Holendrzy potwierdzili oficjalnie, że wybór dostawcy ich nowych okrętów podwodnych nie nastąpi wcześniej niż w 2022 roku. Niderlandzki program „Orka” ma więc już co najmniej dwunastomiesięczne opóźnienie.
Niderlandzka minister obrony Barbara Visser zaprzeczyła, by miało nastąpić przyśpieszenie w programie pozyskania okrętów podwodnych informując jednocześnie, że decyzja w tej sprawie nie zostanie na pewno przyjęta przed 2022 rokiem. Pomimo nacisków ze strony poszczególnych partii w parlamencie, niderlandzki program „Orka” będzie się więc toczył raczej wolniej, niż szybciej. Wpływ na to mają nie tylko ograniczenia wynikające z epidemii koronawirusa, ale również opóźnienia w tworzeniu akceptowalnych wymagań taktyczno-technicznych.
Dodatkowo rząd Niderlandów wprowadził w międzyczasie strategię przemysłu obronnego DIS, co wymagało przeprowadzenia dodatkowych analiz. Tak więc to co miało zmniejszyć opóźnienia w programach angażujących niderlandzki przemysł obronny, w rzeczywistości przyniosło odwrotny efekt. Zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami umowa na dostawę okrętów podwodnych dla sił morskich Niderlandów miała bowiem zostać podpisana nawet w 2021 r., a pierwszy okręt miał wejść do służby w 2027 r.
Minister Visser podczas specjalnej debaty parlamentarnej w czwartek 25 czerwca br. broniła się że i tak nastąpiła poprawa. Według jej szacunków: o ile bowiem w 2016 r. połowa projektów obronnych uległa opóźnieniu, to w 2019 r. takie opóźnienie było już tylko w jednej trzeciej tych programów. Według Visser miała się również poprawić jakość realizowanych prac, co było widoczne szczególnie podczas dostawy nowego umundurowania.
W przypadku okrętów podwodnych sprawa była o wiele poważniejsza, ponieważ w ich przypadku brano pod uwagę nawet wykasowanie całego programu. Przy tworzeniu DIS zastanawiano się bowiem nawet, czy okręty podwodne są rzeczywiście nadal potrzebne i użyteczne, jak również, czy ich zadania można realizować innymi środkami. Wnioski potwierdziły jednak konieczność kontynuowania programu. Stracono więc czas tylko po to, by potwierdzić ogólnie znaną opinie, że okręty podwodne są nadal potrzebne, ponieważ są jedynym środkiem łączącym w sobie siłę ognia, skrytość działania oraz zdolność do prowadzenia działań rozpoznawczych.
Holendrzy nie bagatelizowali przy tym nowych środków ZOP, jakie są wprowadzone w siłach morskich potencjalnego przeciwnika. Jednak analizy wykazały, że okręty podwodne będę nadal użyteczne i to co najmniej przez kolejne trzydzieści lat.
W odniesieniu do samego postępowania minister Visser przyznała, że w niderlandzkim przetargu nie wyłoniono jeszcze wyraźnego faworyta wśród oferentów nowych okrętów podwodnych. Cały proces przetargowy będzie więc nadal prowadzony z udziałem wszystkich trzech zainteresowanych firm.
Szanse zdobycia niderlandzkiego zamówienia za 2,5 miliarda euro mają więc nadal: szwedzki koncern Saab wraz z miejscowym podwykonawcą grupą stoczniową Damen Shipyards, francuski koncern Naval Group z holenderskim podwykonawcą Royal IHC oraz niemiecki koncern ThyssenKrupp. Niderlandzkie ministerstwo obrony nie uległo więc naciskom polityków z kilku partii rządowych (CDA, VVD i SGP), którzy lobbowali za wyborem konsorcjum Saab/Damen. Miało to bowiem przyśpieszyć proces budowy, jak również zwiększyć zaangażowanie niderlandzkiego przemysłu.
Minister Visser przyznała się przy tym, że część wymagań wymaga jeszcze dopracowania, ale trzy najważniejsze kryteria wyboru zwycięzcy przetargu nadal pozostały niezmienione. Holendrzy chcą więc pozyskać „najlepszy okręt podwodny, za jak najlepszą cenę i z możliwie jak największym zaangażowaniem własnego przemysłu”.
Holendrzy zdają sobie przy tym sprawę, że ich przemysł nie ma obecnie możliwości samodzielnej budowy okrętów podwodnych. W związku z powyższym skupiono się przede wszystkim na pozyskaniu autonomii, jeśli chodzi o utrzymanie, remonty i ewentualne modernizacje. Pomóc w tym ma zaangażowanie własnego przemysłu i instytutów naukowych już od samego początku programu.
Efektem tego programu mają być cztery nowej generacji okręty podwodne, które zastąpią obecnie wykorzystywane w holenderskiej marynarce wojennej cztery okręty jednostki typu Walrus: „Walrus”, „Zeeleeuw”, „Dolfijn” i „Bruinvis”.
GieTek
Czy to usprawiedliwienie dla naszego MON-u ?
Zaq
Aż się prosi żeby do nich dołączyć i wspólnie kupić OP
BUBA
Niestety MON lubi zlom.Idziemy wszyscy na wybory ... to jedyny szasa ...
Genau
Wybory prezydenckie nic nie zmienią, a nawet jeśli to w MONie nie ważne kto rządzi krajem, tam są i będą blokerzy wszystkiego.
anakonda
ORKA to nie najważniejszy program dla MON .Najważniejszy na dziś to ukończenie Borsuka i pozyskanie czołgu .Reszta sie już robi.
LBN
Powinniśmy kupić od Szwecji a rakiety do nich ze stanów.
w
czyzby Holendrzy byli na szkoleniu w naszym MON-ie ???? Lub zatrudnili kogos od nas ????
ito
O horrendum! 12- miesięcznie opóźnienie! Misiaczki w życiu opóźnienia nie widziały. Natomiast nasi decydenci, gdyby raczyli skalać swe umysły cieniem myśli, powinni sobie wziąć do serca ten fragment o pozyskiwaniu autonomii w dziedzinie utrzymania, remontów i modernizacji sprzętu, którego sami nie jesteśmy w stanie zbudować.
AS
Wg wiążącej opinii polskiego MSZ ten kraj powinniśmy nadal nazywać Holandią.