wraz z nową amunicją – mogło ono spełnić postawiony przez armię wymóg donośności na poziomie nawet 83 km.

Jak na razie jednak Niemcy skupiają się na maksymalnym wykorzystaniu posiadanego już potencjału. O ile liczba środków artylerii jest relatywnie niska (łącznie docelowo ok. 150 wyrzutni PzH 2000 i MLRS), to są one wsparte silnym systemem rozpoznania i wsparcia. Każdy z batalionów ma na wyposażeniu bezzałogowce KzO, a wkrótce zostaną one zastąpione przez nowocześniejsze LUNA NG, zakupione w dwóch transzach w latach 2017 i 2019. Każdy z zestawów LUNA NG to dwie stacje kontroli i pięć statków powietrznych o zasięgu ponad 100 km, zintegrowanych z tamtejszym systemem kierowania ogniem ADLER.

Oprócz tego w jednostkach obecne są radary rozpoznania pola walki ABRA, radary artyleryjskie COBRA, jak i specjalistyczne wozy rozpoznania artyleryjskiego (m.in. na podwoziu pojazdu Fennek), a do PzH 2000 oprócz amunicji klasycznej dostępne są też pociski BONUS. Rozbudowa artylerii o dużej donośności przez Bundeswehrę to przykład pragmatycznego wykorzystania istniejącego potencjału i jego stopniowego rozwoju w odpowiedzi na zmieniające się wyzwania bezpieczeństwa.

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama